Reklama

Raków zagrał va banque. Rekordowe okno transferowe, czy było warto?

Piotr Rzepecki

Autor:Piotr Rzepecki

14 maja 2024, 18:37 • 14 min czytania 25 komentarzy

Trzynaście transferów przychodzących latem, pięć zimą. Wydanych łącznie około sześć milionów euro. Kadrowa rewolucja nie zadziałała dobrze na Raków Częstochowa. Zespół jest w rozsypce, już wiemy, że przygoda Dawida Szwargi zakończy się na jednym sezonie, który co prawda rozpoczął się obiecująco, bo od awansu do fazy grupowej Ligi Europy, ale na dwie kolejki przed końcem sezonu Medaliki są poza strefą europejskich pucharów.

Raków zagrał va banque. Rekordowe okno transferowe, czy było warto?

Jako że w całej tej degrengoladzie aktualnym mistrzom Polski nie pomaga ofensywa transferowa, która więcej zaszkodziła niż przyniosła pozytywów, postanowiliśmy dokładnie przyjrzeć się wszystkim rynkowym ruchom Rakowa Częstochowa. I tak, przede wszystkim w oczy bije kwota, którą klub spod Jasnej Góry przeznaczył na wzmocnienia – wspomniane sześć milionów euro. Czy było warto?

Wzięliśmy pod lupę letnie ruchy (trzynaście transferów przychodzących) oraz te zimowe zakupy (pięć), które miały na celu wzmocnienie zespołu, któremu pozostała już walka tylko na ligowym poletku.

Za poprzednie okno, co istotne, odpowiadał już nowy pion sportowy z Samuel Cardenasem na czele. Były szef skautów Gentu przychodził do Częstochowy z jasnym celem: miał wzmocnić zespół kierując się tożsamością klubu, tak zresztą mówił w rozmowie z nami na początku lutego:

– Moim głównym zadaniem jest zbudowanie składu, który pozwoli odnieść sukces. Widzę to tak, że będzie to zespół młody i głodny rozwoju. Nie mogę myśleć tylko o krótkoterminowej perspektywie, ale też o długofalowej wizji. Młody zespół jest w stanie poradzić sobie z obciążeniami wynikającymi z gry w Europie i naszym stylem gry opartym na wysokiej intensywności, a do tego może się rozwijać, podnosząc wartość finansową i sportową. Dzięki temu będziemy mieli graczy, którzy dzięki progresowi przerosną poziom drużyny.

Reklama

Cardenas: Historia, styl i filozofia Rakowa są atrakcyjne dla piłkarzy

I oczywiście – nowy dyrektor sportowy Rakowa podkreśla, że kładzie nacisk na pracę w szerszej perspektywie. To oczywiście zrozumiałe, natomiast część transferów za jego kadencji już można określić mianem niewypałów. Na kompleksową ocenę przyjdzie jeszcze czas, natomiast postanowiliśmy zebrać wszystkie ruchy Medalików i poddać je ocenie. Wynik nie jest zadowalający.

Transfery Rakowa. Potencjał kadry porównywalny, mało ruchów się obroniło

Przede wszystkim trzeba cofnąć się do lata 2023 i przypomnieć sobie realia tamtego Rakowa. Klub opuścił Marek Papszun, a więc lider i szef projektu, który rósł w siłę z każdym kolejnym sezonem. Odejście Papszuna wywołało burzę w końcówce mistrzowskiego sezonu, który mimo kilku wpadek na finiszu (porażki z Koroną i Lechem) okazał się więcej niż udany, jego puentą był w końcu tytuł mistrza Polski.

Ówczesny szkoleniowiec Rakowa przekonywał, że ogłoszenie decyzji o odejściu na kilka kolejek przed końcem było spowodowane chęcią bycia fair. Zawodnicy, którzy wiązali wtedy swoją przyszłość z Rakowem, musieli mieć świadomość, że nie będą pracować z szkoleniowcem, który na naszym rynku uchodził za trenera wybitnie autorytarnego, nieuznającego drogi na skróty i będącego tytanem pracy.

Następcą Papszuna został Dawid Szwarga, który mimo podobnego pomysłu na piłkę (w końcu jako jego asystent był w pewnym sensie przedłużeniem myśli Papszuna) nie zdołał wykrzesać z drużyny tyle, by ta na poważnie liczyła się w wyścigu o mistrzostwo Polski. Nie wspominając już o nieudanej przygodzie w fazie grupowej LE i sensacyjnym odpadnięciu na etapie ćwierćfinału Pucharu Polski z Piastem Gliwice.

Obecny Raków jest po prostu nudną drużyną, choć mówimy o najdroższej kadrze w Ekstraklasie. Bez polotu, werwy i bardzo ważnej umiejętności przepychania meczów, czego dowód mieliśmy za kadencji Papszuna, gdy wielokrotnie Raków dowoził wynik, mimo średnich czy słabych występów.

Reklama

Zebraliśmy wszystkie transfery Rakowa. Piłkarzy podzieliliśmy na trzy kategorie: udane, rozczarowania i nieudane transfery. Jednego piłkarza nie przydzieliliśmy do żadnej kategorii, ale o tym później.

Transfery Rakowa. Lato 2023:

Udane transfery:

  • Dawid Drachal – (27 spotkań, 3 gole, 3 asysty, 1451 minut)
  • Ante Crnac – (33 spotkania, 7 goli, 5 asyst, 2103 minuty)
  • Maxime Dominguez – (1 spotkanie, 59 minut)
  • Srdjan Plavsić – (26 spotkań, 1 gol, 3 asysty, 1608 minut)

Rozczarowania:

  • John Yeboah – (42 spotkania, 4 gole, 6 asyst, 1984 minut)
  • Łukasz Zwoliński – (36 spotkań, 8 goli, 1582 minuty)

Nieudane transfery:

  • Sonny Kittel – (22 spotkania, 4 gole, 1 asysta, 831 minut)
  • Antonis Tsiftsis – (1 spotkanie, 90 minut)
  • Kacper Bieszczad – (2 spotkania, 180 minut)
  • Kamil Pestka – (4 spotkania, 157 minut)
  • Tomasz Walczak – bez debiutu
  • Adnan Kovacević – (21 spotkań, 1445 minut)

Letnie okno Rakowa wyglądało obiecująco. Pozyskanie dwójki zawodników z Miedzi Legnica, Maxime Domingueza i Dawida Drachala, okazało się trafnymi wyborami. Na Szwajcarze, sprowadzonym przecież za darmo, udało się zarobić 200 tys. euro, sprzedając go do Gil Vicente.

Drachal to zaś zawodnik perspektywiczny. Jak każdy piłkarz Rakowa w tym sezonie świetne momenty przeplatał słabszymi. Kibice Medalików długo będą pamiętać olśniewający występ 19-latka z Ruchem Chorzów, kiedy pomocnik skompletował hat-tricka w ledwie 22 minuty. Występ z września tamtego roku mógłby Drachal umieścić sobie na wizytówce.

Plusa możemy też postawić przy nazwisku Ante Crnaca. Chorwat jest drugim najskuteczniejszym strzelcem Rakowa – ex aequo z Bartoszem Nowakiem (mają po siedem trafień). Poza tym napastnik Medalików wykazuje potencjał sprzedażowy, niewykluczone że włodarze aktualnego mistrza Polski sporo na nim zarobią. Do Rakowa został ściągnięty za 1,3 mln.

Do grona udanych transferów wrzuciliśmy też Plavsica, który nie zawiódł. Ostatni raz Serba oglądaliśmy jednak… w grudniu. Od tego czasu nie gra, doskwiera mu uraz kolana i w kluczowym momencie sezonu nie jest w stanie pomóc drużynie.

Przykład Johna Yeboaha z kolei jest dość złożony. Mowa w końcu o ściągnięciu jednego z ciekawszych ligowców, który walnie przyczynił się do utrzymania Śląska Wrocław. W rozgrywkach 2022/23 strzelił 12 bramek i był autorem 2 asyst. Medaliki wyciągnęły go za 1,5 mln euro i wydawało się, że pozyskują prawdziwego kozaka, który w otoczeniu lepszych zawodników powinien jeszcze bardziej się rozkręcić.

Yeboah miał także pośrednio zastąpić Iviego Lopeza, który nabawił się kontuzji przed startem rozgrywek. W świetle absencji kapitana, właściciel Rakowa, Michał Świerczewski postanowił sięgnąć do kieszeni i wyłożyć za Ekwadorczyka kwotę niemałą jak na polskie warunki. Przyszłość okazała się jednak zaskakująca. Dziś we Wrocławiu po Yeboahu nie ma płaczu, zespół Jacka Magiery jest praktycznie pewny pucharów, liczy się w grze o mistrzostwo.

Raków z kolei wciąż ma szanse na grę w europejskich pucharach w przyszłym sezonie, jednak musi liczyć na potknięcie Legii, Górnika i Lecha Poznań. Podopieczni Dawida Szwargi są na szóstej pozycji, do miejsca gwarantującego udział w europejskich pucharach tracą jeden punkt.

Nie można też jednoznacznie ocenić Łukasza Zwolińskiego. Podobnie jak Drachal czy Dominguez, ściągnięty został ze zdegradowanego zespołu. Początek miał więcej niż bardzo dobry – na przełomie lipca i sierpnia zdobył cztery bramki, w tym dwie w rewanżowej konfrontacji z Florą Tallinn na początku kampanii eliminacyjnej LM.

W październiku i listopadzie był kontuzjowany, trener Szwarga nie mógł z niego korzystać także w kwietniu, kiedy wypadł na trzy spotkania. Ostatecznie i tak może pochwalić się niezłym wynikiem bramkowym – zresztą z ośmioma trafieniami jest liderem klasyfikacji strzelców w zespole spod Jasnej Góry. Dodajmy, że osiem goli ma na koncie także Władysław Kochergin.

Były napastnik Lechii nie jest więc transferowym niewypałem, jednak wydawało się, że będzie podstawową dziewiątką, która będzie gwarantem dużej jakości z przodu Rakowa. Dość powiedzieć, że Zwolak gra tylko ogony, jest zmiennikiem Ante Crnaca. Ostatni mecz od pierwszej minuty zagrał… pod koniec lutego z Piastem Gliwice w Pucharze Polski.

Do ostatniej kategorii wrzuciliśmy zawodników, którzy zawiedli na pełnej linii. Sporo już napisano o Sonnym Kittelu, więc nie będziemy się powtarzać – przepalone pieniądze, duże nadzieje, jednak na samym końcu nie trafiono z piłkarzem. Nie było zwyczajnie typ zawodnika, który odnalazł się w ramach Dawida Szwargi. Wytrwał w Częstochowie tylko rundę.

Sonny Kittel jak niespełniona obietnica

Nieporozumieniem transferowym okazało się także wypożyczenie Antonisa Tsiftsisa. Grecki bramkarz zaliczył debiut w Rakowie (i zachował czyste konto), jednak przy pierwszej możliwej okazji pozbyto się go z klubu. Nie jest wielką tajemnicą, że odejście Vladana Kovacevića do Benfiki wysypało się na ostatniej prostej i to właśnie w 24-letnim golkiperze włodarze Rakowa upatrywali następcę Kovacevića.

Bośniak ostatecznie w Rakowie pozostał i nie było sensu trzymania bramkarza, który domagał się regularnej gry. A tej nikt w Częstochowie nie mógł mu zapewnić.

Dyskusja na temat bramkarzy w Rakowie to w zasadzie temat rzeka, bo ściągnięcie Kacpra Bieszczada to również wielki flop. Golkiper nie łapał się do gry w Zagłębiu Lubin po przyjściu Waldemara Fornalika. Były selekcjoner natychmiast go skreślił, a kiedy nie mógł wystawić między słupki Sokratisa Dioudisa, wpuszczał 37-letniego Jasmin Burica. Z perspektywy Bieszczada, nie ma co się dziwić, że zdecydował się na wypożyczenie do Rakowa, jednak jego spotkania w barwach Medalików to właściwie gigantyczna antyreklama. Zarówno z Wartą Poznań, jak i Radomiakiem dopuścił się koszmarnych błędów. Można w zasadzie powiedzieć, że jego popisy w Radomiu kosztowały stratę trzech punktów.

Transfer Kamila Pestki to też był wielki błąd. Były piłkarz Cracovii wyróżniał się w ekipie ze stolicy Małopolski, jednak odszedł z Pasów po sezonie, w którym w zasadzie… nie grał. W rozgrywkach 2022/23 zaliczył sześć meczów, w końcówce sierpnia zerwał więzadła i na placu już się nie pojawił.

Raków mocno zaryzykował, ściągając piłkarza praktycznie po roku bez gry. I ten ruch nie okazał się trafiony, bo 25-latek na kontuzje narzeka także pod Jasną Górą. W koszulce Rakowa zagrał czterokrotnie, od początku wybiegł z Górnikiem Zabrze, gdzie wyglądał katastrofalnie. Dostał cały mecz z Zagłębiem (Raków wysoko wygrał) i ogony z Lechem oraz Puszczą. Od początku marca nie znalazł się w kadrze.

Ciężko coś więcej powiedzieć o Tomaszu Walczaku. Młody napastnik nie doczekał się szansy w pierwszym zespole i zimą zamiast siedzieć na ławce albo zwiedzać trybuny zdecydował się na wypożyczenie do Pogoni Siedlce. Na trzecim szczeblu gra regularnie, w dziesięciu meczach zapisał trzy bramki.

Dużym flopem okazał się Adnan Kovacević, którego Marek Papszun bardzo chciał sprowadzić, kiedy obrońca rozstawał się z Koroną Kielce. Okazało się, że defensor po trzech latach nie tylko się postarzał, ale też jego jakość piłkarska spadła o kilka poziomów. 30-latek otrzymał bardzo dużo szans na początku sezonu, jednak w zasadzie w żadnym z dwudziestu jeden występów nie zagrał na takim poziomie, jak oczekiwano.

Transfery Rakowa. Zima 2024:

Udane transfery:

  • Erick Otieno – (12 spotkań, 626 minut)

Rozczarowania:

  • brak

Nieudane transfery:

  • Dusan Kuciak – (1 spotkanie, 90 minut)
  • Jakub Myszor – (2 spotkania, 13 minuty)
  • Matej Rodin – (4 spotkania, 179 minut)
  • Peter Barath – (10 spotkań, 166 minut)

Bez oceny:

  • Muhamed Sahinović – (1 spotkanie, 90 minut)

Pozyskanie Ericka Otieno zimą do Rakowa to było wydarzenie. 38-krotny reprezentant Kenii był jedną z gwiazd szwedzkiej ekstraklasy.

Tak o nim wypowiadał się w rozmowie z nami Bartosz Grzelak, który prowadził piłkarza w AIK-u w latach 2020-2022: – Bardzo dynamiczny piłkarz. Przy swoim wybieganiu i wytrzymałości jest w stanie sam bronić swojej strony boiska i samemu wyprowadzać ataki. Mogę tylko potwierdzić, że jest szybki, ma świetne przyspieszenie, a przy tym jest bardzo pracowity dla drużyny. Potrafi zrobić przewagę w pojedynkach i to nie tylko w ofensywie, bo przez swoją nieustępliwość odbiera piłkę, stwarzając okazję do szybkich ataków. Na pewno był jednym z dwóch, trzech najlepszych lewych obrońców czy wahadłowych w Allsvenskan.

Grzelak: Otieno jest stworzony do gry na wahadle

W dwunastu meczach, w których wahadłowy występował w Rakowie widać było dużą jakość. Jeśli zostanie w klubie, ma szansę stać się gwiazdą naszej ligi. Wiosna w wykonaniu całej drużyny z Częstochowy jest zła. Co za tym idzie, odbija się na takich piłkarzach jak Otieno, który ewidentnie ma potencjał, jednak nie będziemy go specjalnie wyróżniać.

I znów wracamy do rozmowy na temat bramkarzy, który pozyskał w tym sezonie Raków. Jak odszedł Tsiftsis, to postanowiono ściągnąć w jego miejsce Muhameda Sahinovica, który wydaje się być następcą Kovacevica, jeśli ten opuści klub spod Jasnej Góry tego lata. Zresztą, 20-latek może być śmiało nazywany „młodym Kovacevicem”. Trafił do Rakowa także z FK Sarajevo, podobnie jak Vladan ma imponujące warunki fizyczne, a przeciwko Legii Warszawa – jedynym dotąd spotkaniu – pokazał, że zna się na robocie. Oczywiście, wiele znaków zapytania mamy wokół tego młokosa, jednak bardzo możliwe, że w nowym sezonie to właśnie od będzie „jedynką” w Rakowie.

Zgoła inaczej trzeba ocenić Dusana Kuciaka, którego ściągnięcie było nie tyle zdumiewające, co wręcz abstrakcyjne. Doświadczony golkiper, który ponad rok nie grał oficjalnego meczu. To nie miało prawa wypalić. Słowak zagrał z Górnikiem Zabrze, a jego występ… no cóż. Na szczęście dla Rakowa, do zdrowia wrócił Kovacević, a Kuciak za kilka tygodni wróci do Lechii, z której został awaryjnie pozyskany.

Ostatnie z wymienionych ruchów do Rakowa, a więc pozyskanie Jakuba Myszora (transfer), Mateja Rodina (piłkarz z kartą na ręku) i Petera Baratha (wypożyczenie) to właściwie odzwierciedlenie tego, jak gra i prezentuje się mistrz Polski.

Brak szerszej koncepcji, ruchy wynikające z okazji, a niżeli z konkretnej drogi, którą chce obrać pion sportowy. Samuel Cardenas w przytoczonej rozmowie z nami tłumaczył wypożyczenie Baratha chęcią podniesienia intensywności gry w drugiej linii. Tak mówił: – Potrzebowaliśmy kogoś takiego jak Peter Barath, który pasuje do nas pod względem intensywności gry. Poza tym ma świetny charakter, chce wejść na wyższy poziom. Jeśli taki zawodnik regularnie grałby w Ferencvaros, nie mielibyśmy szansy go sprowadzić. Tak wyglądają realia rynku, dlatego timing jest tak istotny.

Tylko raz Węgier grał od początku, dziewięciokrotnie wchodził z ławki. W zasadzie można powiedzieć, że to piłkarz, który ma potencjał, ale być może potrzebuje dłuższego wdrożenia się, by odpowiednio funkcjonować w Rakowie. Podobną drogę przechodzili wcześniej Koczergin czy Gustav Berggren. Przykład Baratha jest o tyle komfortowy dla klubu – i dla przyszłego trenera Rakowa, ktokolwiek nim by nie był – że 22-latek jest do Rakowa tylko wypożyczony. Jeśli więc nie znajdzie się w planie na budowę kadry na sezon 2024/25, to „Medaliki” zwyczajnie z niego zrezygnują.

Myszor jednak to bardzo dziwny przypadek. Nie wyróżniał się w Cracovii (no chyba, że mówimy o jesieni w sezonie 2022/23 do momentu kontuzji). Jego umowa z Pasami obowiązywała do czerwca tego roku, więc mistrzowie Polski zwęszyli okazje pozyskania obiecującego ligowca za pół darmo, który w dodatku mógłby pomóc w wypełnieniu limitu minut młodzieżowców.

Idealnym podsumowaniem transferu Myszora do zespołu mistrza Polski jest bilans 21-latka. Pomocnik zagrał bowiem w Rakowie dwukrotnie, ale liczba minut, które otrzymał to w zasadzie śmiech na sali – piłkarz dostał odpowiednio sześć minut ze Stalą Mielec i siedem z Piastem Gliwice. Pierwszy mecz Medaliki zremisowały, drugi z kretesem przegrały.

Matej Rodin z kolei to case podobny do Kovacevica. Raków miał w pamięci piłkarza, który błyszczał na polskich boiskach jakiś czas temu. Mistrz Polski ściągając 28-letniego Chorwata chciał jego wersję z czasów Cracovii, kiedy w sezonie 2021/22 czy jesienią 2022/23 był jednym z lepszych stoperów w Polsce. Niestety, roczna przygoda w Belgii sprawiła, że obrońca obniżył loty, a Raków nie wzmocnił defensywy, która w zasadzie przecieka od początku sezonu.

***

Dodajmy także, że do Rakowa trafiło dwóch utalentowanych zawodników z Kongo. Mowa o 21-letnim Davidzie Kabala Munkokole i 19-letnim Lombo Nseka Ephraimie. Obaj zostali ściągnięci zimą i tego samego okna trafili na wypożyczenia do drugiej ligi, by się ograć. Pierwszy zasilił szeregi GKS-u Jastrzębie. Drugi trafił do Polonii Bytom. Ciężko w tej chwili coś więcej o nich powiedzieć.

Pięć ruchów się broni, ponad 6 mln euro wydane

Ciężko jednak chwalić w jakimś stopniu poczynania Rakowa w dwóch poprzednich oknach. Jest co prawda kilku piłkarzy, którzy stanowią ciekawą perspektywę, jednak ruchy „na teraz” w większości przypadków to flopy.

Za udane transfery uznajemy Ante Crnaca, który odpalił i być może Raków na nim wkrótce zarobi (albo tego lata, albo za rok). Dobrze też wygląda Dawid Drachal, który może być przyszłością klubu z Jasnej Góry czy Erick Otieno – zawodnik o określonej marce, który ma papiery na bycie zawodnikiem o klasie Frana Tudora.

Maxime Dominguez i jego krótki pobyt w Rakowie to doskonały przykład natychmiastowego zysku, ale kolejne ruchy transferowe klubu z Częstochowy nie mają nic wspólnego z mądrym zarządzeniem pieniędzmi. Na Yeboaha wydano 1,5 mln euro, na Myszora około 100 tys., koszt wypożyczenia Tsiftsisa to podobne pieniądze. Pozyskanie i utrzymanie Kittela, jak informowaliśmy we wrześniu, to około 700 tys. euro. Pozostałe transfery „za darmo” jak Łukasz Zwoliński, Adnan Kovacević czy Kamil Pestka także wiązały się z niemałym uposażeniem, a efektu w postaci wyniku sportowego było niewiele.

Podsumowując, Raków latem i zimą wydał blisko 6 mln euro (dane za transfermarkt), dokonał osiemnastu transferów, z czego broni się ledwie pięć. To pokazuje, że Raków mocno zaryzykował, przeprowadzając tak dużą liczbę transferów, a ostatecznie nie dało to satysfakcjonującego wyniku sportowego. Przez wiele lat za kadencji Papszuna działania Medalików na rynku transferowym można było określić jako modelowe. Do tego dodajmy, że zmienił się w trakcie sezonu szef pionu sportowego, a jego pierwsze okienko, mówiąc bardzo delikatnie, na kolana nie powala.

Czekamy na owocne lato. Już teraz wiemy, że z klubem rozstanie się Marcin Cebula, łączony z Zagłębiem Lubin. Wkrótce się okaże, że zbliżające się okno będzie czasem dużych zmian i prawdziwych wzmocnień kadrowych, bo apetyty w Częstochowie są bardzo duże, a limit błędów i wtop transferowych sięgnął w tym sezonie zenitu.

WIĘCEJ O RAKOWIE CZĘSTOCHOWA:

Fot. Newspix

Urodził się dzień po Kylianie Mbappe. W futbolu zakochał się od czasów polskiego trio w Borussi Dortmund. Sezon 2012/13 to najlepsze rozgrywki ever, przynajmniej od kiedy świadomie śledzi piłkarskie wydarzenia. Zabawy z kotem Maurycym, Ekstraklasa, powieści Stephena Kinga.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

25 komentarzy

Loading...