Pomimo kolejnego trafienia Ante Budimira, który zapisał się w historii Osasuny, ekipa z Pampeluny nie zdołała pokonać Realu Madryt. “Królewscy” nie bez problemów, ale wygrali 4:2, kontynuując fantastyczną passę meczów bez porażki, dzięki czemu są coraz bliżej odzyskania mistrzostwa Hiszpanii.
Zorro to fikcyjna postać z powieści Johnstona McCulleya. Niósł on pomoc uciśnionym przez lokalne władze mieszkańcom Kalifornii, a jego znakiem rozpoznawczym była maska i charakterystyczna “zetka” wycinana szablą. Wszystkie te elementy możemy przypisać Ante Budimirowi. Chorwat niesie pomoc i radość mieszkańcom Pampeluny, od niedawna nosi również maskę, a jego bronią są nieprzeciętne umiejętności strzeleckie.
Zorro z Chorwacji
Głośno zrobiło się o nim, gdy w lutym zeszłego roku starsza kobieta zaczepiła go na ulicach miasta. Rozpoznała piłkarza w samochodzie i poprosiła o pomoc w dostaniu się do szpitala. Chorwat, niewiele myśląc, zawiózł 78-latkę do lekarza. Tak naprawdę nie mógł jej odmówić pomocy, bo w przeszłości sam jej potrzebował. Gdy miał sześć miesięcy, jego rodzina musiała w popłochu uciekać przed ogniem wojny na Bałkanach z Bośni i Hercegowiny do Chorwacji. Mimo to swoim uczynkiem wzbudził ogromną sympatię wśród kibiców Osasuny, stając się ich ulubionym piłkarzem. W końcu jak nie kochać Chorwata, skoro 32-latek strzela gola za golem.
W całej karierze najwięcej bramek w lidze zdobył w Crotone – w 40 meczach zaliczył 16 trafień. Mowa tu jednak o Serie B. Mówiąc dość delikatnie, Budimir nigdy nie należał ani do wielkich talentów, ani zawodników, którzy byliby gwarantami goli. Ot, uzupełnienie składu, dlatego często zmieniał kluby. Grał jeszcze w chorwackiej ekstraklasie, 2. Bundeslidze, Serie A, LaLiga2 i hiszpańskiej elicie. Najpierw reprezentował barwy Mallorki, a od czterech lat osiadł w Pampelunie, gdzie przeżywa swoją drugą młodość.
W starciu z Realem Madryt Budimir zdobył piętnastą bramkę w tym sezonie! Chorwat świetnie odnalazł się w zamieszaniu w polu karnym w trakcie rzutu rożnego i uderzeniem z bliska wykorzystał zgranie piłki przez Jorge Herrando. Dzięki temu awansował na drugie miejsce w historii Osasuny pod względem liczby goli strzelonych w jednym sezonie w LaLiga. Do lidera Juliana Vergary, który swój wynik wykręcił w rozgrywkach 1935/36, traci pięć trafień, co wydaje się realne do pobicia, biorąc pod uwagę, że do końca sezonu pozostało jeszcze dziewięć kolejek.
Vini, Fede i Rüdiger
I tyle byłoby dobrych informacji dla kibiców Osasuny, bo w sobotnie popołudnie, a szczególnie w drugiej połowie, Real był o kilka klas lepszy od ekipy z Pampeluny. O ile w pierwszej części gry Królewscy mieli jeszcze problem z wychodzeniem spod pressingu, stracili gola po rzucie rożnym, co zdarzyło im się po raz pierwszy w tym sezonie ligowym, o tyle w drugiej połowie Królewscy nie pozostawili złudzeń.
Nieuchwytny dla wolnej obrony Osasuny był Vinicius Junior. Już w czwartej minucie odebrał piłkę Alejandro Catenie, pognał w pole karne i pokonał Sergio Herrerę. Kilkadziesiąt sekund później ponownie stanął oko w oko z bramkarzem, ale przegrał ten pojedynek. Jednak gdy po kwadransie drugiej połowy ponownie znalazł się w podobnej sytuacji, ośmieszył golkipera, strzelając lekko obok jego nogi, po czym piłka wturlała się do siatki.
Palce niemal przy każdym golu maczał Fede Valverde. Przy drugiej bramce Urugwajczyk dograł piłkę w pole karne, będąc ustawionym tyłem. Nie przeszkodziło to jednak w tym, by Dani Carvajal zanotował trafienie uderzeniem z powietrza zewnętrzną częścią stopy. Przy trzecim golu Valverde przedłużył piłkę głową, dając szansę Rodrygo do podania do Brahima Diaza. Natomiast przy czwartym trafieniu zgrał piłkę biodrem do wbiegającego Viniciusa. Trzy różne bramki, trzy różne zachowania Urugwajczyka i każde fenomenalne. Do statystyk zapisuje natomiast dwie asysty i jedną asystę drugiego stopnia.
Na słowa uznania zasłużył również Antonio Rüdiger. Niemiec od dłuższego czasu spisuje się bardzo dobrze w defensywie. Świetnie odnajduje się przy stałych fragmentach gry, o czym świadczą dwa trafienia i wydatny udział przy samobójczym golu Vicente Guaity przed tygodniem. Od niedawna obrońca radzi sobie jednak wybitnie w wyprowadzeniu piłki. Spotkanie z Osasuną kończy z asystą drugiego stopnia przy drugim trafieniu Viniciusa. Popisał się przy nim fantastycznym podaniem zewnętrzną częścią stopy niczym Mats Hummels. To Rüdiger zagrywał również do Viniciusa w pierwszej połowie, ale Brazylijczyk przegrał pojedynek sam na sam z Herrerą.
Kamyczkiem do ogródka dla Niemca i całego bloku defensywnego jest nie tylko gol Budimira, ale również trafienie z końcówki Ikera Munoza. Mimo to Real dość pewnie wygrał z Osasuną na jednym z najtrudniejszych i najgorętszych obiektów w Hiszpanii. Królewscy są coraz bliżej odzyskania mistrzostwa kraju. Na dziewięć kolejek do końca, mają już dziesięć punktów przewagi nad wiceliderem Gironą, a co najważniejsze – nie notują wpadek. Ostatnią i jedyną porażkę ponieśli we wrześniu. Można powoli mrozić szampany.
Osasuna – Real Madryt 2:4 (1:2)
Bramki: Budimir 7′, Munoz 90+1 – Vinicius Jr 4′ i 64′, Carvajal 18′, Diaz 61′
WIĘCEJ O HISZPAŃSKIM FUTBOLU:
- Jan Urban w Osasunie, czyli coś więcej niż hat-trick z Realem
- Nowy „powiernik pierścienia”? Dla Barcelony to sprawa życia i śmierci
- Jóźwiak i Piątkowski godzą się ze spadkiem. Granada leci w przepaść
Fot. Newspix