Wciąż nie milkną echa wokół ostatniego meczu FC Barcelony, która pokonała Las Palmas 1:0 na własnym stadionie. Drużyna Xaviego strzeliła dwa golem, dwa autorstwa Brazylijczyka Raphinhi, ale sędzia uznał tylko jednego, przy pierwszym z nich dopatrując się spalonego. Były międzynarodowy hiszpański arbiter, a obecnie telewizyjny ekspert, Mateu Lahoz skrytykował tę decyzję w mocnych słowach.
Przypomnijmy, że Raphinha trafił do siatki w pierwszej połowie. Był na pozycji spalonej na początku akcji, na końcu której otrzymał piłkę od gracza drużyny przeciwnej i skierował ją do bramki. Mimo że nie brał udziału w akcji w początkowym jej etapie, sędzia po analizie VAR, nie wiedzieć czemu, gola odwołał. – To jest żenada. Raphinha jest tylko na pozycji spalonej, nie ma wpływu na akcję, a co za tym idzie, nigdy nie powinien być ukarany – powiedział były sędzia, a obecnie ekspert telewizyjny Mateu Lahoz, komentując tę sytuację w programie ligowym na Movistar+.
This pass was for Lewandowski not Raphinha. Also, it was Las Palmas’ defender who pushed the ball to Raphinha not Lewandowski. Was the offside rule updated? Someone should educate me about it. pic.twitter.com/cB3vWD8QjS
— BeksFCB (@Joshua_Ubeku) March 30, 2024
Lahoz dodał jeszcze, zwracając uwagę na drugą część akcji, w której Raphinha brał już udział, że o odgwizdaniu spalonego w tej sytuacji nie mogło być mowy. – Kiedy Raphinha angażuje się w akcję, ta pozycja spalona nie jest już aktualna, to już przedawnione. Brazylijczyk ma przed sobą dwóch obrońców i piłkę, więc w żadnym razie nie można go ukarać. Jaką winę ma w tym, że jest tylko na pozycji spalonej, skoro nie miał żadnego wpływu, kiedy Fermin zagrywał na wolne pole? To żenujące – skomentował były arbiter.
Sam strzelec gola podszedł jednak do sprawy z dużym dystansem, bo kiedy strzelił drugiego gola (pierwszego uznanego), to w ramach cieszynki zaprezentował gest, którym sędziowie sygnalizują decyzję wspartą analizą VAR, czyli nakreślił w powietrzu prostokątną ramę monitora.
KONIEC! @FCBarcelona pokonuje Las Palmas, do wygranej wystarczyło trafienie Raphinii⚽
📺 Oglądajcie mecze @LaLiga w CANAL+ online: https://t.co/P5UQXX9TxQ pic.twitter.com/IOZiy4yAZH
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) March 30, 2024
Ostatnio 27-latek odbudował swoją pozycję w zespole. Znowu imponuje dryblingami i intensywnością swojej gry. Po kilku słabszych miesiącach, kiedy zarzucano mu, że nie okazał się zawodnikiem na miarę oczekiwań Barcelony, znów udowadnia, że miejsce w drużynie mu się należy. W tym sezonie we wszystkich rozgrywkach w 29 spotkaniach strzelił sześć goli i zanotował dziesięć asyst. Jego zespół z kolei nadal jest w grze o mistrzostwo kraju, choć do liderującego Realu Madryt traci aż osiem punktów.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Koniec okresu ochronnego. Dwa miesiące prawdy przed Gholizadehem
- „Będzie czołowym skrzydłowym w lidze”. Trener Radomiaka chwali Peglowa
- Górnik miał pistolet na wodę, Legia całe wiadra
- Trochę techniki i Stefański się gubi
- Potrzebne śrubokręty – trzeba wykręcić Koronę z karuzeli Klimka