Reklama

Krok w kierunku TOP5. Prezes Widzewa chce progresu, a trener i kibice napastnika

Paweł Marszałkowski

Autor:Paweł Marszałkowski

15 lipca 2024, 19:17 • 13 min czytania 65 komentarzy

Celem na poprzedni sezon było „spokojne utrzymanie”. Widzew spokojnie się utrzymał. Mimo to prezes Michał Rydz odczuwa niedosyt i zapowiada, że chce zbliżyć się do TOP5. W międzyczasie z Łodzi wyjechali ważni zawodnicy, a w ich miejsce przybyli tacy „nie z pierwszych stron gazet”. Trener Daniel Myśliwiec próbuje zachować pozorny spokój, ale przed spaniem zapewne modli się razem z piętnastoma tysiącami karnetowiczów o następcę Jordiego Sancheza. Delikatny miszmasz. Trudno jednoznacznie określić, jaka atmosfera panuje w „Sercu Łodzi” na kilka dni przed startem Ekstraklasy. 

Krok w kierunku TOP5. Prezes Widzewa chce progresu, a trener i kibice napastnika

Poprzedni sezon Widzew zamknął wyjazdowym meczem z Radomiakiem. Przed wyjazdem do Radomia trener Daniel Myśliwiec rzucił: – Tajemnicą poliszynela jest to, że niektórzy będą się żegnać z Widzewem, ale nie wszystko jeszcze oficjalnie wiadomo. W takich momentach czasem trudniej z siebie wykrzesać 102 procent niż 99 procent, jednak wierzę w każdego, kto uczestniczy w treningach i zagra w jutrzejszym meczu.

Widzew wygrał 3:1 i zakończył sezon na dziewiątym miejscu. Radomiakowi gole strzelili: Fran Alvarez, Jordi Sanchez i Dominik Kun. Dwóch ostatnich w Łodzi już nie ma. Oprócz nich z Widzewem pożegnali się również między innymi: Andrejs Ciganiks, Mato Milos czy Serafin Szota. Bartłomiej Pawłowski jeszcze przez parę miesięcy będzie leczyć zerwane więzadła.

W dniu rozpoczęcia okresu przygotowawczego, Myśliwiec ogłosił: – Nie ściągniemy piłkarzy z pierwszych stron gazet, ale wobec naszych możliwości chcemy szukać piłkarzy gotowych do rywalizacji wewnątrz i na zewnątrz. To jest kluczowa cecha. Druga to mobilność, bo dzięki niej będziemy mogli realizować podstawowe założenia pressingu.

Tu mała dygresja, by doprecyzować, czym są podstawowe założenia pressingu. Chodzi o zapierdalanie. Wybaczcie słownictwo, ale jedynie cytujemy pamiętną odprawę trenera Myśliwca, podczas której kluczowym zwrotem było: „We have to zapierdalać!”. Są słowa, które trudno zastąpić. Tylko w oryginalnym brzmieniu zachowują pełny sens.

Reklama

Dyrektor na cenzurowanym

W połowie maja Widzew przedłużył kontrakt z dyrektorem sportowym Tomaszem Wichniarkiem do 2026 roku. To była kluczowa decyzja ostatnich miesięcy, która oczywiście będzie miała przełożenie na zbliżający się wielkimi krokami sezon.

Wichniarek pracuje w Widzewie od listopada 2020 roku. Przed awansem na stanowisko dyrektorskie pełnił funkcję szefa skautingu. Do Łodzi sprowadził takich zawodników, jak: Andrejs Ciganiks, Luis da Silva, Fabio Nunes, Jordi Sanchez, Juan Ibiza, Fran Alvarez, Imad Rondić czy Henrich Ravas. Każdy z nich w mniejszym lub większym stopniu stanowił o sile pierwszego zespołu.

Reklama

– Mówiąc krótko, pracujemy dalej. Kilka lat temu ustaliliśmy kierunki rozwoju dla pierwszej drużyny i całego klubu, a następnie zaczęliśmy działać, by przybliżyć tę wizję do realizacji. Udało nam się stworzyć określone procedury oraz zespół ludzi, którzy pracują nad tym, by pierwsza drużyna miała coraz lepszy zasób specjalistów oraz jakościowych zawodników. Wyniki potwierdzają, że rok po roku wchodzimy na wyższy poziom, zwiększamy nakłady i chcemy dawać kibicom radość – powiedział Wichniarek po podpisaniu nowej umowy. 

Wyniki potwierdzają, że rok po roku wchodzimy na wyższy poziom, zwiększamy nakłady i chcemy dawać kibicom radość” – zatrzymajmy się na moment przy tym zdaniu.

Za kilka dni Widzew rozpocznie trzeci sezon po powrocie do Ekstraklasy. Dwa poprzednie kończył z bilansem:

2022/23 – 12. miejsce – 41 punktów (45:46);
2023/24 – 9. miejsce – 46 punktów (38:47).

Progres więc jest. Nieznaczny, ale jest. Wypada dodać, że gdy weźmiemy pod uwagę wyłącznie 2024 rok, Widzew jest piątą drużyną Ekstraklasy – nawet mimo końcowej zadyszki, podczas której łodzianie przegrali trzy mecze z rzędu.

Cel? TOP5

Tydzień po przedłużenia umowy z Wichniarkiem i dzień po zakończeniu sezonu 2023/24 prezes Michał Rydz udzielił wywiadu „Przeglądowi Sportowemu”.

To nie jest progres taki, jaki mogliśmy zrobić. Było kilka meczów, po których czuliśmy, że punktów powinno być więcej. Po stronie plusów zapiszę jednak, że pojawiły się emocje, zwycięstwa z zespołami, z którymi nie umieliśmy skutecznie rywalizować. Legię pokonaliśmy pierwszy raz od 24 lat, Lecha od 18, Górnika od 12. Dwukrotnie górą byliśmy w derbach, co jest szczególnie istotne dla kibiców. Jeśli chodzi o kwestie organizacyjne, ocena za sezon może ciut wyższa niż za wyniki sportowe – stwierdził sternik Widzewa.

– Naszym celem jest, aby w ciągu trzech lat stać się stabilnym klubem z TOP5 Ekstraklasy. Do tego dążymy i mamy już swoje wnioski po rundzie wiosennej. Chcemy, aby w kolejnym sezonie zdobycz punktowa była większa – zapowiedział Rydz.

Drużynie trenera Myśliwca postawiono więc dość jasno sprecyzowany cel. Wydawało się oczywiste, że do jego zrealizowania potrzebne będą konkretne ruchy.

Odpowiedzialny za przebudowę kadry Wichniarek dostał nowy kontrakt, ale echa komunikatu o przedłużeniu umowy brzmiały mniej więcej tak: „to twoja ostatnia szansa, nie zmarnuj jej”. Niemal każda informacja o Wichniarku uzupełniana była plotką o rzekomej próbie ponownego ściągnięcia do Łodzi Łukasza Masłowskiego. „Wiesz, w każdej chwili możemy znaleźć kogoś lepszego na twoje miejsce” – szeptało echo, a margines błędu zawężał się.

Sporą rysą na reputacji Wichniarka i całego działu skautingu było zimowe okno. Wiele spraw załatwiono wówczas na łapu-capu, co w maju wypunktował Szymon Janczyk:

  • bramkarza Henricha Ravasa sprzedano, nie mając klarownego planu na to, kto go zastąpi;
  • gdy już wyłoniono następcę, okazało się, że Ivan Krajcirik złapał uraz;
  • kwestię bramkarza uratowano rzutem na taśmę, kontraktując Rafała Gikiewicza (sportowo na plus, ale przez to kupiony za ponad milion złotych Krajcirik siedzi na ławce);
  • Noah Diliberto i Lirim Kastrati, którzy wzmocnili kadrę w polu, przyszli do Widzewa z problemami zdrowotnymi; w zasadzie całą wiosnę stawiano ich na nogi i doprowadzano do ładu;
  • Cieniem kładzie się też temat Emmanuela Boatenga, który łodzianom najzwyczajniej w świecie zwiał, zmieniając zdanie, ale trzeba uczciwie przyznać, że to akurat żadna wina działaczy Widzewa — zdarza się, zwłaszcza w przypadku graczy z Afryki.

Ważnym czynnikiem, który należy brać pod uwagę przy dyskusji o kadrze Widzewa, jest zmiana trenera. Daniel Myśliwiec doskonale wie, jak chce grać. Jego pomysły i założenia są konkretne, więc tym samym oczekiwania sztabu, dotyczące potencjalnych wzmocnień, również są bardziej sprecyzowane niż za czasów Janusza Niedźwiedzia.

Podstawowe pytanie brzmi: czy dziesięć miesięcy to wystarczająco dużo czasu, by dyrektor sportowy i trener znaleźli wspólny język? Kiedy patrzymy na listę transferów przeprowadzonych przez Widzew tego lata, mamy delikatne wątpliwości.

999 zgłoś się

Uporządkujmy chronologię:

17 maja Tomasz Wichniarek przedłuża umowę;

25 maja kończy się sezon Ekstraklasy;

27 maja prezes Rydz zapowiada dążenie do TOP5;

17 czerwca startują przygotowania do nowego sezonu, a Daniel Myśliwiec mówi: – Wierzę w to, że nawet jeżeli nie zrobimy kilkunastu transferów czy wielkiej rewolucji, to w sztabie trafiłem na takich fachowców, z którymi współpraca da bardzo dużo dobrego. Nie ściągniemy piłkarzy z pierwszych stron gazet…;

30 czerwca Jordi Sanchez oficjalnie przenosi się do ostatniego zespołu japońskiej ekstraklasy Consadole Sapporo;

11 lipca do Widzewa dołącza szósty nowy zawodnik: prawoskrzydłowy Hilary Gong. Wcześnie w Łodzi zameldowali się: Samuel Kozlovsky (lewy obrońca), Kreshnik Hajrizi (stoper), Marcel Krajewski (prawy obrońca), Jakub Łukowski (pomocnik) i Hubert Sobol (napastnik).

Dziś patrzymy na kalendarz i widzimy 15 lipca. Dokładnie za tydzień Widzew rozegra pierwszy mecz nowego sezonu, a jedynymi „dziewiątkami” w kadrze Myśliwca są: sprowadzony z KKS Kalisz Sobol oraz Imad Rondić, który w 32 meczach na polskich boiskach strzelił pięć goli.

„Mniej transferów, więcej jakości” – to jedno z haseł, które słyszeliśmy w Łodzi pod koniec maja. Czy oznacza to, że w przypadku problemów ze sprowadzeniem jakościowych zawodników na daną pozycję, nie pojawi się nikt?

Po ogłoszeniu transferu Gonga, Michał Rydz napisał na portalu X: „Od początku koncentrowaliśmy się na pozyskaniu ofensywnego zawodnika o dobrych walorach motorycznych. Statystycznie jak i boiskowo Hilary wpisuje się w nasz model gry”.

W kolejnym wpisie prezes Widzewa dodał: „Czy będzie 7. transfer? Działamy na spokojnie. Obserwujemy rynek, jesteśmy otwarci na różne, ale nic na siłę. Chcę, żeby wszyscy (Pion Sportowy i sztab szkoleniowy) mieli przekonanie, że gość zrobi różnicę. Nie przywiązujcie się też do pozycji (9/10/7/11 napastnik, pomocnik etc.). One są wtórne. Ważne, by zawodnik realizował zadania i miał predyspozycje do gry w określonym profilu”.

W takim razie, czy Rondić i Sobol to goście, którzy zrobią różnicę z przodu?

Trener Myśliwiec już w dniu startu przygotowań całkiem wprost przyznał, że latem klubu nie będzie stać na szaleństwa na rynku transferowym. Jeszcze raz, słowo w słowo, zacytujemy fragment wypowiedzi: „Wierzę w to, że nawet jeżeli nie zrobimy kilkunastu transferów czy wielkiej rewolucji, to w sztabie trafiłem na takich fachowców, z którymi współpraca da bardzo dużo dobrego”. Hmm… Czy to brzmi trochę jak: „nawet jeśli transfery będą do dupy, to przynajmniej mam mocny sztab i będziemy starali się to jakoś kleić”, czy przesadzamy?

Jeżeli trafiliśmy z interpretacją, to szanujemy trenera Myśliwca za umiejętność gryzienia się w język. W końcu publicznie zasugerowano, że w najbliższych sezonach oczekuje się od jego drużyny zbliżenia do TOP5, a jednocześnie niekoniecznie tę drużynę wzmocniono. Zaryzykowalibyśmy nawet stwierdzenie, że osłabiono. Choć oczywiście jeszcze sporo czasu do zakończenia okna transferowego i – jak śpiewa Anita Lipnicka – wszystko może się zdarzyć.

Wspólny front

Na przykład rok temu, już po rozpoczęciu sezonu, pod koniec sierpnia, do Widzewa dołączył Sebastian Kerk. Jeśli ostatnią szansę dostał dyrektor Wichniarek, to to samo można stwierdzić o niemieckim pomocniku.

Nadzieje wobec byłego gracza Hanoweru 96 były ogromne. – Ściągamy zawodnika, który w naszej opinii powinien być jednym z wiodących piłkarzy Widzewa. Kerk ma nam pozwolić zrobić krok wyżej, mocno podwyższyć poziom – deklarował Wichniarek.

Niestety, póki co nie wyszło. Trzydziestolatek spędził na polskich boiskach 209 minut. Większość sezonu przeleżał w gabinetach lekarskich i u fizjoterapeutów. Tym razem podczas okresu przygotowawczego wyjątkowo trenował i być może trener Myśliwiec będzie mógł wreszcie przetestować go w boju. Umiejętności Kerk na pewno ma – zobaczymy, jak z chęciami.

Tu wracamy do wpisu prezesa Rydza. Bartłomiej Stańdo z serwisu sektorwidzew.pl poprosił o komentarz Daniela Myśliwca. Trener najpierw zażartował, że chyba będzie musiał odpisać prezesowi, a później – już poważnie – stwierdził, że nie sądzi, by kadra była zamknięta.

Później – mimo sugestii prezesa, aby nie przywiązywać się do wtórnych pozycji – szkoleniowiec łodzian wypowiedział się również o „dziesiątce”. – W teorii mamy Kerka, próbujemy Klimka. Są też inne pomysły, jak wykorzystać piłkarzy z naszej kadry – w tym przypadku Myśliwiec także zasugerował, że przydałby się solidny zawodnik do obsadzenia tej newralgicznej pozycji.

Łódzcy kibice zaczęli oznaczać prezesa i sugerować, że „panowie powinni wypracować wspólny front”.

Zdecydowanie front jest jeden. Z trenerem widujemy się regularnie i ma głos w procesie transferowym. Myślę, że trochę na siłę szukamy tutaj sensacji 😉 Szczególnie, że żaden z nas nigdy nie powiedział, że nie widzimy rezerw w grze ofensywnej” – odpowiedział prezes.

W takim razie my już wyłączamy się z szukania sensacji na siłę i oczekujemy pierwszego meczu Widzewa w nowym sezonie, by na własne oczy przekonać się, czy w grze ofensywnej łodzian są rezerwy czy też nie. W poniedziałek 22 lipca o godzinie 19:00 czerwono-biało-czerwoni zmierzą się w Mielcu ze Stalą.

DOTYCHCZASOWE TRANSFERY

PRZYSZLI:

  • Hilary Gong (z AS Trenczyn)
  • Samuel Kozlovsky (z AS Trenczyn)
  • Kreshnik Hajrizi (z FC Lugano)
  • Marcel Krajewski (z Legii II Warszawa)
  • Jakub Łukowski (z Korony Kielce)
  • Hubert Sobol (z KKS Kalisz)
  • Jakub Sypek (z Lechii Gdańsk; powrót z wypożyczenia)

ODESZLI:

  • Andrejs Ciganiks (do FC Luzern)
  • Jordi Sanchez do Consadole Sapporo
  • Mato Milos (bez klubu)
  • Serafin Szota (do Śląska Wrocław)
  • Dominik Kun (do Wisły Płock)
  • Hubert Lenart (do Floty Świnoujście)
  • Jakub Szymański (do Ruchu Chorzów)
  • Ernest Terpiłowski (do Polonii Warszawa)
  • Juliusz Letniowski (do Miedzi Legnica)
  • Dawid Tkacz (do Stali Mielec; wypożyczenie)
  • Ignacy Dawid (bez klubu)
  • Paweł Zieliński (bez klubu)

POTENCJAŁ NA ULUBIEŃCA KIBICÓW

Hilary Gong

W tym przypadku kierujemy się tylko i wyłącznie „czutką”. Nigeryjczyk dołączył do Widzewa zaledwie kilka dni temu, ale coś nam podpowiada, że narobi pozytywnego galimatiasu na prawym skrzydle.

Gong urodził się w 1998 roku. Z Nigerii do Europy trafił w wieku 19 lat. Konkretnie na Słowację, do Trenczyna. Później dane mu było pozwiedzać cały kontynent (transfer do Vitesse Arnhem za 2,5 miliona euro, potem między innymi: FK Haugesund i Ararat Armenia), ale koniec końców wracał do Trenczyna i właśnie stamtąd przeprowadził się do centralnej Polski.

Łodzianie wypatrzyli Gonga podczas sparingu w Turcji, kiedy to nigeryjski skrzydłowy pokonał Jakuba Szymańskiego, czyli bramkarza Widzewa.

Tak transfer uzasadnił prezes Michał Rydz: „Od samego początku priorytetem było sprowadzenie zawodnika ofensywnego, który będzie miał potencjał do zrobienia różnicy na skrzydle. W przypadku każdego transferu, określamy cechy wiodące piłkarza. W naszej ocenie Hilary m.in.:

  • Ma duży potencjał motoryczny,
  • Posiada cechy pod model gry zespołu,
  • Ma dużą inicjatywę do ataku, podejmuje adekwatne decyzje w 3 tercji,
  • Zdobywa przestrzeń wychodząc za linię obrony, ma dobry 1. kontakt z piłką,
  • Prezentuje intensywny doskok pressingowi, w czym pomaga mu jego motoryka, w defensywie odbudowuje pozycję…

…i wiele innych. Do tego oceny Dyrektora Sportowego, Dyrektora Skautingu, Skautów, I trenera i sztabu, analiza ilościowa i porównawcza. Oczywiście, wszystko zweryfikuje boisko, ale trzymam kciuki”.

Oczywiście wszystko zweryfikuje boisko, ale mamy nadzieję, że dziesiąty Nigeryjczyk w historii Widzewa pójdzie drogą choćby Princewilla Okachiego, a nie na przykład Longinusa Uwakwe. Głównymi rywalami Gonga w walce o miejsce w składzie będą: Fabio Nunes, Jakub Łukowski, Antoni Klimek i młodzieżowiec Kamil Cybulski.

KRYĆ NA PLASTER

Fran Alvarez

10 marca hiszpański pomocnik przeszedł do historii Widzewa. W doliczonym czasie gry strzelił gola, dzięki któremu łodzianie pokonali Legię. Po raz pierwszy od 24 lat.

– Fran Alvarez to zawodnik, którego chcieliśmy. Mieliśmy kilkukrotnie łączenia wideo. Pod względem warunków finansowych byliśmy dogadani. Wiem jednak, że dobrą rolę odegrał w Widzewie Sanchez, który przekonał go do transferu – przyznał dyrektor sportowy Jagiellonii Białystok Łukasz Masłowski w Lidze+ Ekstra.

Choć więc Sanchez jest już w Japonii, to pozostawił po sobie w Łodzi coś więcej niż tylko dobre wspomnienia. Wydaje się, że właśnie na barkach Alvareza spoczywać będzie ciężar konstruowania ofensywnych poczynań Widzewa. Szczególnie, że wielką niewiadomą pozostaje Sebastian Kerk, a innych kreatorów z powołania próżno szukać w kadrze klubu.

Rozwiązanie dla rywali ekipy Daniela Myśliwca wydaje się więc proste: kryć na plaster Frana Alvareza. Bez Hiszpana ofensywna gra łodzian może kuleć.

INNI EKSTRAKLASOWICZE ZAZDROSZCZĄ IM…

…kompletu co mecz

„Stadion jest dla was za mały” – zakomunikował Widzew kilka dni temu, gdy okazało się, że po raz kolejny wyprzedano wszystkie wejściówki. To prawda, stadion przy alei Piłsudskiego w Łodzi jest za mały, by pomieścić wszystkich chętnych kibiców. Na sezon 2024/25 sprzedano 15 617 karnetów. Wszystkie, co do jednego! To tradycja od 2017 roku, gdy otwarto nowy obiekt.

Fani Widzewa są fenomenem na skalę całego kraju. Wypełniają stadion co mecz bez względu na wyniki i pogodę. Jeśli chodzi o liczbę sprzedanych karnetów, nie mają w Ekstraklasie konkurencji, co potwierdza zestawienie aktualne na 13 lipca bieżącego roku:

  1. Widzew Łódź – 15 617
  2. Legia Warszawa – 10 000 (maksymalna liczba)
  3. Jagiellonia Białystok – 7064
  4. Pogoń Szczecin – 4876
  5. Śląsk Wrocław – 3200

Ogromne wrażenie zrobił również wyjazd czerwono-biało-czerwonych na mecz z zaprzyjaźnionym Ruchem Chorzów. Na Stadionie Śląskim zasiadło blisko 20 tysięcy sympatyków Widzewa. To więcej niż może pomieścić łódzki obiekt!

Oficjalna pojemność „Serca Łodzi” wynosi 18 018, jednak od tej liczby trzeba odjąć miejsca przeznaczone na zobowiązania sponsorskie czy sektory buforowe. Na dwa tygodnie przed pierwszym meczem domowym nie sposób już kupić karnetu. Do otwartej sprzedaży trafiło wyłącznie 300 sztuk, które rozeszły się w kilkadziesiąt sekund. Reszta to prolongaty z poprzednich sezonów. Ciekawe, na jakiej liczbie zatrzymałby się licznik, gdyby łódzki stadion był znacznie większy?

WYJŚCIOWA JEDENASTKA

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Kaszub. Urodził się równo 44 lata po Franciszku Smudzie, co może oznaczać, że właśnie o nim myślał Adam Mickiewicz, pisząc słowa: „A imię jego czterdzieści i cztery”. Choć polskiego futbolu raczej nie zbawi, stara się pracować u podstaw. W ostatnich latach poznał zapach szatni, teraz spróbuje go opisać - przede wszystkim w reportażach i wywiadach (choć Orianą Fallaci nie jest). Piłkę traktuje jako pretekst do opowiedzenia czegoś więcej. Uzależniony od kawy i morza. Fan Marka Hłaski, Rafała Siemaszki, Giorgosa Lanthimosa i Emmy Stone. Pomiędzy meczami pisze smutne opowiadania i robi słabe filmy.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Patryk Stec
1
Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Ekstraklasa

Hiszpania

Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Patryk Stec
1
Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Komentarze

65 komentarzy

Loading...