Reklama

Niedźwiedź: Wiem, że mamy mniej niż 1% szans na utrzymanie, ale wierzę, że damy radę

Bartosz Lodko

Opracowanie:Bartosz Lodko

07 maja 2024, 10:37 • 10 min czytania 2 komentarze

Gościem “Weszłopolskich” był Janusz Niedźwiedź. Szkoleniowiec Ruchu Chorzów wytłumaczył, dlaczego zdecydował się przyjąć ofertę z tego klubu, ocenił serial CANAL+ o Widzewie Łódź, a także opowiedział o szansach drużyny na utrzymanie się w Ekstraklasie.

Niedźwiedź: Wiem, że mamy mniej niż 1% szans na utrzymanie, ale wierzę, że damy radę

Dlaczego Ruch Chorzów przegrał 0:5 z Pogonią Szczecin, żeby kilka tygodni później wygrać z Lechem Poznań i Śląskiem Wrocław?

– Myślę, że Pogoń była najtrudniejszym z tych czterech przeciwników (Pogoń, Lech, Śląsk i Raków – dop. red.), z którymi się ostatnio mierzyliśmy, natomiast pod każdego przeciwnika ustawiamy się tak, jak przeciwnik gra. Każdy z tych czterech zespołów gra w innym ustawieniu. Do każdego przeciwnika podchodzimy bardzo indywidualnie, ale też mamy swój model gry, którego chcemy się trzymać i myślę, że to też daje takie efekty. Czasem to zadziała, czasem nie zadziała, czasem mamy tak, że tworzymy bardzo dużo sytuacji, których nie wykorzystujemy, natomiast w ostatnim czasie ta skuteczność znacząco się poprawiła.

– Sądzę, że mecz z Pogonią był zbiegiem różnych okoliczności, bo pierwsza bramka była trafieniem samobójczym, gdzie zawodnik sam powiedział, że to był przypadek i on tak nie chciał, natomiast druga padła po rzucie rożnym, gdy Pogoń chciała wykonać zagranie wzorem Manchesteru City w meczu z Liverpoolem. Byliśmy na to przygotowani, ale zawodnik nastawił nogę i piłka wpadła lobem.

– W drugiej połowie popełnialiśmy indywidualne błędy w polu karnym, które były związane z kryciem czy odbudową pola karnego. Dlatego padł tak wysoki wynik. Jednakże uważam, że przez pierwsze pół godziny Pogoń miała bardzo duże problemy, żeby wyjść spod naszego pressingu.

Reklama

– Ze Śląskiem zagraliśmy trochę inaczej – niżej, głębiej. Z Lechem też chcieliśmy grać odważnie – chcieliśmy wychodzić wysoko do przeciwnika, ograniczać ich budowanie gry. Gdy mieliśmy piłkę, chcieliśmy dłużej budować grę, żeby Lech biegał za futbolówką, bo to jest zespół, który chce dużo grać piłką, natomiast gdy im się ją zabierze i potrafi się nią dobrze operować oraz wychodzić szczególnie spod pierwszej linii pressingowej, to później tworzą się określone przestrzenie, które można zagospodarować.

Jak trener Niedźwiedź patrzy na terminarz do końca sezonu?

– Myślę, że teraz mamy najtrudniejsze wyzwanie, bo jak ktoś wygrywa przy ul. Łazienkowskiej 3:0, to jest to najmocniejszy przeciwnik. Rzeczywiście Radomiak wygrał ostatni mecz, wcześniej miał różne wyniki i jeszcze do tej kolejki był mocno zamieszany, jeśli chodzi o walkę o utrzymanie. Uważam, że tym zwycięstwem albo je sobie zapewnił, albo jest dosłownie punkt od tego, by się utrzymać.

– Cały czas wierzymy, że 35 punktów może dać utrzymanie, a wygrywając trzy ostatnie mecze, tyle jako Ruch będziemy mieli.

Czemu Janusz Niedźwiedź zdecydował się przyjąć ofertę z Ruchu Chorzów?

Reklama

– Mogę powiedzieć teraz, że miałem propozycje także z innych drużyn. Ruch to wielki klub, z wielką tradycją, z wieloma mistrzostwami Polski, z ogromną rzeszą kibiców, grający na Stadionie Śląskim, mający bazę treningową, czego zdecydowanie brakowało mi w Widzewie Łódź. 

– Działacze Ruchu Chorzów byli bardzo zdeterminowani, żeby mnie pozyskać. Mogłem dobrać współpracowników do sztabu, mogłem zrobić kilka transferów do zespołu, a do tego było czuć z ich strony bardzo ludzkie podejście. To wszystko razem złożyło się na to, że podjąłem się tego trudnego wyzwania.

– Wiedziałem, że ta misja jest bardzo trudna do uratowania, natomiast takich projektów już miałem kilka w swoim życiu, jeśli chodzi o ratowanie klubu. Przykładowo w Polkowicach w pierwszej rundzie mieliśmy w pierwszej kolejności utrzymać się ponad kreską spadkową, a byliśmy liderem. Wierzyłem i wierzę w to, że mimo minimalnych szans na utrzymanie się w Ekstraklasie, możemy się w niej utrzymać.

Czy Janusz Niedźwiedź nie powinien poczekać na inną propozycję, skoro za niedługo być może będzie musiał wpisać do trenerskiego CV spadek z ligi?

– Uważam, że jeśli trener ma dużo energii i własne pomysły, powinien pójść pracować. Czasem jest tak, że trenerzy przegapią pierwszy czy drugi moment i wypadają na dłużej z karuzeli trenerskiej. To jednak jest Ekstraklasa i klub z ogromną tradycją. Wiele mniejszych i większych składowych złożyło się na to, że podjąłem się tego wyzwania.

– Z perspektywy czasu myślę, że zrobiłem najlepszy krok, jaki mogłem wykonać. Oczywiście mogłem zaczekać do marca i otrzymać “lepszą” propozycję, np. z zespołu ze środka tabeli, który ma bezpieczny byt i można spokojnie budować drużynę na kolejny sezon. 

– Uwielbiam takie wyzwania i czuję ogromną motywację. Podoba mi się też historia Ruchu, która trochę przypomina moją historię. Ruch w trzy lata awansował z III ligi do Ekstraklasy. Ja w cztery lata zrobiłem z trzema klubami podobny wynik. Chyba nie trzeba nikogo jeszcze mocniej przekonywać, że Ruch to naprawdę świetny klub. Samo to, że graliśmy z Widzewem przy rekordowej publiczności, graliśmy z Górnikiem czy Legią w obecności blisko 40 tysięcy kibiców – niewielu trenerów ma taką możliwość.

– Gdy obejmowałem tę drużynę, ona miała bardzo dużo do wygrania, bo wszyscy ją skreślili. Może 1% osób uważało, że Ruch ma szansę się utrzymać, natomiast gdy ma się taką sytuację, to jest dużo do wygrania i do wypracowania. Myślę, że dzisiaj mamy kilka zwycięstw na swoim koncie i nie mówię tylko o tych na boisku, ale przede wszystkim o tym, że drużyna pokazała jakość, styl, potrafiła postawić się każdemu zespołowi – nikt nie miał z nami łatwo. Pokazaliśmy też swoją twarz i ofensywne oblicze, że gramy odważnie, intensywnie i wysoko. Nie zawsze poszły za tym w parze wyniki, ale to już są takie małe zwycięstwa.

– I też rozwój zawodników. Słyszałem głosy z zewnątrz, że wielu piłkarzy nie nadawało się na poziom Ekstraklasy, a teraz pokazują, że potrafią grać na tym poziomie jak równy z równym, nawet z kandydatami do mistrzostwa Polski.

O rozwoju indywidualnym swoich zawodników:

– Sporo zawodników zrobiło ogromny postęp i nadal się rozwijają. Szymon Szymański. Juliusz Letniowski, który odszedł z Widzewa Łódź. Łukasz Moneta, który może wchodzi więcej jako zmiennik, ale też jeszcze niedawno nikt by nie przypuszczał, że będzie grał na poziomie Ekstraklasy – do tego zdobył piękną bramkę z Rakowem Częstochowa. Patryk Sikora, który dziś zmaga się z kontuzją, ale też jego postęp jest tak znaczący, że do czasu urazu był w tym gronie najszybciej rozwijających się piłkarzy Ruchu.

– Mógłbym tak wymieniać i wymieniać. Tomasz Wójtowicz w ostatnim czasie zrobił duży progres, Robert Dadok w pierwszych kolejkach należał według mnie do najlepszych bocznych obrońców czy wahadłowych w tych rozgrywkach, Daniel Szczepan także jest lepszym zawodnikiem…

Czy zawodnicy Ruchu Chorzów wierzyli w głosy z zewnątrz, że nie nadają się do gry w Ekstraklasie?

– Myślę, że nie. Ale jeżeli zespół wygrał 1 z 20 spotkań i nie odnosił zwycięstw nawet w meczach kontrolnych, to czuć było takie załamanie. Może niekoniecznie, że oni twierdzili, że się nie nadają, tylko trzeba było rzeczywiście pokazać im, że potrafią i mogą grać lepiej w piłkę, że będą się rozwijać oraz czynić postępy. Od pierwszego dnia, gdy tylko przyszedłem do klubu, powiedziałem, w jaki sposób chcemy grać w piłkę, jaką mam filozofię, że będziemy konsekwentni, a to będzie przynosiło nam coraz więcej korzyści i punktów.

– Uważam, że w meczach z Wartą (0:0), Jagiellonią (1:1) czy Górnikiem (1:2) zasłużyliśmy na zwycięstwa. Wyszło inaczej. Pomimo tego, że nie wygrywaliśmy w pierwszych spotkaniach, zawodnicy i tak czuli, że robią progres oraz są w stanie postawić się aktualnemu czy przyszłemu mistrzowi Polski.

Czy trener Niedźwiedź będzie w przyszłości współpracował jeszcze z Mateuszem Dróżdżem?

– Mam bardzo dobry kontakt z prezesem Dróżdżem. Po moim odejściu z Widzewa, a później prezesa Dróżdża, spotkaliśmy się. Wcześniej też graliśmy ze sobą w “otwarte karty” i to była naprawdę bardzo dobra współpraca. W trzy lata awansowaliśmy z II ligi do Ekstraklasy i utrzymaliśmy się w niej. Ta relacja jest naprawdę na bardzo dobrym poziomie i doceniam pracę prezesa. Wiem, ile pracy trzeba było włożyć w stworzenie struktur w Widzewie. Wierzę i już widzę, jak to zaczyna wyglądać w Cracovii. Cracovia na pewno będzie funkcjonowała w lepszy sposób.

Jaka jest szansa, że zawodnicy będący aktualnie na wypożyczeniu w Ruchu zostaną w klubie na dłużej – być może w I lidze?

– Chciałbym, żebyśmy nie mieli tego dylematu i nie mówili o I lidze. Wiem, że mamy mniej niż 1% szans na utrzymanie się w Ekstraklasie, ale cały czas wierzę, że damy radę. Chciałbym, żeby część zawodników, która jest w klubie, oczywiście została. Podjęliśmy już rozmowy bez względu na to, w której lidze będziemy występować.

– Nie mam wątpliwości, że w Ekstraklasie zdecydowanie łatwiej byłoby utrzymać trzon zespołu, natomiast nawet w I lidze będzie duże pole do manewru, bo mamy piłkarzy, którzy dobrze czują się w Chorzowie, widzą rozwój. Czasem można trafić do innego klubu, a niekoniecznie zyskać pod względem sportowym. Ruch, grając przy takiej publiczności, na Stadionie Śląskim, rozwijając się, grając dobrze w piłkę, będzie dla wielu zawodników zachętą, żeby kontynuować swoją grę w tym klubie.

Jak Janusz Niedźwiedź radzi sobie z temperamentem Miłosza Kozaka?

– Zanim poznałem Miłosza, słyszałem różne głosy na jego temat. Sporo z nich się nie potwierdziło, nasza współpraca układa się bardzo dobrze. Do Miłosza trzeba podchodzić trochę inaczej. To jest inny typ człowieka, który może dać bardzo dużo drużynie. Widać, że ten chłopak jest wartością dodaną zespołu, ale ma też swoje mankamenty.

– Jego postawa w ostatnich tygodniach napawa mnie optymizmem. W ostatnim czasie mieliśmy dwie dłuższe rozmowy, jak to zawsze z zawodnikami. Nie będę owijał w bawełnę, mówię, czego oczekuję, co chciałbym, żeby zawodnik poprawił czy utrzymał. Z Miłoszem rozmawialiśmy także o tym, czego on ode mnie oczekuje i od tego czasu ta współpraca jeszcze się polepszyła. Wierzę, że Miłosz utrzyma dobrą dyspozycję.

Jak ocenia serial o Widzewie Łódź w CANAL+? Serial bardziej pomógł czy zaszkodził?

– Kiedy podejmowaliśmy decyzję, zostałem zapytany przez zarząd i w pierwszej kolejności powiedziałem, że muszę porozmawiać z zespołem, bo jeśli oni będą czuć się niekomfortowo i nie będą tymi, kim naprawdę są, to nie chcę brać w tym udziału. Rozmawialiśmy z zawodnikami, przedstawiliśmy im wszystkie wady oraz zalety i piłkarze wyrazili zgodę. Ja również.

– Nie żałuję tej decyzji. Dzięki serialowi mogłem zobaczyć, jak widzą nas kamery na co dzień. Oczywiście media i telewizja nie bazują na tym, że rozmawiamy spokojnie z zawodnikami i mamy taki czy taki pomysł na danego przeciwnika, tylko wychwytują “najgrubsze” momenty, które mają przyciągać publiczność. I bardzo dobrze.

– Wiedzieliśmy, że ten serial będzie tak wyglądał i absolutnie tego nie żałuję. Po emisji serialu otrzymałem sporo pozytywnych opinii. Też kiedyś dostałem opinię, że dużo było motywacyjnych rzeczy i tak dalej, natomiast telewizja pokazywała to, co chciała pokazać, a niekoniecznie wszystkie merytoryczne rzeczy, które dla takiego kibica, który chce obejrzeć coś ciekawego i trzymającego w napięciu, byłyby nieinteresujące. To jest cała prawda o serialu. 

O kontrakcie Janusza Niedźwiedzia i pozostaniu w Ruchu:

– Teraz przede wszystkim skupiamy się na aktualnym sezonie, bo mamy do osiągnięcia cel główny, ale też dużo mniejszych, które chcemy zrealizować. Jesteśmy w trakcie rozmów z prezesami i cieszę się, że jest nowa osoba w postaci prezydenta miasta. Chciałbym, żeby w Chorzowie przychylniej patrzono na Ruch, bo jest to klub, który jest częścią Chorzowa i jest najbardziej rozpoznawalną marką tego miasta.

– Taki klub musi istnieć i chciałbym, żeby istniał bez względu, czy za dwa, trzy albo pięć lat Janusz Niedźwiedź będzie tam trenerem. Ten klub zasługuje na więcej i wierzę, że tak będzie.

ROZMAWIALI JAN MAZUREK, SZYMON JANCZYK i PRZEMYSŁAW MICHALAK

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Swoją przygodę z Weszło, a w zasadzie z Weszło Junior, z którym jest związany od pięciu lat, rozpoczął od zagranicznego reportażu. Co prawda z oddalonej o kilkanaście kilometrów od polskiej granicy Karwiny, ale to już szczegół. Ma ten problem, że naprawdę za żadną drużynę nie trzyma kciuków, chociaż czasem może i by chciał.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
0
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”
Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
3
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Ekstraklasa

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
0
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”
Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
3
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Komentarze

2 komentarze

Loading...