Nie dość, że to jeszcze okręgowy poziom rozgrywek o Puchar Polski, to na dodatek dopiero jego wczesna faza, bo 1/8 finału. Emocje jednak ogromne i, jak się okazuje, równie ogromne zainteresowanie kibiców dwóch bydgoskich klubów. Mecz Polonii z Zawiszą nie odbył się, bo fani obu drużyn nie chcieli wejść na stadion, a organizator nie chciał pozwolić na burdy w jego okolicy.
Decyzję klubu możemy tłumaczyć na różne sposoby. Wydaje się, że to po prostu pewne dosyć drastyczne działanie prewencyjne – sporo ludzi pojawi się w tym samym momencie w jednym miejscu i wcale nie muszą być do siebie przyjaźnie nastawieni. Ostatecznie mecz nie odbył się w ogóle, a gospodarze, KP Polonia Bydgoszcz, najprawdopodobniej oddadzą rywalom z SP Zawiszy Bydgoszcz walkowera. Zdaniem władz Polonii ryzyko było zbyt duże. Werdykt w tej sprawie zapadnie na jutrzejszym posiedzeniu K-PZPN.
– Mając na uwadze odmowę udziału kibiców SP ZAWISZA oraz KP POLONIA w meczu 1/8 Okręgowego Pucharu Polski na obiekcie Stadionu Miejskiego im. Marszałka Józefa Piłsudskiego przy ul. Sportowej 2 w Bydgoszczy oraz biorąc pod uwagę, iż obie grupy kibiców zamierzają zebrać się przed bramami Stadionu, Zarząd Klubu Piłkarskiego Polonia Bydgoszcz postanowił oddać mecz walkowerem – czytamy w oświadczeniu niedoszłych gospodarzy.
– Decyzja ta podyktowana jest względami bezpieczeństwa dla mieszkańców oraz mienia znajdującego się w bezpośredniej okolicy Stadionu.
Nie rozwiewa to wszystkich naszych wątpliwości. Jak to się stało, że kibice obu drużyn nagle zrezygnowali z oglądania meczu? Pomijając już chuligański potencjał obu grup kibiców, próbowaliśmy ustalić, dlaczego stadion przy ulicy Sportowej miał pozostać pusty:
– Kibice obu drużyn zadeklarowali, że wezmą udział w meczu. Potem goście nagle wycofali się ze swojej decyzji, a nasi fani zaczęli się wahać, co powinni w takiej sytuacji zrobić – mówi nam Tomasz Kowalkowski, dyrektor KP Polonii Bydgoszcz. – Gdybyśmy tylko wiedzieli o tym wszystkim nieco wcześniej… Wtedy moglibyśmy zorganizować spotkanie na stadionie przy ulicy Słowiańskiej. Mniejszym, łatwiejszym do zabezpieczenia, w innej lokalizacji, może to byłoby jakieś rozwiązanie – dodaje.
Obie drużyny nigdy nie pałały do siebie sympatią, więc można było śmiało przypuszczać, że derbowe starcie będzie też okazją do… innego starcia.
– Ten konflikt to żadna tajemnica, Polonia i Zawisza to zwaśnione kluby i można się było spodziewać jakichś burd. Na stadionie udałoby się nad tym zapanować – kibice gości zasiedliby w „klatce”, oddzieleni od naszych fanów. Przy stadionie nie udałoby się już tego opanować, a w pobliżu jest uniwersytet, szkoły, przedszkola… Policja zresztą też ma ograniczone środki z uwagi na protest rolników – tłumaczy Kowalkowski.
Czy klub mógł zrobić więcej, by mecz się odbył? Dyrektor Kowalkowski przekonuje, że nie: – Nie było nas stać na zwiększenie ochrony na ten mecz. To miała być impreza niemasowa na 999 widzów, ale i tak miała status wydarzenia podwyższonego ryzyka. Wobec tego, kierownik ds. bezpieczeństwa stwierdził, że potrzebuje ochroniarza co 3 metry. Koszt samego zabezpieczenia początkowo miał wynosić nawet 62 tysiące, ale nawet gdy udało się nam znaleźć tańszą firmę ochroniarską z Poznania, ten wydatek pozostawał spory. Do piątku takie były założenia i pewnie udałoby się ten mecz zorganizować, gdyby nasi kibice weszli na trybunę. Oni na stadionie, pod naszym okiem. Rywale poza stadionem, pod okiem policji. Aż w poniedziałek nasi oficjalnie stwierdzili, ze też nie wchodzą… Uznaliśmy, że musimy być odpowiedzialni i nie dać nikomu okazji do burd w okolicy, bo poza stadionem nie uda nam się niczego zabezpieczyć – podsumował Tomasz Kowalkowski, dyrektor Polonii.
Na całą sytuację zareagowały też władze Zawiszy, które w wydanym oświadczeniu stają po stronie fanów: – W odpowiedzi na dzisiejsze oświadczenie Zarządu KP Polonii Bydgoszcz, chcielibyśmy wyraźnie zaznaczyć, że jako Klub kategorycznie nie zgadzamy się z próbą przypisania kibicom Zawiszy odpowiedzialności za organizacyjne niepowodzenia wspomnianego wydarzenia. Z niepokojem odnotowaliśmy próby zrzucenia winy na naszych wiernych kibiców, co stoi w sprzeczności z rzetelnymi faktami i naszym dotychczasowym doświadczeniem – czytamy.
– Pragniemy przypomnieć, że stadion przy ul. Gdańskiej 163 był już miejscem, gdzie bezpiecznie i sprawnie zorganizowaliśmy liczne spotkania, w tym mecz z udziałem 14 tysięcy fanów Zawiszy i Lecha Poznań, a także bezproblemowo przeprowadziliśmy derby z Elaną Toruń. Te wydarzenia świadczą o naszym bogatym doświadczeniu i kompetencjach w zakresie organizacji dużych imprez sportowych czego nie można napisać o organizatorze niedoszłego, środowego meczu – Zawisza wbija szpilkę w lokalnego rywala.
Wina nie leży tu pośrodku. Wygląda na to, że najbardziej kręcili kibice obu drużyn, którzy mogli po prostu obejrzeć spotkanie, emocjonujące derby Bydgoszczy. Tak jak było to wcześniej zaplanowane. Wybrali jednak drogę kombinacji i dziwnych decyzji, które pośrednio doprowadziły do tego, że mecz nie odbył się w ogóle. Piłka nożna dla kibiców – a skoro nie są zainteresowani, to piłki nożnej nie będzie.
CZYTAJ W WESZŁO:
- Ojamaa: Dla was to może być wielki zawód, dla nas to tylko wielka szansa [WYWIAD]
- Artur Pikk: Lewandowski to gwiazda, ale się go nie boimy! [WYWIAD]
- „Trudno zrozumieć niektóre decyzje selekcjonera”. Co słychać w reprezentacji Estonii?
- Jedenastka polskich odpowiedników pierwszego składu Estonii
- Wszyscy zdrowi, a kapitan w formie – fizycznej i psychicznej. Przed Estonią panuje optymizm
Fot. Polonia Bydgoszcz/Newspix