W reprezentacji Walii nie ma piłkarzy o brylantowej technice czy gwiazd pokroju Roberta Lewandowskiego. Te czasy minęły wraz z zakończeniem kariery przez Garetha Bale’a. Ale w zespole Smoków nie zmienia się jedno – solidna defensywa, walka o każdą piłkę i determinacja. Dzięki tym składowym ekipa Roberta Page’a pokonała w półfinale baraży Finów i o Euro 2024 zmierzy się z Polską.
Obrona, walka, determinacja – te trzy składowe sukcesu lekko zaśniedziały względem pamiętnego Euro 2016, w którym Walijczycy dotarli do półfinału, ale nadal to siła mogąca podłamać wielu przeciwników. Trzeba wybitnej cierpliwości, żeby z uporem maniaka bić w mur defensywy, aż ten skruszeje na tyle, by wcisnąć piłkę do siatki. Szczególnie gdy od trzeciej minuty liczba obrońców tego muru momentalnie się zwielokrotniła.
Ofensywne trio wystarczyło
A tak się właśnie stało w Cardiff. Zaledwie trzech minut potrzebowały Smoki, by zdobyć pierwszą bramkę. I trzeba przyznać, że zrobiły to efektownie, angażując całą ofensywną trójkę, bo właśnie tylu atakujących posłał w bój selekcjoner Robert Page. Ale po co miał wpuszczać ich więcej, skoro trio Johnson – Wilson – Brooks siało niesłychany zamęt w fińskich tyłach. Pierwsze trafienie to dzieło całej trójki. Akcję napędził i oddał strzał Wilson, na ścianę zgrał mu Johnson, a Brooks wykonał skuteczną dobitkę po obronie Hradecky’ego.
Finowie po straconym golu mogli czuć się oszołomieni, szczególnie słysząc ryk żywiołowo reagujących kibiców. Próbowali jednak się odgryźć. Organizowali składne akcje w ataku pozycyjnym. Eksperymentowali z indywidualnymi szarżami i wyjściami do wysokiego pressingu. I wszystko robili dobrze, lecz do skraju szesnastki. Wtedy jak ściana wyrastał przed nimi sześcioosobowy blok, choć na papierze selekcjoner Page wystawił klasycznie – czterech obrońców. W rzeczywistości w tyłach występowali jeszcze Ethan Ampadu, który jako defensor rozegrał w karierze przeszło sto spotkań, i boczny defensor Leeds United – Connor Roberts. Do tego należy dołożyć jeszcze defensywnego pomocnika Birmingham Jordana Jamesa.
I plan z obroną przez dziewięćdziesiąt minut mógłby nie wypalić, gdyby nie fakt, że oprócz żelaznej defensywy Walijczycy zdecydowali się grać niczym piłkarze… ręczni. Tak bowiem wyglądały kolejne akcje Smoków. W szczypiorniaku niebywale silną bronią jest błyskawiczne wznowienie gry po rzucie rywala. Obrona pozostaje wtedy niezorganizowana, co można w dość prosty sposób wykorzystać w kontrataku. I właśnie niczym wytrawni szczypiorniści prezentowali się Walijczycy. Jedno, dwa podania i futbolówka znajdowała się pod polem karnym Finów. I gdy nie udało się zatrzymać kontry w sposób przepisowy, należało popełnić faul. Tak stało się tuż przed fenomenalnym trafieniem Neco Williamsa. Zawodnik Nottingham Forest popisał się pięknym strzałem z rzutu wolnego. Gola nie byłoby jednak bez szybkiej kontry.
Kto wejdzie tylnymi drzwiami?
Walijczycy w takiej formie i z takim wsparciem fanów pewnie nie mogli skończyć nigdzie indziej niż w finale baraży. Nie zmąciło tego nawet trafienie do szatni Teemu Pukkiego, bo już 15 sekund po przerwie Smoki dopięły swego, strzelając gola po rzucie rożnym na 3:1. Ponownie zaangażowana była trójka napastników. Tym razem asystę zanotował Brooks, a gola strzelił Johnson. Ta bramka zupełnie podłamała Finów. Błędy się mnożyły i wpadały kolejne gole. Daviesa nie został jednak uznany przez spalonego, natomiast Jamesa był już prawidłowy.
Walijczycy w kapitalnym stylu zameldowali się w finale baraży. Podobnie jak Polska przepustkę na wielki turniej mogą zagwarantować sobie dzięki dodatkowym spotkaniom. Dwa lata temu w drodze do Kataru udało się im tak wyeliminować Austrię i Ukrainę. Biało-czerwoni odprawili Szwecję. Teraz jedna z reprezentacji będzie musiała obejść się smakiem. Czeka nas zatem starcie dwóch rewelacji Euro 2016. Jednocześnie będzie to test, komu ciut lepiej udała się wymiana pokoleniowa, bo ani w jednej, ani w drugiej kadrze nie ma przeświadczenia, że wszystko działa, jak należy. Nie kryją tego nawet efektowne triumfy w półfinałach. Niemniej jednak awans na mistrzostwa Europy zatuszuje – choć na moment – najbardziej palące problemy. O tym, gdzie piłkarski makijaż powiedzie się lepiej, przekonamy się już we wtorek.
Walia – Finlandia 4:1 (2:1)
Bramki: Davies 3′, Williams 38′, Johnson 47′, James 86′ – Pukki 45′
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Trzydzieści narodowości i kapitan z Polski. Brat włoskiego dziennikarza rozkręca klub w Estonii
- Wilk w owczej skórze. Prezes Pohlak trzęsie Estonią
- Męczarnie w Jenie z happy-endem. Izrael nastraszył młodzieżówkę
Fot. Newspix