Reklama

Kradzież, kontuzje i kłótnia z trenerem. Lamine Fadiga odrodzi się w Jadze?

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

23 lipca 2024, 10:13 • 9 min czytania 66 komentarzy

Już w pierwszej kolejce zachwycił Ekstraklasę, zwodząc całą obronę Puszczy i pakując piłkę do siatki. Polska usłyszała o nim jednak kilka dni wcześniej, gdy wszedł do podwórkowej gierki z kilkoma chłopakami na orliku w Białymstoku. We Francji nie ma jednak takiej renomy. Pamięta mu się kradzież zegarka koledze z szatni, fatalne kontuzje i kłótnię z trenerem. Lamine Diaby-Fadiga ma mocne wejście do Jagiellonii. Czy pomoże jej w europejskich pucharach? A może wrócą do niego demony przeszłości?

Kradzież, kontuzje i kłótnia z trenerem. Lamine Fadiga odrodzi się w Jadze?

Przyjęcie piłki na klatkę piersiową tyłem do bramki. Obrót, minięcie pierwszego rywala, następnie drugiego i wpadnięcie w pole karne. Tam czekały kolejne dwie przeszkody, które bez problemu przełożył, a następnie umieścił piłkę w siatce. Po tym wyczynie zakrzyknął w szatni: „Kto wygrał mecz?„, a koledzy odpowiedzieli mu kilkukrotnie „Jaga„. Nikt, by nie pomyślał, widząc to nagranie, że nie zna polskiego, a i z angielskim ma problem, o czym przekonaliśmy się podczas jego pierwszego pomeczowego wywiadu.

Magiczny debiut

Brak mi słów, żeby opisać, co czuję. To był magiczny debiut. Może nie był najlepszy na świecie, ale lepszego nie mogłem sobie wymarzyć – powiedział później w rozmowie z „Radiem Białystok”, co z francuskiego na angielski tłumaczył jego rodak Aurelien Nguiamba.

Reklama

Tak z Ekstraklasą przywitał się Lamine Diaby-Fadiga. O jego debiucie zaczęło się mówić jednak kilka dni wcześniej, gdy przyszedł na jedno z przyszkolnych boisk w Białymstoku i postanowił pokopać piłkę z kilkoma chłopakami. Wszystkim pochwalił się w mediach społecznościowych, transmitując gierkę na żywo na swoim Instagramie.

Lepszego wizerunku nie wykreowałby żaden sztab PR-owców i spin doktorów. Lamine Fadiga wszedł do Jagiellonii z futryną. Wydaje się pozytywnym, wiecznie uśmiechniętym gościem z nieprzeciętnymi umiejętnościami. Spokojnie może stać się ulubieńcem publiczności, jeśli podobnie skuteczne akcje jak tę z meczu z Puszczą Niepołomice będzie powtarzał na boisku z odpowiednią cyklicznością.

Talent o zapachu najdroższych perfum

I tu należy się na chwilę zatrzymać, by zastanowić się nad tym, czy 23-letni Francuz będzie w stanie grać z taką regularnością, biorąc pod uwagę jego poważne problemy zdrowotne. A może próba ocieplenia wizerunku to tylko zasłona dymna przed jego niesfornym charakterem i przeszłością, która powraca do niego raz po raz? Nie zamierzamy wyrokować. W końcu zdołał rozegrać tylko jeden mecz, ale należy przytoczyć jego całą, obfitującą w wiele ekscesów, choć wciąż krótką profesjonalną karierę.

Urodził się w mieszanej gwinejsko-algierskiej rodzinie w miejscowości Grasse. To położone w regionie Prowansji – Alp Nadmorskich – Lazurowego Wybrzeża miasto słynie z wyrobów perfumeryjnych i Lamine Fadiga był jedną z najdroższych perfum dla OGC Nice, do którego trafił jako 14-latek. Dwóch lat potrzebował, by zadebiutować w pierwszym składzie Orłów. Mając 16 lat, 10 miesięcy i 18 dni, zmienił Alassane Pleę w Lidze Europy, stając się pierwszym urodzonym w tym tysiącleciu piłkarzem, który kiedykolwiek zagrał w zespole z Nicei. Nie został co prawda przy tym najmłodszym debiutantem w historii, ale do dziś plasuje się w czołowej dziesiątce ekipy z Lazurowego Wybrzeża.

Reklama

Lamine Diaby-Fadiga zapowiadał się na wielki talent. Grę w Nice zakończył z siedmioma występami

Kradzież zegarka i wylot z klubu

Z jednego meczu zrobiło się sześć w kolejnym sezonie i napastnik przygotowywał się do trzeciego roku gry z pierwszym zespołem Nice. Wciąż jednak balansował na granicy szerokiego składu i rezerw. Aż do 16 września 2019 roku. To dzień, który trwale wstrząsnął karierą Lamine Fadigy. Zawodnik dopuścił się kradzieży luksusowego, wartego według medialnych szacunków 70 tys. euro zegarka swojego rywala z ataku Kaspra Dolberga. Gdy Duńczyk zgłosił całą sprawę w klubie i na policji, aktualny piłkarz Jagiellonii po kilku dniach postanowił przyznać się do winy i wydał oświadczenie w tej sprawie. Tak się w nim tłumaczył:

Najpierw chciałbym przeprosić fanów i tych, którzy kochają „Le Gym”. Wielu z nich wspierało mnie i okazywało mi życzliwość, odkąd zadebiutowałem w pierwszym zespole jako młody chłopak z regionu. Dołączyłem do klubu, gdy miałem 14 lat. Ich reakcje odzwierciedlają poziom rozczarowania, jaki odczuwają wobec mnie, i jestem im winien wyjaśnienie. W zeszłym sezonie Ligue 1 z dumą nosiłem koszulkę klubu z mojego dzieciństwa. Niestety, przez kilka miesięcy byłem kontuzjowany, a mój powrót do gry został dodatkowo opóźniony z powodu czerwonej kartki, jaką otrzymałem, grając w drużynie U-19 – rozpoczął.

– To wpłynęło na mnie psychicznie, a moja trudna sytuacja stanowiła jaskrawy kontrast z sukcesem i aurą mojego kolegi z drużyny Kaspra. Wyładowałem się na nim bez powodu, może trochę z zazdrości. Zamiast próbować walczyć na boisku, aby zapewnić mu konkurencję, zareagowałem wobec niego głupio. Moje działania nie wynikały z chęci wzbogacenia, ale z rozczarowania, frustracji i poczucia skreślenia. Oczywiście mam tylko 18 lat, ale mój wiek niczego nie usprawiedliwia. Mam nadzieję, że pewnego dnia będę w stanie udowodnić, że jestem wart więcej niż to, co się stało. Odkupienie przyjdzie na boisku – przekazał napastnik.

W kolejnych dniach Fadiga odbył pokutny marsz, w którego trakcie przeprosił Dolberga, trenera Patricka Vieirę, kapitana Dantego i prezesa Juliena Fourniera. Zwrócił również skradziony zegarek Duńczykowi. Nie wystarczyło to jednak do tego, by został w klubie. Nicea wydała komunikat, w którym przekazano, że w wyniku zaistniałej sytuacji i po reakcji szatni władze Orłów podjęły decyzję o rozwiązaniu kontraktu z zawodnikiem w trybie natychmiastowym.

„Król świata? Byłem nikim”

Choć od tych wydarzeń minęło już blisko pięć lat, to kibice wciąż nie dają zapomnieć napastnikowi o jego występku. – Myślę, że wystarczająco zapłaciłem za ten młodzieńczy błąd. Dlatego nie lubię już o tym rozmawiać. Nadal otrzymuję w sieci obraźliwe wiadomości. Absolutnie popełniłem błąd, ale miałem tylko 18 lat… Początkowo rozumiałem ten przypływ nienawiści. Wokół mnie zrobiło się głośno. Ale teraz? Jaką zabawę wciąż czerpią ludzie, którzy mnie obrażają? Nie mogę ich zrozumieć – złościł się w zeszłym roku na łamach „Le Parisien” Fadiga, po czym dodał:

Jako osoba wierząca często używam słowa przeznaczenie. Cztery lata temu nie wiedziałam nic o życiu. Byłem w euforii bycia profesjonalnym piłkarzem, dobrej pensji i ładnego samochodu. Myślałem, że jestem królem świata. Ale tak naprawdę byłem nikim. To zrozumiałem. Pomiędzy Lamine z 2019 roku a tym obecnym istnieje wiele różnic. Nieczęsto zdarza się, że w tak młodym wieku ma się tak wiele przygód. Jednak te historie sprawiły, że się rozwinąłem. Popełniłem młodzieńcze błędy, których nigdy więcej nie powtórzę. Ale piłka nożna to wciąż świat rekinów, a ta historia pozwoliła mi dokonać selekcji otaczających mnie ludzi.

Dziś Fadiga nie uważa, żeby kradzież zegarka zatrzymała jego karierę. Wciąż miał bowiem odpowiednio dużo czasu, żeby na boisku udowodnić swoją wartość. Prawdziwym problemem okazały się jego zdaniem kontuzje. I trzeba przyznać mu rację, że nie pomogły mu w powrocie do Ligue 1, którego był blisko w maju 2021 roku, gdy wraz z Paris FC, gdzie trafił po rozwiązaniu kontraktu z Nice, walczył w fazie play-off o awans. Finalnie odpadł po porażce z Grenoble, choć i tak było to zwieńczenie bardzo trudnego sezonu 2020/21, który stracił niemal cały z powodu kontuzji ścięgna podkolanowego. Bolesne są też okoliczności tego urazu. Gdy wydawało się, że jest już zdrowy po innych problemach, powrócił na boisko, to kilka chwil po wejściu opuścił murawę. A później podczas rekonwalescencji odnowiła mu się kontuzja ścięgna.

Kontuzje i zatarg z trenerem

Ciężko, naprawdę ciężko się to ogląda nawet po sześciu miesiącach. Trudno opisać, jak się wtedy czułem. To była mieszanka różnych uczuć: smutku, bólu, złości, bo uświadomiłem sobie, że nawrót kontuzji w tak młodym wieku, nigdy nie jest niczym dobrym. Nie płaczę zbyt często, ale wtedy się załamałem i rozpłakałem – opowiedział w materiale przygotowanym przez klubowe media Paris FC o jego rekonwalescencji.

Przydarzył mu się drobny incydent, gdy był młodym chłopakiem. Od razu wzięliśmy go pod swoje skrzydła. Wiedzieliśmy, że ma niebagatelny talent, ale ta kontuzja, której nabawił się dziesięć minut po wejściu, była ogromnym rozczarowaniem. Nawet czymś więcej niż rozczarowaniem – porażką – dodał Pierre Feracci, prezydent Paris FC.

Jeszcze większą porażką dla klubu był fakt, że rok po feralnej kontuzji i dwa lata od wyciągnięcia do napastnika ręki po wylaniu go z Nice, Fadiga popadł w konflikt z trenerem. Thierry Laurey odsunął napastnika od pierwszej drużyny i przesunął na dwa miesiące do rezerw. Zarzucił mu brak profesjonalizmu, nadwagę. Zdaniem szkoleniowca napastnik miał odstawać fizycznie i sportowo od swoich kolegów.

Lamine Diaby-Fadiga otrzymywał czerwone kartki nie tylko na boisku, ale i poza nim

To, co widzę, nie wystarczy. Powiedziałem mu to, kapitanowi też. Mamy wielu zawodników w ataku. Jesteśmy zespołem, który strzela najwięcej goli w Ligue 2. Kiedy masz takie statystyki, to nienormalne, że nie zdobywasz więcej punktów. Myślimy o wprowadzeniu kogoś dodatkowego z przodu – jokera. Potrzebujemy snajpera! On o tym wie – oznajmił przed jednym z meczów na konferencji prasowej Laurey, który Fadigy w roli jokera jednak nie widział.

Od końca kariery do odrodzenia w Białymstoku?

Tak natomiast ten okres wspomina sam zawodnik, który uważa ten moment za najbardziej bolesny w swojej karierze, bo mógł doprowadzić do jej zakończenia:

Właśnie przegraliśmy z Guingamp. Nie powinienem był wchodzić z nim w pyskówkę i zachować swoją frustrację dla siebie, szanując jego wybór. W efekcie usunął mnie z zespołu. Musiałem trenować z rezerwami. Kiedy wróciłem po kontuzji w lipcu 2022 roku, już mnie nie chciał. Więc trochę pośpiesznie wyjechałem na wypożyczenie do Holandii do FC Eindhoven, szczególnie że nie doszedłem do siebie po kontuzji. Nie chcę być lekceważący, ale opieka medyczna nie była tam zbyt dobra. Byłem sam. Życie się skomplikowało. W listopadzie 2022 roku cierpiałam na bóle łonowe, o których nie mówiłem. Byłem naprawdę rozbity. Pamiętam, jak pewnego styczniowego dnia zadzwoniłem do mojej matki i powiedziałem jej, że chcę rzucić futbol. Następnego dnia ojciec pojechał prosto do Eindhoven. Strzeliłem gola w ten weekend. Mój ojciec mnie wzmocnił – zreferował Fadiga wszystko w „Le Parisien”.

I tak z dwoma strzelonymi golami napastnik powrócił z Holandii do Paris FC. W minionym sezonie grał regularniej, choć jedynie w roli zmiennika. Średnio na murawie spędzał nieco ponad pół godziny. Udało mu się zdobyć siedem bramek w 27 meczach i uniknąć poważnych kontuzji. Latem trafił do Jagiellonii, posiadając bogate CV. W końcu, wymieniając najlepszą jedenastkę, z jaką przyszło mu grać, podał takie nazwiska jak Dante, Saliba czy Balotelli. W Białymstoku na początku zrobił dobre wrażenie i zapewne chciałby je utrzymać jak najdłużej, zanim powrócą do niego problemy zdrowotne bądź wda się w słowną przepychankę z trenerem.

No, chyba że w końcu uda mu się w pełni zrehabilitować za nastoletnie błędy i na boisku udowodni, że wyciągnął wnioski, a piłkarskie rekiny przestaną go podgryzać. Sam natomiast stanie się jednym z nich, rozszarpując obrony rywali, jak zrobił to z Puszczą i strzelając gole. Być może kolejne zobaczymy już w starciu z Poniewieżem.

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Fot. Newspix

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Inne kraje

Brazylia ze skromną wygraną, ostatni taniec Luisa Suareza. Eliminacje mundialu w Ameryce Południowej

Piotr Rzepecki
0
Brazylia ze skromną wygraną, ostatni taniec Luisa Suareza. Eliminacje mundialu w Ameryce Południowej

Ekstraklasa

Inne kraje

Brazylia ze skromną wygraną, ostatni taniec Luisa Suareza. Eliminacje mundialu w Ameryce Południowej

Piotr Rzepecki
0
Brazylia ze skromną wygraną, ostatni taniec Luisa Suareza. Eliminacje mundialu w Ameryce Południowej

Komentarze

66 komentarzy

Loading...