Reklama

Historia a’la Piszczek. „Dwa dni temu byłem na wakacjach”, teraz strzelił gola

Szymon Piórek

Opracowanie:Szymon Piórek

15 czerwca 2024, 08:40 • 2 min czytania 3 komentarze

Dla Emre Cana Euro 2024 zaczęło się w środę. Dopiero wtedy otrzymał powołanie od Juliana Nagelsmanna. Selekcjoner ściągnął go z wakacji, a w nagrodę wystawił w końcówce meczu ze Szkocją. Pomocnik Borussii Dortmund odpłacił się golem.

Historia a’la Piszczek. „Dwa dni temu byłem na wakacjach”, teraz strzelił gola

Problemy zdrowotne wykluczyły Aleksandara Pavlovicia z Euro 2024. Ostateczną decyzję o jego nieobecności w kadrze podjęto w środę – dwa dni przed inauguracyjnym meczem mistrzostw ze Szkocją. W trybie awaryjnym do reprezentacji ściągnięto Emre Cana, co przywołuje wspomnienia dowołania Łukasza Piszczka na kontynentalny turniej w 2008 roku. Ówczesny piłkarz Herthy jednego dnia kopał piłkę z obcymi ludźmi na wakacjach w Grecji, a kolejnego wystąpił w roli rezerwowego przeciwko Niemcom. Podobnie było z graczem Borussii Dortmund.

To niesamowite uczucie i szalona historia. Właśnie dlatego kochamy piłkę nożną. Dwa dni temu byłem jeszcze na wakacjach. W środę dostałem telefon. W czwartek raz trenowałem, a dziś już zagrałem mecz. Jestem wdzięczny za zaufanie, jakie dostałem od trenera. Dobrze mi to zrobi i zadziała motywująco – powiedział niemieckim mediom Can, strzelec ostatniego gola w spotkaniu ze Szkocją. Niemcy roznieśli w nim rywali 5:1, a pomocnik BVB ustalił wynik meczu precyzyjnym uderzeniem zza pola karnego.

Die Mannschaft udowodnili w inauguracyjnym starciu, że mogą namieszać w turnieju, na co szansę widzi również Can. – Wszystko jest możliwe. Mamy niesamowitą jakość, a mając za sobą kibiców, możemy dać niezapomniany występ. Musimy trzymać nogę na gazie. Pierwszy krok został już zrobiony, ale jeszcze wiele przed nami – dodał szczęśliwy zawodnik.

WIĘCEJ O NIEMCACH:

Reklama

Fot. Newspix

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Feio: Z pokorą przyznaję, nie stworzyliśmy nic. Wygrała drużyna lepsza

Szymon Piórek
0
Feio: Z pokorą przyznaję, nie stworzyliśmy nic. Wygrała drużyna lepsza

EURO 2024

Ekstraklasa

Feio: Z pokorą przyznaję, nie stworzyliśmy nic. Wygrała drużyna lepsza

Szymon Piórek
0
Feio: Z pokorą przyznaję, nie stworzyliśmy nic. Wygrała drużyna lepsza
Ekstraklasa

Kapustka: Jestem zdenerwowany i ważę słowa. Po prostu zagraliśmy słaby mecz

Szymon Piórek
2
Kapustka: Jestem zdenerwowany i ważę słowa. Po prostu zagraliśmy słaby mecz
Ekstraklasa

Legia znowu dostaje w papę. Dwóch Austriaków i Kurzawa dają Pogoni wygraną

Kamil Gapiński
23
Legia znowu dostaje w papę. Dwóch Austriaków i Kurzawa dają Pogoni wygraną

Komentarze

3 komentarze

Loading...