Reklama

Najszybszy gol w historii nie zatrzymał obrońców tytułu. Włosi wygrywają z Albanią

Paweł Wojciechowski

Autor:Paweł Wojciechowski

15 czerwca 2024, 23:06 • 5 min czytania 18 komentarzy

Włosi zaczęli w najgorszy możliwy sposób, ale mistrzowski sznyt i nieprawdopodobna intensywność pozwoliły im prowadzić już po kwadransie, mimo utraty gola już w pierwszej minucie meczu. Odmłodzona ekipa Italii pod wodzą rektora Spalettiego i profesorów Barelli i Jorginho w środku pola, dominowała przez zdecydowaną większość meczu. Choć wynik nie do końca oddaje skalę przewagi, jaką osiągnęli obrońcy tytułu, to muszą oni wyeliminować momenty niewytłumaczalnego rozluźnienia, które mogły ich pozbawić kompletu punktów.

Najszybszy gol w historii nie zatrzymał obrońców tytułu. Włosi wygrywają z Albanią

„Never underestimate the heart of the champions” brzmi dawna maksyma jednego z byłych koszykarskich trenerów, Rudy’ego Tomjanovicha, który dwukrotnie wygrywał amerykańską NBA. Tymczasem Squadra Azzurra bywa nieobliczalna. Klasykiem jest sytuacja, w której Włosi są finalistami jednej wielkiej piłkarskiej imprezy, żeby na następnej nie wyjść z grupy. Dość powiedzieć, że mistrzowie Europy nie potrafili dostać się do ostatniego mundialu, przegrywając baraż z Macedonią Północną. Dzisiejsza kadra Spalettiego to zupełnie inna drużyna od tej, która trzy lata temu sięgała po puchar Henri Delaneya. Brakuje serca tamtej drużyny, czyli dwugłowego smoka w postaci Bonucciego i Chielliniego. Zasłużeni defensorzy są już poza kadrą od jakiegoś czasu, a młodsi następcy jeszcze nie budzą u rywali takiego respektu. Odmłodzona drużyna ma już klasę, ale brak jej doświadczenia. Ale to nadal Włosi, których nigdy nie wolno lekceważyć, tak jak w cytacie amerykańskiego trenera koszykówki.

Albania z kolei to drużyna głodna sukcesów z zawodnikami na dorobku, którzy z bałkańską zaciętością potrafią walczyć na boisku. Premier tego kraju mówił o porównaniach z Italią: „Dzieli nas tylko morze”. Piłkarze tego bałkańskiego kraju są mocno związani z Italią. Przez lata ich selekcjonerami bywali Włosi, a duża część reprezentantów jest lub była związana z Serie A. Pierwszy występ na Euro osiem lat temu też zresztą zaliczyli pod wodzą Włocha Gianniego De Biasi. W eliminacjach do Euro 2024 wygrali najsłabszą grupę eliminacyjną, w której rywalizowali m.in. z Biało-Czerwonymi. Prawdziwym testem miał być dla nich dopiero ten turniej, a starcie z aktualnymi mistrzami Europy papierkiem lakmusowym albańskiej jakości ze stemplem Sylvinho.

Wszystkie prognozy i spekulacje wzięły w łeb już w 23. sekundzie, kiedy błąd Dimarco, fatalnie wyrzucającego piłkę z autu w okolicy własnego pola karnego wykorzystał Bajrami, który wpadł w „szesnastkę” i strzelił nie do obrony na bramkę Donnarummy. Włosi byli w takim szoku, że nawet kiedy w kolejnej akcji Pellegrini miał doskonałą okazję, to nie trafił w bramkę. Trzeba powiedzieć, że kilka minut trwało otrząśnięcie się po błyskawicznym nokdaunie. Szybko jednak podopieczni Spalettiego wyciągnęli wnioski i zaczęli dominować. Dzielni Albańczycy wytrzymali na prowadzeniu ledwie dziesięć minut, bo po krótko rozegranym rzucie rożnym Pellegrini zagrał do Bastoniego i ten głową skierował piłkę do siatki.

Reklama

Podopieczni Sylvinho nie byli gotowi na taki scenariusz. Włosi coraz częściej znajdowali luki między formacjami i poszczególnymi zawodnikami, w które coraz częściej się zapuszczali. Zbierali też wszystkie bezpańskie piłki. W akcji z 16. minuty, która zakończyła się golem Nicolo Barelli, zgarnęli właśnie kilka takich zbyt krótko wybitych futbolówek, aż dopadł do niej pomocnik Interu i strzałem z siedemnastu metrów nie dał szans Strakoshy.

Potem mieliśmy koncert Federico Chiesy, który tańczył z obrońcami, co rusz ich ośmieszając. Albańczycy byli coraz bardziej nerwowi i uciekali się nawet do łapania go za nogi. Włosi dominowali w sposób niekwestionowany. Nasi eliminacyjni rywale mieli ogromny problem, żeby wyjść z własnej połowy. Drużyna Italii powinna zresztą prowadzić wyżej, ale Frattesi, Scamacca i Pellegrini doskonałych podań Chiesy czy Dimarco nie potrafili zamienić na gole. Reprezentanci Włoch pod koniec pierwszej części uparcie chcieli zrobić bohatera z bramkarza Strakoshy, broniącego w kilku nieprawdopodobnych sytuacjach.

Poza pierwszym zaskoczeniem Italia prowadziła grę i przeważała zgodnie z planem. Jednak wynik 2:1 nie dawał jej gwarancji zwycięstwa. Po przerwie niewiele się zmieniło. Włosi nadal dominowali i konstruowali kolejne składne akcje, ale nawet kiedy trafili już w bramkę Albańczyków, na posterunku był Strakosha. Z kolei po drugiej stronie drzemkę mógł sobie spokojnie uciąć Donnarumma. To zresztą był dla niego bardzo trudny mecz. Wyciągał piłkę z siatki już po 30 sekundach, żeby potem przez siedemdziesiąt kolejnych minut nawet jej nie dotknąć.

Reklama

Włosi nie potrafili jednak zamknąć meczu, mimo kolejnych ataków i na dwadzieścia minut przed końcem regulaminowego czasu gry do głosu momentami zaczęli dochodzić podopieczni Sylvinho, ale nie potrafili oddać groźnego strzału. Intensywność i tempo meczu spadała z minuty na minutę. Po pierwszych ekscytujących 45 minutach, drugie jawiły się nam jako mało treściwe, albo wręcz nudne. Na boisku w końcówce pojawiali się kolejni piłkarze, ale nikt nie potrafił odmienić losów spotkania.

Kiedy w myślach mieliśmy już tylko „panie sędzio, kończ ten mecz”, Włosi rozluźnili się w końcówce zbyt mocno. Calafiori ten jeden raz się pomylił i wystawił Manajowi piłkę meczową. Ten jednak został zastopowany przez bezrobotnego przez prawie cały mecz Donnarummę. Albańczycy w doliczonym czasie gry uwierzyli, że mogą jednak urwać choć punkt Włochom, ale zabrakło dokładności i po prostu piłkarskiej jakości.

Po cichu liczyliśmy, że może jednak nasza grupa eliminacyjna nie była aż taka słaba, że może Albania to faktycznie jakaś nowa siła w  europejskim futbolu. Jednak na tle Włochów wyglądała blado, ambitnie i groźnie grając jedynie przez pierwsze kilkadziesiąt sekund i ostatnie kilka minut. Prawda jest jednak taka, że gracze z Bałkanów grali dobrze tylko wtedy, kiedy podopieczni Spalettiego odpuszczali i pozwalali sobie na momenty rozluźnienia, które z silniejszym przeciwnikiem mogą skończyć się zupełnie inaczej.

Włochy – Albania 2:1 (2:1)

Bastoni 11′, Barella 16′ – Bajrami 1′

Grupa B

Włochy

2
-
1
Zakończone

Albania

6
Donnarumma
5
Dimarco
7
Calafiori
yellow-card
6
Bastoni
1
6
Di Lorenzo
8
Barella
1
7
Jorginho
6
Frattesi
6
Pellegrini
yellow-card
5
Scamacca
8
Chiesa

Zmiany:

icon-swap
Lorenzo Pellegrini
6
Bryan Cristante
yellow-card
icon-swap
Federico Chiesa
8
Andrea Cambiaso
icon-swap
Gianluca Scamacca
5
Mateo Retegui
icon-swap
Federico Dimarco
5
Matteo Darmian
icon-swap
Nicolò Barella
8
Michael Folorunsho
1

Legenda

yellow-card
Żółta kartka
red-card
Czerwona kartka
yellow-card red-card
Dwie żółte / czerwona kartka
Zdobyte gole
Gole samobójcze
Asysty
Asysty drugiego stopnia
5.0
Ocena meczowa
+
Plus meczu
-
Minus meczu
swap
Zawodnik zmieniony

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Kibic FC Barcelony od kiedy Koeman strzelał gola w finale Pucharu Mistrzów, a rodzice większości ekipy Weszło jeszcze się nawet nie znali. Fan Kobe Bryanta i grubego Ronaldo. W piłce jak i w pozostałych dziedzinach kocha lata 90. (Francja'98 na zawsze w serduszku). Ma urodziny tego dnia co Winston Bogarde, a to, że o tym wspomina, potwierdza słabość do Barcelony i lat 90. Ma też urodziny tego dnia co Deontay Wilder, co nie świadczy o niczym.

Rozwiń

Najnowsze

EURO 2024

Komentarze

18 komentarzy

Loading...