Reklama

Kallaste: Estończycy lubią piłkę, choć mamy kiepskie wyniki

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

21 marca 2024, 09:30 • 8 min czytania 11 komentarzy

Estonia to wciąż dość młoda reprezentacja. Pierwszy mecz po upadku ZSRR i odzyskaniu niepodległości zagraliśmy trzydzieści lat temu. To za mało czasu, żeby nadgonić Europę. W naszej Meistriliidze jest tylko kilka klubów, które mogłoby powalczyć w polskiej I lidze. Jakoś połowa piłkarzy łączy grę w piłkę z normalną pracą. Pewnego poziomu nie przeskoczą. Traci na tym jakość całych rozgrywek. Mimo to Estończycy interesują się piłką. Myślę, że nawet na równi z koszykówką. Śledzą ligę, wyniki reprezentacji, choć te akurat są kiepskie – mówi w rozmowie z nami Ken Kallaste, były piłkarz Ekstraklasy i aktualny reprezentant Estonii. 

Kallaste: Estończycy lubią piłkę, choć mamy kiepskie wyniki

Jaki jest największy problem futbolu w Estonii?

Od razu szukamy problemów, tak?

W rankingu FIFA jesteście na 123. miejscu. Przed wami Malawi, Komory, Libia, Tanzania, a nawet Korea Północna.

Nie mamy rozbudowanej infrastruktury, profesjonalnych ośrodków, akademii i boisk, na których można byłoby grać przez cały rok, a nie tylko w cieplejszych miesiącach. W Estonii pogoda jest, jaka jest, pada śnieg, jest zimno, wieje, nie sprzyja to rozwojowi ligi i młodych talentów.

Reklama

Nie ma też pieniędzy, a od kasy wszystko zależy, szczególnie w tym sporcie, gdzie piłkarze zarabiają astronomiczne kwoty i coraz więcej płaci się za sam potencjał. Kto ma szmal, ten na więcej może sobie pozwolić, a o większości klubów naszej Meistriliigi tego powiedzieć nie można.

Przegraliście dziewięć z ostatnich jedenastu meczów – 0:1 z Węgrami, 1:1 z Tajlandią, 1:2 i 0:2 z Austrią, 1:1 i 0:2 z Azerbejdżanem, 0:3 i 0:5 z Belgią, 0:2 i 1:2 ze Szwecją…

Trzeba pamiętać, że Estonia to wciąż dość młoda reprezentacja. Pierwszy mecz po upadku ZSRR i odzyskaniu niepodległości zagraliśmy w 1991 roku, czyli zaledwie trzydzieści lat temu. To za mało czasu, żeby nadgonić Europę. Nabywamy doświadczenia, uczymy trenerów, profesjonalizujemy standardy, zmieniamy sposób wychowywania młodych piłkarzy, krok po kroku. Estończycy interesują się piłką. Myślę, że nawet na równi z koszykówką. Śledzą ligę, wyniki reprezentacji, choć te akurat są kiepskie, trzeba przyznać.

Jakiś czas temu mówiłeś, że poziom Meistriliigi jest niższy niż polskiej I ligi. 

Ekstraklasa jest nie tylko pięknie telewizyjnie opakowana, ale też po prostu bardzo silna. I liga również, rokrocznie rywalizują w niej duże marki, grające na nowoczesnych stadionach, mające środki pieniężne na pensje dla dobrych zawodników, dla amatorów tam nie ma miejsca. W Meistriliidze jest tylko kilka klubów, które mogłoby w tej I lidze powalczyć. Jakoś połowa piłkarzy łączy grę w piłkę z normalną pracą. Pewnego poziomu nie przeskoczą. Traci na tym jakość całych rozgrywek.

W 2020 roku po pięciu latach gry w Polsce dla Górnika Zabrze, Korony Kielce i GKS-u Tychy wróciłeś do Estonii, żeby grać we Florze Tallinn, z którą wygrałeś trzy mistrzostwa. Niedawno jednak odszedłeś do Levadii Tallinn, dlaczego?

Reklama

Flora odmładzała skład, a ja mam trzydzieści pięć lat. Levadia zaproponowała mi kontrakt. Długo się nie zastanawiałem, to też duży klub, do tego z apetytem na wygranie mistrzostwa.

Levadia pozostaje w cieniu Flory?

Niekoniecznie, jest w tym stwierdzeniu przesada. Oba kluby mają zupełnie inne pomysły na mistrzowski wyścig. Flora stawia tylko na estońskich piłkarzy, a Levadia sprowadza talenty z zagranicznych lig, grają u nas zawodnicy z Brazylii czy Afryki. Prowadzimy w tabeli, ostatnio wygraliśmy po 6:0 z JK Trans Narva i Kuressaare, do tego 2:0 z Kalev. Myślę, że w tym sezonie skompletowaliśmy na tyle silną ekipę, że mamy olbrzymią szansę na wyprzedzenie Flory i wygranie w Meistriliidze.

Jestem wielkim fanem długowieczności Konstantina Vassiljeva. W Jagiellonii wymiatał na boiskach Ekstraklasy, a od kilku lat jako prawie czterdziestolatek bawi się w Meistriliidze. 2023 – 14 goli, 15 asyst. 2022 – 13 goli, 11 asyst. 2021 – 7 goli, 10 asyst. 2020 – 10 goli, 10 asyst. 2019 – 12 goli, 17 asyst. Jaki jest jego sekret? 

Dba o siebie, nie zapuścił się, a piłkarskiej klasy nie stracił. Podziwiam jego mentalność. Jest urodzonym zwycięzcą. Wie, czego chce, jak to osiągnąć, nigdy mu nie odbiło. Korzysta też niewątpliwie z wypracowanej przez lata techniki, tego się nie traci nawet z wiekiem. To bez dwóch zdań jeden z najlepszych piłkarzy w historii Estonii.

Kogo widziałbyś wyżej? 

Najlepszy jest Ragnar Klavan, który grał w Liverpoolu, Bundeslidze, Serie A i Eredivisie. Wysoko umieścić trzeba też Marta Pooma, bo bronił w Arsenalu. Vassiljev jest na podium.

Wciąż jest liderem dzisiejszej reprezentacji Estonii?

Jest czołową postacią. Nie sądzę jednak, żeby był wśród nas najlepszy. Karol Mets bardzo dobrze radzi sobie w St. Pauli, są blisko awansu do Bundesligi.

Na kogo jeszcze w kadrze „Sinisärgid” warto zwrócić uwagę?

Karl Hein i Martin Vetkal są młodzi i mają potencjał na europejską karierę. Pierwszy siedzi na ławce w Arsenalu, drugi szkoli się w Romie. Szansę na większą karierę ma też Mattias Käit, który leczy teraz kontuzję, ale na co dzień regularnie występuje w pierwszym składzie Rapidu Bukareszt. To trójka jest najbardziej utalentowana. Generalnie jednak coraz więcej młodych chłopaków wyrywa się stąd na Zachód. Są ambitni, chcą się rozwijać, nie czują kompleksu wobec rówieśników z innych krajów. Mam nadzieję, że na dłuższą metę im się powiedzie i będzie to wielki „boost” dla naszej reprezentacji.

Co nie zagrało podczas eliminacji do Euro 2024? Z jednym punktem, dwoma strzelonymi golami i dwudziestoma dwoma straconymi zajęliście ostatnie miejsce w grupie F.

Nie ma co czarować, że zdecydowało cokolwiek innego niż nasza kiepska dyspozycja. Zasłużyliśmy dokładnie na tyle, ile ugraliśmy, czyli prawie nic. Kluczowi zawodnicy z zagranicznych lig nie grali w swoich klubach, a estońska liga – tak jak mówiłem – nie należy do silnych, wszyscy więc przyjeżdżaliśmy na zgrupowania w słabej formie. Później w meczach brakowało nam jakości, więc przegrywaliśmy.

Nic nie zapowiadało takiej katastrofy. Wcześniej potrafiliście wygrać z Finlandią czy zremisować z Albanią, a w Lidze Narodów, dywizji D pokonaliście Maltę i San Marino, czym zapewniliście sobie udział w barażach ME. 

Czy ktokolwiek dawał nam szanse z Belgią, Austrią czy Szwecją? Nie. Czy jednak mogliśmy chociaż spróbować nawiązać z tymi Belgami, Austriakami czy Szwedami walkę? Mogliśmy, bo indywidualności nie grają, jeśli dobrze funkcjonuje zespół. U nas nie funkcjonował…

Jesienią 2023 roku zremisowaliście też z Tajlandią. Byliście po tym mocno krytykowani? 

Widziałeś ten mecz?

Jeszcze na tyle nie zwariowałem.

To w żadnym wypadku nie powinno skończyć się remisem 1:1. Przez większość spotkania prowadziliśmy po bramce Henriego Aniera, Tajowie nie stwarzali sytuacji bramkowych, ale w ostatnim kwadransie zabrakło nam koncentracji i Jakkaphan Praisuwan jakimś cudem strzelił gola. Głupi błąd, naprawdę głupi. Wyrzucaliśmy sobie potem w szatni, że tak grać nie możemy, trzeba zapieprzać na tyłkach, i to do ostatniego gwizdka, bo w normalnym układzie powinno skończyć się 5:0 albo 6:0, w najgorszym razie 5:0 czy 6:1, serio.

Bonus 600 zł za zwycięstwo Polski z Portugalią w Lidze NarodówBonus 600 zł za zwycięstwo Polski z Portugalią w Lidze Narodów

Bonus 600 zł za zwycięstwo Polski z Portugalią w Lidze Narodów

  • Postaw kupon singiel za min. 2 zł zawierający zakład na zwycięstwo Biało-Czerwonych w starciu z Portugalczykami
  • Jeśli kupon okaże się wygrany, to na twoje konto bonusowe wpłyną dodatkowe środki w wysokości 600 zł
  • Tylko dla nowych użytkowników. Rejestracja zajmuje 30 sekund!

Kod promocyjny

SUPERWESZŁO

18+ | Graj odpowiedzialnie tylko u legalnych bukmacherów. Obowiązuje regulamin.

Kadrę Estonię przed barażami o Euro 2024 zdziesiątkowały kontuzje. Z ich powodów wylecieli Mattias Käit, Sergei Zenjov, Taijo Teniste, Rauno Sappinen, Martin Miller, Rocco Robert Shein, a na ostatniej prostej jeszcze Vassiljev.

Tak, ale trzeba z tym żyć. Nie możemy bezradnie rozkładać rąk i poddawać się na samym starcie. Ich kontuzje to szansa dla innych piłkarzy. Nie uważam, żebyśmy stali na totalnie straconej pozycji w meczu z Polską.

Jak oceniasz dotychczasową pracę selekcjonera Thomasa Häberliego? Wcześniej w lidze szwajcarskiej prowadził FC Luzern, a w Estonii zarzuca mu się czasami, że nie potrafi być bardziej niezależny od wpływów prezesa federacji Aivara Pohlaka. 

Trener Häberli pracuje z nami już kilka lat, poznał kraj i jego specyfikę, ma swój pomysł i wdraża go w reprezentację. Myślę, że kupił sobie przychylność piłkarzy, tchnął w nas pewność siebie, w całkiem niedalekiej przyszłości graliśmy w naprawdę atrakcyjnym dla oka stylu i potrafiliśmy napsuć sporo krwi większym od siebie. Nawet po porażkach mówiliśmy sobie: „Okej, idziemy w dobrą stronę”. Dużym rozczarowaniem był tylko ten 2023 roku. Nie zmienia to jednak faktu, że trenera Häberliego oceniam pozytywnie. Baraże o Euro 2024 to dobra okazja, żeby się ponownie odbić.

Pod jego wodzą miałeś okazję zagrać z Argentyną. Przegraliście 0:5, pół roku później Albicelestes wygrali mundial. Ekscytował występ przeciwko Leo Messiemu i spółce po takim laniu?

Ten mecz z Argentyną był niepowtarzalną okazją, żeby przekonać się, jaka przepaść dzieli mnie od najwyższego światowego poziomu. Leo Messiemu granie w piłkę przychodziło z taką lekkością, że autentycznie mu tego daru zazdrościłem. To chyba jego największa umiejętność: cholernie skomplikowane akrobacje i kombinacje na boisku wykonuje z taką łatwością, jakby chodziło o podstawy podstaw. Zagrałem ponad dwadzieścia minut. Czy to mnie jarało? Oczywiście, że tak, nawet mimo tego 0:5.

Spotkanie z Polską i Robertem Lewandowskim w barażach o Euro 2024 może być jakkolwiek porównywalne do tamtego meczu z Argentyną?

Lewandowski jest świetnym piłkarzem i jednym z najlepszych napastników świata, ale to jednak zupełnie inna ranga postaci niż Leo Messi. Tak samo nie można porównywać Polski i Argentyny, która w Katarze wygrała mundial.

Polska przeżywa najgorszy czas od dekady. W grupie eliminacyjnej nie potrafiła pokonać Mołdawii.

Słyszeliśmy, że nie jest u was kolorowo, przegrywacie mecze, zmieniacie selekcjonerów, ale szczególnie nas ten kryzys nie obchodzi, choć pewnie tylko nam sprzyja, dopatrujemy się w tym swojej szansy. Mamy przy tym świadomość, że nie awansujemy, jeśli nie zagramy na 120%, bo Polska to wciąż silny zespół z piłkarzami La Ligi, Premier League czy Serie A w składzie.

Jakbyś oceniał szanse Estonii na przedostanie się do finału baraży?

Będziemy się naparzać. Każdy mecz zaczyna się od 0:0. Ten z Polską też. Jeśli wyjdziemy na murawę z przekonaniem, że gówno możemy zrobić, to nic nie zdziałamy. Jeśli będziemy wierzyć, możemy sprawić sensację i wygrać na Stadionie Narodowym.

ROZMAWIAŁ JAN MAZUREK

Czytaj więcej o Estonii:

Fot. Newspix

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Patryk Stec
0
Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Piłka nożna

Hiszpania

Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Patryk Stec
0
Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Komentarze

11 komentarzy

Loading...