Starcie w Hamburgu nie porwało. Generalnie wiało nudą… ale tylko do przerwy. Druga część meczu była żywa, obfitowała w gole, była walka do ostatnich sekund, a gdyby tego było mało o emocje dbał także sędzia. Ale po kolei…
Zacznijmy od arbitra, bo to, co dziś wyprawiał sędzia, to był prawdziwy cyrk. Tam pokazał kartkę, w innym przypadku, gdzie zagranie się kwalifikowało na “żółtko”, nawet nie użył gwizdka. Tu podbiegł, zarządził, uspokoił, innym razem poddał się presji zawodników, czasem pochopnie sięgając do kieszeni z kartkami.
Wydawało się, że kiedy drugą żółtą kartkę obejrzał Antonin Barak, to Czesi się zamkną, a Turcy błyskawicznie wykorzystają grę w przewadze. Niespecjalnie jednak atakowali bramkę reprezentacji Czech. A nawet jak już do ataków dochodziło, to bramkarz Slavii Praga, Jindrich Stanek, stawał na wysokości zadania i utrzymywał swój zespół przy życiu.
Dodajmy że Barak swoją czerwoną kartką wpisał się do historii. Jeszcze nikt tak szybko podczas meczu Euro nie został z murawy wyrzucony. Może i niechlubny, ale zawsze to jakiś rekord.
NAJSZYBSZA CZERWONA KARTKA W HISTORII EURO!
Barak w 20. minucie obejrzał drugą żółtą kartkę i Czesi grają w “10”.
🔴📲 Oglądaj #CZETUR 👉 https://t.co/yqwSL51haJ pic.twitter.com/p8UmxbOIQV
— TVP SPORT (@sport_tvppl) June 26, 2024
Jeszcze przed przerwą Turcy ładnie pograli na małej przestrzeni, akcję zakończył uderzeniem z przewrotki Arda Guler, ale zdołał interweniować Ladislav Krejci i nie dowiemy się, czy dziś padłaby najpiękniejsza bramka na tegorocznym Euro.
Później znów mieliśmy kilka przerw. Nie pomagał sędzia, ale i temperament Turków, którzy nie musieli naciskać, mogli grać zachowawczo. Ale to nie byłoby w ich stylu. Oni konsekwentnie budowali swoje ataki, podchodził wysoko Mert Muldur, dręczył obrońców reprezentacji Czech zbiegający w boczne sektory Baris Yilmaz, czy w końcu duet diamencików Kenan Yildiz – Arda Guler. Tutaj była jakość, arogancja, piekielna bezczelność.
Czechy – Turcja 1:2. Walka do końca, Turcy awansowali do 1/8 finału
Turcy dopięli swego na początku drugiej połowy, kiedy najpierw z rywalem zabawił się Yilmaz, który dograł na jedenasty metr, skąd uderzał Yildiz. Nie dał jednak rady przeciwko kapitalnie dysponowanemu Stankowi. Czeski golkiper wybronił strzał zawodnika Juventusu, ale wobec dobitki z lewej strony Hakana Calhanoglu był bezbronny.
Pech chciał, że golkiper reprezentacji Czech przypłacił zdrowiem interwencję strzału Yildiza, upadł na bark i musiał murawę opuścić.
O tym, jak ważny jest pewny bramkarz, przekonał się kilkanaście minut później Mert Gunok. Golkiper na co dzień grający w Besiktasie beznadziejnie się zachował wobec pozornie niegroźnej wrzutki, zamiast piłkę piąstkować w cholerę, postanowił ją łapać. I to był wielki błąd. Cwaniactwem popisał się rezerwowy napastnik, Tomas Chory, który doskoczył do bramkarza reprezentacji Turcji, wywarł presję i finalnie odebrał mu piłkę. Tę zgarnął Tomas Soucek i władował pod poprzeczkę. 1:1, Czesi wrócili do gry.
Zamieszanie w polu karnym i Soucek doprowadza do wyrównania w meczu z Turcją!
🔴📲 Oglądaj #CZETUR 👉 https://t.co/yqwSL51haJ pic.twitter.com/nXV2O58jSa
— TVP SPORT (@sport_tvppl) June 26, 2024
Gdzieś pomiędzy kolejnymi kartkami pokazywanymi zawodnikom i tym na boisku, i tym na ławce upomnienia od sędziego otrzymywali też członkowie sztabów szkoleniowych, a my oglądaliśmy odsłoniętą defensywę Czechów i napierających Turków. Jedni walczyli o życie, bowiem remis naszym południowym sąsiadom nic nie dawał. Drudzy nie potrafili wykorzystać choćby jednej kontry, choć okazji mieli mnóstwo.
Choćby pierwsza z brzegu, kiedy w 90. minucie koszmarnie zepsuł kontrę Cenk Tosun. To, co zrobił w tamtej akcji 33-latek, wołało o pomstę do nieba…
…ale Tosun zrehabilitował się w czwartej minucie doliczonego czasu gry. Trafił na 2:1 i zabił nadzieję Czechów na awans.
Czesi żegnają się z tegorocznym Euro. Nie będą czarnym koniem, tak jak przed trzema laty, kiedy zespół Jaroslava Silhavy’ego dotarł do ćwierćfinału. Turcy z kolei żegnać się z imprezą nie chcą. Mają trybuny po swojej stronie i pełną temperamentu paczkę starych wyjadaczy i młodych wilków.
Nie popieramy rzucania kubków w piłkarzy rywala, a takich dziś trochę z trybun poleciało. Ale nie sposób nie docenić wylewającej się wręcz pasji z drużyny Vincenzo Montelli. W 1/8 finału zagrają z Austrią. Możemy już teraz rzucić – wygrany tego meczu będzie mocnym kandydatem do miana prawdziwego czarnego konia. Ale konkurencja jest mocna, bowiem w grupie F namieszali solidnie Gruzini, którzy dziś wygrali z Portugalią i awansowali do fazy pucharowej.
***
PS.
Istvan Kovacs ewidentnie wziął sobie za punkt honoru, by piłkarscy statystycy odkopali mecz z największą liczbą żółtych kartek w historii mistrzostw Europy. Rumuński arbiter był niemożliwy, w pewnym momencie już karał absolutnie za wszystko, włączając w to rezerwowych piłkarzy, przypadkowych członków sztabu, nie zdziwilibyśmy się jakby kartkę wyłapał także któryś ze stewardów akurat stojący obok jednej z ławek.
I kiedy wydawało się, że sędzia tego show nie skradnie, to jednak nie! Nie ma tak! Potrafił po ostatnim gwizdku jeszcze pokazać kartki!
***
PS. 2
Przypomnijmy naszą grupę eliminacyjną do Euro 2024 – Albania, Czechy, Polska. Wszystkie te kadry żegnają się z imprezą po fazie grupowej. Co do tego, że totalnie przewaliliśmy eliminacje nie ma dwóch zdań, ale przynajmniej moglibyśmy znaleźć naciągany argument, że ci Albańczycy to przecież mocni, bo wykręcili na Euro fajny wynik.
Nie ma takiego argumentu. W grupie eliminacyjnej się skompromitowaliśmy. I nie z tuzami, ale z ekipami, które też na turnieju nie dowiozły.
Czechy – Turcja 1:2 (0:0)
66′ Soucek – 51′ Calhanoglu, 90+4′ Tosun
Zmiany:
Legenda
WIĘCEJ O EURO 2024:
- N’Golo Kante, dawca uśmiechu
- Ukraina wierzy w awans. „Mamy najlepsze pokolenie”
- Żyjemy, ale nie świętujemy. Oceny Polaków za Euro 2024
- Polski paradoks. Najlepszy wynik osiągnął skład nienastawiony na wynik
Fot. Newspix