Jeszcze rok temu wielu widziało go już na piłkarskiej emeryturze. Był bez klubu, po nieudanej przygodzie z Sevillą, zakończonej z resztą z hukiem. Potem nastąpiły zagadkowe negocjacje z Unionem Berlin i transfer, który wysypał się w dziwnych okolicznościach w Deadline Day. Sezon 2023/24 okazał się jednak przełomem. Skreślony przez wielu Isco stał się jedną z większych gwiazd LaLiga i był już myślami na Euro 2024. Niestety, jego pierwszy występ na mistrzostwach Europy i tym razem nie dojdzie do skutku.
Isco był wielką nadzieją hiszpańskiej piłki. Real zwrócił na niego uwagę po świetnym sezonie w Maladze, gdy wyróżniał się przebojowością i doskonałym panowaniem nad piłką. Jak się później okazało, w Madrycie zdobył wszystko, żeby pod koniec swojej przygody na Bernabeu wszystko stracić. Jego półka uginała się od pucharów, ale za to widać było, że nie czerpał przyjemności z gry w piłkę. Powinien zmienić klub kilka lat wcześniej, ale Królewscy to nie jest drużyna, z której łatwo się odchodzi.
Kolejni trenerzy Realu widzieli go w swoich wyjściowych jedenastkach. Isco był jedną z gwiazd zespołu. Miał szybką nogę, świetnie dryblował, był idealny do małej gry. Kibicom czasami przeszkadzało, że bezproduktywnie kręcił kółka z piłką na środku boiska, ale koniec końców był jednym z magików. Dla takich piłkarzy jak Cristiano Ronaldo, Luka Modrić czy właśnie Isco Estadio Santiago Bernabeu wypełniało się do ostatniego miejsca. Dobre czasy dla Hiszpana skończyły się wraz z operacją wyrostka w 2018 roku. W trakcie jego rekonwalescencji doszło do zmiany trenera. Julena Lopeteguiego zastąpił Santiago Solari, a Isco został przyspawany do ławki, z której już nie wstał do 2022 roku.
Burzliwe rozstanie Isco z Sevillą
Nadeszła pora na nowy etap w piłkarskim życiu Isco. Po 9 latach w Madrycie rękę do niego wyciągnął nie kto inny jak Julen Lopetegui. Przekonał go do zmiany klubu i zapewnił, że będzie na niego stawiać. Piłkarska Hiszpania była pewna, że będzie to idealne środowisko do powrotu na najwyższy poziom. Czar prysł dość szybko. Isco pod okiem Lopeteguiego miał okazję trenować tylko przez kilka tygodni, a potem nowym trenerem jego ekipy został Jorge Sampaoli. Etap odbudowy stał się etapem koszmaru. Argentyński trener nie skreślił od razu Isco. Hiszpan dostał wiele szans, aby udowodnić swoje umiejętności. Niestety ich nie wykorzystał, co spowodowało, że znowu wylądował na ławce rezerwowych. Demony z Madrytu powróciły.
Monchi, słynny dyrektor sportowy, uważany w Sevilli za cudotwórcę, nie widział już Isco w klubie. Zamiast próby dokonania transferu wybrał inną drogę – rozstania z piłkarzem. Chciał wymusić rozwiązanie umowy. Konflikt wyeskalował i wymknął się spod kontroli dyrektora oraz zawodnika, o czym Isco wspominał w ekskluzywnym wywiadzie dla “Marki”. Warto wspomnieć, że była to pierwsza jego rozmowa z mediami od pięciu lat.
– Stało się to po treningu, w drodze do szatni – mówił w rozmowie z Juanem Ignacio Garcia-Ochoą. – To, co ci powiem, jest mocne. Powiedziałem mu (Monchiemu – przyp. red.), że jest najbardziej kłamliwą osobą, jaką kiedykolwiek spotkałem w świecie futbolu, a on mnie zaatakował. Podszedł do mnie, chwycił mnie za szyję, odsunąłem się i musieli nas całkowicie rozdzielić. Jak się domyślacie, po tym wydarzeniu w żadnym wypadku nie chciałem tam dalej pracować. Chociaż było mi przykro, bo miałem świetne relacje z kolegami z drużyny, a kibice traktowali mnie wspaniale, to nie mogłem czuć się komfortowo w klubie, w którym dyrektor sportowy mnie atakuje, a nikt nie przeprasza i nie zabiera głosu w tej sprawie.
Nieudany transfer do Unionu
W grudniu 2022 roku, jeszcze przed świętami, Isco rozwiązał umowę z klubem i musiał szukać nowego klubu. Oferta nadeszła z Berlina. Media na całym świecie pisały o osiągniętym porozumieniu z Unionem. Umowa 1+1, ciekawy projekt, gdyż ekipa Ursa Fishera naprawdę dawała radę w Bundeslidze i grała w Lidze Europy. Isco był już w Niemczech, zaakceptował kontrakt, zajął się marketingowymi obowiązkami. Następnego dnia, gdy miał przejść testy medyczne, wszystko się zmieniło. – Podszedłem z dużymi oczekiwaniami i entuzjazmem do drużyny, która grała w Lidze Europy i w ciągu 15 minut zmienili połowę mojego kontraktu. Umowa została zaakceptowana przeze mnie, jak i przez nich. To był brak szacunku. Nie mam 18 lat i nie był to pierwszy kontrakt, który podpisywałem, więc powiedziałem, że nie tak się umawialiśmy – zdradził zawodnik w rozmowie z “Marką”. Oczywiście Isco spakował się z powrotem, o ile zdążył się w ogóle rozpakować, a transfer upadł na ostatniej prostej.
Wszystkie doświadczenia, których doznał Isco, spowodowały, że musiał oddać się w ręce psychologa. Przez kolejne pół roku dzień w dzień Hiszpan ciężko pracuje indywidualnie na siłowni z trenerem oraz kontynuuje terapię. To wszystko sprawia, że jest w najlepszej formie fizycznej i psychicznej w całym swoim życiu. Był gotowy do kolejnego etapu w Sewilli, ale… tym razem w Betisie.
Union Berlin are set to sign Isco on free transfer, here we go! Agreement now in place and medical tests scheduled on #DeadlineDay. Huge one for Union. 🚨🔴🇪🇸 #transfers
Isco has accepted after receiving many approaches from different countries — done as called by @Plettigoal. pic.twitter.com/EuURRv2d2O
— Fabrizio Romano (@FabrizioRomano) January 30, 2023
Odrodzenie Isco i wielki pech
Kolejny rok jest przełomowy. W całym sezonie 2023/24 Isco aż 19-krotnie zostaje wybrany MVP spotkania, a rozegrał 29 meczów. Zyskuje zaufanie szatni i Manuela Pellegriniego. To powoduje, że po dziewięciu miesiącach w Betisie zakłada kapitańską opaskę. Sen o powrocie do reprezentacji Hiszpanii również miał się spełnić. W marcu ze zgrupowania wykluczyła go kontuzja. Wydawało się, że wyjazd na Euro 2024 jest na wyciągnięcie ręki. Jednak Hiszpan w jednym z ostatnich meczów sezonu LaLiga przeciwko Realowi Sociedad złamał kość strzałkową. Trzy miesiące przerwy, operacja i absencja na Euro. To wszystko sezonie, w którym strzelił 9 goli i zaliczył 7 asyst.
Juan Ignacio García-Ochoa, który przed rokiem rozmawiał z Isco (cytuję wyżej fragmenty tego wywiadu), napisał w niedzielę dla “Marki” felieton, w którym stara się pocieszyć piłkarza: “Teraz światła, nad włączeniem których tak ciężko pracował, ponownie gasną, po raz kolejny odkrywając rzeczywistość futbolu i życia. Ile kosztuje odbudowa i jak szybko wszystko może się zawalić w ciągu sekundy? Musi znowu pracować sam i pokonać kolejny wyłom w karierze pełnej (tytułów) przeszkód i ponownie przekonać wszystkich, że jego magia pozostanie nienaruszona. Ale nikt nie wątpi, że znowu mu się uda, prawda?”.
Raz to zrobił, może to zrobić kolejny raz. Isco ma 32 lata, więc teoretycznie mundial w 2026 jest dla niego osiągalny.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Jabłoński: Mam sobie wiele do zarzucenia. Mogłem kilka rzeczy zrobić inaczej
- Chłopaki, dajcie spokój, ŁKS ma już dość
- Młodzieżowcy zostają! Zarząd PZPN odrzucił propozycję zmian
Fot. Newspix