Reklama

Ojamaa: Dla was to może być wielki zawód, dla nas to tylko wielka szansa [WYWIAD]

Antoni Figlewicz

Autor:Antoni Figlewicz

20 marca 2024, 10:25 • 5 min czytania 6 komentarzy

Henrik Ojamaa jest u nas dobrze znany dzięki prędkości, którą potrafił rozwijać na boisku. 32-latek przez lata reprezentował ojczyznę w meczach międzynarodowych, rozgrywając aż 63 spotkania w koszulce z flagą Estonii. Przed półfinałem baraży o awans na Mistrzostwa Europy zapytaliśmy o estońską piłkę, zawodników grających w tamtejszej kadrze narodowej i sposób, w jaki on sam próbowałby ugryźć Polaków. Udało nam się również dowiedzieć, co teraz słychać u dawnego piłkarza Legii, Widzewa czy Miedzi Legnica.

Ojamaa: Dla was to może być wielki zawód, dla nas to tylko wielka szansa [WYWIAD]

Czy w ogóle cokolwiek dobrego dla Estończyków może się w tym meczu wydarzyć?

Myślę, że to wszystko jest naprawdę bardzo ciekawe. Szczerze mówiąc, zdarzyć może się bardzo dużo – przede wszystkim dlatego, że to tylko jeden mecz. Dwumecze zwykle nieco tłumią działanie różnych wydarzeń losowych, a tutaj jakieś zagranie ręką, ostry faul, rzut karny… To wszystko może wywrócić całe spotkanie do góry nogami.

Jeśli przez dłuższy czas będziemy dobrze grali w defensywie, to jak najbardziej możemy awansować. Na papierze różnica między obiema drużynami jest bardzo duża, ale w Estonii nikt na to nie patrzy. Mamy niezły zespół, który zagra z dużym zaangażowaniem, wręcz z poświęceniem. Musimy jak najmocniej sfrustrować polską drużynę w ciągu pierwszych 45 minut. W wypadku dobrego dla nas wyniku w drugiej połowie presja ciążąca na Polakach z każdą chwilą będzie większa, a my możemy wykorzystać nerwową atmosferę.

Jak wielkim wydarzeniem byłby dla ciebie i twoich rodaków awans reprezentacji do finału baraży? A może warto marzyć o grze na Euro?

Reklama

Ewentualna wygrana z Polską już byłaby czymś wielkim, ale awans na mistrzostwa to już spełnienie marzeń kilku pokoleń Estończyków. Ostatni raz byliśmy blisko w roku 2011, kiedy graliśmy w barażu z Irlandią. Teraz dostaliśmy trochę nietypową szansę, bo po kiepskich kwalifikacjach nadal jesteśmy w grze dzięki występom w Lidze Narodów. To jednak nic nie zmienia – awans na Euro mógłby na zawsze zmienić piłkę w Estonii.

Nie ma jednak żadnej presji, bo gramy z mocną Polską i jesteśmy świadomi naszego potencjału. Rzecz w tym, że dla was wszystko może skończyć się wielkim zawodem, a dla nas to po prostu wielka szansa. Ruszamy z zupełnie innych miejsc.

Co w twoich czasach reprezentacyjnych mogliście uznać za sukces?

Nie było wtedy chyba jakiegoś wielkiego sukcesu, dla naszej kadry wspaniałe wspomnienia tworzą czasem po prostu pojedyncze mecze. Trudno nam o dobre miejsce w grupie eliminacyjnej czy na jakimkolwiek turnieju. Ja nawet nie załapałem się na ten mecz z Irlandią… W naszej kadrze nadal gra kilku starszych zawodników, którzy występują dla reprezentacji od lat – oni wiedzą, jak to jest i pomogą swoim doświadczeniem, ale ten zespół się zmienia i młodzi również mają swoje nadzieje. Na pewno będą chcieli coś „zmalować”.

To którzy zawodnicy będą kluczem do wygranej?

Plan gry zależy trochę od wydarzeń na boisku, ale gole może nam dać Henri Anier. Oczywiście możemy też liczyć na Konstantina Vassiljewa, na wszystkie stałe fragmenty. To na takich drobnych szansach bym się skupiał, ale jakbym musiał wybrać dwóch najgroźniejszych zawodników, to właśnie ci dwaj mogą namieszać. Najważniejsza będzie jednak gra zespołowa i cała drużyna musi zagrać bardzo dobrze.

Reklama

Jak patrzysz z perspektywy czasu na Polskę, polską piłkę ligową, Polaków?

W Polsce dostałem szansę i to w samo sobie było naprawdę wspaniałe. Miałem okazję pokazać się w kilku różnych drużynach i poznać wielu ludzi. W Legii było ekstra, a już po odejściu z klubu bardzo się cieszyłem, widząc drużynę w Lidze Mistrzów. Mocno trzymałem kciuki. Z przyjemnością patrzy się też na drogę Widzewa i dobrze wspominam awans do pierwszej ligi, który razem wywalczyliśmy. Grałem również dla Miedzi i to też był ważny okres w mojej karierze.

Jasne, zawsze mogło być lepiej, może mogłem osiągnąć jeszcze więcej, ale piłka pełna jest takich maleńkich „marginesów”, które często decydują o wyniku naszych starań. Nie mam na co narzekać.

Teraz też wiedzie ci się całkiem nieźle, prawda?

Powrót do Estonii był dla mnie bardzo ważny, bo po trzydziestce czas leci szybciej. Chciałem zakotwiczyć w ojczyźnie i założyć rodzinę – to po to wróciłem do domu. A że w międzyczasie wywalczyłem z Florą dwa mistrzostwa z rzędu… no cóż, pod względem piłkarskim też jest całkiem nieźle. Zagrałem z Lidze Konferencji, w drużynie, która jako pierwszy estoński klub dotarła do fazy grupowej europejskiego pucharu, to też była wielka rzecz. Nie tak dawno mierzyłem się z Legią, ostatnio graliśmy z Rakowem Częstochowa, więc te moje ścieżki niekiedy przecinają się jeszcze z polską piłką.

Ostatnio po prostu cieszę się futbolem. Nadal rywalizuję, ale wiem, że to już pewnie ostatnie lata mojej zawodowej gry w piłkę. Czuję się jednak dobrze i cały czas przygotowuję się do zakończenia kariery. Ten sezon zacząłem w nowym klubie, Paide Linnameeskond. Zaliczyliśmy bardzo dobry start, a nasze trzy wygrane w trzech pierwszych meczach sezonu są na to najlepszym dowodem.

W czwartek, trochę inaczej niż jeszcze wtedy, kiedy to ty grałeś – po prostu siadasz w fotelu, oglądasz mecz i kibicujesz z całych sił…

Na pewno! Będę oglądał i wierzę, że chłopaki was zaskoczą.

ROZMAWIAŁ ANTONI FIGLEWICZ

WIĘCEJ O ESTOŃSKIEJ KADRZE:

Fot. Newspix

Wolałby pewnie opowiadać komuś głupi sen Davida Beckhama o, dajmy na to, porcelanowych krasnalach, niż relacjonować wyjątkowo nudny remis w meczu o pietruszkę. Ostatecznie i tak lubi i zrobi oba, ale sport to przede wszystkim ciekawe historie. Futbol traktuje jak towar rozrywkowy - jeśli nie budzi emocji, to znaczy, że ktoś tu oszukuje i jego, i siebie. Poza piłką kolarstwo, snooker, tenis ziemny i wszystko, w co w życiu zagrał. Może i nie ma żadnych sportowych sukcesów, ale kiedyś na dniu sąsiada wygrał tekturowego konia. W wolnym czasie głośno fałszuje na ulicy, ale już dawno przestał się tego wstydzić.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Trela: Długie wrzuty z autu: ekstraklasowy folklor czy nadążanie za trendami?

Michał Trela
1
Trela: Długie wrzuty z autu: ekstraklasowy folklor czy nadążanie za trendami?

EURO 2024

Ekstraklasa

Trela: Długie wrzuty z autu: ekstraklasowy folklor czy nadążanie za trendami?

Michał Trela
1
Trela: Długie wrzuty z autu: ekstraklasowy folklor czy nadążanie za trendami?

Komentarze

6 komentarzy

Loading...