Przepis o młodzieżowcu w Ekstraklasie zostaje na kolejny sezon w niezmienionej formie, więc na rynku zaczęło się poszukiwanie piłkarzy, którzy spełnią wymogi regulaminu i jednocześnie zagwarantują jakość piłkarską. Takim zawodnikiem jest środkowy pomocnik Mateusz Kowalczyk, którego powrót do Polski wraca do nas jak bumerang w zasadzie od momentu jego wyjazdu z kraju.
Lato 2023, Łódzki Klub Sportowy właśnie awansował do Ekstraklasy. Jedną z kluczowych postaci drużyny jest młody pomocnik Mateusz Kowalczyk. Wyciągnięty przed laty z Ząbkovii zdołał wywalczyć miejsce w składzie. Nie grał tylko dlatego, że trzeba było wystawiać młodzieżowca. Zdobył sześć bramek, zaliczył trzy asysty oraz asystę drugiego stopnia. Pisaliśmy wtedy:
„Nie było tak, że Mateusz Kowalczyk był najlepszym środkowym pomocnikiem w lidze. Był natomiast piłkarzem bardzo konkretnym, a efektywność łączył z efektownością. Dwie na trzy próby dryblingów kończył sukcesem. Blisko trzy razy na mecz był faulowany przez rywali. Preferował styl gościa, który zabiera piłkę i robi różnicę, a nie cierpliwego tkacza, który rozpisuje na boisku każdą akcję swojego zespołu, jednak okazało się, że właśnie kogoś takiego ŁKS szukał oraz potrzebował”.
Mateusz Kowalczyk i inni najlepsi młodzieżowcy 1. ligi
Wszyscy oczekiwali, że w Ekstraklasie Kowalczyk rozwinie się i łodzianie zarobią na nim miliony. Był jednak pewien problem: krótki kontrakt. Rozmowy o jego przedłużeniu były trudne i gdy już wydawało się, że widać światełko w tunelu – pomocnik szykował się do debiutu w najwyższej lidze przeciwko Legii Warszawa – zawodnik podjął decyzję, że czas zmienić otoczenie.
ŁKS rozmawiał wtedy z rodziną Platków, która miała przejąć klub. Amerykanie zagadali do znajomych z Broendby IF, którzy zdecydowali się wyłożyć na stół ponad milion euro i nastolatek trafił do Danii. Już po pół roku zaczęły się jednak pojawiać plotki sugerujące, że Kowalczyk bardzo szybko wróci do Polski.
Transfery. Mateusz Kowalczyk wróci do Polski? Raków i Pogoń w gronie zainteresowanych
W Broendby Mateusz Kowalczyk się nie przebił. W połowie sezonu duński „Tipsbladet.dk” informował, że Łódzki Klub Sportowy oraz Śląsk Wrocław pytały o możliwość wypożyczenia pomocnika. „WP Sportowe Fakty” dodawały, że zawodnikiem interesuje się również Raków Częstochowa. Według naszych informacji naprawdę niewiele brakowało, żeby Kowalczyk wrócił wtedy do Łodzi. Klub, który wypuścił go w świat, dogadał się z BIF na półroczne wypożyczenie, ale zawodnik na końcu stwierdził, że jednak woli powalczyć o miejsce w składzie.
Ostatecznie wiosną 20-latek nie powiększył dorobku minut w barwach pierwszej drużyny. Rozegrał jednak trzy spotkania w rezerwach w drugim zespole Broendby.
Teraz wraca temat transferu Mateusza Kowalczyka do Ekstraklasy. Tym razem w grę nie wchodzi już ŁKS, ale według naszych informacji sytuację zawodnika nadal monitoruje wspomniany wcześniej Raków Częstochowa. Medaliki rozglądają się za młodymi, polskimi piłkarzami, a Kowalczyk już wcześniej wpadł w oko działaczy tego klubu. Z tego co słyszymy, zainteresowanie 20-letnim środkowym pomocnikiem wykazuje również drużyna, która nie pojawiała się we wcześniejszych doniesieniach.
Mowa o Pogoni Szczecin, która w zakończonym sezonie miała problem z wypełnieniem limitu minut młodzieżowca i zapłaci pół miliona złotych kary. Portowcy mają swoją akademię i swoich młodych, natomiast nawet wypożyczenie Kowalczyka zwiększyłoby możliwości rotacji w zespole Jensa Gustafssona.
WIĘCEJ O TRANSFERACH:
- Niespodziewana zmiana trenera w 1. lidze. Odra ma nowy plan
- Wielki talent zostanie na dłużej w Ekstraklasie? „Jest pewien problem”
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix