Reklama

Nikola Grbić i kadra Polski to duet, który daje medal. I oby tak pozostało

Kacper Marciniak

Autor:Kacper Marciniak

30 czerwca 2024, 20:09 • 5 min czytania 3 komentarze

Tak jak wczoraj w Atlas Arenie nie obserwowaliśmy wielkiego smutku, tak dzisiaj nie było wielkiej radości. Polscy siatkarze zdobyli piąty krążek wielkiej imprezy z rzędu. Ale robią wszystko, żeby zachować zimną głowę przed igrzyskami w Paryżu. – Brązowy medal to była drugorzędna rzecz, którą jednak chcieliśmy tutaj zrobić – podsumował ostatnie mecze Ligi Narodów Kuba Kochanowski.

Nikola Grbić i kadra Polski to duet, który daje medal. I oby tak pozostało

To seria, która trwa od momentu, gdy Nikola Grbić objął w styczniu 2022 roku reprezentację Polski. Zaczęło się od brązowego medalu Ligi Narodów. Potem było srebro mistrzostw świata. W kolejnym sezonie tylko złote krążki: Ligi Narodów i mistrzostw Europy. Wreszcie, w Łodzi w ramach kolejnej Ligi Narodów Biało-Czerwoni znowu mieli grać o medale.

Obronić tytułu się nie udało. Francja wczoraj była lepsza. Nasi siatkarze – myślący widocznie o igrzyskach – przypominali jednak, że nie należy nie doceniać podium wielkiej imprezy. – Nie będzie jutro zniechęcenia. Atlas Arena jest zawsze wypełniona po brzegi, a dla nas medal to wielkie osiągnięcie – mówił w sobotę Łukasz Kaczmarek.

Pytanie brzmiało: jak do spotkania o brąz podejdzie Nikola Grbić? Czy ponownie postanowi przetestować różnych zawodników i ustawienia? A może wystawi już podstawową szóstkę, taką, której prawdopodobnie zaufa też w Paryżu?

Reklama

Padło na drugie rozwiązanie.

Od szarpaniny do sielanki

Czy jednak wystawienie na boisko największych dział sprawiło, że nagle Biało-Czerwoni zaczęli odlatywać rywalom? Nic z tych rzeczy. Raz, że Słoweńcy są w tegorocznej Lidze Narodów w niebywałym gazie i gra się przeciwko nim bardzo trudno. A dwa, że Bartosz Kurek (przynajmniej początkowo) nie dawał wiele więcej od występujących wczoraj Bartłomieja Bołądzia czy Łukasza Kaczmarka, a obecność Pawła Zatorskiego też nie sprawiła, że nagle przyjęcie czy obrona Biało-Czerwonych były nieskazitelne.

W połowie pierwszej partii to Słoweńcy mieli trzypunktową przewagę i – wydawało się – pewnie zmierzali po swoje. Chwilę później trafili jednak na ścianę. Czyli znakomity polski blok. Ten dał nam dwa ostatnie punkty seta, a nie bez znaczenia był również fakt, że w spotkanie nie potrafił dobrze wejść Tine Urnaut.

Tym samym inaugurująca partia jednak padła naszym łupem. A co było potem? Przede wszystkim rozkręcił się Wilfredo Leon. I cały atak Biało-Czerwonych zaczął nagle funkcjonować lepiej. Szczególnie gdy wszystko zostało podlane punktami z zagrywki. I udanymi podwójnymi zmianami, w których brylowali Grzegorz Łomacz i Łukasz Kaczmarek.

ZERO RYZYKA do 50zł – zwrot 100% w gotówce w Fuksiarz.pl

Mało przekonujący początek meczu szybko poszedł więc w zapomnienie. Ba, rywale już do końca spotkania nie znaleźli nawet punktu zaczepienia. A przecież na tak łatwą wygraną w trzech setach, z piekielnie niewygodną dla nas Słowenią, stawiało pewnie jeszcze mniej osób, niż wczorajszą porażkę z Francją.

Reklama

To cały czas był tylko poligon doświadczalny?

Pamiętamy, jak reagowali Biało-Czerwoni po brązie Ligi Narodów w 2022 roku. Pamiętamy, w jakiej euforii przez kilka dobrych chwil byli Francuzi, kiedy wczoraj wygrali ostatnią akcję. Stąd odnieśliśmy wrażenie, że dzisiaj Polacy… co najwyżej się uśmiechnęli, kiedy wygrali wymianę na 25:16 w trzecim secie ze Słowenią.

Po spotkaniu w ich szeregach było tak spokojnie, jak tylko mogło być. – Zwycięstwo, brązowy medal to drugorzędna rzecz, którą chcieliśmy tutaj zrobić. Chcieliśmy zagrać lepsze spotkanie niż z Francją i wyciągnąć właściwe wnioski. To udało się zrobić, co przełożyło się na końcowe zwycięstwo. Zawsze narzekam na zagrywkę, więc jestem zadowolony, że dzisiaj wyglądała dobrze. Ale jeśli mam się wypowiadać za całą drużynę, to rubryka bloku robiła wrażenie – opowiadał Kochanowski.

Po chwili nasz środkowy dodał: – Grbić powiedział po meczu “dobra robota”? Tak, w bardzo krótkich słowach. Teraz szykuje się spotkanie, żeby przegadać ostatnie mecze trochę dłużej.

“Zaprogramowany na Paryż” widocznie był Paweł Zatorski, który użył określenia “poligon doświadczalny”:

– Trzeba się cieszyć, że po raz kolejny jesteśmy w ścisłej czołówce najlepszych drużyn na świecie. Oczywiście to nie jest nasz główny cel w tym roku. Ligę Narodów traktowaliśmy jako poligon doświadczalny przed tym, co nas czeka. Trener mocno rotował składem. My staramy cały czas docierać się taktycznie, techniczne. Tej pracy wykonujemy bardzo dużo również między meczami, czego nie widać.

Reprezentacja Polski siatkarzy

Aleksander Śliwka natomiast zwrócił uwagę, że każdy medal, a także podniesienie się po porażce, trzeba doceniać.

– Byliśmy smutni ze względu na wczorajszą porażkę, ale myślę, że reakcja zespołu była znakomita – mówił. – Są z nami kibice, dają nam świetną energię i nie mogliśmy ich zawieść. Dzisiaj przeciwko Słowenii zagraliśmy świetnie.

– To zasługa wszystkich siedemnastu chłopaków, którzy tutaj byli – kontynuował Śliwka. – Każdy mógł dołożyć cegiełkę do tego brązowego medalu. Kluczowe dla nas jest zachowanie team spiritu i dobrej atmosfery między nami. Czeka nas selekcja olimpijska, mamy szeroką kadrę obsadzoną świetnymi zawodnikami, z których każdy chce grać, ale ufamy temu, co zrobi trener i staramy się pracować i utrzymać świetną atmosferę.

Ta w będzie w kolejnych dniach kluczowa. Bo nie ma co ukrywać, że paru mocno zawiedzionych reprezentantów odpadnie wkrótce ze składu Nikoli Grbicia. To właśnie na ten temat spoglądamy teraz najmocniej. Kto poleci na igrzyska do Paryża?

A medal Ligi Narodów? Okej, jest. Odegranie się Słowenii też cieszy. Ale ostatnie kilkanaście lat w polskiej siatkówce wszystkich nauczyło pokory. Przed igrzyskami nie można za żadne skarby świata odpalać fajerwerków ani popadać w hurraoptymizm.

KACPER MARCINIAK

Fot. Newspix.pl

WIĘCEJ O SIATKÓWCE NA WESZŁO:

Na Weszło chętnie przedstawia postacie, które jeszcze nie są na topie, ale wkrótce będą. Lubi też przeprowadzać wywiady, byle ciekawe - i dla czytelnika, i dla niego. Nie chodzi spać przed północą jak Cristiano czy LeBron, ale wciąż utrzymuje, że jego zajawką jest zdrowy styl życia. Za dzieciaka grywał najpierw w piłkę, a potem w kosza. Nieco lepiej radził sobie w tej drugiej dyscyplinie, ale podobno i tak zawsze chciał być dziennikarzem. A jaką jest osobą? Momentami nawet zbyt energiczną.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Patryk Stec
1
Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Polecane

Hiszpania

Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Patryk Stec
1
Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Komentarze

3 komentarze

Loading...