Reklama

Wdowik: Nastawiałem się na transfer gdzieś w sierpniu, ale Bradze nie mogłem odmówić

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

04 lipca 2024, 11:01 • 8 min czytania 39 komentarzy

Gdy szefowie Jagiellonii Białystok deklarowali po zdobyciu mistrzostwa, że latem dopuszczają 1-2 transfery wychodzące wśród czołowych zawodników, Bartłomiej Wdowik momentalnie nasuwał się jako jeden z głównych kandydatów do wyjazdu. I tak też się stało, jeszcze w czerwcu 23-letni lewy obrońca został sprzedany za 1,5 mln euro do Sportingu Braga. Rozmawiamy z nim o okolicznościach odejścia. Dlaczego oferta Portugalczyków była dla niego nie do odrzucenia? Jakie różnice na starcie zauważył? Kogo z Ekstraklasą w CV spotkał w nowym klubie? Czy był rozczarowany brakiem powołania na EURO? Dlaczego wiosną już nie strzelał goli z rzutów wolnych? Zapraszamy. 

Wdowik: Nastawiałem się na transfer gdzieś w sierpniu, ale Bradze nie mogłem odmówić

Jak pierwsze wrażenia z Portugalii?

Naprawdę super. Drużyna zaczęła trenować w nowym ośrodku. Bardzo dobrze to wygląda. Nie miałem wiele czasu na poznanie kolegów, bo już po dwóch dniach wylecieliśmy na obóz, ale dobrze mnie przyjęli, każdy jest miło nastawiony. Na razie wszystko jest fajnie. Na nic nie mogę narzekać.

Już czujesz, że czeka cię przeskok typowy dla zawodnika wyjeżdżającego z Ekstraklasy na zachód?

Trudno mi jeszcze jednoznacznie określić. Na pewno intensywność treningów jest trochę wyższa, zwłaszcza że mamy je teraz dwa razy dziennie i samo to „wchodzi” w nogi. Jest ciężko. Coś więcej będę mógł powiedzieć za jakiś czas, gdy więcej pogram i potrenuję. Do tej pory mieliśmy jeden sparing i jak większość zawodników, zagrałem 45 minut.

Reklama

Dostrzegasz inne wyraźniejsze różnice?

Bardzo często ćwiczymy granie 1 na 1, jest tego naprawdę dużo. Dzielimy się na trzy grupy i każda ma trochę inne ćwiczenie, ale wszystko sprowadza się do pojedynków w ofensywie lub defensywie. To dla mnie duże pole do rozwoju, bo jak mówiłem poprzednim razem, w grze obronnej mam największe rezerwy.

Trudno być zaskoczonym twoim odejściem, wydawałeś się pierwszym kandydatem do transferu. Brałeś w ogóle pod uwagę pozostanie w Jagiellonii tego lata?

Nie byłem jednoznacznie nastawiony na odejście, ale wiedziałem, że agenci działali i może się coś wydarzyć. Mieli mi dawać znać, jeśli pojawią się jakieś konkrety. Zapytań i wstępnych tematów było wiele, o wszystkich pewnie nawet nie wiem. Gdy zgłosił się Sporting Braga, uznałem, że to dobry kierunek. Cieszę się, że kluby znalazły porozumienie i mogę tu być.

Ile minęło od pierwszego sygnału o zainteresowaniu Bragi do finalizacji transferu?

Kilka dni, to był szybki temat. Braga złożyła pierwszą ofertę, a później negocjowała dalej z prezesem Pertkiewiczem i sprawnie się dogadali.

Reklama

Miałeś jakiekolwiek wątpliwości czy dylematy?

Nie. Gdy usłyszałem, o jaki klub chodzi, od razu byłem na „tak”. Ekstraklasa portugalska jest mocna, a do tego Braga praktycznie co roku wchodzi do europejskich pucharów. W tamtym roku grała w Lidze Mistrzów, teraz czekają ją eliminacje w Lidze Europy. Będzie można się pokazać. Wiedziałem, gdzie mogę trafić, nie musiałem wszystkiego sprawdzać w internecie. Uważnie śledzę wiele lig europejskich, sprawdzam statystyki na Flashscorze i tak dalej. Ale wiadomo, jak pojawił się temat, jeszcze mocniej go zgłębiłem i wszedłem w szczegóły.

Były alternatywy dla kierunku portugalskiego?

Nie miałem na stole innej oferty z ustalonymi warunkami, gdy mógłbym sobie wybierać, w którą stronę idę. Było kilka dość konkretnych tematów, które jednak nie weszły w decydującą fazę, bo na przykład musielibyśmy czekać i zobaczyć, co się wydarzy. Agenci wspominali o beniaminku Bundesligi czy klubie z Francji, ale kiedy trafiła się Braga, uznaliśmy, że nie ma na co zwlekać. To i bardzo dobry klub sam w sobie, i bardzo dobry kierunek dla mnie pod kątem rozwoju.

Czułem gotowość do takiego wyjazdu. Mam już na koncie ponad 100 meczów w Ekstraklasie, dla Jagiellonii łącznie 120, rozegrałem udany sezon praktycznie od deski do deski, świętowałem mistrzostwo Polski. Po czymś takim można myśleć o zagranicznym transferze.

Wygląda na to, że masz otwartą drogę do składu. Cristian Borja, podstawowy lewy obrońca Bragi z zeszłego sezonu, nie został wykupiony, więc wygląda na to, że o plac rywalizujesz jedynie z Hiszpanem Adrianem Marinem.

Jest jeszcze młody chłopak z rezerw, Chissumba. Nasza trójka będzie walczyć o grę na lewej obronie. Trzeba trenować, zapieprzać i pokazać trenerowi, że to mnie się to miejsce należy.

Rozmawiałeś przed transferem z trenerem lub dyrektorem sportowym Bragi?

Moi menadżerowie rozmawiali. Z trenerem pogadałem dłużej już po przyjściu do klubu. Wszystko fajnie się odbyło, czuję, że jestem tu potrzebny.

Będziesz dopuszczany do stałych fragmentów gry?

Zobaczymy. Nie sprawdzałem jeszcze, jak ten aspekt wyglądał w Bradze statystycznie. Ale chłopaki na pewno widzieli moje gole z rzutów wolnych, bo dopytywali o te rzeczy. Nie wykluczam, że i tu często będę podchodził do stojącej piłki.

Braga stylem gry będzie trochę podobna do Jagiellonii?

Te drużyny łączy to, że w większości meczów są w stanie dominować i strzelać dużo goli, ale sposób grania będzie się różnił. W Jagiellonii graliśmy wąsko, a wydaje mi się, że tutaj pomysł trenera jest inny.

Do klauzuli odstępnego wpisano ci 50 mln euro.

Sporo! Nawet nie wiem, czy ta kwota była w jakikolwiek sposób negocjowana. O konkretnych liczbach dowiedziałem się dopiero po fakcie, gdy media zaczęły ją podawać. W każdym razie, jest do czego dążyć. Za podobne pieniądze do tej pory z polskich piłkarzy odchodził tylko Robert Lewandowski (śmiech).

W kadrze trochę jakości macie. Joao Moutinho nikomu nie trzeba przedstawiać, ale na tym duże nazwiska się nie kończą. 

Zdecydowanie. Moutinho, Ricardo Horta, Bruma czy Simon Banza to znakomici piłkarze z wielkim doświadczeniem. Będzie się od kogo uczyć na treningach. Moutinho rozegrał blisko 150 meczów w reprezentacji Portugalii, co mówi samo za siebie. Widać, że wszyscy go tu szanują, jest wzorem do naśladowania.

Ty z kim mocniej trzymasz?

Na razie ze wszystkimi po trochu, jeszcze nikt nie wziął mnie pod skrzydła (śmiech). Obserwuję, poznaję kolegów. Muszę się też nauczyć języka, żeby w większym stopniu uczestniczyć w życiu szatni i samemu rozumieć trenera. W Jagiellonii trochę osłuchałem się z hiszpańskim, niby jest podobny do portugalskiego, ale w praktyce to spora różnica. Po angielsku można się tu dogadać, ale większość swobodnie mówi tylko po portugalsku, więc po prostu trzeba się wziąć do nauki.

W Bradze jest inny zawodnik z Ekstraklasą w CV…

Tak, wiem, rozmawiałem już o tym z Rodrigo Zalazarem. Zapamiętał słowo na „k”. Nie miał wielu piłkarskich wspomnień, bo grał mało w Koronie Kielce, ale pamiętał, że mamy bardzo fajnych kibiców i ładne stadiony.

Co do stadionu, obiekt Bragi jest położony między skałami.

Widok z góry na pewno robi wrażenie. Mam nadzieję, że jak najszybciej przekonam się z boiska, jaka panuje na nim atmosfera. Stadion często wypełnia się przynajmniej w połowie, więc powinno być ciekawie.

Brak powołania na Euro 2024 był rozczarowaniem?

Myślałem, że mam szansę pojechać na ten turniej, ale wyszło jak wyszło. Ogłaszanie powołanych na EURO oglądałem ze spokojem. Mam nadzieję, że selekcjoner nadal będzie mnie obserwował, a wyjazd do Portugalii pomoże mi się jeszcze bardziej pokazać w kontekście reprezentacji i mój czas w niej nadejdzie. Nie ukrywam, że jest to jeden z moich celów.

Mistrzostwo dla Jagiellonii zaskoczyło wszystkich, na starcie sezonu nikt go nie zakładał. Prezes Wojciech Pertkiewicz poczuł, że naprawdę jest ono możliwe po wygranej 3:1 ze Śląskiem Wrocław. A ty?

Trener Adrian Siemieniec ciągle wbijał nam do głowy, że musimy koncentrować się na kolejnym najbliższym meczu i tak cały czas staraliśmy się iść. Na pewno mistrzostwo stało się czymś realniejszym dopiero w drugiej rundzie. Początek wiosny mieliśmy słabszy, po pokonaniu Widzewa w trzech następnych kolejkach zdobyliśmy punkt, ale właśnie wtedy wygraliśmy ze Śląskiem, o czym wspominał prezes. W ścisłej czołówce de facto byliśmy cały czas, więc tak naprawdę chyba od startu rundy wiosennej tytuł siedział gdzieś w głowie.

Kilka tygodni przed happy endem dużo komentarzy wzbudziła scenka z kulis w Canal+, gdy Taras Romanczuk narzekał po meczu z Pogonią na nieskuteczność Dominika Marczuka. Jak to odbieraliście w szatni?

To jedna z setek boiskowych sytuacji tego typu, która akurat została nagrana i się poniosła, media trochę ją podrasowały. Wiadomo, że zaraz po końcowym gwizdku emocje buzowały, ale to nie jest nic wyjątkowego. W szatni było już normalnie, później był to bardziej mem i temat do żartów. Kto wie, czy niektórzy rozdmuchiwaniem tego wątku nie chcieli nam zaszkodzić na finiszu, ale na nas nie miało to wpływu. Nie było żadnych problemów w drużynie związanych z tą historią.

Początek wiosny był też słabszy w twoim wykonaniu. Z czego się to wzięło?

Sam do końca nie wiem. Wszystko, co związane z treningiem czy regeneracją robiłem tak samo. Chyba najważniejszym czynnikiem był słabszy start całej drużyny, wtedy jednostkom też trudniej się pokazać. Potem wszystko wróciło do normy. Na kolejne gole czekałem długo, ale znów zacząłem asystować i notować kluczowe podania.

Wiosną nie zdobyłeś już żadnej bramki z rzutu wolnego. Mamy zacząć się martwić?

Sądzę, że nie. W drugiej rundzie rzutów wolnych z dobrych pozycji mieliśmy mniej. Nie zawsze będzie mi wpadało tak jak jesienią, ale jestem przekonany, że jeszcze parę razy przypomnę o sobie w tym kontekście, teraz już w nowym klubie. Póki co w Bradze nie mogłem błysnąć wolnymi, bo jesteśmy na etapie bardziej siłowych treningów.

Żal było pozbawiać się pucharowej przygody z Jagiellonią?

Szczerze mówiąc, nie było czasu, żeby się nad tym zastanawiać, ale wyjściowo nastawiałem się, że raczej wystąpię przynajmniej w części pucharowych eliminacji, a temat transferu nabierze rumieńców gdzieś w sierpniu, po kilku meczach w Europie. Nigdy jednak nie wiesz, co się wydarzy, takie często jest życie. Jak już mówiłem, gdy zgłosiła się Braga, od razu poczułem, że to będzie dobry wybór. Kiedy, jak nie teraz? Trzeba kuć żelazo, póki gorące. Koniec końców cieszę się, że moja przyszłość szybko się wyjaśniła i mogę już tylko skupiać się na pracy.

Czego się po tobie spodziewać w pierwszym sezonie na portugalskiej ziemi?

Mam nadzieję, że od razu będę realnie rywalizował o miejsce w pierwszym składzie i wszystko dobrze pójdzie. Nie mam wkalkulowanego pierwszego półrocza na ławce czy czegoś takiego. Trzeba wierzyć w siebie i walczyć o swoje.

rozmawiał PRZEMYSŁAW MICHALAK

CZYTAJ WIĘCEJ:

Fot. FotoPyK/Newspix

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

1/4

Niemcy skasowali Pedriego, ale nie dali rady Hiszpanii. Gospodarze za burtą EURO!

Jakub Radomski
20
Niemcy skasowali Pedriego, ale nie dali rady Hiszpanii. Gospodarze za burtą EURO!

Ekstraklasa

1/4

Niemcy skasowali Pedriego, ale nie dali rady Hiszpanii. Gospodarze za burtą EURO!

Jakub Radomski
20
Niemcy skasowali Pedriego, ale nie dali rady Hiszpanii. Gospodarze za burtą EURO!

Komentarze

39 komentarzy

Loading...