Przez lata Ajax Amsterdam kojarzył nam się jako klub niemal perfekcyjnie poukładany. Najwięcej tytułów w Holandii, niezwykle bogata historia, jasno określona koncepcja działania, oparta o akademię, której wychowankowie stanowią później nie tylko o sile pierwszej drużyny, ale także pionu zarządczego. Dziś niewiele z tego zostało. Tytułów i sukcesów z przeszłości nikt oczywiście nie zabierze, ale to, co dzieje się ostatnio w Amsterdamie, woła o pomstę do nieba. I mowa tutaj nie tylko o poczynaniach piłkarzy, ale przede wszystkim o to, co dzieje się w gabinetach. Po skandalu z Markiem Overmarsem w roli głównej, przyszedł czas na Alexa Kroesa.
Aktualna sytuacja Ajaksu Amsterdam jest prawdopodobnie największym pożarem w 124-letniej historii klubu.
Overmars uruchomił lawinę
Pasmo nieszczęśliwych wydarzeń rozpoczęło się już przed dwoma laty, kiedy to ówczesny dyrektor sportowy, Marc Overmars, został wyrzucony z pracy za nieodpowiednie zachowanie wobec pracownic klubu. Z pewnością nie była to prosta decyzja, ponieważ były reprezentant Holandii był głównym autorem sukcesów Ajaksu w ostatnich latach. To dzięki niemu amsterdamczycy zarobili na transferach ponad 300 milionów euro, które po jego odejściu były bezmyślnie roztrwaniane.
Nie było jednak innego wyjścia. Ajax musiał się pożegnać ze swoją legendą, chociaż w klubie znajdowało się sporo osób, które robiły wszystko, aby zatrzymać Overmarsa. Nie przeszkadzało im to, czego dopuszczał się Holender przez długi okres pracy w Amsterdamie, a z relacji świadków wynika, że nie było to tylko wysyłanie zdjęć przyrodzenia i chamskie odzywki, ale dochodziło także do napastliwych kontaktów fizycznych. Mało tego, po czasie wyszło na jaw, że w klubie od dłuższego czasu wiedziano o wszystkich występkach byłego dyrektora sportowego, ale nikt na to nie reagował. Z relacji anonimowych pracownic, cytowanych w holenderskich mediach, wynikało, że w Ajaksie rządzi męska wspólnota i nie był to jedyny zamiatany pod dywan przypadek molestowania.
Mimo wszystko Overmars nie tylko ekspresowo dostał nową robotę w Royalu Antwerp, który poprowadził do sporych sukcesów, czyli mistrzostwa Belgii i gry w Lidze Mistrzów, ale kiedy ostatnio zaczął się kryzys w Ajaksie, otrzymał propozycję powrotu. Namawiać go miał nie tylko były przewodniczący rady nadzorczej Pier Eringa, ale także m.in. Daley Blind, który niedawno został doradcą zarządu. Następca Eringi, Michael van Praag, odciął się całkowicie od tej sprawy i zapewniał, że nikt Blindowi nie zlecał prowadzenia takich rozmów.
Sprawa zresztą wyjaśniła się sama w lutym tego roku, ponieważ Overmars za swoje czyny został zawieszony najpierw przez holenderski związek, a następnie przez FIFA. Odwołania na nic się nie zdały, więc 51-latek, przynajmniej oficjalnie, musiał zrezygnować z pracy w Antwerpii i co najmniej na rok wstrzymać się z zatrudnieniem gdziekolwiek indziej.
Niedługo po aferze z Overmarsem w roli głównej z Ajaksem pożegnał się także Erik ten Hag, czyli trener i jedna z kluczowych postaci w klubie, a prywatnie bliski przyjaciel Overmarsa. I to również był kolejny wielki cios dla klubu.
Afera goni aferę
Odejście szkoleniowca, który odpowiadał za ostatnie sukcesy klubu oraz kilku ważnych zawodników, sprawiło, że Ajax w sezonie 2022/2023 osiągnął najsłabszy wynik od lat, zajmując dopiero trzecie miejsce w Eredivisie i awansując zaledwie do Ligi Europy. To najpierw doprowadziło do kolejnego sporego skandalu, ponieważ w wyniku kiepskiego zakończenia sezonu męskiej drużyny, klub postanowił nie organizować żadnego świętowania mistrzostwa żeńskiego zespołu. Doszło do tego, że fetę przeprowadził… miejscowy browar. Te wszystkie wydarzenia doprowadziły do rezygnacji kolejnej kluczowej postaci w amsterdamskiej układance, czyli Edwina van der Sara.
Wówczas wydawało się już, że gorzej być nie może, ale bardzo szybko okazało się, że owszem, może. W obecnym sezonie Ajax zaliczył najsłabszy start od dekad. Został zmuszony do zwolnienia nie tylko trenera, ale także dyrektora sportowego, który wcześniej zastąpił Overmarsa, czyli Svena Mislinata. I to znów w atmosferze skandalu. Niemiec bowiem nie tylko roztrwonił blisko 100 milionów euro na zawodników, którzy długo nie potrafili nawet wydostać się ze strefy spadkowej Eredivisie, ale przy okazji prawdopodobnie napchał też sobie własne kieszenie. Tuż przed transferem namówił bowiem Bornę Sosę na zmianę agencji menedżerskiej na AKA Global, co rzekomo miało ułatwić przenosiny do Ajaksu. Fakty były jednak takie, że wspomniana agencja… ma udziały w jego firmie Matchmetrics.
Amsterdam zapłonął, kibice zaczęli gwałtownie protestować, a kiedy teraz wydawało się już, że sytuacja nieco się uspokaja, pomimo wciąż kiepskich wyników pierwszej drużyny, do akcji wkroczył zatrudniony niedawno prezes i dyrektor generalny, Alex Kroes.
Człowiek sukcesu na ratunek
Wydawało się, że to najlepszy wybór z możliwych, że lepszych kandydatów nie ma na rynku. Alex Kroes był blisko związany z Ajaksem, bo spędził w drużynach młodzieżowych tego klubu ponad dekadę. Do pierwszej drużyny nigdy nie udało mu się przebić, ale Die Joden pozostali w jego sercu. Nie to jednak przesądziło o jego zatrudnieniu na Johan Cruijff Arena.
W holenderskim futbolu dał się poznać najpierw jako sprawny agent. W 2000 roku wraz z przyjacielem z czasów szkolnych założył agencję menedżerską Sports Entertainment Group (SEG). Zaczynał od reprezentowania byłych kolegów z boiska i ich znajomych, najczęściej grających na niższym poziomie. Z czasem jednak jego interes rozrósł się do potężnych rozmiarów. Na rynku holenderskim udało mu się zdetronizować nawet potężnego Mino Raiolę i przez pewien czas to właśnie SEG miało w swojej stajni największą liczbę reprezentantów Oranje.
Przełomowy był rok 2015, kiedy to Kroes i jego agenci wzięli pod swoje skrzydła takie gwiazdy, jak Robin van Persie czy Memphis Depay i w jednym okienku transferowym potrafili załatwić im wielkie transfery. Ten pierwszy trafił wówczas do Fenerbahce, gdzie zdążył jeszcze nastrzelać trochę goli, a drugi spełnił marzenie i wylądował na Old Trafford, choć trudno nazwać jego przygodę z Manchesterem United za udaną.
Interes menedżerski się kręcił, więc tym bardziej szokująca była decyzja Kroesa, aby w 2018 roku sprzedał agencję dużej firmie inwestycyjnej. Niedoszły piłkarz Ajaksu zdecydował się porzucić karierę agenta i zarobione pieniądze zainwestować w klub. W ten sposób nieco szersze grono fanów piłki spoza Holandii usłyszało znów o Go Ahead Eagles. Klub z Deventer dorobił się nowego właściciela, który częściowo przywrócił mu dawny blask.
Może nie udało się wygrać ligi, jak to bywało w pierwszej połowie XX wieku, ale przede wszystkim udało się wywalczyć awans do Eredivisie. Klub pod rządami Kroesa wyróżniał się na tle pozostałych rozsądną polityką transferową i finansową. Wydawało się, że dalsze konsekwentne działania mogą przynieść jeszcze większe sukcesy, ale były agent znów niespodziewanie wycofał się z gry w kulminacyjnym momencie. Sprzedał swoje udziały i został dyrektorem ds. strategii międzynarodowej w AZ Alkmaar. I tam również długo nie zabawił.
Ulotna nadzieja na poprawę sytuacji
Ajax skontaktował się z nim zaraz po tym, jak decyzję o odejściu podjął Edwin van der Sar. Problem był jednak taki, że kandydat na nowego prezesa miał w kontrakcie zapisany roczny zakaz konkurencji po opuszczeniu stanowiska w Alkmaar. Amsterdamczycy zdołali jednak porozumieć się z władzami AZ i wywalczyć skrócenie tego okresu. Nominację Kroesa ogłoszono dokładnie 2 sierpnia 2023 roku, a przejęcie sterów w klubie nastąpiło 15 marca 2024 roku.
Dziś Holender jest już na wylocie.
We wtorek 2 kwietnia, po niespełna trzech tygodniach pracy, Kroes został zawieszony w obowiązkach i poinformowano, że w najbliższych dniach na dobre pożegna się z klubem. A wszystko to przez rzekome wykorzystanie przez niego informacji poufnych do osiągnięcia własnej korzyści majątkowej. Dokładnie chodzi o to, że były już prezes klubu, na niespełna tydzień przed oficjalnym ogłoszeniem nominacji na początku sierpnia 2023 roku, miał zakupić 17 tysięcy akcji Ajaksu za ok. 190 tysięcy euro.
Takie działanie jest niezgodne z prawem, o ile oczywiście Kroes, kupując wspomniany pakiet akcji, wiedział, że dostanie nominację na stanowisko prezesa Ajaksu. Przedstawiciele rady nadzorczej twierdzą, że wszystko było już wówczas ustalone. Z kolei sam zainteresowany uważa, że wciąż nie zaakceptował warunków kontraktu i nie wiedział, że w ogóle zostanie zatrudniony.
– Jesteśmy bardzo niemile zaskoczeni, że coś takiego przydarza się teraz Ajaksowi, ponieważ jest to bardzo złe dla klubu i wszystkich, którym na nim zależy. Działania Alexa Kroesa nie są zgodne z tym, co robimy. Moment, w którym kupił akcje, udowadnia, że handlował informacjami poufnymi. Spółka giełdowa nie może tolerować takiego naruszenia prawa, zwłaszcza jeśli dotyczy to prezesa. (…) Myślę, że należy dodać, że polityka techniczna będzie kontynuowana z ludźmi, których mamy i na ścieżce, którą Ajax już obrał z Alexem –powiedział przewodniczący rady nadzorczej, Michael van Praag, cytowany przez klubowe media.
Kroes odrzuca wszelkie zarzuty w tej sprawie, choć wielu obserwatorów uznaje, że jego tłumaczenia są dość pokrętne. – Mój kompas moralny mówi, że nie mogę po prostu zaakceptować decyzji rady nadzorczej. Teraz niezależnie udam się do Urzędu ds. Rynków Finansowych (AFM), aby przedstawić swoją perspektywę – napisał niedługo po zawieszeniu na swoim profilu w serwisie LinkedIn.
Zatajone informacje
Przede wszystkim niewykluczone, że Kroes sam sprowadzi w ten sposób na siebie dodatkowe kłopoty, ponieważ w dalszej części swojego oświadczenia napisał, że rada nadzorcza Ajaksu wiedziała o tym, iż posiada akcje klubu, ponieważ skupował jej już od dłuższego czasu i nabył ich więcej niż wspomniane 17 tysięcy. – Właściwie w sierpniu ubiegłego roku zwróciłem uwagę Ajaksowi, że mam ten pakiet i że chciałbym usłyszeć, jak sobie z nim poradzić, ponieważ nie opanowałem jeszcze konkretnych zasad – doprecyzowywał Kroes. – Na to pytanie do dziś nie padła odpowiedź.
Problemem nie jest już więc tylko to, że mógł zakupić akcje wykorzystując informacje poufne, ale to, że w ogóle wszedł w ich posiadanie w okresie, kiedy pracował w innych klubach. Kroes przyznał bowiem, że posiada łącznie 42,5 tysiąca akcji Ajaksu, które nabył w okresie od 6 kwietnia 2022 do 26 lipca 2023 roku. Oznacza to, że pierwszy pakiet kupił jeszcze kiedy był współwłaścicielem Go Ahead Eagles, a kolejne, kiedy jeszcze sprawował funkcję dyrektora ds. strategii międzynarodowej w AZ Alkmaar.
I tu pojawiają się kolejne wątpliwości. Wścibskie holenderskie media sprawdziły bowiem, że oba kluby mają zapisane w swoich statutach, że osoby nimi zarządzające nie mogą posiadać udziałów w innych profesjonalnych klubach. To może oznaczać, że zarówno w Go Ahead Eagles, jak i w Alkmaar Kroes zataił ten fakt przed współpracownikami i przełożonymi.
Mało tego Kroes najprawdopodobniej złamał także regulamin holenderskiego związku, ponieważ w nim również znajduje się zapis, że dyrektorzy klubów “nie mogą posiadać udziałów w innych zawodowych organizacjach piłkarskich”.
Porachunki u szczytów władzy
Na to jednak Kroes nie zwraca specjalnej uwagi. Domaga się za to sprawiedliwości w sprawie decyzji rady nadzorczej Ajaksu. Nic nie wskazuje jednak na to, żeby miała ona zostać zmieniona. – Pięciu lub sześciu prawników przejrzało wszystkie jego e-maile i wiadomości. Widzieli mocne dowody na to, że Kroes działał w oparciu o wiedzę poufną, co jest karalne – tłumaczył jeszcze swoją decyzję van Praag w rozmowie z przedstawicielami kibiców. – Jak mogę wyjaśnić naszym interesariuszom, że mamy dyrektora, który robi rzeczy karane przez prawo? Jak mogę wyjaśnić naszym pracownikom, że kontynuujemy współpracę z Kroesem, mimo że zwolniliśmy Marca Overmarsa za molestowanie seksualne?.
Kroes nie zamierza jednak odpuszczać. Oprócz opublikowania swojego oświadczenia na LinkedInie, udzielił także wywiadu dziennikarzowi “De Telegraaf” Mike’owi Verweijowi, w którym zarzucił radzie nadzorczej Ajaksu, że jest to tylko sposób na pozbycie się go, ponieważ jej członkom nie spodobały się jego pierwsze zmiany i plany na dalsze reformowanie klubu.
Z medialnych informacji faktycznie wynika, że były prezes miał się poważnie narazić zarządowi już w pierwszych dniach pracy. Zarzucał mu m.in. bierność w sprawie machlojek Mislinata, ale przede wszystkim podpadł niektórymi publicznymi wypowiedziami. Przede wszystkim tą sprzed dwóch tygodni, kiedy to dość otwarcie powiedział w mediach, że mistrzostwo Ajaksu w przyszłym sezonie pozostaje mało realne. Wszystko wskazuje więc na to, że nawet jeśli Kroesowi uda się jakoś dowieść swojej niewinności, to jest to koniec jego trwającej niespełna trzy tygodnie przygody w klubie. I to pomimo tego, że van Praag zarzeka się, że brali pod uwagę zatrzymanie go, mimo wykrycia nieprawidłowości dotyczących zakupu akcji.
Johan Cruijff w grobie się przewraca…
Czytaj więcej na Weszło:
- Arka sprzedana – za ponad 25 mln złotych!
- Wisła Kraków zrobiła „szach”, PZPN-owi zostaje „pat”
- Patologia w Concordii Elbląg. Były trener zdradza szczegóły: Zapowiedziano mi spadek
- Nene – bohater Jagiellonii z drugiego szeregu [KOZACY I BADZIEWIACY]
- Pandemonium Zagłębia Sosnowiec
Fot. Newspix