Marek Papszun wrócił do Rakowa Częstochowa po roku przerwy. Byliśmy na jego pierwszej konferencji prasowej, a po niej usiedliśmy w biurze Wojciecha Cygana, szefa rady nadzorczej „Medalików”, żeby porozmawiać o kilku kwestiach związanych z tym dużym, jak na Ekstraklasę, wydarzeniem. Jak w klubie oceniają sezon 2023/2024? Czy uzależnili się od jednego trenera? Czy nie poszli Papszunowi za bardzo na rękę? Czy w Rakowie będzie rewolucja transferowa i co z projektem nowego stadionu?
Jakby pan ocenił w skali 1-10 sezon Rakowa, który właśnie się wydarzył?
Wojciech Cygan, przewodniczący Rady Nadzorczej Rakowa Częstochowa: Faktycznie ten sezon się „wydarzył”. Myślę nawet, że wielu klubom poza Śląskiem i Jagiellonią. Jak oceniamy? Całościowo, za Ekstraklasę i europejskie puchary?
Tak jest.
Będę optymistą. Dam 6/10. Ale bardziej przez momenty związane z Ligą Europą czy play-offami do Ligi Mistrzów. To wszystko na zawsze zostanie w pamięci, a na pewno bardziej utrwali się niż taki mecz z Ruchem Chorzów, który w ostatnich minutach wyrwał nam punkty. Zresztą cała ta wiosna była w naszym wykonaniu słaba, słabszych momentów było więcej, ale na szczęście było też coś na osłodę.
Była w klubie taka refleksja, że macie prawo do słabszego momentu? Nie stworzyliście tak długiej historii sukcesów w Ekstraklasie, jak Legia czy Lech. Szybko staliście się postrzegani jako potencjalny mistrz Polski i to z wami zostanie, ale dla was taki sezon to jeszcze – podkreślam słowo „jeszcze” – chyba nie jest katastrofa.
Z jeszcze wielu innych powodów jesteśmy inni od Lecha i Legii. Wystarczy się rozejrzeć po naszych włościach i zobaczyć, jakim budżetem dysponują oni, a jakim my. Ale tak, ten słabszy moment musiał przyjść prędzej czy później. Rozmawialiśmy o tym w klubie. Na szczyt łatwiej się dostać niż się na nim utrzymać. Na pewno ciągle chcielibyśmy na nim być i taki cel przyświeca decyzji, jaką omawialiśmy na konferencji prasowej. Wraz z powrotem Marka Papszuna chcemy znowu być najlepsi, powalczyć o trofea. Mam nadzieję, że po kolejnym sezonie nie będę musiał mówić „6/10”, tylko 8 albo 9/10.
To brzmi niepokojąco, że Raków nie potrafi poradzić sobie bez trenera Papszuna. Może się okazać, że jesteście zbyt uzależnieni od jednej postaci.
Dzisiaj rzeczywiście tak to wygląda i to byłaby najprostsza odpowiedź. Faktycznie, po wielu latach pełnych sukcesów pod wodzą Marka wyglądaliśmy w tym sezonie z Dawidem w taki sposób, jakbyśmy uzależnili się od trenera Papszuna. Natomiast zdaję sobie sprawę, że o ile on przychodzi pewne rzeczy poukładać, o tyle to nie będzie kolejna wieloletnia przygoda. To będzie krótszy okres. Wierzymy, że po odejściu Marka następny szkoleniowiec dalej będzie walczył o wysokie cele. Na pewno po to dokonaliśmy wielu zmian w funkcjonowaniu klubu, o których mówił prezes Obidziński na konferencji prasowej, żeby stanąć na wysokim poziomie na stałe.
No i to dość duże ryzyko z waszej strony, żeby pójść trenerowi na rękę ze specjalnymi klauzulami umożliwiającymi mu odejście właściwie w każdej chwili.
Tylko że w toku rozmów negocjuje się czasami w różnych pozycjach. U nas na pewno sama idea przekonania Marka Papszuna była tak silna, że w pozostałych warunkach umowy można było trochę odpuścić. Zwłaszcza przy założeniu i wręcz pewności, że do tej pory współpraca między Markiem a Michałem Świerczewskim była wzorcowa. Trudno więc zakładać, że miałoby nastąpić jakieś spektakularne odejście w atmosferze skandalu. Z wykorzystaniem klauzul, bez szczerej i poważnej rozmowy między dwójką przyjaciół.
A w związku z powrotem Marka Papszuna będzie duża rewolucja kadrowa? Tutaj pojawia się też inny wątek, czy Raków wielu piłkarzy musi się pozbyć, żeby pozyskiwać kolejnych i nadal być agresywnym na rynku transferowym.
Agresywni na pewno będziemy. Trzeba jednak pamiętać o jednej rzeczy: na chwilę obecną nie mamy frontu europejskiego, dlatego kadra nie musi być aż tak liczna. Zakładamy wręcz, że musi być szczuplejsza. Nawet chłodna analiza naszych ostatnich lat wskazuje, że dokonujemy dużych zmian praktycznie w każdym okienku. A w takim, w którym zmienia się trener i wraca poprzedni po roku nieobecności, wydaje mi się, że zmian będzie jeszcze więcej. To może być liczba w postaci 10 piłkarzy, przekonamy się. Wierzę, że ci, którzy teraz przyjdą, lepiej wkomponują się do Rakowa niż grupa piłkarzy, którzy w minionym sezonie nie spełniła naszych oczekiwań.
Za Rakowem dwa nieudane okienka transferowe – podpisałbym się pan pod tym stwierdzeniem?
Tak oceniamy te dwa ostatnie okienka. One nie były optymalne i prowadzili je różni ludzie. Ale wiadomo, że fajniej ocenia się takie okienka po rundzie czy całym sezonie. Trudniej złapać odpowiedni dystans w ich trakcie.
Marek Papszun to ten sam Papszun, który odchodził z Rakowa rok temu?
To Papszun 2.0. Widziałem dzisiaj Marka, który był zrelaksowany i podchodził do spraw z większym dystansem niż w chwili, gdy odchodził z klubu. To wersja z lekkim liftingiem. Ale zobaczymy. Przekonamy się wszystkiego, jak zdejmie garnitur, założy dres i „papszunówkę”. Wtedy będziemy wiedzieli, czy w Marku nastąpiła zmiana. I nie mówię o przełomowej zmianie, tylko jakiejkolwiek. Na pewno liczymy na to, że jedno się nie zmieniło: że to człowiek, który potrafi stworzyć i poprowadzić sprawnie działającą maszynę do mistrzostwa Polski.
A co z projektem nowego stadionu Rakowa? Pan jest od relacji politycznych i rozmawia z władzami Częstochowy, ale gadać i opowiadać można dużo, tak jak w polityce, a ludzie chcą przecież konkretów.
Na całe szczęście działamy w sporcie, nie w polityce. Tutaj pewne rzeczy można deklarować z większą odpowiedzialnością. Te deklaracje o potrzebie budowy stadionu padały z różnych stron jeszcze 2-3 miesiące temu. Chodzi mi o lokalną scenę polityczną. Prezydent Matyjaszczyk, tak jak obiecał, podpisał dokumenty oraz zlecił przygotowanie ekspertyzy, gdzie stadion miałby powstać, jaka byłaby pojemność, jakie koszty. To musi być lokalizacja odpowiednia dla miasta i klubu. Wierzymy, że to kwestia kilku tygodni, nim taki ostateczny dokument powstanie. To będzie podstawa do kolejnych kroków.
Michał Świerczewski zadeklarował na konferencji prasowej cezurę czasową, wskazując, że wytrzyma jeszcze 2-3 miesiące. Na razie w te tematy nie wchodzi. Oby do tego czasu zaczęły się dziać konkrety. Nie chcemy tylko opowiadać, że zrobiliśmy malutki kroczek, a przed nami tysiące innych.
Co, jeśli miasto się na was jednak wypnie?
To jest jak w normalnym biznesowym funkcjonowaniu. Trzeba zakładać wszystkie scenariusze. Ten bardzo negatywny dla klubu i kibiców też z tyłu głowy musimy mieć, natomiast naszym zadaniem jest zrobienie wszystkiego, żeby nie doprowadzić do takiej sytuacji. Jeżeli on będzie się wizualizował, będziemy odpowiednio reagować.
ROZMAWIAŁ KAMIL WARZOCHA [ROZMOWA POCHODZI Z MATERIAŁU WIDEO]
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- XAVI OUT, FLICK IN. CYRK W BARCELONIE [WIDEO]
- Grosicki znów był świetny, ale na nagrodę MVP bardziej zasłużyli inni [KOMENTARZ]
- Raków Częstochowa chce najlepszego bramkarza Ekstraklasy [NEW]
- Korona traci swojego szefa. Łukasz Jabłoński odchodzi z klubu [NEWS]
Fot. Newspix