Reklama

Piotr Zieliński gra mniej, ale błyszczy w kadrze. I mówi o swoim dziwnym sezonie

Jakub Radomski

Autor:Jakub Radomski

22 marca 2024, 10:42 • 4 min czytania 4 komentarze

Równo 170 dni czekał Piotr Zieliński na gola w meczu o stawkę. Ciężko w to uwierzyć, ale to prawie pół roku. 3 października ubiegłego roku pomocnik Napoli pokonał bramkarza Realu Madryt w meczu grupowym Ligi Mistrzów. Od tego czasu miał tylko asystę w spotkaniu reprezentacji z Wyspami Owczymi. W meczu z Estonią Zieliński grał ze swobodą i robił, co chciał. Wiele mu wychodziło. To on precyzyjną główką podwyższył prowadzenie Polaków na 2:0. – Nie potrzebuję grania, by pokazywać tutaj, że umiem grać w piłkę. To dziwny sezon. Nie ukrywam, że czekałem na zgrupowanie reprezentacji. Zagraliśmy dobry mecz i z pozytywnym nastawieniem lecimy do Cardiff – przyznał po meczu pomocnik reprezentacji.

Piotr Zieliński gra mniej, ale błyszczy w kadrze. I mówi o swoim dziwnym sezonie

Zieliński nieprzypadkowo użył określenia „dziwny sezon”. Przypomnijmy – Polak w tym sezonie ma w lidze tylko po dwa gole i dwie asysty w 24 meczach, ale ostatni raz zanotował ostatnie podanie 30 września ubiegłego roku, w spotkaniu Napoli z Lecce (4:0). Pomocnika reprezentacji Polski zabrakło w ostatnim, listopadowym meczu eliminacji Euro 2024 z Czechami (1:1). Powodem była choroba. Do tego nie został zgłoszony przez klub do fazy pucharowej Ligi Mistrzów i nie mógł wystąpić przeciwko Barcelonie, co było sporym zaskoczeniem.

Zieliński: „Wręcz przeciwnie”

Zieliński czekał na odpowiednią ofertę nowego kontraktu ze strony władz Napoli, ale nie dostał jej i ostatecznie porozumiał się z Interem Mediolan. – W ostatnich 10 meczach był rozczarowujący. Zeszłego lata powiedział mi, że chce zostać w Napoli. Dlaczego miałbym nagradzać kogoś, kto powiedział mi latem, że chce zostać, a potem nie przedłużył umowy? Nie mam pretensji do niego, ale do jego agenta, który poszedł i go sprzedał, aby jak najwięcej zarobić. Jeśli nie trenuje, nie wkłada w to wysiłku i być może boi się kontuzji, to po co mi zawodnik z wątpliwościami co do jego zaangażowania? – ostro komentował sytuację w styczniu właściciel Napoli, Aurelio De Laurentiis.

Perturbacje wokół tego wszystkiego nie wpłynęły dobrze na formę Zielińskiego. Polak stracił pozycję jednego z liderów Napoli, niektóre mecze zaczynał nawet na ławce rezerwowych i przy okazji tego zgrupowania po raz pierwszy od dawna niektórzy nieśmiało zadawali pytanie: „Czy nie powinno się również w kadrze posadzić Zielińskiego na ławce?”. U selekcjonera Michała Probierza jest jednak pewniakiem do gry.

Po meczu z Estonią, zapytany przez dziennikarza o to, czy po prostu ma teraz w klubie grać mniej, Zieliński odpowiedział: – Nie, wręcz przeciwnie. Dostałem sygnał, że będę grał cały czas. Na pewno tych minut i meczów będę miał jeszcze trochę w tym sezonie.

Reklama

Chwali Zalewskiego

W październiku, gdy przy okazji meczów eliminacyjnych z Wyspami Owczymi (2:0) i Mołdawią (1:1) na zgrupowaniu brakowało Roberta Lewandowskiego, to właśnie Zieliński pierwszy raz w karierze był kapitanem reprezentacji. Zarówno na boisku, jak i poza nim, widać było, jak dobrze wpłynęło na niego zaufanie ze strony selekcjonera. Pomocnik autentycznie chciał być liderem, co pokazywał swoją grą, ale też wypowiedziami przed meczami i po nich.

Piotr Zieliński w meczu z Estonią 

W czwartek Polacy też zmierzyli się z europejskim outsiderem, bo Estonii zdecydowanie bliżej jest do Wysp Owczych, niż do Mołdawii, a Zieliński od początku grał z dużą swobodą i mógł się bardzo podobać. W pierwszej połowie większość jego zagrań znamionowała zawodnika dużej klasy, a kilka z nich mogło spowodować realne zagrożenie pod bramką rywali, jak chociażby znakomite podanie do Lewandowskiego, który jednak nie wykorzystał szansy. Zieliński myślał i grał dwa razy szybciej niż którykolwiek z Estończyków, a na początku drugiej połowy to on strzałem głową z kilku metrów po dośrodkowaniu Nikoli Zalewskiego podwyższył prowadzenie Polaków.

Nikola zagrał kapitalne spotkanie, podobnie jak cała drużyna. Robił, co chciał z obroną Estończyków i idealnie podał mi przy drugim golu. Dziękuję mu za to. To świetny zawodnik, z możliwościami technicznymi i motorycznymi. Wyglądał też dobrze fizycznie, mimo że nie gra regularnie w Romie, dostaje tam mało minut. Cieszymy się, że on daje tak dużo reprezentacji – komplementował Zalewskiego po meczu pomocnik Napoli.

„Chcę poprowadzić Polskę na EURO”

Nie minęła chwila po golu na 2:0, a Zieliński mógł mieć jeszcze asystę, ale po jego podaniu strzał Karola Świderskiego obronił bramkarz Estończyków, Karl Hein. Gdy na niecałe 20 minut przed końcem pomocnik opuścił boisko, Probierz powiedział mu parę słów przy linii bocznej. Później rozgrywający Polaków ze spokojem patrzył, jak jego koledzy radzą sobie ze swobodą z rywalami i wbijają im kolejne gole.

Reklama

Nie da się jednak ukryć, że we wtorek poprzeczka powędruje wyżej. Nie dość, że w finale baraży zagramy z Walią, to jeszcze mecz odbędzie się na terenie rywali. Spytaliśmy Zielińskiego, jak dużo wyżej powędruje ta poprzeczka. – Mieliśmy z nimi styczność na ich terenie jakiś czas temu w Lidze Narodów. To ciężki rywal, grający agresywnie. Na pewno nie położą się przed nami i będą chcieli wygrać to spotkanie. Będą szukać swoich sytuacji, np. przy wrzutach z autu i stałych fragmentach. Ale my ze swoją jakością i nastawieniem jesteśmy w stanie ich pokonać. Mamy świetną atmosferę. Każdy przyjechał tutaj z wielką chęcią wygrania tych barażów. Chcę teraz poprowadzić Polskę na EURO, a później dobrze zakończyć sezon w Napoli – podsumował pomocnik.

Fot. FotoPyk / Marcin Karczewski 

WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI:

Bardziej niż to, kto wygrał jakiś mecz, interesują go w sporcie ludzkie historie. Najlepiej czuje się w dużych formach: wywiadach i reportażach. Interesuje się różnymi dyscyplinami, ale najbardziej piłką nożną, siatkówką, lekkoatletyką i skokami narciarskimi. W wolnym czasie chodzi po górach, lubi czytać o historiach himalaistów oraz je opisywać. Wcześniej przez ponad 10 lat pracował w „Przeglądzie Sportowym” i Onecie, a zaczynał w serwisie naTemat.pl.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Trela: Długie wrzuty z autu: ekstraklasowy folklor czy nadążanie za trendami?

Michał Trela
1
Trela: Długie wrzuty z autu: ekstraklasowy folklor czy nadążanie za trendami?

Piłka nożna

Ekstraklasa

Trela: Długie wrzuty z autu: ekstraklasowy folklor czy nadążanie za trendami?

Michał Trela
1
Trela: Długie wrzuty z autu: ekstraklasowy folklor czy nadążanie za trendami?

Komentarze

4 komentarze

Loading...