Reklama

Zaszło słońce, pojawiła się piłka. Stal i Widzew na remis na inaugurację

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

22 lipca 2024, 21:14 • 4 min czytania 34 komentarzy

Do czasu, gdy nad stadionem w Mielcu utrzymywało się pełne słońce, oglądaliśmy produkt piłkarskopodobny. Zero ładu i składu. Po zmroku piłkarze Stali i Widzewa nabrali ochoty do gry, co zaowocowało emocjonującym spotkaniem, które zakończyło się remisem 1:1. Ale goli i to ładnych mogło być zdecydowanie więcej. 

Zaszło słońce, pojawiła się piłka. Stal i Widzew na remis na inaugurację

Zanim przejdziemy do tych emocjonujących fragmentów, zaczniemy od bury. Rozumiemy, że fala upałów zalała Polskę z ogromną siłą. W całym kraju w poniedziałek temperatura sięgała 30 stopni Celsjusza, a w niektórych miejscach nawet przekroczyła tę granicę. W takich warunkach musieli grać w Mielcu piłkarze Stali i Widzew. Gdyby biegali na dużej intensywności przez pełne 90 minut, mogliby nabawić się udaru słonecznego. W pierwszej połowie wzięli to sobie do serca i zdecydowali się sprawić udar tym, którzy oglądali ten mecz.

Udar w pierwszej połowie

Od oglądania poniedziałkowego meczu do przerwy wykręcało twarz. I nie potrzeba tu doktora House’a, żeby dowieść, że to jeden z objawów udaru. Starcie Stali z Widzewem było jak zjedzenie niestrawnego, przeterminowanego dania i popicie go wiadrem soku z cytryn. Powtórzymy się, wykręcało twarz. Kulały naprawdę podstawowe rzeczy. Nieatakowany przy linii bocznej Cybulski nie potrafił utrzymać lekko podanej mu piłki, która wyszła na aut. Jego rywal na stronie – Jaunzems biegał jak kurczak bez głowy. Obrońcy Stali nie potrafili podać celnie na kilka metrów. W odpowiedzi skrzydłowi Widzewa dośrodkowywali na oślep.

Bida z nędzą. Na taką Ekstraklasę nie czekaliśmy, ale poprawiać zaczęło się już w doliczonym czasie gry.

Stal, która poza jednym wyskokiem Gerbowskiego i jego strzałem w słupek, zupełnie nie zagrażała Gikiewiczowi, odważnie ruszyła do przodu. Do pracy zabrali się dwaj kluczowi dla mieleckiej ofensywy z poprzedniego sezonu zawodnicy: Domański i Szkurin. Pierwszy z nich zdobył trzy bramki i zanotował dziewięć asyst, Białorusin natomiast strzelił 18 goli i aż pięciokrotnie podawał piłkę kolegom przed trafieniami. Utrzymanie szczególnie tego drugiego miało być kluczowe dla przyszłości klubu z Podkarpacia nie tylko pod względem sportowym, ale również ekonomicznym. Kolejnymi bramkami miał zapewnić nie tylko punkty, ale również solidny zastrzyk gotówki. Jest to o tyle kluczowe, że ze Stalą pożegnali się kluczowi sponsorzy, w wyniku czego płynność finansowa została zagrożona.

Reklama

W drugiej minucie doliczonego czasu gry spotkania z Widzewem oglądaliśmy to, co przez cały poprzedni sezon. Celne podanie Domańskiego, Szkurin odnajduje się świetnie w polu karnym rywali i głową kieruje piłkę do siatki. 1:0 dla Stali i to na stadionie w Mielcu. Tak to wyglądało przez kilka poprzednich miesięcy i dało to utrzymanie. Teraz mogło się również pięknie skończyć, bo Białorusin w 80. minucie mógł przypieczętować triumf gospodarzy, ale strzelił obok bramki Gikiewicza w sytuacji sam na sam.

Indiana Jones i brak skarbu

Szkurin mógł się poczuć jak bicz Indiany Jonesa. Sławny archeolog wyciąga go tylko w arcytrudnych momentach i ratuje sobie nim życie. Białorusin dokonał tej sztuki w poprzednim sezonie i podobnie mogło się stać teraz, gdyby nie zmarnował setki. A trzeba przyznać, że Stal ma coś z tego filmowego poszukiwacza przygód. Bez wielkiego ekwipunku, w tym pieniędzy, w zasadzie z wody i piasku Stal potrafiła ulepić skład, który był blisko zwycięstwa na inaugurację Ekstraklasy. Wyglądało to jak scena z “Poszukiwaczy zaginionej arki”. Widzew, w szczególności Alvarez, wykonywał ekwilibrystyczne sztuczki z mieczem, strasząc rywali, podczas gdy mielczanie alias Indiana Jones wyciągnęli pistolet i zastrzelili oponenta.

Tym razem ta sztuka się nie udała. Głównie dlatego, że Daniel Myśliwiec dokonał fantastycznych zmian. Kerk, Gong, a przede wszystkim Łukowski rozruszali atak Widzewa. Łodzianie przeważali niemal przez cały mecz, ale niewiele z tego wynikało. I mogliby polec w Mielcu, gdyby nie właśnie rezerwowi. Łukowski popisał się przepięknym uderzeniem z dystansu i nawet doskonale dysponowany tego wieczoru Kochalski nie zdołał odbić piłki. Były piłkarz Korony Kielce mógł zaliczyć wcześniej asystę, gdyby nie to, że Rondić znajdował się o pół buta na spalonym.

Na koniec dnia żaden zespół nie znalazł jednak skarbu. Stal, bo pomimo prowadzenia, nie zdołała wygrać na własnym stadionie, co w poprzednim sezonie udało jej się w niemal połowie meczów. Widzew, bo ponownie pokazał, że potrafi grać w piłkę, stwarzać zagrożenie, a nie przełożyło się to ponownie na zwycięstwo. Można rzec, że inaugurację zachowaliśmy status quo z minionych rozgrywek, ale w przeciwieństwie do powiedzenia o wschodzącym słońcu, obu klubom życzymy, by grały tak jak po jego zachodzie.

Stal Mielec – Widzew Łódź 1:1 (1:0)

Bramki: Szkurin 45+2′ – Łukowski 73′

Stal: Kochalski 5 – Esselink 3, Matras 4, Senger 5 – Jaunzems 3 (Stępień), Guillaumier 4, Wlazło 4, Getinger 4 (Wołkowicz) – Domański 5 (Hinokio 4), Gerbowski 5 (Tkacz) – Szkurin 5 (Assayang)
Widzew: Gikiewicz 4 – Kastrati 4, Żyro 5, Ibiza 1, Kozłowski 4 – Alvarez 6 (Silva), Hanousek 5, Klimek 3 (Kerk 6) – Sypek 4 (Gong), Rondić 4 (Sobol), Cybulski 3 (Łukowski 7)

Reklama

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Fot. Newspix

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Inne kraje

Klub Haalanda wrócił do elity. Kibice oglądają mecze z kanapy na traktorze

Szymon Janczyk
2
Klub Haalanda wrócił do elity. Kibice oglądają mecze z kanapy na traktorze
Ekstraklasa

Legia tworzy grupę rekonstrukcji historycznej? Urban przymierzany na trenera

Szymon Janczyk
54
Legia tworzy grupę rekonstrukcji historycznej? Urban przymierzany na trenera

Ekstraklasa

Inne kraje

Klub Haalanda wrócił do elity. Kibice oglądają mecze z kanapy na traktorze

Szymon Janczyk
2
Klub Haalanda wrócił do elity. Kibice oglądają mecze z kanapy na traktorze
Ekstraklasa

Legia tworzy grupę rekonstrukcji historycznej? Urban przymierzany na trenera

Szymon Janczyk
54
Legia tworzy grupę rekonstrukcji historycznej? Urban przymierzany na trenera