Jeszcze nie wiemy, czy reprezentacja Węgier, która ma na koncie trzy punkty zdoła awansować do fazy pucharowej. Ale meczem ze Szkocją już zdobyła serca swoich fanów. Starcie z Wyspiarzami to była opowieść o dorastaniu. O zmianach. O przepoczwarzeniu się i wygraniu mimo niedogodności losu. Udało się wyszarpać wygraną w 100. minucie meczu, ale obrazkiem najpiękniejszym jest Dominik Szoboszlai, który jak na kapitana przystało po bramce swojej drużyny podbiegł po koszulkę kontuzjowanego Barnabasa Vargi i pokazał, że ta wygrana to także jego dzieło. Ale po kolei…
Zarówno Szkotom, jak i Węgrom remis w trzecim meczu na Euro nic nie dawał w kontekście awansu. Węgrzy sięgnęliby po swój pierwszy punkcik, z kolei Szkoci dopisaliby sobie drugie oczko.
Największym problemem Szkotów w pierwszej połowie było to, że… to głównie oni prowadzili grę. Węgrzy odrobili pracę domową. – Lubicie grać z kontry? To macie piłkę, a my się cofniemy – właśnie taki komunikat wysłała drużyna trenera Marco Rossiego swoim rywalom.
W grze Szkotów brakowało pomysłu w owym rozegraniu. Bo nie można trzech podań wszerz i wrzutki na bijącego się ze stoperami przeciwnika Che Adamsa nazwać błyskotliwą akcją. Był wielki problem w zespole Steve’a Clarka. A przecież potencjał w tej ekipie jest. Bezbarwny jednak był Andy Robertson, schował się gdzieś Scott McTominay, a Billy Gilmour czy John McGinn głównie podejmowali złe wybory.
A Węgrzy? Też nie było szału, przynajmniej do przerwy, choć dwukrotnie zagrozili bramce rywali. Raz po stałym fragmencie, kiedy dogrywał Dominik Szoboszlai na głowę Williego Orbana, a stoper Lipska obił poprzeczkę. Nawet jeśliby wpadło, to i tak pewnie gol nie zostałby uznany, bo wydaje się, że 31-latek był na spalonym.
Zaimponować mogła druga akcja Węgrów, kiedy nieźle wyglądający Roland Sallai zgubił rywala w środku pola, przyspieszył i zapoczątkował atak, później prostopadłą piłkę posłał Szoboszlai, a akcję spuentował Milos Kerkez przeciągniętą wrzutką.
Finalnie do przerwy oglądaliśmy bardzo średni mecz. I to delikatnie mówiąc.
Druga połowa, czyli chwile grozy i kontrowersyjna decyzja sędziego
W drugiej połowie było na czym oko zawiesić, mecz stał się żywy. Zacznijmy jednak od dramatycznego akcentu, kiedy w wyniku zderzenia w polu karnym Szkotów wpada w Angusa Gunna napastnik Barnabas Varga.
Wciąż nie wiemy co ze zdrowiem zawodnika z Węgier, który został zniesiony na noszach, chociaż pierwsze minuty po zderzeniu były przerażające. Nie sposób nie odwołać się do sytuacji podczas poprzedniego Euro z udziałem Christiana Eriksena, który bezwładnie upadł na murawę. I wtedy, i dziś interweniowali koledzy, zasłonięto kontuzjowanego gracza parawanem i natychmiast przewieziono do szpitala.
يساتر يساتر اصابه خطيره جدا جدا
🎥- تابع الحساب الأساسي : Via : @AZiiHD pic.twitter.com/S5nbSZfJEL
— تعطيه HD (@e1e10cf624) June 23, 2024
Jeśli za gigantyczną pasywność i brak konkretów można było w pierwszej połowie zganić Szkotów, to w drugiej połowie wyglądali już znacznie lepiej. W 53. minucie oddali pierwszy (!) strzał na bramkę. Co prawda niecelny, właściwie mocno sytuacyjny, kiedy podpalił się Che Adams i zamiast podawać na lewą stronę do lepiej ustawionego partnera, uderzył. Zbyt mocno, kilka metrów nad bramką Węgrów.
Kilka minut później oglądaliśmy z kolei pierwszy atak z prawdziwego zdarzenia Szkotów. Taki w ich stylu, z charakterem, z zacięciem, z werwą. Prawą stroną przedarł się McGinn, ale jego dogranie w pole karne nie było udane. Inna sprawa, że ani nie drgnął McTominay. Jakoś nie przyszło mu na myśl, żeby wykonać ruch do piłki.
I kiedy wydawało się, że to Szkoci do końca będą napierać, to nagle obudzili się Węgrzy. Dziesięć minut czasu doliczonego to już była jazda bez trzymanki. Podopieczni Rossiego zagrozili bardzo poważnie dwukrotnie, najpierw wprost w bramkarza uderzał Dominik Szoboszlai, a kilkadziesiąt sekund później egoistycznie zachował się zmiennik, Kevin Csoboth, który miał piłkę meczową. Zamiast podać do wbiegającego na wolne pole Szoboszlaia, zdecydował się na strzał i obił słupek.
Sędzia okradł Szkotów? Argentyński przekręt w Stuttgarcie…
Ile osób, tyle opinii i pewnie tak można w najprostszy sposób podsumować sytuację z końcówki, kiedy w pole karne Węgrów wpadł Stuart Armstrong. Pomocnika Southampton faulował biegnący za nim Willi Orban, powtórki pokazują ewidentnie jak gracz Lipska kolanem wpada w rywala.
Scotland fans couldn’t believe they didn’t get a penalty after this challenge on Stuart Armstrong 👀
It could have kept them in the Euros… pic.twitter.com/hzGMjcobq8
— ESPN UK (@ESPNUK) June 23, 2024
Decyzja arbitra? Gwizdek, a może VAR? A gdzie tam! Widocznie sędzia widział wszystko jak na dłoni i miał pewność, co do interwencji obrońcy reprezentacji Węgier, bo nawet się nie zawahał. My jednak mamy poważne wątpliwości.
Pęknięte szkockie serca. Węgrzy trafili rywali w końcówce
Ostatni akcent jednak należał do Węgrów. W setnej minucie podopieczni Rossiego zagrali koncertową kontrę. Rozprowadził to Szoboszlai, dograł do Csobotha, ten znalazł Sallaia, który piłkarzowi Ujpestu odegrał i 24-letni napastnik ucieszył się ze swojej pierwszej bramki w kadrze.
Nudna jak flaki z olejem pierwsza połowa.
Dramatyczne obrazki i zniesiony na noszach Varga.
Kontrowersyjna decyzja sędziego o nieprzyznanym karnym dla Szkotów.
Kontra-marzenie i wbity gol przez Węgrów w 100. minucie spotkania.
Absolutnie popieprzony mecz!
Wygrana coś dała Węgrom? Kto awansuje do fazy pucharowej?
Podsumujmy – reprezentacja Węgier musi teraz uważnie śledzić wyniki w innych grupach. W klasyfikacji ekip, które znajdują się na 3. miejscu Węgrzy zajmują obecnie trzecią pozycję. Za nimi są Słoweńcy, Albańczycy i Czesi. Jeśli dwie z tych kadr ich wyprzedzą, to mecz ze Szkocją będzie dla Węgrów starciem pożegnalnym na tej imprezie.
Jest jednak szansa, że trzy oczka dadzą im awans do 1/8 finału.
Szkocja – Węgry 0:1 (0:0)
Csoboth 90+10′
Zmiany:
Legenda
WIĘCEJ O EURO 2024:
- Szkoda, że czuliśmy taki lęk przed Austriakami
- Kto gra, o co w ostatniej kolejce spotkań grupowych Euro 2024
- Wino, futbol i śpiew. Tak wygląda piłkarska supra z Gruzinami [REPORTAŻ]
Fot. Newspix