Magda Linette oraz Magda Fręch już w ten weekend rozpoczną zmagania w olimpijskim turnieju tenisa, ale jeszcze dziś grały w finale turnieju w Pradze. Lepsza okazała się starsza z dwójki tenisistek. Dla Linette to trzeci tytuł rangi WTA w karierze.
To dość ciekawe, bo jeszcze niedawno nie byliśmy zachwyceni ani formą poznanianki, ani łodzianki. Teraz natomiast obie pokazały, że z ich dyspozycją nie jest tak źle. Zawody w Pradze nie uchodzą może za najbardziej prestiżowe w tourze, ale na drodze do finału Linette oraz Fręch musiały wygrać cztery spotkania. Pierwsza z nich pokonała m.in. mocną Lindę Noskovą, a druga m.in. Anhelinę Kalininę.
Decydujące spotkanie w stolicy Czech nie należało jednak do specjalnie emocjonujących. Linette wygrała je łatwo. W trakcie godziny oraz dwudziestu trzech minut na korcie ani razu nie została przełamana i pozwoliła Fręch na zdobycie zaledwie trzech gemów. To jednak nie znaczy, że druga z Magd nie może być zadowolona ze swojego występu w Pradze. Już wkrótce bowiem wróci do TOP50 światowego rankingu.
To zresztą oznacza, że w trakcie igrzysk w Paryżu będziemy mieli aż trzy Polki w najlepszej pięćdziesiątce globu. A co na kortach w stolicy Francji osiągną Linette oraz Fręch? Na pewno stać je na dobry występ. Choć warto zaznaczyć, że nie będą mialy łatwej przeprawy. Triumfatorka turnieju w Pradze zmierzy się w niedzielę z Mirrą Andriejewą, a Fręch z Wiktoriją Tomową.
Fot. Newspix.pl