Reklama

Czarny koń Euro 2024? Czesi albo… nikt!

AbsurDB

Autor:AbsurDB

14 czerwca 2024, 16:22 • 9 min czytania 5 komentarzy

Kto będzie czarnym koniem Euro 2024? Czarny koń ma to do siebie, że nie da się go przewidzieć. Przed prawie każdym turniejem prześcigamy się w typowaniu kandydatów do miana największego zaskoczenia i na końcu okazuje się, że nadspodziewanie dobrze wypadł ten, którego prawie nikt nie wskazywał – Maroko w Katarze, Dania na poprzednim Euro, Walia we Francji…

Czarny koń Euro 2024? Czesi albo… nikt!

Na ostatnim Euro zespołem, który wskazywano do bycia cichym faworytem do osiągnięcia sukcesów w fazie pucharowej była Turcja, ale oczywiście do niej nie dotarła i zajęła ostatnie miejsce nie tylko w swojej grupie, ale i na całym turnieju, przegrywając wszystkie mecze, strzelając jednego gola, a tracąc osiem.

Jak przewidzieć szok taki, jak Grecji w 2004?

Czy są metody, by czarnego konia przewidzieć? Z definicji – nie. Ale wróćmy do historii największej sensacji w historii mistrzostw Europy, czyli słynnych Greków z 2004 roku. Legenda głosi, że jedyną statystyką, która nie wskazywała, że zajmą oni ostatnie miejsce w swojej grupie, tylko mogą osiągnąć coś więcej, był bilans występów Greków powołanych na Euro 2004 w europejskich pucharach zakończonego właśnie sezonu 2003/04, a konkretnie w tamtej edycji Ligi Mistrzów.

I rzeczywiście. W Lidze Mistrzów grały wówczas Panathinaikos, AEK i Olympiakos! Dwa ostatnie kluby zajęły co prawda ostatnie miejsca w swoich grupach, ale Grecy powołani na Euro 2004 stanowili o ich sile. W AEK-u we wszystkich meczach zagrali Zagorakis, Tsiartas i Katsuranis, a istotnymi postaciami byli także Kapsis i Lakis. O sile Olympiakosu stanowili Wenetidis, Katerjanakis, Kafes i Georgiadis.

W Panathinaikosie grała ich cała plejada, a do Portugalii pojechali: Seitaridis, Nikipolidis, Gumas, Papadopulos, Basinas, a także rezerwowy Chalkias, którzy nabili mnóstwo minut nie tylko w Lidze Mistrzów, ale później w Pucharze UEFA, do którego wówczas przechodziło się po zajęciu trzeciego miejsca w grupie. Podobną ścieżkę Karagunis przeszedł z Interem. Aż strach pomyśleć, gdzie doszłaby na tamtym turnieju Polska z graczami Zielonych Koniczynek: Krzysztofem Warzychą i Olisadebe, choć obaj byli wtedy dalekimi rezerwowymi.

Reklama

Do Portugalii pojechało zatem aż szesnastu Greków, którzy mieli za sobą świeże występy w najważniejszych klubowych rozgrywkach w Europie. Jeżeli ktoś uważa, że nie była to imponująca liczba, to trzeba przypomnieć, że na Euro 2024 więcej graczy z występami w Lidze Mistrzów 2023/24 mają jedynie Francja, Hiszpania i Portugalia! Wtedy więcej graczy z bieżącym doświadczeniem w największych rozgrywkach klubowych miały jedynie Francja (dziewiętnastu) i Włochy (osiemnastu). Każdy z grupowych rywali ekipy Rehhagela miał na pokładzie mniej takich graczy. Rosja – ośmiu, Portugalia – jedenastu, a nawet Hiszpania zaledwie dziesięciu. Może to tłumaczyć fakt, że zostali przez Hellenów wyeliminowani. Hiszpanie mieli bowiem w składzie piłkarzy Realu: Helguerę, Raula, Casillasa i Raula Bravo, Deportivo: Capdevilę, Luque, Cesara Martina i Valerona oraz Morientesa z Monaco i niejakiego Xabiego Alonso z Sociedad. Tylko te cztery kluby z reprezentantami Hiszpanii grały w tamtej edycji Ligi Mistrzów. Z czwartej sezon wcześniej w La Liga Celty nie jechał żaden Hiszpan, a Barcelona i Valencia nie załapały się do czołowej czwórki.

Występy powołanych na Euro 2024 w tegorocznej Lidze Mistrzów, czyli czarnego konia nie będzie!

Sprawdźmy zatem te same statystyki dla obecnego sezonu, a znajdziemy mocnego kandydata do miana czarnego konia Euro 2024. Po uważnych kalkulacjach wychodzi nam, że nie będzie nim… nikt!

Niestety. Lista krajów z największą liczbą graczy na Euro 2024, którzy wystąpili w tym sezonie Ligi Mistrzów jest nudna jak flaki z olejem. Pierwsza jest Hiszpania z osiemnastoma piłkarzami, druga i trzecia Portugalia i Francja z siedemnastoma, piętnastu mają Niemcy, trzynastu Holendrzy, dwunastu Anglicy, a jedenastu Włosi. Zestaw, który wygląda na komplet faworytów wygenerowany przez dowolną osobę prognozującą finały. Jedyną delikatną niespodzianką jest dość nieduża liczba graczy z Włoch i Anglii oraz nieobecność Belgii, ale nie ma ta tej liście kraju, którego nie tylko obecność w finale, ale nawet wygranie Euro byłby jakąś wielką niespodzianką.

Dopiero na dalszych miejscach musimy szukać kandydatów do zaskoczenia. Dziewięciu graczy ma Ukraina, ośmiu Belgia, ale to żaden czarny koń. Siedmiu Austria, której tego nie życzymy oraz Turcja, której tym razem nie typują wszyscy, bo trzy lata temu się sparzyli. Sześciu graczy ma Chorwacja, Słowacja, Dania, Serbia i Szkocja i w tym gronie można by szukać  kandydata do miana czarnego konia turnieju. Jednak sześciu graczy to przecież nic przy szesnastce Greków z Ligi Mistrzów na Euro 2004. Nie można będzie zatem po turnieju jednoznacznie powiedzieć, że to kryterium przewidziało zaskakujący rezultat, nawet jeśli Szkocja dotrze do finału. Polska z czterema zawodnikami (Lewandowski z Barcelony – – trzy gole, Frankowski z Lens, Zieliński z Napoli – po golu, Kiwior z Arsenalu) wypada bardzo blado, szczególnie na tle swojej grupy. Natomiast nasze pięć goli przebija tylko siedem reprezentacji: Francja, Hiszpania, Anglia, Portugalia, Belgia Niemcy i Holandia, przy czym ta ostatnia tylko dzięki powołaniu w ostatniej chwili Maatsena.

Odbierz do 760 zł na start w STSOdbierz do 760 zł na start w STS

Odbierz do 760 zł na start w STS

  • 100 zł zakład bez ryzyka tylko z kodem promocyjnym WESZLO
  • 600 zł bonus od trzech pierwszych wpłat
  • 60 zł za wykonanie zadań

Kod promocyjny

WESZLO

18+ | Graj odpowiedzialnie tylko u legalnych bukmacherów. Obowiązuje regulamin.

Reklama

Mniej od Polski graczy w Lidze Mistrzów (dwóch) miały tylko Słowenia, Gruzja, Albania, Czechy i Węgry. Ciekawostką jest wynik Rumunów, z których żaden z jadących na Euro 2024 nie zagrał ani minuty w Lidze Mistrzów. W składzie był rezerwowy bramkarz Atletico – Horațiu Moldovan, a Lazio zgłosiło do rozgrywek osiemnastolatka Matteo Duțu. Warto także zauważyć, że w tegorocznych rozgrywkach o najważniejsze klubowe trofeum w Europie wystąpiło zaledwie dwóch Czechów jadących na Euro i to przez łącznie mniej niż dwieście minut. Byli to David Jurásek z Benfiki i Ondřej Lingr z Feyenoordu. Alex Kral z Unionu Berlin i rezerwowy bramkarz Bragi Lukáš Horníček nie zostali powołani.

Nikt nie strzelił w Europie w tym sezonie więcej goli niż… Czesi!

Poszukajmy zatem dalej i sprawdźmy nie tylko występy w Lidze Mistrzów, ale we wszystkich tegorocznych europejskich pucharach, a więc także Ligi Europy i Ligi Konferencji wliczając fazę grupową i pucharową bez eliminacji.

W tym wypadku nie ma już takich nudów, jak przy statystykach Ligi Mistrzów. Dzięki dodaniu Ligi Europy i Ligi Konferencji mamy wprost niesamowitego lidera. Zdecydowanie najwięcej piłkarzy grających w fazie grupowej i pucharowej tegorocznych europejskich rozgrywek mają… Czesi. Jest ich aż dwudziestu pięciu, a jedynym, który w niej nie grał jest Václav Černý z Wolfsburga, któremu rok temu zabrakło punktu do zakwalifikowania się do play-off Ligi Konferencji. Prawdopodobnie nigdy na żaden turniej nie jechała kadra złożona z dwudziestu pięciu zawodników grających w sezonie poprzedzającym Euro w europejskich pucharach na poziomie co najmniej fazy grupowej. Nawet Hiszpanie mają w tym roku takich graczy „zaledwie” dwudziestu jeden. Laporte gra bowiem w Arabii, a Chelsea Cucurelli oraz Athletic Bilbao Simona, Viviana i Williamsa nie grały w tym sezonie w Europie. Francuzi – dwudziestu dwóch, bo Monaco Fofany nie dostało się do pucharów, Juventus Rabiota został z nich wykluczony, a Kanté gra w Arabii. Niemcy mają takich graczy dwudziestu, Hoffenheim, w którym grają powołani Oliver Baumann i Maximilian Beier oraz Stuttgart (Deniz Undav, Waldemar Anton, Maximilian Mittelstädt i Chris Führich) nie grały bowiem w europejskich pucharach.

Mało tego – Czesi jadący do Niemiec strzelili najwięcej bramek w tegorocznych pucharach spośród wszystkich uczestników Euro 2024 – aż trzydzieści! Oczywiście, można umniejszać osiągnięciu naszych sąsiadów wskazując, że prawie wszyscy ich gracze występowali w mniej istotnych rozgrywkach niż Liga Mistrzów, ale Czesi nie nabili swojego wyniku w Lidze Konferencji, bo aż szesnastu z nich grało w Lidze Europy, gdzie mierzyli się z rywalami na bardzo wysokim poziomie. Poza tym, każdy z europejskich średniaków miał szansę, by tak spisywać się w Europie tak rewelacyjnie, jak oni. Nikt ze słabszych krajów jednak z tej okazji nie skorzystał w choć trochę zbliżonym stopniu, co Czesi. Na wynik Czechów poza Davidem Juraskiem i Lingrem w Lidze Mistrzów złożyło się aż dziewięciu graczy Slavii (Doudera, Zima, Stanek, Provod, Jurasek, Chytil, Holec, Vlcek i Sevcik), którzy łącznie rozegrali 43 mecze Lidze Europy, gdzie dotarli do 1/8 finału. Cztery gole strzelił Chytil, trzy Doudera, a jednego dołożył Matej Jurasek. Do tego trzech graczy Sparty, którzy rozegrali 26 spotkań i strzelili odpowiednio: Kuchta – trzy, Krejci – dwa, a Vitik jednego gola. W składzie finalisty Ligi Europy i rewelacji tego sezonu – Bayerze Leverkusen występowali ponadto Hlozek, Kovar i Schick. Pierwszy strzelił dwa, a ostatni – pięć goli. W West Hamie grał też Coufal i strzelec dwóch goli Soucek, a dla Fiorentiny trzy gole zdobył Barak. To jednak nie koniec. W Lidze Konferencji w dla Pilzna grali Stanek (ten sam, który wiosną grał w Slavii), Cerv i Hranac, a gole zdobywali też Sulc i Chory, a w Sturmie Graz bramki bronił Jaros.

Rewelacyjny sezon czeskich klubów w Europie pozwoli ich lidze po dwudziestu latach wrócić do czołowej dziesiątki rankingu UEFA, która daje pewne miejsce w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Miejmy nadzieję, że będzie to nauczka dla polskich klubów, pokazująca jak daleko można zajść dobrą grą w Europie nie tylko w Lidze Mistrzów, ale także wykorzystując szansę, jaką dają poszerzane europejskie rozgrywki.

Co będzie z Polską?

Jak wypada Polska po uwzględnieniu zawodników grających także poza Ligą Mistrzów? W Lidze Europy dość dużo (łącznie tysiąc minut) grali Damian Szymański w AEK-u i Nicola Zalewski w Romie, który zaliczył tam jedną asystę. Spadł też tam z Ligi Mistrzów Przemysław Frankowski. W Lidze Konferencji intensywnie eksploatowani byli Jakub Piotrowski w Łudogorcu (cztery gole i asysta), Michał Skóraś w Brugii (gol i cztery asysty), Sebastian Szymański w Fenerbahce (cztery asysty) oraz Bartosz Slisz w Legii. Pod względem goli strzelonych wciąż jest nieźle – z dziesięcioma zajmujemy trzynaste miejsce. Nasze trzynaście asyst przebijają natomiast jedynie Anglicy, Niemcy, Hiszpanie i Francuzi. Tyle samo mają ich Belgowie i Włosi.

Zaskakujące wnioski przynosi porównanie skuteczności graczy powołanych na Euro 2024 w tym sezonie to liczby goli strzelonych w sezonie 2020/21 w europejskich pucharach przez graczy, którzy zagrali na Euro 2020. Szczególnie, gdy spojrzymy na graczy naszego regionu. Polacy strzelili wtedy siedem goli, Czesi – cztery, Słowacy – jednego, a Węgrzy żadnego. Przypomnijmy, że dane z tego sezonu to: Polacy i Słowacy – po dziesięć, Czesi – trzydzieści, a Węgrzy dziewięć. Grupa Wyszehradzka jechała zatem na Euro 2020 z dwunastoma golami w Europie (z których pięć strzelił Lewandowski), a obecnie ma ich pięćdziesiąt dziewięć! I chyba nie obrazimy się jeżeli to z tej czwórki wyłoniony zostanie prawdziwy czarny koń Euro 2024. Nawet jeśli nie będziemy to my, to chętnie trzymać będziemy kciuki za któregoś z naszych południowych sąsiadów albo zaprzyjaźnionych Węgrów. Oczywiście takie wnioskowanie to jedynie zabawa, a gdyby o wyniku reprezentacji miałby decydować wyniki w europejskich pucharach, Norwegia biłaby się pewnie o mistrzostwo, a nie oglądała finały w telewizji. Nie chodzi tu jedynie o superstrzelca Haalanda, a o fakt, że w tych rozgrywkach zagrało w tym roku… siedemdziesięciu ośmiu Norwegów (to nie żart), którzy strzelili łącznie pięćdziesiąt cztery gole (Haaland „tylko” sześć z nich), czyli więcej niż Anglicy.

Czytaj więcej o Euro 2024:

Fot. Newspix

Kocha sport, a w nim uwielbia wyliczenia, statystki, rankingi bieżące i historyczne, którymi się nałogowo zajmuje. Kibic Górnika Wałbrzych.

Rozwiń

Najnowsze

Boks

Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”

Błażej Gołębiewski
0
Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”
Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
14
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!
Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

EURO 2024

Boks

Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”

Błażej Gołębiewski
0
Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”
Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
14
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!
Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Komentarze

5 komentarzy

Loading...