Luis Enrique na konferencji prasowej po meczu z Borussią Dortmund kończącym przygodę jego drużyny z tegoroczną edycją Champions League, narzekał na brak szczęścia i zapowiedział powrót w przyszłym roku.
PSG po raz drugi, tym razem na własnym boisku, przegrało 0:1 z Borussią Dortmund. To właśnie niemiecka drużyna pojedzie na finał Ligi Mistrzów na Wembley. Tym razem katem paryskiego giganta okazał się Mats Hummels, który po jedenastu latach powróci z drużyną BVB na legendarny londyński stadion, aby powalczyć o „uszaty” puchar. Gracze ze stolicy Francji mieli swoje szanse, ale nie potrafili przełamać defensywy żółto-czarnych nawet raz.
Na tę momentami ogromną, zwłaszcza w rewanżu, przewagę paryżan zwracał uwagę ich trener Luis Enrique, który nie powtórzy na pewno w tym roku swojego sukcesu sprzed dziewięciu lat, jakim było zwycięstwo z Barceloną w tych rozgrywkach. – 6 razy trafiliśmy w słupek, mieliśmy 31 strzałów na bramkę, ale nie zdobyliśmy gola. Trudno w to uwierzyć. Nasze xG dzisiejszego wieczoru wyniosło 3, xG BVB wyniosło około 0,7. Oni strzelili, my nie. Taka jest piłka nożna, nie zawsze dostajesz to, na co zasługujesz, a najlepsza drużyna nie zawsze wygrywa. Akceptujemy werdykt. Gratulacje dla BVB – powiedział trener zespołu ze stolicy Francji.
🔴🔵 Luis Enrique: “We wit the post 6 times, we had 31 shots on goal… but we didn’t score. It feels impossible to believe this”.
❗️ “Our xG tonight has been 3, BVB’s xG has been around 0.7… they scored, we didn’t”.
“This is football. We accept the verdict. Congrats to BVB”. pic.twitter.com/Sotukyk0hw
— Fabrizio Romano (@FabrizioRomano) May 7, 2024
Luis Enrique zapowiedział też szybki powrót na najwyższy poziom za rok. Mając jedną z najmłodszych ekip w stawce drużyn, które grały w fazie pucharowej, ma on jak najbardziej powody, aby snuć takie plany. – Jesteśmy smutni i rozczarowani, ponieważ czujemy, że zasłużyliśmy na więcej. Ale to jest sport na najwyższym poziomie. Ważne jest, aby pamiętać, że jesteśmy przykładem dla dzieci, więc musimy zaakceptować naszą porażkę. Musimy zrozumieć, jak wygrywać, ale także jak przegrywać. Takie jest życie i trzeba umieć się od niego odbić. Musimy się podnieść i wrócić silniejsi w przyszłym roku – zapowiedział hiszpański szkoleniowiec, który dokładnie dzień po meczu obchodził 54. urodziny.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- W Paryżu bez zmian
- Nienawidzą nawet siebie nawzajem. Kibole PSG to przemoc, rasizm i szalony fanatyzm
- Trela: Dlaczego Dawidowi Szwardze nie wyszło w Rakowie?
- Marek Papszun wróci do Rakowa Częstochowa? „W klubie są o tym przekonani”
- Prezes nie płaci i myli ludzi. W bramce może stanąć syn sponsora. Witamy w Bielsku!