Reklama

Centrostrzał, gol z połowy, dwa karne i padolino – w 1. lidze nie zabrakło dziś niczego [WIDEO]

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

10 maja 2024, 20:40 • 4 min czytania 2 komentarze

Niemal cały sezon za nami, ale spotkanie Motoru Lublin ze Zniczem Pruszków dostarczyło nam takich atrakcji, że mamy mocnego kandydata do miana najbardziej szalonego wydarzenia tegorocznych rozgrywek. Pierwszoligowcy zafundowali nam pełen wachlarz klasyków z polskich boisk: od bramki po centrostrzale po trafienie z połowy boiska i karnet sędziego na trasie do monitora, żeby jakoś utrzymać kontrolę nad meczem.

Centrostrzał, gol z połowy, dwa karne i padolino – w 1. lidze nie zabrakło dziś niczego [WIDEO]

Nie oszukujmy się: przed pierwszym gwizdkiem sędziego spotkanie Motoru ze Zniczem przykuwało uwagę głównie samych zainteresowanych, ich rodzin i kibiców obydwu drużyn. No, może jeszcze fanów Wisły Kraków, którzy przez popisy swoich ulubieńców na ligowych boiskach muszą śledzić wszystkie mecze w kolejce, żeby na bieżąco przeliczać i analizować szanse na udział w barażach o Ekstraklasę.

Jeśli już jednak ktoś przed telewizorem usiadł, to zawodnicy zadbali o to, żeby się sprzed niego nie ruszył.

Zaczął Radosław Majewski, radny miasta Pruszków, w wolnych chwilach jeden z najlepszych asystentów zaplecza Ekstraklasy. Do sześciu ostatnich podań weteran boisk dorzucił dziś siódme, ale zanim to zrobił, otworzył swój dorobek bramkowy w obecnym sezonie efektownym centrostrzałem, którym wrzucił piłkę za kołnierz Kacpra Rosy.

Reklama

Asystę zaliczył zresztą w niemniej kuriozalnych okolicznościach: Piotr Misztal wykopał futbolówkę jak najdalej od bramki, gracze Znicza zanotowali cztery kolejne podania głową, po których Krystianowi Tabarze pozostało wypuścić sobie piłkę i umieścić ją w siatce.

Motor początkowo nie chciał dołączyć do tego festiwalu absurdów — kontakt nawiązał po rzucie karnym (Kornel Paszkiewicz nie dostrzegł zagrania ręką, ale VAR wyprowadził go z błędu), wyrównał natomiast po dobrze rozegranym stałym fragmencie gry. Drugi gol padł jednak tuż po tym, jak Znicz miał na wyciągnięcie ręki bramkę numer trzy. Paszkiewicz znów nie zorientował, że w polu karnym doszło do zagrania ręką, tym razem nie musiał jednak biec do monitora, bo podpowiedź dostał na słuchawkę. Majewski jednak pomylił się przy strzale z “wapna”, po którym… sędzia jednak do telewizora podbiegł.

Od Realu Madryt do Znicza Pruszków. Czy Mariusz Misiura i jego pomysły podbiją Polskę?

Wszystko dlatego, że przy dobitce korki obrońcy odbiły się na piszczelu Shumy Nagamatsu. Problem w tym, że sędziowie nie dostrzegli, że Japończyk był na bardzo wyraźnym spalonym, więc rzut karny numer trzy odwołano.

Na kwadrans przed końcem spotkania na liczniku mieliśmy więc cztery bramki, dwa rzuty karne i dwie interwencje systemu wideoweryfikacji. Bardzo szybko okazało się, że to nie koniec wyliczanki. Co prawda Znicz gola na 3:2 zdobył w normalnych okolicznościach, ale już wyrównujące trafienie Motoru skradnie highlightsy z całego weekendu. Kojarzycie Mbaye Ndiaye, supertalent z Senegalu, którego w Lublinie ceniono tak bardzo, że Goncalo Feio zaczął się dla niego uczyć języka francuskiego (choć, uściślając: zaczął głównie dlatego, że nie odpowiadał mu ani tłumacz, który początkowo klubowi pomagał, ani tłumacz, który zastąpił swojego poprzednika)?

Reklama

Do tej pory Ndiaye wyglądał dość niemrawo. Miał przebłyski, ale brakowało mu trochę zrozumienia taktyki. W dodatku w meczu z Polonią Warszawa doznał groźnej kontuzji i dopiero przeciwko Zniczowi wrócił do gry z ławki rezerwowych. Wrócił i od razu sprawił, że o nim nie zapomnimy, bo na niespełna dziesięć minut przed końcem gry zebrał się do kontrataku i kropnął z połowy boiska, lobując bramkarza Znicza.

Drużyna z Pruszkowa skupiła się już na dowiezieniu remisu, który gwarantował jej utrzymanie się w pierwszej lidze, ale Motoru podział punktów niezbyt rajcował – sprawiał on, że gra w barażach trochę się od ekipy Mateusza Stolarskiego oddalała. Filip Wójcik miał więc sprytny plan na to, jak wywinąć się ze stryczka. Widział, że sędziemu Paszkiewiczowi nie idzie, więc postanowił zaryzykować bezwstydnym padolino w polu karnym, udając, że faulował go Mateusz Grudziński. Fortel częściowo się powiódł, bo arbiter, z wyjątkową jak na dzisiejszą dyspozycję pewnością, odgwizdał rzut karny.

Wójcik musiał jednak zapomnieć, że Paszkiewicz ma wykupiony karnet na kursowanie do monitora, który ponownie go uratował. VAR sędziego przywołał, pokazał mu lot Wójcika i tyle było z jedenastki oraz potencjalnej wygranej Motoru.

Motor Lublin – Znicz Pruszków 3:3 (1:2)

Ceglarz 45+1′, Scalet 59′, Ndiaye 81′ – Majewski 12′, Tabara 25′, Stanclik 75′

WIĘCEJ O 1. LIDZE:

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Betclic 1 liga

Komentarze

2 komentarze

Loading...