Reklama

Estonia – potencjalnie najsłabszy uczestnik mistrzostw Europy w historii

Autorzy:Michał Kołkowski AbsurDB

21 marca 2024, 10:41 • 7 min czytania 3 komentarze

Nie powinno budzić niczyich wątpliwości, że ewentualna porażka reprezentacji Polski w dzisiejszym starciu barażowym z Estonią byłaby dla biało-czerwonych kompromitacją wszech czasów. Gdyby ktoś jednak z jakichś powodów trząsł kolanami na myśl o nadchodzącym spotkaniu i potrzebował paru dodatkowych słów otuchy, jesteśmy tu dla was i podkreślamy: Estończycy są naprawdę słabi. Tak słabi, że w razie awansu na mistrzostwa Europy z miejsca zyskają status najniżej notowanego finalisty w całych dziejach europejskiego czempionatu. Mało tego, reprezentacja Estonii nawet na tle pozostałych uczestników baraży wypada, najdelikatniej rzecz ujmując, wyjątkowo marnie. 

Estonia – potencjalnie najsłabszy uczestnik mistrzostw Europy w historii

Będziemy bowiem przypominać do znudzenia, że jej przepustką do udziału w barażach były cztery zwycięstwa w meczach z San Marino oraz Maltą. Czyli z oponentami, których – przy dobrych wiatrach – opędzlowałaby nawet Wisła Kraków. I to prawdopodobnie w lepszym stylu niż Estonia.

Katastrofa w eliminacjach

Jako się rzekło, w historii mistrzostw Europy nie było jak dotąd finalisty choćby porównywalnie słabego, jak obecna reprezentacja Estonii. Drużyną z wyższej półki była nawet Łotwa, której – swoją drogą – właśnie my otworzyliśmy drogę do awansu na EURO 2004. Cokolwiek bowiem powiedzieć o podopiecznych Aleksandrsa Starkovsa, przyjechali oni na turniej do Portugalii w składzie, w którym znajdowało się przynajmniej paru zawodników europejskiego formatu. Marians Pahars, który zaistniał w Premier League w barwach Southampton. Māris Verpakovskis, który walczył o minuty w Dynamie Kijów. Juris Laizāns, który spędził kilka lat w CSKA Moskwa. Andrejs Štolcers, szukający szczęścia w Fulham. Utalentowany Igors Stepanovs, po którego sięgnął Arsenal. Co istotne – wielu z tych graczy w tamtym okresie znajdowało się na fali wznoszącej lub przeżywało swój prime. W przeciwieństwie do najjaśniej święcących gwiazd estońskiej ekipy, gdzie na przykład Ragnar Klavan jest już dawno po drugiej stronie rzeki, a Karl Jakob Hein z Arsenalu i Martin Vetkal z Romy wciąż nie mają doświadczenia w seniorskiej piłce.

Tak czy siak, kadra Łotwy to nie był rzecz jasna żaden gwiazdozbiór i obowiązkiem biało-czerwonych było wyprzedzenie tej ekipy w grupie eliminacyjnej, ale nie jest też przypadkiem, że w barażach Łotysze zaskoczyli także Turków, wówczas trzecią drużynę globu, a na samej imprezie zremisowali z Niemcami – wicemistrzami świata. Tymczasem Estonia w ostatnim czasie nie odnotowała choćby drobnych sukcesów w starciach eliminacyjnych.

Jedenastka polskich odpowiedników pierwszego składu Estonii

Reklama

“Sinisärgid” mogą być wprawdzie dumni ze zremisowanego spotkania z Walią w Cardiff, w ramach eliminacji do mundialu w Katarze, no a jesienią 2021 roku udało im się również pokonać w Tallinnie słabiutką Białoruś, natomiast rywalizacja o wyjazd na turniej do Niemiec zakończyła się dla nich pasmem niepowodzeń. Podopieczni Thomasa Häberliego zapisali na swoim koncie zaledwie jeden punkt w ośmiu występach. Aż siedmiokrotnie dostali w łeb, często w dość żałosnym stylu.

  • Austria 2:1 Estonia
  • Azerbejdżan 1:1 Estonia
  • Estonia 0:3 Belgia
  • Estonia 0:5 Szwecja
  • Belgia 5:0 Estonia
  • Estonia 0:2 Azerbejdżan
  • Estonia 0:2 Austria
  • Szwecja 2:0 Estonia

Zwraca uwagę fakt, że sześć kwalifikacyjnych spotkań z rzędu reprezentacja Estonii przerżnęła do zera.

Na początku 2023 roku gra Estonii ciągle wyglądała nieźle. Nawet start w eliminacjach EURO był obiecujący. Rauno Sappinen dał prowadzenie z Austrią na jej terenie, faworyt się męczył i dopiero w 88. minucie zapewnił sobie zwycięstwo. Następnie był remis z Azerbejdżanem – tutaj jeszcze wszystko wyglądało w miarę dobrze – opowiada nam Szymon Góralski, prowadzący program „Przegląd Lig Bałtyckich”. – Wszystko posypało się jesienią tamtego roku. Pewnie to zbieg okoliczności, ale bez kontuzjowanego Sappinena nie ma siły rażenia z przodu. Można niuansować, że Anier miał poprzeczkę z Belgią (0:5), tyle że sama gra wyglądała strasznie słabo. De Ketelaere bawił się z obrońcami jak z dziećmi. Na koniec, mimo kolejnych porażek, z Austrią i Szwecją recenzje były już trochę lepsze.

„Trudno zrozumieć niektóre decyzje selekcjonera”. Co słychać w reprezentacji Estonii?

Również te słowa eksperta dobitnie świadczą o tym, w jakim miejscu znajduje się obecnie estońska kadra. W jej przypadku nawet względnie niskie porażki z potężniejszymi oponentami powodują poprawę nastrojów wokół zespołu, a strzał w poprzeczkę w konfrontacji z faworytem jest wspominany po wielu miesiącach.

Słabeusz nawet na tle innych słabeuszy

Jak zatem wypada Estonia na tle tych finalistów mistrzostw Europy, którzy dotychczas uchodzą za najsłabszych?

Reklama

Zerknęliśmy do rankingu ELO:

  • Estonia (eliminacje EURO 2024) – 1363 punkty w rankingu ELO
  • Łotwa (EURO 2004) – 1523 punkty
  • Austria (EURO 2008) – 1600 punktów
  • Macedonia Północna (EURO 2020) – 1603 punkty
  • Albania (EURO 2016) – 1616 punktów
  • Irlandia Północna (EURO 2016) – 1624 punkty

No nie da się Estończyków, nawet przy najszczerszych chęciach, podciągnąć do rangi europejskiego średniaka. To bez wątpienia jedna z najsłabszych na dziś drużyn Starego Kontynentu, która odstaje od reszty stawki, nawet jeśli zestawić ją z uczestnikami meczów barażowych o wyjazd na turniej do Niemiec.

Znów porównajmy rankingi:

  • Ukraina – 1850 punktów w rankingu ELO
  • Grecja – 1729 punktów
  • Polska – 1710 punktów
  • Walia – 1696 punktów
  • Finlandia – 1641 punktów
  • Gruzja – 1638 punktów
  • Izrael – 1603 punkty
  • Luksemburg – 1520 punktów
  • Kazachstan – 1486 punktów
  • Bośnia i Hercegowina – 1485 punktów
  • Estonia – 1363 punkty

To aż niewiarygodne, że zespół tej klasy – przynajmniej w teorii – znajduje się o zaledwie dwa kroki od awansu na imprezę rangi mistrzowskiej. Trzeba wszakże pamiętać, w jakich okolicznościach Estończycy zapewnili sobie przepustkę do występu w barażach poprzez Ligę Narodów 2022/23. Trafili oni tam bowiem do złożonej z trzech zespołów grupy, a ich przeciwnikami byli gracze z Malty oraz San Marino. No i tutaj trzeba akurat ekipie “Sinisärgid” oddać, że nie miała dla rywali żadnej litości – sięgnęła po komplet punktów. Choć wypada też wspomnieć dla pełnej jasności, że triumfy w obu starciach z Maltą Estonia wyszarpała dopiero dzięki trafieniom w samej końcówce. “Czerwonych” dwukrotnie pogrążył 33-letni Henri Anier, aktualnie walczący o tytuł króla strzelców w ekstraklasie Hongkongu.

Trzeba pamiętać, że Estonia to wciąż dość młoda reprezentacja. Pierwszy mecz po upadku ZSRR i odzyskaniu niepodległości zagraliśmy w 1991 roku, czyli zaledwie trzydzieści lat temu. To za mało czasu, żeby nadgonić Europę. Nabieramy doświadczenia, uczymy trenerów, profesjonalizujemy standardy – tłumaczy nam Ken Kallaste. – Nie ma jednak co czarować, że o niepowodzeniu w eliminacjach zdecydowało cokolwiek innego niż nasza kiepska dyspozycja. Zasłużyliśmy dokładnie na tyle, ile ugraliśmy, czyli prawie nic. Kluczowi zawodnicy z zagranicznych lig nie grali w swoich klubach, a estońska liga nie należy do silnych, wszyscy więc przyjeżdżaliśmy na zgrupowania w słabej formie. Później w meczach brakowało nam jakości, więc przegrywaliśmy.

Kallaste: Estończycy lubią piłkę, choć mamy kiepskie wyniki

– Czy ktokolwiek dawał nam szanse z Belgią, Austrią czy Szwecją? Nie. Czy jednak mogliśmy chociaż spróbować nawiązać z tymi Belgami, Austriakami czy Szwedami walkę? Mogliśmy, bo indywidualności nie grają, jeśli dobrze funkcjonuje zespół. U nas nie funkcjonował – dodaje były ekstraklasowicz.

To musi być awans

Naturalnie zdajemy sobie sprawę, że reprezentację Polski – w tym negatywnym sensie, niestety – stać ostatnimi czasy na wszystko. Świadczy o tym jeden punkt wywalczony w eliminacyjnym dwumeczu z reprezentacją Mołdawii. Ale wyłożenie się na dokładkę w starciu z Estonią – i to poważnie osłabioną, nie tylko poprzez nieobecność Kosty Vassiljeva – byłoby wtopą tak wielką, że w tej chwili naprawdę nie potrafimy sobie takiego scenariusza wyobrazić.

Inna sprawa, że potem podopieczni Thomasa Häberliego zapewne i tak zostaliby wyjaśnieni przez Walijczyków albo Finów.

Dziwaczne zasady wcielone w życie przez UEFA sprawiły zatem, że w dzisiejszym meczu zmierzą się ze sobą Polacy, którzy w zasadniczej fazie eliminacji do EURO 2024 byli beznadziejni, no i Estończycy, którzy byli w tychże eliminacjach jeszcze słabsi. Zupełnie na to nie zasłużyliśmy, lecz los się do nas uśmiechnął. Po prostu nie wypada tego zmarnować. Dwadzieścia lat temu przetarliśmy ścieżkę do historycznego sukcesu Łotyszom i wystarczy już tego dobrego.

Razem do 1060 złRazem do 1060 zł

Razem do 1060 zł

  • Wpłać min. 50 zł i postaw swój pierwszy zakład w aplikacji Fuksiarz.pl
  • Jeśli trafisz to wygrana jest twoja, w przeciwnym razie otrzymasz zwrot 50 zł w gotówce
  • Oferta tylko dla użytkowników Weszło

18+ | Graj odpowiedzialnie tylko u legalnych bukmacherów. Obowiązuje regulamin.

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

fot. FotoPyk

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Kocha sport, a w nim uwielbia wyliczenia, statystki, rankingi bieżące i historyczne, którymi się nałogowo zajmuje. Kibic Górnika Wałbrzych.

Rozwiń

Najnowsze

EURO 2024

Komentarze

3 komentarze

Loading...