Reklama

To był sezon Basków

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

15 lipca 2024, 00:30 • 5 min czytania 27 komentarzy

Wraz z finałem mistrzostw Europy miniony sezon oficjalnie dobiegł końca, co w Polsce zawsze wywołuje dyskusje o tym, że równoległe światy jednak istnieją — w końcu parę dni temu zainaugurowaliśmy nowe rozgrywki meczem Wisły Kraków w pucharowych eliminacjach. Spróbujmy jednak jeszcze przez chwilę skupić się na tych, którzy kończą. Tylko po to, żeby docenić wkład Basków w upiększanie sportu zwanego futbolem.

To był sezon Basków

Xabi Alonso sięgnął po mistrzostwo Niemiec, jego Bayer Leverkusen zachwycił wszystkich. Kogo nie, ten nie ma serca, ten inaczej pojmuje piłkarski artyzm. Mikel Arteta do końca liczył się w walce o tytuł w Premier League. Arsenalu nie ozłocił, ale i tak sprawił, że czerwona część Londynu w końcu traktowała szanse na trofeum jako coś namacalnego, a nie tylko wytwór wyobraźni. Od Unaia Emery’ego nikt pucharu za ligowy triumf nie oczekiwał, jednak on i tak był zaskakująco blisko tego celu, wprowadzając Aston Villę do Ligi Mistrzów.

Andoni Iraola z Bournemouth, który po prostu zajął miejsce w środku stawki najlepszych klubowych rozgrywek świata, wygląda przy nich jak pomagier, pomocnik kowala. Bynajmniej nie dlatego, że przypomina Macieja, chłopa z Litwy (bo nie przypomina!). O nim jednak też mówi się w samych superlatywach, wciskając go do pracy w jeszcze lepszym otoczeniu.

Wszystkich tych trenerów łączy jedno: pochodzenie. Reprezentują Kraj Basków, wielką kuźnię talentów, która zdaje się wypuszczać z taśmy produkcyjnej wyłącznie wybitnych fachowców. Rzut beretem stamtąd urodził się Luis de la Fuente, selekcjoner reprezentacji Hiszpanii, który najpierw jako piłkarz, a potem szkoleniowiec, był związany z Athletikiem. Wychował się tam, wykształcił — w piłkarskim tego słowa znaczeniu — by dopełnić ten sezon w niewyobrażalny do niedawna sposób.

Sięgając po mistrzostwo Europy z ekipą La Furia Roja.

Reklama

Luis de la Fuente – Nikt w niego nie wierzył, a zbudował najlepiej grającą Hiszpanię od lat

Kraj Basków rządzi w europejskiej piłce. Od mistrzostwa Niemiec do mistrzostwa w Niemczech

Z narodowego punktu widzenia jest w tym pewien paradoks, Madryt na Basków patrzy przecież krzywo. Wystarczy przewinąć kilka tekstów, żeby dokopać się do naszego reportażu o Gibraltarze, którego dostęp do UEFA i FIFA Hiszpanie blokowali także dlatego, że nie chcieli stworzyć precedensu, który otworzyłby Baskom furtkę do niezależności oraz niepodległości. Ichniejsza reprezentacja zresztą istnieje, rozgrywa nieoficjalne spotkania. Parę miesięcy wstecz w Bilbao gościła kadra Urugwaju, naprzeciw której stanęła plejada przemieszanych piłkarzy Athletiku, Realu Sociedad czy Deportivo Alaves.

Od kazirodztwa po Brexit. Anglia, Hiszpania i przepychanka o Gibraltar

Narodowościowe dyskusje odłóżmy jednak na bok. W znakomitym dokumencie „Kopalnia Talentów”, w którym Paweł Grabowski, dziennikarz Viaplay, przemierza ten region, szukając odpowiedzi na pytanie jak to się im udaje? sam autor zaznacza, że chciał pokazać, że Baskowie to coś więcej niż ETA. Emery rzuca tam, że najważniejsze, żeby futbol uszczęśliwiał ludzi i Hiszpania Luisa de la Fuente tę definicję spełnia, wręcz idealnie się w nią wpisuje.

W dużej mierze dlatego, że o jej sile także stanowią Baskowie. W okolicach Bilbao i San Sebastian bardzo szybko zauważono, że gole, które przesądziły o zwycięstwie Hiszpanów na niemieckiej imprezie, zdobyli ich chłopcy. Najpierw Nico Williams — cała kariera w Athletiku — potem Mikel Oyarzabal — nie do wyciągnięcia z Realu Sociedad. Ten drugi strzelał zresztą i w finale Igrzysk Olimpijskich, wtedy jednak La Furia Roja nie zdołała ograć Brazylii.

Nie wolno jednak skracać i spłaszczać baskijskiego udziału w sukcesie reprezentacji kraju tylko do tych dwóch jednostek. W wyjściowej jedenastce oglądaliśmy Unaia Simona, kolejnego z idoli San Mames. Aymeric Laporte to przykład złożoności definicji prawdziwego Baska (nie tak wyraźny, jak Nico Williams, ale wciąż dobry), wszak urodził się we Francji. Athletic traktował go jednak jak syna. Teraz jest mocnym kandydatem do zestawienia najlepszych piłkarzy całego turnieju.

Reklama

Jest również Mikel Merino, ten sam, którego Jan Urban wprowadzał w Osasunie Pampeluna i ten sam, który pogrążył Niemców, odtwarzając cieszynkę swojego papy. Pampeluna, w której przyszedł na świat, technicznie znajduje się w regionie Nawarra, ale ukochane miasto Ernesta Hemingwaya jak najbardziej można i trzeba wciągnąć w baskijskie poletko. Ważną rolę w finale miał do odegrania Martin Zubimendi, który zastąpił Rodriego tak, że wyrwy w drugiej linii nie było.

Swój Bask. Jak Nico Williams został Hiszpanem

Marginalny udział w sukcesie mają Daniel Vivian oraz Alex Remiro, ale jednak spośród tysięcy to akurat oni dostali się do szerokiej kadry, ścisłej elity najlepszych piłkarzy w kraju. Baskowie mają takich ośmiu, więcej niż ćwierć drużyny pochodzi właśnie z tego regionu. Nie może być to przypadkiem, choć tożsamość selekcjonera i to, jak bardzo ceni on swoich krajanów, musiały mieć na to wpływ. Najpierw trzeba było jednak zbudować system, który wychowa tak znakomitych zawodników na stosunkowo niewielkiej powierzchni.

System, który przyniósł Athletikowi Copa del Rey; który przez cztery lata pozwalał Realowi Sociedad utrzymywać miejsce w europejskich pucharach, czego zwieńczeniem był udział w fazie grupowej Ligi Mistrzów.

Ukłońmy się więc Baskom, którzy na przestrzeni ostatnich dwunastu miesięcy odcisnęli swoje piłkarskie piętno na Starym Kontynencie. Ukłońmy się, a potem odwiedźmy ich, zaciekawmy się tym, jak działają, zastanówmy się, co można u nich podpatrzeć i podebrać.

WIĘCEJ O EURO 2024:

SZYMON JANCZYK

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Raków ożywia rynek. Skorzysta Ekstraklasa, ale czy też… sam Raków?

Jan Mazurek
5
Raków ożywia rynek. Skorzysta Ekstraklasa, ale czy też… sam Raków?

EURO 2024

Ekstraklasa

Raków ożywia rynek. Skorzysta Ekstraklasa, ale czy też… sam Raków?

Jan Mazurek
5
Raków ożywia rynek. Skorzysta Ekstraklasa, ale czy też… sam Raków?

Komentarze

27 komentarzy

Loading...