Reklama

Z jednej strony Romanczuk, z drugiej Milik. Najwięksi wygrani i przegrani powołań na baraże

Mateusz Pawłowski

Autor:Mateusz Pawłowski

15 marca 2024, 08:44 • 7 min czytania 33 komentarzy

Michał Probierz podjął kilka dyskusyjnych decyzji przy powołaniach do reprezentacji Polski na mecze barażowe. W walce o awans na mistrzostwa Europy w Niemczech wezmą udział między innymi Taras Romanczuk, Bartosz Salamon, Dominik Marczuk czy Tymoteusz Puchacz, podczas gdy Arkadiusz Milik, Michał Helik, Tomasz Kędziora czy Szymon Żurkowski będą oglądali najbliższe starcie biało-czerwonych z Estonią w telewizji. Postanowiliśmy bliżej się przyjrzeć największym wygranym i przegranym powołań trenera Probierza.

Z jednej strony Romanczuk, z drugiej Milik. Najwięksi wygrani i przegrani powołań na baraże

Kto może się czuć szczególnie mocno wyróżniony, a kto ma powody do największego rozgoryczenia?

WYGRANI

Nie sposób nie zacząć od zawodnika, który stanie przed szansą debiutu w narodowych barwach. 20-letni Dominik Marczuk imponuje w tym sezonie formą w barwach Jagiellonii Białystok, dla której zanotował już pięć goli i dziewięć asyst w samej tylko Ekstraklasie. Oczywiście trzeba pamiętać, że znakomitą część punkcików do klasyfikacji kanadyjskiej Marczuk dołożył jeszcze jesienią, ale ostatnio przypomniał przecież o sobie w wielkim stylu, aplikując dwa gole w meczu na szczycie ze Śląskiem Wrocław. Z pewnością młody gwiazdor “Jagi” zrobił wystarczająco wiele szumu na ligowym podwórku, by przykuć uwagę selekcjonera i w sumie to cieszy nas, że jego dyspozycja została nagrodzona powołaniem. Nawet jeśli będzie to na razie tylko epizodzik, tak jak wcześniej w przypadku Bartłomieja Wdowika, to tego rodzaju powołania są też zawsze sygnałem dla wszystkich młodych ligowców, że Ekstraklasa może stanowić trampolinę do seniorskiej kadry.

Trochę inaczej mają się sprawy z klubowym kolegą Marczuka, czyli Tarasem Romanczukiem.

Taras Romanczuk: – Nie umiałem grać w piłkę

Reklama

32-letni pomocnik debiut w polskiej kadrze ma już dawno za sobą, bo przecież swój pierwszy i ostatni występ w biało-czerwonym trykocie zanotował jeszcze za kadencji Adama Nawałki, w jednym ze sparingów przed mundialem w Rosji. Później urodzony na Ukrainie piłkarz nie zagrał z powodu urazu ani minuty podczas premierowego zgrupowania Jerzego Brzęczka. I wydawało się, że na tym pechowym incydencie kariera gracza Jagiellonii w reprezentacji Polski dobiegnie końca. No bo trudno powiedzieć, by od 2018 roku Romanczuk się jakoś oszałamiająco rozwinął pod względem piłkarskim. Był i pozostał – tylko i aż – jednym z najlepszych środkowych pomocników Ekstraklasy, ale nie miał przecież okazji, by potwierdzić swoją klasę choćby w fazie grupowej europejskich pucharów. Tymczasem trener biało-czerwonych postanowił go odkurzyć kosztem wielu środkowych pomocników, którzy występują na co dzień w znacznie mocniejszych ligach.

Jest to z pewnością kontrowersyjny ruch selekcjonera, ale z drugiej strony Probierz ewidentnie ma problem z dobraniem właściwego człowieka do gry na pozycji numer sześć i zapewne liczy, że doświadczony Romanczuk zapewni mu – choćby tymczasowo – trochę spokoju w tym sektorze boiska. Probierz od lat doskonale Romanczuka zna, wie wszystko o jego zaletach i ograniczeniach. Być może spróbuje ulepić z niego swojego “Mączyńskiego” – solidnego żołnierza, który cudów w środku pola nie zrobi, ale rzetelnie wypełni wszelkie zadania taktyczne i odwali brudną robotę za plecami bardziej kreatywnych zawodników.

Na listę wygranych niewątpliwie należy też wciągnąć Bartosza Salamona, a zatem kolejnego bardzo doświadczonego gracza, któremu zaufał trener Probierz. Wszyscy przecież doskonale pamiętamy, co się działo ze stoperem Lecha Poznań za kadencji Fernando Santosa – bardzo przyzwoity występ w eliminacyjnym starciu z Albanią, do tego świetna postawa w barwach “Kolejorza” w kraju oraz europejskich pucharach i… wielomiesięczne wykluczenie po dopingowej wpadce. W stolicy Wielkopolski natychmiast okazano kapitanowi wsparcie, zaraz po odbębnieniu zawieszenia powrócił on do regularnych występów w drużynie Mariusza Rumaka, no ale Salamon nie mógł być przecież pewny, w jaki sposób jego sytuację oceni selekcjoner. Probierz mógł przecież wyjść w założenia, że w reprezentacji Polski nie ma miejsca dla gracza, który dopiero co pauzował za doping, ma już swoje lata, a w dodatku jego klub ostatnimi czasy mocno rozczarowuje.

Stało się jednak inaczej i Salamon wraca do kadry w pierwszym możliwym terminie. To duży kredyt zaufania.

O podobnym kredycie możemy też mówić w kontekście Bartosza Bereszyńskiego, który jak dotąd za kadencji Probierza ani razu nie pojawił się na boisku w biało-czerwonych barwach, a w ekipie Empoli jego pozycja jest, delikatnie rzecz ujmując, nie najmocniejsza. Mimo to, “Bereś” otrzymał powołanie na baraże. Do grona wygranych zaliczamy także Tymoteusza Puchacza oraz Sebastiana Walukiewicza. Ten pierwszy został tym razem doceniony, choć występuje przecież w jednej z najsłabszych ekip 2. Bundesligi, natomiast ten drugi stanie przed szansą na pierwszy występ w reprezentacji Polski od jesieni 2020 roku.

Reklama

Dla formalności wypada też odnotować tutaj powołania dla Jakuba Modera i Krzysztofa Piątka, no ale powrót pomocnika Brighton do kadry był w sumie oczywistością, a Piątek też nie pozostawił trenerowi wyboru – regularnie gra w Turcji, często trafia do siatki. Po prostu zapracował na powołanie.

PRZEGRANI

No dobrze, a co z wielkimi nieobecnymi?

Na pierwszy plan wysuwa się oczywiście Arkadiusz Milik. 72-krotny reprezentant Polski początkowo otrzymał od Michała Probierza ogromne wsparcie – pod nieobecność Roberta Lewandowskiego zagrał od pierwszych minut w meczach eliminacyjnych z Wyspami Owczymi i Mołdawią, a selekcjoner podczas konferencji prasowych obsypywał go komplementami. Tylko że sielanka szybko się skończyła, bo biało-czerwoni zawalili końcówkę rywalizacji o wyjazd na Euro, a Milik na drugim zgrupowaniu Probierza w ogóle się nie pojawił. Wypadł zatem nie tylko z podstawowego składu, ale w ogóle z zespołu. Rzecz jasna selekcjoner próbował później nieco łagodzić narrację wokół snajpera Juventusu. Zapewniał, że nie ma mowy o tym, by Milik został przez niego definitywnie skreślony. Jednak słowa słowami, a czyny czynami. Fakty są takie, że próżno szukać napastnika “Starej Damy” w gronie powołanych na baraże. Milik pozostał w odstawce.

Czy to kontrowersyjny ruch trenera biało-czerwonych?

Cóż, z jednej strony – pomijamy gracza Juventusu, a tymczasem powołanie otrzymuje napastnik Hellasu Werona i dwie dziewiątki z ligi tureckiej. Wygląda to, przynajmniej na papierze, dość dziwacznie. W praktyce jednak Milik jest w ekipie z Turynu tylko zmiennikiem, często gra ogony, rzadko trafia do siatki, a w drużynie narodowej od niepamiętnych czasów rozczarowuje. Trudno za takim gościem płakać i w nieskończoność odwoływać się do jego występów z lat 2014-2016. Jeśli Probierz uważa, że Świderski, Buksa i Piątek mogą – u boku Lewandowskiego – dać kadrze więcej, to w porządku. Szczerze mówiąc, jesteśmy podobnego zdania.

Podobnie mają się sprawy na przykład z Karolem Linettym, który w bieżącej odsłonie Serie A rozegrał 20 spotkań w barwach Torino i bywał niekiedy mocno chwalony przez włoskich dziennikarzy. W teorii pominięcie takiego piłkarza, a powołanie Romanczuka z Jagiellonii, powinno bulwersować. No ale, cholera, jakoś nie bulwersuje. Linetty w ekipie biało-czerwonych zdążył już zagrać 47 razy, a jego udane występy w kadrze wciąż można liczyć na palcach jednej dłoni stolarza.

Tak czy siak, Linetty ma prawo czuć rozczarowanie. Podobnie zresztą jak Tomasz Kędziora, którego jeszcze jesienią i Fernando Santos, i Michał Probierz wystawiali w wyjściowym składzie reprezentacji Polski, a teraz zabrakło go nawet wśród powołanych na baraże. Na docenienie miał też prawo liczyć Michał Helik. Wprawdzie 28-letni obecnie stoper nie zachwycił, gdy Paulo Sousa próbował uczynić z niego przed laty następcę Kamila Glika w formacji obronnej naszej kadry, ale od kadencji “Siwego Bajeranta” minęło już przecież sporo czasu, a Helik na arenie klubowej nie spuścił wcale z tonu. W bieżącym sezonie rozegrał 32 spotkania w barwach Huddersfield Town na zapleczu angielskiej ekstraklasy i zdobył tam aż dziewięć bramek. Inna sprawa, że jego zespół broni się przed spadkiem do trzeciej ligi.

Z drugiej strony – skoro jest Puchacz z drugoligowego Kaiserslautern, a wcześniej powołania otrzymywał Patryk Peda z trzecioligowego SPAL, to czemu nie dać kolejnej szansy Helikowi? Jakkolwiek spojrzeć, rywalizuje on aktualnie na tym samym poziomie, co choćby Jan Bednarek.

Twardy chłop z Chorzowa. Helik błyszczy w Championship i przypomina się Probierzowi

Nieprzypadkowo napomknęliśmy również o Pedzie, którego jesienią Probierz dość niespodziewanie odkrył dla reprezentacji Polski i odważnie na niego postawił, ale teraz nie poszedł za ciosem. Uznania w oczach selekcjonera nie znaleźli także Mateusz Bogusz z Los Angeles FC, Adrian Benedyczak z Parmy, Jakub Kałuziński z Antalyasporu, Kacper Kozłowski z Vitesse, Kacper Urbański z Bolonii czy Mateusz Łęgowski z Salernitany. Trudno jednak któregokolwiek z nich określić jako “przegranego”. Ostatecznie baraże to nie czas na szeroko zakrojone eksperymenty i falę powołań dla nieopierzonych piłkarzy. Ich czas jeszcze nadejdzie.

Większy niedosyt może odczuwać Paweł Wszołek, któremu pewnie będzie trudno zanotować jeszcze jeden powrót do drużyny narodowej. Swojej pozycji w hierarchii selekcjonera nie zdołał natomiast poprawić Kamil Grabara. No i na wzmiankę zasłużył także Szymon Żurkowski, który przypomniał o sobie po powrocie do Empoli, kilka tygodni temu skompletował nawet hat-tricka w Serie A, lecz to nie wystarczyło, by znów wskoczyć do reprezentacji kraju.

***

Jak widać – jest o kim dyskutować.

A wy, jak to widzicie? Które z nieoczywistych powołań selekcjonera przypadło wam do gustu, a kogo brakuje wam w kadrze na baraże?

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

fot. NewsPix.pl

Dziennikarz sportowy śledzący losy reprezentacji Polski. Od Beenhakkera przez Nawałkę do Probierza.

Rozwiń

Najnowsze

Inne kraje

Botafogo w dziesiątkę wygrywa Copa Libertadores. Djoković wnosił puchar [WIDEO]

Patryk Stec
2
Botafogo w dziesiątkę wygrywa Copa Libertadores. Djoković wnosił puchar [WIDEO]

Piłka nożna

Inne kraje

Botafogo w dziesiątkę wygrywa Copa Libertadores. Djoković wnosił puchar [WIDEO]

Patryk Stec
2
Botafogo w dziesiątkę wygrywa Copa Libertadores. Djoković wnosił puchar [WIDEO]

Komentarze

33 komentarzy

Loading...