Reklama

Starcie nestorów dla Urbana. Ładny mecz i wygrana Górnika

Antoni Figlewicz

Autor:Antoni Figlewicz

08 kwietnia 2024, 21:01 • 3 min czytania 15 komentarzy

Dwaj najstarsi w ekstraklasowej stawce trenerzy spotkali się dziś na ubitej ziemi w Lubinie, gdzie Zagłębie podejmowało drużynę z Zabrza. I przyglądali się naprawdę fajnej grze, choć zadowolony z wyniku może być tylko jeden z nich. Niby Waldemar Fornalik nie powinien dziś płakać po porażce, ale niezła gra rozbudziła niezłe apetyty.

Starcie nestorów dla Urbana. Ładny mecz i wygrana Górnika

Ostatecznie miny trenerów Fornalika i Urbana oddawały po ostatnim gwizdku sędziego całkiem podobne emocje. Obaj wiedzieli, że stawką spotkania nie były żadne złote kalesony. Ich drużyny spokojnie zakończą sezon w środku stawki – panowie mają już zbyt wielkie doświadczenie, by obawiać się jakiegokolwiek innego scenariusza. Obaj przeżyli już dziesiątki meczów jak ten – fajnych, ale o nic.

Jan Urban umie zrobić jaskółkę

Często narzekamy na poniedziałkowe mecze, ale przecież nie ma w tym przypadku. W mało atrakcyjnym terminie grają zwykle mało atrakcyjne drużyny. Tym fajniej, że dzisiaj dostaliśmy spotkanie dwóch ekip ze środka tabeli, które stojąc naprzeciwko równego sobie rywala, zechciały trochę pograć w piłkę.

Interesujących akcji było zatem całkiem sporo, były też nawet zmarnowane okazje. W pewnym momencie pierwszej połowy Jan Urban był już nawet gotowy do odlotu. Gdy jego zawodnicy zaprzepaścili jedną z szans na gola, zdenerwowany szkoleniowiec zaprezentował nam efektowną jaskółkę.

Jakby chciał pokazać, że skoro on nadal może się tak gimnastykować, to od swoich zawodników wymaga jeszcze więcej. Mówcie co chcecie – podziałało. Ale z opóźnionym zapłonem.

Reklama

Kurminowski kontra Czyż. Pierwsza krew

Wszystko dlatego, że sprawne wyjście Górnika spod pressingu lubinian zakończyło się stratą i ładnym golem Kurminowskiego. Napastnik Zagłębia skorzystał z prezentu od Kapralika i Czyża – pierwszy podawał, drugi stał jak wryty, gdy wyprzedzał go w walce o piłkę Nalepa. Futbolówka szybko wylądowała pod nogami wspomnianego Kurminowskiego, a ten bardzo ładnie przymierzył i dał gospodarzom prowadzenie. A Jan Urban znów mógł tylko pomachać kończynami.

Jego nerwy całkiem szybko ukoił… Kurminowski. Akcja na 1:1 to kolejny dowód na to, że napastnik pod własną bramką może tylko napytać drużynie biedy. Gracz Zagłębia nie do końca chyba wiedział, co chce zrobić ze spadającą pod jego nogi piłką. Jakby jego głowa zatrzymała się gdzieś w pół drogi pomiędzy przyjęciem a wybiciem.

Dlatego też wyszło z tego przyjęcio-wybicie. A że na wapnie akurat stał Czyż, to Górnik wyrównał stan rywalizacji. Waldemar Fornalik nie podskakiwał i nie wywijał rękami, ale zdziwilibyśmy się, gdyby tak zrobił. W jego stylu było raczej beznamiętne spojrzenie w kierunku boiska.

Ennali znaczy wiatr

W meczu była jeszcze jedna okazja do takiej reakcji, a wszystko dlatego, że po zmianie stron Lawrence Ennali zaczął biegać trochę więcej niż przez pierwsze czterdzieści pięć minut.

I szybciej.

Każdy atak lewym skrzydłem gwarantował nam zamieszanie w polu karnym lub jego okolicach. Lubinianie nie za bardzo mieli sposób na zatrzymanie Niemca, a jego starania wreszcie dały wymierną korzyść. Po jego dobrej akcji piłkę wszerz pola karnego posłał Janza, a gola zdobył niepilnowany przez obrońców Zagłębia Krawczyk.

Reklama

Ennali nie chciał się jednak zatrzymywać i dalej robił wiatr na połowie rywali. Bartosz Kopacz miał dziś z nim krzyż pański i pewnie będzie musiał po tym meczu porządnie odpocząć.

Czy porażka to taki wielki problem?

Pytamy oczywiście z perspektywy przegranych. Waldemar Fornalik nie przyzna jeszcze tego otwarcie, ale Zagłębie nie jest raczej zagrożone spadkiem. Czy można było ten mecz przegrać? Można było. Czy lubinianie chcieli zdobyć chociaż punkt? Chcieli.

Przez prawie pół godziny dzielnie walczyli o remis, ale Górnik po prostu okazał się odrobinę lepszy. Gra wyglądała natomiast naprawdę dobrze i jeśli drużyny ze środka stawki zawsze grałyby w ten sposób, to Ekstraklasa cieszyłaby się lepszą sławą.

Można by też wtedy odczarować te przeklęte poniedziałkowe mecze…

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Wolałby pewnie opowiadać komuś głupi sen Davida Beckhama o, dajmy na to, porcelanowych krasnalach, niż relacjonować wyjątkowo nudny remis w meczu o pietruszkę. Ostatecznie i tak lubi i zrobi oba, ale sport to przede wszystkim ciekawe historie. Futbol traktuje jak towar rozrywkowy - jeśli nie budzi emocji, to znaczy, że ktoś tu oszukuje i jego, i siebie. Poza piłką kolarstwo, snooker, tenis ziemny i wszystko, w co w życiu zagrał. Może i nie ma żadnych sportowych sukcesów, ale kiedyś na dniu sąsiada wygrał tekturowego konia. W wolnym czasie głośno fałszuje na ulicy, ale już dawno przestał się tego wstydzić.

Rozwiń

Najnowsze

Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
11
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!
Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League
Hiszpania

Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Jakub Radomski
54
Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Ekstraklasa

Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
11
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!
Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League
Hiszpania

Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Jakub Radomski
54
Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Komentarze

15 komentarzy

Loading...