Niby powinniśmy w Polsce trzymać kciuki za Holendrów, ale do takiego spotkania siada się przede wszystkim z jedną myślą. – Niech wygra futbol – podpowiada serce i po chwili wtóruje mu również rozum. – To musi być dobry mecz i widowisko. Ziściło się tylko połowicznie. Francuzi z szalejącym z przodu Griezmannem, Oranje z ambitnym i groźnym Gakpo. Obie drużyny z całym wachlarzem niezłych zagrań, a kibice na stadionie w Lipsku ze spokojnymi głowami na koniec dzisiejszych zmagań w mistrzostwach Europy. Dobry mecz, ale widowisko to nie było. Do pełni szczęścia zabrakło przede wszystkim goli.
W końcu musiało się to przytrafić. I tak bardzo długo udało nam się nie doświadczyć bezbramkowego remisu, więc niech im już będzie. Plus jest taki, że odhaczamy kolejny ważny punkt każdego wielkiego turnieju – mistrzostwa bez 0:0, to jak żołnierz bez karabinu. Chociaż momentami drżało nam serce w obawie, że jednak coś do sieci wpadnie.
Sytuacje bramkowe? No szału nie było. W pamięci zapadnie nam pewnie akcja, w której Rabiot stojąc pięć metrów od bramki Verbruggena, postanowił jeszcze szukać podaniem Griezmanna i zagrał mu za plecy. Strzał? A gdzie tam! Jaki strzał – piłka zatańczyła gdzieś pod nogami gracza Atletico i z groźnej akcji zrobił się maleńki kabarecik.
Zapamiętamy też pewnie jak Kante wystawił Griezmannowi w drugiej połowie. Znów na piąty metr, znów lekko za plecy dostał kapitan Trójkolorowych, znów też piłka zaczęła wyczyniać różne cuda i nie wpadła do siatki. W drugiej połowie jeszcze nieuznany gol Xaviego Simmonsa i popisowo przydługa interwencja panów z wozu VAR, którzy chcieli chyba za wszelką cenę zapobiec temu bezbramkowemu remisowi, ale nie mieli żadnych argumentów.
I to są z grubsza te najgroźniejsze akcje w całym spotkaniu Holandii z Francją, a my i tak nie możemy powiedzieć z czystym sumieniem, że ten mecz był słaby. Bo – no naprawdę, uwierzcie nam – nie był.
Holandia – Francja 0:0. Koneserzy! Wyjdźcie z waszych norek!
To miejsce na ten wyświechtany frazes, stary pewnie jak świat futbolu i zawsze prawdziwy w takich sytuacjach. Obejrzeliśmy przepełnione użytkową jakością piłkarską spotkanie zakończone bezbramkowym remisem, więc to akurat dobry moment na…
To był mecz dla koneserów!
Zdarzały się chwile, w których mniej wytrwałym obserwatorom przymykały się oczy, ale co z tego. Przedstawimy wam listę Konesera Futbolu, która uwzględnia wszystkie niezbędne punkty spotkania, w którym nic się nie dzieje, ale słabym też go nie można nazwać.
Lista Konesera Futbolu:
- Sprytne i sprawne wyjścia spod pressingu,
- Siateczki zakładane rywalom przez dynamicznych skrzydłowych,
- Rygor taktyczny i doskonałe “przesuwanie”,
- Atak pozycyjny godny hokejowego zamka,
- Piłkarze ze znanymi nazwiskami/
Wszystko to było. I nic więcej. Za nami mecz dla koneserów, który można by śmiało położyć w Sevres u boku wzorca kilograma. Ale niech tam sobie poleży chociaż do 14 lipca.
Włącznie.
***
Dla nas jeszcze jeden przykry efekt tego spotkania – przez niemoc strzelecką Holendrów i Francuzów ostatecznie żegnamy się z Euro 2024. Mimo wszystko, zasłużenie.
Zmiany:
Legenda
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Jak przeskoczyło w głowie Piotra Zielińskiego [REPORTAŻ]
- Polska – Austria, czyli historia o początku końca Jerzego Brzęczka
- Wojciech Łobodziński: Beenhakker nas cywilizował [WYWIAD]
Fot. Newspix