Reklama

„Rozumie grę lepiej od Linettego”. Droga Kozubala od Legii, przez Lecha do kadry

Jakub Radomski

Autor:Jakub Radomski

05 listopada 2024, 17:00 • 13 min czytania 68 komentarzy

Grał mecz ligowy z dziurą w pięcie. Gdy trenował z Manchesterem United, nie chciał zrobić sobie zdjęcia z Jose Mourinho. Zadziwił Jacka Magierę, podziwia go Goncalo Feio. Antoni Kozubal jeździł na treningi do Legii, ale ostatecznie trafił do Lecha. W poprzednim sezonie 19-latek błyszczał na wypożyczeniu w GKS-ie Katowice, a obecnie regularnie występuje w Lechu Poznań. Ludzie z Benfiki Lizbona uważają go za wielki talent, a Radosław Murawski, doświadczony środkowy pomocnik Kolejorza, mówił przed jego powrotem: „Gdy wróci z wypożyczenia, będzie tak dobry, że może nas wygryźć”. I tak właśnie zrobił, za co został nagrodzony powołaniem do reprezentacji Polski.

„Rozumie grę lepiej od Linettego”. Droga Kozubala od Legii, przez Lecha do kadry

5 listopada Antoni Kozubal otrzymał powołanie do reprezentacji Polski. Oto, jaką drogę przeszedł, by dostać się do kadry Michała Probierza. W poniższym tekście wspominamy jego sylwetkę napisaną w kwietniu 2024 roku.

***

Grzegorz Raus biegał po lesie, gdy zadzwonił jego telefon. Założyciel, a obecnie dyrektor Akademii Piłkarskiej Beniaminek Krosno, spojrzał na ekran. Dzwonił Antek Kozubal. – Trenerze, ale się jaram! Mam grać w pierwszym składzie ze Śląskiem! – mówił podekscytowany pomocnik, jeden z najzdolniejszych wychowanków szkółki. Raus trochę się zdziwił, bo spokojny i twardo stąpający po ziemi Kozubal tym razem nie przypominał siebie. Ale rozumiał też chłopaka, bo debiut w lidze od pierwszych minut w barwach Lecha Poznań to przecież wielka sprawa. Raus wybrał się na mecz do Poznania z tatą Kozubala i jego kolegą. Gdy byli w trasie, po południu, Antek znowu dzwoni. Tym razem trochę podłamany. – Nie będę jednak grał – powiedział tylko.

Członkowie sztabu Lecha w dniu meczu byli trochę zaskoczeni, bo też sądzili, że Kozubal wyjdzie w pierwszym składzie. „Cóż, Holendrowi się odwidziało” – mówili w prywatnych rozmowach. Prowadzący wtedy jeszcze Lecha John van den Brom postanowił jednak postawić w środku pola na większe doświadczenie. – Widziałem z trybun, że Antek wyszedł na rozgrzewkę ewidentnie zły. Podczas meczu trener zrobił cztery zmiany, ale w ogóle nie wpuścił go na boisko. Nawet komentatorzy Canal Plus byli zaskoczeni, że nie gra. Najwidoczniej mieli jakieś przecieki. Gdy czekaliśmy na niego po meczu, Antek wyszedł jako ostatni. Był zrujnowany i tylko przytulił się do nas. To wyjątkowo ambitny chłopak – wspomina tamten wieczór Raus.

Reklama

Radosław Murawski, doświadczony pomocnik Lecha, miał po tamtym spotkaniu z 2021 roku powiedzieć: – Kozubal to świetny chłopak, ale jestem ja, jest Jasper Karlstrom, jest Nika Kwekweskiri. On musi iść na wypożyczenie. A kiedy wróci do Lecha, prawdopodobnie będzie tak dobry, że nas wygryzie.

Kozubal – defensywny pomocnik, który potrafi też grać do przodu – zadebiutował w Ekstraklasie 14 marca 2021 roku, dostając sześć minut w spotkaniu z Piastem Gliwice (0:0). Został wtedy najmłodszym debiutantem w tym klubie w XXI wieku. W tamtym sezonie wszedł jeszcze na boisko w końcówce spotkania z Wisłą Kraków (5:0). Później został wypożyczony: najpierw do Górnika Polkowice, a następnie do GKS-Katowice. W tym sezonie Fortuna I ligi strzelił dla klubu z ulicy Bukowej cztery gole w lidze i dołożył siedem asyst. Jest jednym z najlepszych pomocników całych rozgrywek i spekuluje się, że na sezon 2024/2025 wróci już na stałe do Lecha.

Czujesz się gotowy, by w przyszłym sezonie grać w Lechu regularnie, od pierwszej minuty? – pytam Kozubala.

Tak – odpowiada bez zastanowienia, tonem w pełni przekonanego człowieka.

Antoni Kozubal w barwach Lecha, w meczu z Wisłą Kraków (5:0)

Reklama

Nie chciał zdjęcia z Mourinho

Kozubal mógł grać w Legii i Zagłębiu Lubin, ale ostatecznie na początku sezonu 2017/2018 trafił na stałe do Lecha. Do akademii drużyny z Warszawy przyjeżdżał wcześniej kilka razy, jako jeden z grupy najzdolniejszych chłopaków z różnych stron Polski, na testy i obserwacje. Tomasz Włodarek jest dziś asystentem Dawida Szwargi w Rakowie Częstochowa, a wtedy był młodym szkoleniowcem, który prowadził w Legii treningi rocznika 2004. „Antek przyjeżdżał do nas i wyglądał bardzo dobrze. Dziesięcioletnich chłopaków, którzy byli w Legii, albo przewyższał, albo spokojnie mógł do nich doskoczyć. Wydałem opinię, że warto podjąć działania w kierunku ściągnięcia go do Warszawy, ale usłyszałem od jednego z trenerów, że nie jest jeszcze gotowy na Legię. I temat później upadł” – opowiadał Włodarek w rozmowie z serwisem Legia.net.

Radosław Kucharski był przez kilka lat dyrektorem sportowym Legii. Wcześniej pracował w zespole jako szef skautów, był też skautem Manchesteru United. Wtedy zainteresował się Kozubalem. – To był 2017 rok. Zaproszenie na testy do United przyszło do Beniaminka Krosno. Od Kucharskiego usłyszałem: „Nie ma lepszych w jego roczniku. Czuję tego chłopaka”. Antek pojechał do Anglii z tatą, choć nie wiem, czy powinni pojechać. Chłopak miał wtedy problem z plecami. Próbował to jakoś podleczyć różnymi sposobami, grał trochę z tym bólem. Nie wyobrażał sobie, że przez problem zdrowotny straci tak wielką szansę. Przecież to Anglia, United. Do tego jeden z jego treningów w Manchesterze prowadził sam Peter Schmeichel – opisuje Raus.

To było świetne doświadczenie. W Anglii testowali mnie w moim roczniku, ale grałem też ze starszymi chłopakami. Rozegrałem nawet sparing. Nie zauważyłem większych różnic między zawodnikami w Anglii i w Polsce. No dobra, zauważyłem jedną. Miałem wrażenie, że w Manchesterze młodzi piłkarze są szybsi – tak pobyt w Anglii wspomina sam Antek, który był też później na testach w Cardiff City, a media pisały również o poważnym zainteresowaniu Borussii Dortmund.

Dominik Kozubal, ojciec: – Fajne było to, że mogłem wejść z synem na teren ośrodka United. On trenował, a ja spędzałem czas na kawie i obserwowałem zajęcia. Spotykaliśmy po drodze wszystkich największych piłkarzy pierwszego zespołu.

Pewnego dnia Antek i jego tata siedzieli na stołówce w ośrodku treningowym. Do środka weszli akurat Paul Pogba i prowadzący wtedy zespół Jose Mourinho. Antek i pan Dominik napisali to znajomemu, który od razu zasugerował, żeby zrobili sobie z nimi zdjęcie. Ojciec był już gotowy, sięgnął po telefon, ale powstrzymał go 12-letni wtedy Antek, który spokojnym tonem powiedział: „Tato, nie róbmy tego. Chcesz, żebym spalił sobie mosty? Żeby Mourinho widział, że tak się tym wszystkim podniecam?”

Na początku trochę się dziwiłem, że syn w takich sytuacjach nie chce robić sobie zdjęć. Ale po jakimś czasie uznałem, że to dobrze, bo on po prostu woli pracować w ciszy. Wiadomo, dokąd zmierza świat, do pokazywania wszystkiego w mediach społecznościowych. Antek tego nie czuje. Syn od kilku lat mówi czasami o sobie, że na razie, to on nie jest piłkarzem, a kandydatem na piłkarza – komentuje pan Dominik.

Sytuacja, w której Kozubal trochę ukrywał problem zdrowotny, jadąc do Anglii, nie była jednostkowa. Druga historia też wiąże się z tym krajem. W marcu tego roku Antek wystąpił w reprezentacji U-20 w przegranym aż 1:5 spotkaniu z Anglią w Białymstoku. Wróci do klubu zachwycony jakością, jaką prezentował lewy obrońca rywali, wyceniany na prawie 20 milionów euro Lewis Hall w Newcastle. Ale wróci też z dziurą w pięcie, bo w pierwszej połowie jeden z Anglików przejechał mu po stopie korkiem. Nie powiedział o tym jednak w GKS-ie, tylko obciął sobie część buta, tak, żeby ból nie był tak silny, i od razu trenował z pełnym obciążeniem. A dwa dni później rozegrał mecz, w którym należał do najlepszych zawodników na boisku.

Zachował się jak Marc Gual

Antek pochodzi ze sportowej rodziny. – Mój tata grał w koszykówkę, dobrze się czuł jako rozgrywający. A dziadek, Janusz Kozubal, był piłkarzem, grał najczęściej w ataku. Występował w Karpatach Krosno na drugim szczeblu rozgrywek. Ludzie mówią, że był naprawdę dobry – opowiada nam pomocnik, gdy spotykamy się z nim w Katowicach.

Piłka średnio trzymała się mojej nogi, wolałem ją mieć w ręku, dlatego koszykówka. Nawet nieźle mi szło, ale wzrost nie pozwolił iść poważniej w tym kierunku. Uprawiałem też pływanie, byłem nawet mistrzem Krosna w swojej kategorii wiekowej. Syn natomiast od małego lubił rywalizację, ale w jego życiu od pewnego czasu był właściwie tylko futbol – dodaje pan Dominik.

Rodzice zapisali małego Antka, podobnie jak jego dwie siostry, do szkoły muzycznej. Uczył się przede wszystkim gry na gitarze, ale kiedy był w trzeciej klasie pewnego dnia wrócił do domu, wyraźnie zły. – Wiecie, gdzie zrobili nam w-f? Na sali koncertowej! Ja już nie chcę tam chodzić! – zaczął się żalić. Mama i tata z dnia na dzień przepisali go więc do normalnej szkoły.

W 2010 roku w Beniaminku Krosno działało kilka osób. Był Raus, Marek Adamiak, ich kolega, który dziś pracuje w Kanadzie, oraz Marcin Włodarski, znany później jako trener notującej świetne wyniki reprezentacji U-17. Antek miał sześć lat, gdy pojawił się na pierwszym treningu. Ćwiczył wtedy z chłopakami z rocznika 2002, wziął nawet udział w turnieju. Pan Dominik mówi, że po pierwszych treningach nie miał za bardzo czasu, by wozić syna, a on sam nie dopominał się o to. Dopiero po kilku miesiącach Antek zaczął pytać, dlaczego rodzice przestali wozić go na zajęcia. Chciał znowu grać, później nie opuszczał już praktycznie żadnego treningu.

Gdy żona wiozła go pewnego dnia na zajęcia, mieli stłuczkę. Delikatną, nic poważnego. Antek w ogóle nie zwracał uwagi na to, co stało się z samochodem. Mówił do żony: „Nie zdążę na trening, dzwoń do dziadzia” – opowiada Dominik Kozubal.

Kozubal w barwach Lecha na obozie w Dubaju w 2023 roku 

W Beniaminku w roczniku 2004 wyróżniali się też Mateusz Szafran i Aleksander Gazda. Pierwszy trafił do Zagłębia Lubin, później Rakowa, a drugi również do Lecha. Dziś to jednak Kozubal jest najwyżej z tej trójki. Na ich drużynę mówiono „Waleczne Serca”, bo chłopcy z Krosna nigdy się nie poddawali. W turnieju Deichmanna doszli nawet do meczu z Widzewem Łódź, którego stawką był wyjazd do Barcelony. Przegrali, ale pokazali się z dobrej strony.

Raus przypomina sobie szczególnie dwa mecze Antka. Pierwszy – turniej Baltic Cup, Gdynia, półfinał z Karpatami Lwów. Rywale byli w tym roczniku bardzo mocni, nawet w skali Europy. – Pokonaliśmy ich, a Antek rozegrał mecz życia. Najpierw gola strzelił Gazda, a później on. Jest taki film, jak biegnie się cieszyć, a my za nim całym zespołem. W finale nie daliśmy rady z Dynamem Kijów, ale to i tak był wielki wyczyn. W tamtym turnieju grały takie zespoły, jak Everton, Nottingham Forest, Wisła Kraków czy Lech. Antek był MVP całej imprezy. Nigdy nie zapomnę też spotkania z Lechem na turnieju PROFBUD Cup w Krośnie. Przegraliśmy je co prawda, ale to Kozubal strzelił gola na 1:0, po czym nie cieszył się z niego. Koledzy byli w szoku, pytali, o co chodzi. A Antek już wtedy wiedział, że za pół roku idzie do Poznania, tylko nie mógł za bardzo o tym mówić – opisuje Raus.

„Zacząłem się drzeć”

Pan Dominik i Raus usiedli i zaczęli rozmawiać na temat przyszłości Antka. Wypisali w punktach plusy i minusy konkretnego ruchu. Możliwość trenowania i grania w Centralnej Lidze Juniorów w Lechu okazała się najbardziej atrakcyjna. Podobnie przemyślany był wybór GKS-u Katowice na klub, do którego zostanie wypożyczony. To zespół, w którym ważna jest inteligencja na boisku i rozumienie gry, trochę jak w Rakowie Marka Papszuna czy teraz Dawida Szwargi. Później, gdy Antek zadebiutuje w Lechu, światło dzienne ujrzy w internecie kartka z jego szkolnego zeszytu sprzed lat, w którym napisał: „Moim największym marzeniem jest zostać piłkarzem. Marzę o świetnej karierze w dobrym klubie. Szczytem moich marzeń jest gra w Lechu Poznań. Marzenia się spełniają dobrą pracą i chęcią. Jestem młodym człowiekiem, który chce spełniać wspaniałe marzenia. Bardzo kocham piłkę nożną i wiem, że kiedyś będę piłkarzem”.

Kozubal: – To była jedna z pierwszych lekcji języka polskiego w roku szkolnym. Mieliśmy opisać swoje marzenia. Prawdopodobnie było już wtedy dogadane coś z Lechem i dlatego tak napisałem.

Antek dwa razy wszedł już na boisko w Ekstraklasie, a we wrześniu 2021 roku strzelił gola dla pierwszej drużyny Lecha w meczu I rundy Pucharu Polski przeciwko Skrze Częstochowa. – Jestem na prawie wszystkich jego spotkaniach. Wtedy była końcówka meczu, Lech prowadził już 2:0, emocje w zasadzie się skończyły. Kiedy syn trafił do siatki, dobijając strzał Daniego Ramireza, wstałem i zacząłem się drzeć. Zobaczyłem, że wzrok siedzących obok kibiców jest skierowany na mnie. Powiedziałem tylko: „No co, syn strzelił, to się cieszę” – wspomina ze śmiechem jego tata.

Antek żyje piłką, ogląda wiele meczów. Żałuje, gdy którekolwiek spotkanie Lecha nakłada się na mecz czy trening GKS-u, ale i tak ogląda powtórkę. Ma też ciekawy sposób spędzania wolnego czasu. – Uwielbiam biwakować. Pakujemy z dziewczyną namiot, znajdujemy jakieś fajne miejsce i jedziemy, rozbijamy go, po czym spędzamy trochę czasu w naturze. Podczas ostatnich wakacji poznaliśmy w ten sposób dwa wspaniałe miejsca. Po sezonie planujemy podobną wycieczkę. Może na tydzień? Tylko tym razem być może już za granicę – opowiada.

Z Kozubalem spotykam się w Katowicach, idziemy się przejść po Dolinie Trzech Stawów. Mam wrażenie, że rozmawiam z bardzo bystrym jak na swój wiek młodym człowiekiem, podchodzący niezwykle profesjonalnie do tego, co robi, który jednak bardzo uważa na to, co mówi. I nie chce powiedzieć za wiele.

Raus: – Wszystko się zgadza. Antek nie był jakiś bardzo otwarty, dusił w sobie wiele rzeczy. Później, gdy miał 13 lat i przyjeżdżał z Poznania do Krosna, zaczął rzucać różne pomysły na trening. I one były świetne. Ten chłopak w tak młodym wieku miał lepsze pomysły ode mnie. Uczyłem się od niego, naprawdę. Rozmawiałem kiedyś z Marcinem Broszem, który prowadził Antka w jednej z młodzieżowych reprezentacji. Zachwycał się nim, jego rozumieniem taktyki w tak młodym wieku, skanowaniem przestrzeni i prostopadłymi podaniami. Nie zapomnę też, jak Antek trenował z Lechem, ale wiadomo było, że przyjedzie do Krosna. Półtora miesiąca wcześniej dzwoni do nas i pyta: „Czy na boisku będzie duża bramka?”. Nie mieliśmy takiej. A on: „No to załóżcie”. Zamontowaliśmy wtedy tę bramkę Kozubalowi. Pamiętam, że pomagał nam w tym. Chodziło o to, że za wszelką cenę chciał móc trenować i z dużą, i z małą bramką. To profesjonalista, który wiele wymaga od innych, ale też bardzo dużo od siebie.

Inna historia: w Lechu Antek bardzo polubił pracowanie z maszyną, która wyświetlała cyfry od 0 do 9 i na podstawie tego trzeba było szybko wykonać określone zadanie. Kiedy wybuchła pandemia koronawirusa i zawodnicy siedzieli w domach, Kozubal poprosił o namiar na producenta tego sprzętu i kupił sobie do domu dwa takie monitory. Chciał, nawet w takich okolicznościach, móc rozwijać się jako piłkarz.

Antoni Kozubal w reprezentacji Polski do lat 14 w 2017 roku 

Piłkarzem, na którym wzoruje się Kozubal, jest Frenkie de Jong. – Imponuje mi jego wielka kultura gry. To, że nie panikuje pod presją. De Jong nie gra dla siebie, tylko szuka tego, co jest najlepsze dla drużyny – tłumaczy zawodnik.

We wrześniu ubiegłego roku GKS przegrał u siebie 0:4 z Górnikiem Zabrze w I rundzie Fortuna Pucharu Polski. Do Katowic udał się Hubert Wędzonka, trener z akademii Lecha i po meczu długo rozmawiał z Kozubalem. – Stałem obok nich i szczerze? Nie rozumiałem, o czym mówili. Pierwszy raz słyszałem tak merytoryczną rozmowę na temat futbolu – mówi pan Dominik.

Pytam Antka, co uważa za swoje mocne i słabsze strony. – Moim atutem jest mentalność, twarde stąpanie po ziemi. Jestem też dobry, jeżeli chodzi o podania. Nie boję się grać do przodu, czasami przez dwie linie. Jeżeli na 10 takich prób trzy zakończą się stratami, to nic. Staram się ciągle rozwijać w tej kwestii, poprawiam też swoją grę defensywną. Mam natomiast jeszcze na pewno rezerwy, jeśli chodzi o wykańczanie akcji – odpowiada.

W 2021 roku Kozubal pojechał z pierwszą drużyną Lecha na zimowe zgrupowanie do tureckiego Belek. Występował tam w sparingach i błyszczał. – Był świeżakiem, który wychodził na boisko i grał świetnie, z dużą pewnością siebie – opisuje Raus. Nieprzypadkowo wysłannicy Benfiki Lizbona, oglądający mecze w Polsce, powiedzieli jakiś czas temu, że dwa największe talenty w naszym kraju to Kacper Kozłowski i Antoni Kozubal, bo obaj mają rozumienie gry na najwyższym poziomie, co w portugalskich akademiach jest czymś naturalnym. Dziś Kozłowski (rocznik 2003), trochę szuka swojej drogi, obecnie jest na wypożyczeniu w holenderskim Vitesse, a Antek – tak się wydaje – ma przed sobą dużą przyszłość.

Osoby z jego otoczenia przyznają, że jest bystry i potrafi zaskoczyć drugiego człowieka. Kiedyś Raus go spytał: „Będziesz na naszym wigilijnym turnieju?”. Antek odpowiedział krótko: „A kiedyś nie byłem?”. Przyszedł.

Innym razem Kozubalowi napisał wiadomość Jacek Magiera. Trener Śląska trochę się zdziwił, gdy dostał odpowiedź: „Nie wiem, czy mogę z panem szczerze rozmawiać, bo nie znamy się jeszcze tak dobrze”.

Trenerem, który od kilku lat obserwuje i podziwia talent Kozubala, jest Goncalo Feio. Portugalczyk zna go z I ligi, w której prowadził Motor Lublin. Gdy Feio był jakiś czas temu w Krośnie, trenerzy z Beniaminka chcieli go trochę podpuścić. „To, co, niebawem środek pola pierwszej reprezentacji stworzą Piotr Zieliński, Sebastian Szymański i Antoni Kozubal?” – pytają go. Feio odpowiada z poważną miną: „Teraz jeszcze nie, ale za jakieś trzy lata to może się stać”.

Na koniec Raus: – Antek jest czasami porównywany do Karola Linettego. Moim zdaniem może więcej od niego osiągnąć, bo wydaje mi się, że lepiej rozumie grę. Ten chłopak ma przed sobą wielką przyszłość.

WIĘCEJ TEKSTÓW Z KATEGORII WESZŁO EXTRA:

Fot. Newspix.pl

Bardziej niż to, kto wygrał jakiś mecz, interesują go w sporcie ludzkie historie. Najlepiej czuje się w dużych formach: wywiadach i reportażach. Interesuje się różnymi dyscyplinami, ale najbardziej piłką nożną, siatkówką, lekkoatletyką i skokami narciarskimi. W wolnym czasie chodzi po górach, lubi czytać o historiach himalaistów oraz je opisywać. Wcześniej przez ponad 10 lat pracował w „Przeglądzie Sportowym” i Onecie, a zaczynał w serwisie naTemat.pl.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Betclic 1 liga

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Komentarze

68 komentarzy

Loading...