Wyobraźcie sobie najwolniejszy i najbardziej spóźniony pociąg, taki, który musi stanąć na każdej wsi, w każdym polu, gdzie obsługa co rusz ogłasza coraz większą obsuwę czasową, a pasażerowie są wściekli. Właściwie nie musicie sobie tego wyobrażać, tak przecież bywa na polskich torach. Niemniej – wciąż jest ten pociąg szybszy niż Bartosz Bereszyński w meczu z Interem.
A przynajmniej tego typu wnioski można wysnuć po sprincie, jaki zaprezentował Polak za Alexisem Sanchezem:
Ale Bereszyński zaliczył powrót za przeciwnikiem… 🤨🫣 pic.twitter.com/zQWevjuh7l
— Damian Czyżak (@futbolownia) April 3, 2024
Można by napisać, że nigdy czegoś podobnego nie widzieliśmy, ale to byłaby oczywiście nieprawda, nawet trudno stwierdzić, że dawno czegoś takiego nie oglądano z udziałem polskiego kadrowicza, skoro mecz z Francja na mundialu i szaleńcza pogoń Bielika odbyła się w grudniu 2022 roku.
Za takie powroty potrafią być źli koledzy na orliku, bo hobby futbol hobby futbolem, ale jednak daj coś z siebie, gościu, jak już przyszedłeś. Co dopiero więc powiedzieć o Serie A, która zdecydowanie nie jest hobby ligą i zawodnicy nie przychodzą tam po pracy, tylko do pracy, by – tak jak na przykład Empoli – bić się o utrzymanie.
Oczywiście na jakiekolwiek punkty z Interem drużyna Bereszyńskiego nie miała większych szans, natomiast jeśli będzie biegać w jego tempie również w innych meczach, to nie pokona nawet FC Capricciosa.
Wyglądało to naprawdę amatorsko. Czytaliśmy komentarze, że Bereszyński grał od początku, a Sanchez dopiero co wszedł, natomiast czy naprawdę chcemy tak tłumaczyć zawodowego piłkarza? Jeśli nie ma sił, podnosi rękę i prosi o zmianę. Jeśli ma mikro uraz – to samo. Bo co to za zysk w defensywie dla Empoli, jeśli obrońca wraca w ten sposób? Żaden. Właściwie pewność, że straci zaraz gola, ponieważ tutaj Bereszyński miałby problem dogonić starszą panią wracającą z targu z zakupami.
Trochę wręcz dziwi, że takie sceny oglądamy akurat z nim, przecież za darmo przez tyle lat we Włoszech nie jest, kojarzy się z solidnością i właśnie odpowiednim wybieganiem, a jak już wyciągnęliśmy mundial w Katarze, to Bereszyński tam na coś podobnego by sobie nie pozwolił. Był jednym z najlepszych w polskiej ekipie. A tutaj – gdyby usunąć kolory i pokazać samą akcję – stawialibyśmy, że to któryś z Ukraińców bez kolan w Zagłębiu Sosnowiec.
Nie wypada, Bartku. Ale akurat ty pewnie zdajesz sobie z tego sprawę.
WIĘCEJ O POLAKACH ZA GRANICĄ:
- Angielski: Największe kluby w Grecji mają lżej u sędziów, pozostaje się z tym pogodzić [WYWIAD]
- Żurkowski: Miałem kryzys mentalny, ciągle byłem wkurzony [WYWIAD]
- Kacper Urbański: To przełomowy czas, ale ja chcę znacznie więcej [WYWIAD]
Fot. Newspix