Reklama

Potrzebne śrubokręty – trzeba wykręcić Koronę z karuzeli Klimka

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

01 kwietnia 2024, 19:39 • 3 min czytania 39 komentarzy

To byłaby duża sztuka polecieć z ligi, w której beniaminkowie są tak mizerni – przecież najlepszy z nich (przynajmniej według tabeli) nie wygrał w tym roku jeszcze meczu, a mamy już kwiecień. Naprawdę: wystarczy odrobina przyzwoitości, by w tej umownej elicie pozostać. Niestety dla kibiców z Kielc – ich Korona mówi „potrzymaj mi piwo”, bo faktycznie o ten spadek walczy.

Potrzebne śrubokręty – trzeba wykręcić Koronę z karuzeli Klimka

Goście niby jakiś pomysł na Widzew mieli, co było widać szczególnie przy stałych fragmentach gry. To znaczy stanąć blisko Gikiewicza, zrobić mu tam sztuczny tłum, niech się chucherko martwi. Faktycznie – parę razy się zakotłowało (aczkolwiek najgroźniej było i tak wtedy, gdy Korona rozegrała korner inaczej).

Nie przeszli też kielczanie obok tego meczu, walczyli, nawet gdy przegrywali 0:2, potrafili zdobyć kontaktową bramkę i potem jeszcze postraszyć golkipera, ale na końcu należy zadać pytanie: co z tego?

Nikt za to nawet oczka im nie da, więc trzeba sobie powiedzieć, że walka i przyzwoite rzuty rożne to zdecydowanie za mało, by ugrać cokolwiek z Widzewem. A czas już taki, że trzeba punktować – Korona to przecież drużyna ze strefy spadkowej, gdy do finału sezonu nie zostało wcale wiele spotkań.

Owszem, strata do Puszczy jest minimalna, ale to bardziej zasługa Puszczy – która ciągle traci prowadzenia – niż Korony.

Reklama

Bo ta robi naprawdę za dużo błędów. Pierwszy gol – fatalne ustawienie w defensywie. Drugi – Szykawka zamiast wybić piłkę głową, to myli Dziekońskiego. Trzeci – goście czekają na to, co zrobi Klimek. No więc on pieprznął, przepięknie, jasne, ale gdyby choć troszkę utrudnić mu życie…

Tymczasem akurat w tym momencie brakowało jedynie kwiatów i czekoladek. Takie błędy się zbierają do kupy i potem są kłopoty – i w tym meczu, i w całym sezonie.

Tak, trzeba też delikatnie stanąć w obronie Korony, ponieważ należał się jej rzut karny. O ile sobie przypominamy, to futbol, a nie jakieś pseudo rodeo, więc Cyganiks nie może wskakiwać rywalowi na plecy i jeszcze nie dotykać nawet piłki. W Ekstraklasie za różne pierdoły wskazuje się na wapno, a tutaj VAR milczał.

Co najmniej dziwne. Lecz – jednocześnie – nierozgrzeszające Korony całkowicie. Nie to wapno zdecydowało o porażce.

Zdecydowało to, że Korona miała za mało argumentów na Widzew. Ten ruszył na nią od początku, już w pierwszym kwadransie mógł prowadzić, potem chwilę odsapnął, ale jednak dopiął swego jeszcze przed przerwą. Po zmianie stron szybkie podwyższenie wyniku, następnie znów chwila odpoczynku (rachunkiem był stracony gol), ale na koniec i tak wszystko wyszło po myśli łodzian.

Lepszy rywal wykorzystałby te pauzy Widzewa, ale Korona to nie jest dziś lepszy rywal. To zespół, którego na własnym stadionie przyjmujesz i walisz w mazak.

Reklama

Szczególnie gdy w swoich szeregach masz takich zawodników jak choćby Klimek. Przyjemnie się na tego gościa patrzyło – chętnie i skutecznie wchodził w drybling, wrzucając Podgórskiego i Zatora na karuzelę, a cały swój występ podsumował cudowną bramką. Do tego jak zwykle jakościowy był Pawłowski, chwalić należy też Alvareza (gol i asysta!), Rondicia i co, tyle wystarczy na kielczan.

Parę mocniejszych ogniw, które przykryją te słabsze.

Naprawdę – obecnie największą nadzieją Koroną na pozostanie w lidze jest gapiostwo Puszczy i przecież ma z nią jeszcze mecz. Natomiast nieciekawie, że przy takich – wydawałoby się – pewniakach do spadku, jeszcze długo będzie martwić się o swój los.

WIĘCEJ O ŚWIĘTACH Z EKSTRAKLASĄ: 

Fot. Newspix

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

39 komentarzy

Loading...