Marek Papszun wraca do domu. Szczęśliwe przez lata małżeństwo trenera z Rakowem Częstochowa było w separacji przez rok, ale małżonkowie już się pogodzili i teraz wspólnie postarają się odzyskać dla klubu spod Jasnej Góry tytuł mistrzowski.
W poniedziałek w samo południe odbyła się konferencja prasowa, w której wziął udział nowy-stary szkoleniowiec, a oprócz niego przedstawiciele władz klubu z właścicielem Michałem Świerczewskim, prezesem Piotrem Obidzińskim i przewodniczącym rady nadzorczej, Wojciechem Cyganem, na czele. Obecny był też Samuel Cardenas, dyrektor sportowy Rakowa.
Jako pierwszy głos zabrał prezes Obidziński, który rozpoczął od gratulacji dla mistrzów Polski i drużyn, które awansowały do Ekstraklasy. Po podziękowaniach za mijający sezon, mówił sporo o wyzwaniach i procesach naprawczych, które właśnie postępują w Rakowie – od tych dotyczących infrastruktury, po pierwszą drużynę.
Wtedy zabrał głos Marek Papszun: – Cieszę się, że mogę tu być w tak zacnym gronie. Wracam do Rakowa. Dziękuję za zaufanie i wiarę w sukces. Skusiła mnie wizja rozwoju i ważna dla mnie była determinacja właściciela klubu. Raków nadal jest czołowym klubem w Polsce, mimo słabszej ostatniej rundy, a ma być jeszcze większy – powiedział trener mistrzów Polski z sezonu 2022/23.
Nie mogło zabraknąć pytania o współpracę z Samuelem Cardenasem. Obaj panowie mówili niemal jednym głosem, że na razie wygląda to pozytywnie. – Szkoleniowiec i dyrektor sportowy to najważniejsze osoby w pionie sportowym. Krążą legendy jak to działało wcześniej, ale będzie działać właśnie tak, jak do tej pory. Mamy kolegium transferowe, a to trener podejmuje ostateczną decyzję. To jest strategia klubu, ale to ja jestem wykonawcą tej strategii. Jestem odpowiedzialny za wynik. Wszyscy powinniśmy szukać tego samego gracza i to najlepiej za darmo – powiedział z uśmiechem Papszun.
Szkoleniowiec mówił też o tym, jak wykorzystał roczny rozbrat z futbolem. – Odpocząłem od codziennej pracy z drużyną, ale pod koniec brakowało mi adrenaliny i codziennych wyzwań. Była to inwestycja w zdrowie, w rodzinę, w relacje. Teraz wracam, z większą energią i lepszym nastawieniem do pracy – przyznał 49-latek.
Na pytanie o to, czy zawodnicy, którzy mieli słabszy ostatni sezon powinni się go bać, Papszun zaśmiał się i powiedział: – Charakteru się nie zmieni w ciągu roku. Nie wiem, czy ktoś się mnie bał, ale czasami taki strach się przydaje. Jestem wymagający wobec siebie, ale tego samego oczekuję od wszystkich. Wierzę, że będę takim punktem zapalnym, bo potencjał w klubie na każdym obszarze jest. Dziś ludzie, którzy tu są, muszą dostać możliwość pokazania swoich umiejętności.
Trener starał się unikać konkretnych deklaracji co do kadry zespołu i planowanych zmian, ale zdradził, że szukają zawodników niemal na każdą pozycję. – Nie powiem nic odkrywczego, jak to, że na pozycji nr 9 było tylko dwóch zawodników i to jest za mało. Nie wiadomo, czy Vladan Kovacevic odejdzie. Są zawodnicy, którzy się rozwinęli. Bogdan Racovitan jedzie na Euro, nie wiadomo co się stanie. Plavsic ma poważna kontuzję, musimy go zastąpić – stwierdził Papszun.
– Nie widzę Sonny’ego Kittela w drużynie, potrzebuję innego zawodnika na tej pozycji. Nadal jest zawodnikiem naszego klubu, więc zobaczymy, ale nie widzę go w zespole. (…) Ante Crnac to piłkarz w fazie rozwoju o już dużych umiejętnościach. Wszyscy tu w niego bardzo wierzymy. A tak naprawdę nie do końca pasuje do mojej koncepcji, bo ja przecież lubię tylko takich, którzy nie strzelają goli – powiedział z uśmiechem Papszun
🎙️ Dziś o godzinie 12:00 odbędzie się konferencja prasowa z udziałem trenera Marka Papszuna oraz władz klubu.
Transmisja 👉 https://t.co/zRNspkhgTG pic.twitter.com/sboaF3FHQZ
— Raków Częstochowa (@Rakow1921) May 27, 2024
Głos też dość często zabierał Michał Świerczewski, właściciel klubu. Przyznał, że wciąż czeka na decyzję nowych władz miasta, co do budowy stadionu. Powiedział też, że kwoty krążące w mediach o budżecie transferowym są wyssane z palca. – Na pewno nie będziemy wydawać takiej kwoty, jak w zeszłym roku i na pewno nie będziemy przepłacać, jak w zeszłym roku – zadeklarował Świerczewski.
Właściciel zdradził też kulisy powrotu legendarnego szkoleniowca na ławkę trenerską Rakowa. – Po pierwsze ja nigdy nie chciałem, aby Marek Papszun odchodził, choć rozumiałem dlaczego podjął taką decyzję. My cały czas byliśmy w kontakcie. Nie rozstaliśmy się w niezgodzie. Przez pewien czas rozmawialiśmy nawet codziennie. Ja też się radziłem trenera odnośnie niektórych sytuacji. Marek nie chciał wcześniej zgodzić się na powrót, ze względu na Dawida, ale w końcu powiedział: tak – przyznał biznesmen.
– Tak, staliśmy się ligowym średniakiem. Miejsce w tabeli dobitnie o tym świadczy, ale zrobimy wszystko, żeby wrócić na pierwsze miejsce w tabeli – dodał Świerczewski.
Na koniec Marek Papszun odebrał od prezesa Obidzińskiego swój nieodłączny atrybut, czyli charakterystyczną niebieską czapkę i konferencja zakończyła się wspólnym pozowaniem do zdjęć jej głównych uczestników.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Wielka radość w Gdyni! Tylko że… to nie Arka świętowała awans [REPORTAŻ]
- Jan Bednarek i jego światy równoległe. Polak znów zagra w Premier League, ale marudzących to nie przekonuje
- Trela: Dlaczego mistrzostwo dla Jagiellonii to najlepsze, co mogło się przytrafić polskiej lidze
- Srebro jak złoto. Niezwykła droga krzyżowa Śląska Wrocław
fot. Newspix