W lutym lewicowi aktywiści z Niemiec przy okazji meczu regionalnej ligi w Hanowerze zaatakowali polskich piłkarzy, nazywając ich nazistami. Chuligani powiązani z Antifą tłumaczyli potem, że powodem do ataku było łamanie demokracji przez rząd w Polsce i powiązania Polonii Hanower ze skrajną prawicą. Prezes klubu Bartosz Gwizd jest oburzony tymi oskarżeniami i zapowiada walkę o sprawiedliwość. – To skandal na skalę europejską – mówi, gdy rozmawiamy o tych wydarzeniach.
Fanszene 1907 Linden to grupa radykalnych, lewicowych aktywistów skupiona wokół klubu SV 07 Linden. Na ich oficjalnej stronie czytamy, że nie definiują siebie jako ekipy ultras według klasycznego podziału w kibicowskim świecie. Są za to powiązani z organizacją Antifa i lewicowymi bojówkami, które wchodzą w jej skład. Poglądów politycznych nie kryją; niemal na każdym spotkaniu wywieszają flagi czy transparenty związane z ugrupowaniem, z którym sympatyzują. W opisie swojego profilu mają hasło “Forza Antifa”, jej logotyp ozdabia nie tylko flagi, ale też klubowe budynki.
Wszystkiemu towarzyszy masa tolerancyjnych haseł. Grupa kibiców opisuje samych siebie jako niezwykle pokojowych i otwartych ludzi.
– Chcemy, żeby nasza działalność była wolna od wszelkich przejawów dyskryminacji. Naszą główną zasadą jest to, że nie szukamy okazji do konfrontacji i nie uciekamy się do przemocy. Traktujemy naszych rywali, ich kibiców oraz sędziów z szacunkiem. Chcemy tworzyć kolorowe i głośne show na meczach.
Pryncypia, które przyświecają Fanszene 1907 nie wytrzymują jednak konfrontacji z rzeczywistością. Chuligani z tej grupy niedawno zaatakowali piłkarzy drużyny Polonii Hanower, jednego z większych polonijnych klubów w Europie. Uzbrojeni w pałki nie dopuścili do rozegrania spotkania rezerw SV Linden z polskim zespołem. Polaków wyzywali od nazistów, zawodnikom grozili. Wszystko tłumaczyli rzekomą nietolerancją polskiego rządu.
Zawodnicy grający dla Polonii oraz jej zarząd są przerażeni atakiem. Porozmawialiśmy z nimi, żeby poznać szczegóły sprawy.
Skandal w Niemczech. Antifa zaatakowała piłkarzy polskiego klubu
O ataku na Polonię było w polskich mediach dość cicho. Sprawa wypłynęła za sprawą “TVP Sport”, które jako pierwsze poinformowało o wydarzeniach z Hanoweru. Po artykule skontaktowaliśmy się z klubem i jednym z jego prezesów, Bartoszem Gwizdem, który zgodził się przedstawić nam przebieg zajścia.
– Jestem członkiem zarządu i czynnym zawodnikiem, gram w pierwszej drużynie. Zaczynaliśmy rundę wiosenną zaległym meczem z SV 07 Linden zeszłego roku. Mieliśmy zbiórkę ok. 12.45. Zadzwonił do mnie trener, żebym szybko dzwonił na policję, bo kibice Linden przegonili naszego bramkarza, Adriana Maruchę. Pobiegli za nim, a reszcie zagrodzili drogę na stadion i powiedzieli, że nikt z nas nie wejdzie, a dzisiejszy mecz się nie odbędzie. Byli zamaskowani, mieli pałki. Byliśmy skonsternowani, zawodnicy i trener się przestraszyli. Zadzwoniliśmy na policję, przyjechało pięć radiowozów. Próbowali złapać tych kibiców, ale im uciekli – wyjaśnia prezes Gwizd.
Dlaczego lewicowi aktywiści zaatakowali akurat bramkarza Adriana Maruchę? Grupa Fanszene 1907 “pochwaliła się” akcją na swoim oficjalnym profilu. We wpisie czytamy:
“W okresie poprzedzającym mecz niektóre osoby, w tym zawodnik Polonii, rozdawały naklejki “Anty Antifa” z logo klubu i pozowały w teledyskach z transparentami “Good Night Left Side”. Zamieszali też prawicowe komentarze w mediach społecznościowych. Obecni na meczu antyfaszyści zapytali o tło tych postów i gróźb. Wyjaśnili, że to niedopuszczalne, żeby piłkarze o prawicowych poglądach grali w okręgówce. Doprowadziło to do dyskusji, po której przedstawiciele Polonii wezwali policję. W obliczu wzrostu prawicy na świecie i w Niemczech ważne jest, żebyśmy nie pozostawali bezczynni. Tak zwane “marsze niepodległości” w Polsce są przykładem skrajnie prawicowych ideologii. Niepokojące jest także gwałcenie demokracji przez partię PiS. W Polsce zagrożone jest sądownictwo, ograniczana jest wolność słowa i prasy. Polskie przepisy ograniczają prawa kobiet i stosują represje wobec społeczności LGBTQ+”.
Chuligani z grupy Fanszene 1907 powiązali to wszystko ze wzrostem poparcia dla neonazistowskiej i antypolskiej partii AfD (Alternatywa dla Niemiec). Wyrazili obawy przed ich postulatami dotyczącymi deportacji obcokrajowców z Niemiec i zachęcili do połączenia sił i “wysłania jasnego sygnału faszystom także na stadionach”.
Lewicowi aktywiści z grupy Fanszene 1907 (fot. Fanszene 1907)
Bartosz Gwizd mówi nam, że nie ma pojęcia o jakich akcjach z udziałem Polonii Hanower mówią kibice SV Linden. Adrian Marucha, wspomniany wcześniej bramkarz, faktycznie ma na swoim profilu zdjęcie z transparentem, ale jest to transparent grupy kibiców reprezentacji Polski mieszkającej na emigracji, bez żadnych symboli politycznych. Dowiadujemy się też, że jest członkiem ekipy “Brodersów”. Żadna z nich groźna bojówka, to grupa skupiająca osoby z zarostem. Czy promuje kontrowersyjne poglądy? Raczej nie, chyba że do takich zaliczamy hasło “Różni, ale równi”.
– Twierdzili, że nasz bramkarz prowokował ich wyzywając ich od Antify. Nie wiem, o co z tym chodzi, czy to rzeczywiście miało miejsce. Nazwali nas nazistami. Jestem tym poruszony, bo jak każdy pamiętam drugą wojnę światową. Moja babcia została wywieziona na przymusowe prace do Lipska, spędziła tam sześć lat. Opowiadała mi o tym, co ją tam spotkało. A teraz w Niemczech nazywają nas nazistami? Na jakim świecie żyjemy? – mówi nam Gwizd.
O komentarz poprosiliśmy także wspomnianego bramkarza, Adriana Marucha.
– Nie mam nic wspólnego z tymi zarzutami, z jakimiś naklejkami. Nie wiem nawet, czy takie w ogóle były. Jeżeli chodzi o baner: mam dobry kontakt z raperem Foksio, chodzi o drugi napis (w jednym z teledysków widzimy flagę z napisami: ACAB, Good Night Left Side). Jestem przeciwny rasizmowi i faszyzmowi, mam przyjaciół różnej narodowości. Dla mnie każdy jest równy. Tu jest tolerancja w drugą stronę. Gdy graliśmy z nimi jesienią, przyszło kilku kibiców gości. Swobodnie poruszali się po obiekcie, kupowali piwo kiełbasy. Nikt ich nie zaczepiał.
Absurdu sytuacji dodaje fakt, że post, w którym chuligani z Fanszene 1907 chwalą się atakiem na Polaków widnieje na ich stronie tuż obok zdjęcia z obchodów… wyzwolenia obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau, w którym Niemcy zamordowali ponad 70 tysięcy naszych rodaków.
Antifa zarzuca Polakom powiązania ze skrajną prawicą. Prezes: Jesteśmy klubem piłkarskim, nie opowiadamy się po żadnej stronie politycznej
Polonia Hanower nie rozegrała spotkania z drugą drużyną SV 07 Linden, a w Niemczech wybuchł mały skandal. Sprawę opisał portal “Neue Presse”, który rozmawiał z przedstawicielami obydwu klubów oraz zacytował lakoniczny komunikat hanowerskiej policji. Dziennikarze twierdzą, że mecz odwołano, bo zamaskowani chuligani z Linden zablokowali drużynie gości wejście do klubu ze względów politycznych. Jeden ze świadków, na których powołuje się ten portal, potwierdza, że lewicowi aktywiści pojawili się pod obiektem z pałkami i nazywali Polaków nazistami.
“Neue Presse” przytacza także fragment protokołu sędziowskiego, w którym stoi, że gospodarze nie byli w stanie zagwarantować gościom bezpieczeństwa, dlatego mecz został odwołany. Prezes Bartosz Gwizd opowiada nam o kulisach tej decyzji.
– Dojechałem na spotkanie i przed bramką rozgorzała dyskusja. Policja powiedziała, że mecz jednak się odbędzie i nie będzie problemu. Nie zgodziłem się na to, bo już rok temu mieliśmy problemy – pobito nas podczas meczu z Wuelfel, a potem obrócono sprawę tak, że wyszliśmy na rasistów, dostaliśmy karę finansową i punkty. Poprosiłem policję, żeby zabezpieczyła spotkanie, ale stwierdzili, że nie ma takiej opcji, że nie są od tego. Zespół Linden nie miał żadnych porządkowych, nikt tego stadionu nie zabezpieczał. Ich zarząd pytał nas, o co chodzi, mówił, żebyśmy się nie bali i grali. W międzyczasie dojechali sędziowie i nasi kibice, których nie wpuszczono na stadion. Po półgodzinnej debacie z sędziami i policją podjęto decyzję, że z powodów bezpieczeństwa mecz się nie odbędzie.
– Jak zareagował zarząd SV 07 Linden? – dopytujemy.
– Klub trochę się wycofał, umył ręce. Raczej stanęli po stronie kibiców, udostępnili post kibiców na swojej stronie. Przypuszczamy, że kibice czynnie działają w klubie, są w jakiś sposób z nim związani, mają tam coś do powiedzenia.
– A jak odniesiecie do oskarżeń chuliganów z Fanszene 1907? Twierdzą, że jesteście skrajnie prawicowym klubem.
– Na swoim Instagramie podali informację, że Prawo i Sprawiedliwość jest partią rządzącą w Polsce, że są przeciwko LGBT, że gwałcone są prawa kobiet. Oni nie mają w ogóle świadomości, co się w Polsce dzieje, jakie są władze! Zresztą, abstrahując od tego wszystkiego — to nie powinno mieć miejsca, co mają do tego nasi zawodnicy? Nie mamy na swoim koncie żadnych “akcji”, o które nas oskarżają, to oskarżenia wzięte z kosmosu. Mówią, że jesteśmy skrajną prawicą, gdy my nie utożsamiamy się politycznie z żadną partią. Mało tego, mieliśmy wizytacje polityków z różnych opcji. Był u nas pan z Bezpartyjnych Samorządowców i panowie z Koalicji Obywatelskiej. Rozmawiamy ze wszystkimi, jesteśmy otwarci. To klub piłkarski, nie opowiadamy się po stronie prawicy czy lewicy.
– Kibice, którzy was zaatakowali, to jakaś popularna grupa, bojówka?
– W okolicy są znani jako Antifa, utożsamiają się z nimi. Jest tam też grupa z Goettingen, oni się z nimi trzymają. Można to zobaczyć po ich postach, po tym, jakie wywieszają flagi.
– Co teraz? Jaki będzie dalszy ciąg tych wydarzeń?
– Czekamy na reakcję, bo powiedziano nam, że sprawa wyląduje przed sądem sportowym, tymczasem ukazał się nowy termin, który zakłada, że mecz zostanie rozegrany w kwietniu. Nie wyobrażam sobie, że zagramy bez policji czy ochrony, wystosujemy oficjalne pismo do związku, żeby zajęli stanowisko w tej sprawie, bo tak tego nie zostawimy. Staramy się dotrzeć też do konsula w Hamburgu.
***
Piłkarze Polonii Hanower (fot. Polonia Hanower)
O ile polski klub deklaruje, że trzyma się z dala od polityki, tak SV 07 Linden raczej nie ukrywa swoich sympatii. Na oficjalnym profilu klubu znajdziemy m.in. artykuł jednego z portali, który sprzeciwia się umowie niemieckiego i nigeryjskiego rządu w sprawie dostaw gazu. Zespół z Linden chwali się także akcjami charytatywnymi, właśnie na rzecz Afryki i Nigerii. Chuligani z Fanszene 1907 w jednym z wydawnictw poświęconym lewicowym kibicom w Niemczech opowiadali o tym, jak wyglądają ich relacje z klubowymi oficjelami.
– Bardzo szybko zaczęliśmy pokazywać swoje poglądy polityczne. Używaliśmy do tego przyśpiewek czy transparentów. Sprzeciwiamy się antysemityzmowi i wszelkim innym formom dyskryminacji. Klub początkowo uznawał to za coś dziwnego, jest powiązany z Unią Chrześcijańsko-Demokratyczną (CDU), ale obecnie cieszą się, że mają takich kibiców i chyba do nas przywykli.
Grupa kibiców SV Linden 07 liczy od dwudziestu do pięćdziesięciu aktywnych członków. Wywodzi się z ekip wspierających Hannover 96, które z różnych powodów przestały udzielać się na trybunach przy okazji meczów Die Roten.
Polonia Hanower – polski klub w Niemczech. “Grają u nas piłkarze różnej narodowości”
Polski klub w Hanowerze ma długie tradycje. Najbardziej znanym piłkarzem, który zakładał jego koszulkę, jest Michał Bartkowiak, mający na koncie dwanaście gier w Ekstraklasie. Zespół założono w 2000 roku, a od tamtej pory rozrósł się na wiele sekcji. Bartosz Gwizd zdradza nam, że w ramach Polonii funkcjonują dwie grupy dziecięce, dwie drużyny oldbojów, sekcja tenisa stołowego seniorów i juniorów czy drużyna siatkarska. W skład klubu wchodzą także sekcje kolarstwa oraz darta. Choć Polonia reprezentuje głównie emigrantów znad Wisły, już dawno nie jest zespołem, w którym spotkamy samych Polaków.
– Grają u nas Ukraińcy, pomagamy im jak możemy. Mieliśmy i mamy w zespole zawodników różnej narodowości. Syryjczyków, Irakijczyków, Irańczyków, Niemców, Marokańczyków. W sekcji siatkarskiej jest dwóch Tunezyjczyków. Mieliśmy w swojej kadrze czarnoskórych zawodników, nie mieliśmy żadnych problemów na tle rasowym. Wszyscy podchodzili do nas normalnie. Oskarżenia, z którymi się spotykamy, są tym bardziej absurdalne – mówi prezes Polonii.
Bartosz Gwizd nie zgadza się na przyklejanie klubowi rasistowskiej łatki. Odwołuje się do historii.
– Nie jesteśmy żadnymi nazistami, to nasi dziadkowie walczyli z nazizmem, to my jesteśmy poszkodowanymi po drugiej wojnie światowej.
Sytuacja wyjątkowo go dotknęła, bo w poprzednim sezonie jednemu z piłkarzy Polonii zarzucono rasizm. Chodziło o Ukraińca, który rzekomo wyzywał czarnoskórego zawodnika VfB Wuelfel. Chodzi o mecz, o którym Gwizd już wspominał, w którym jego koledzy z szatni zostali pobici.
– Mecz od początku był elektryczny, sędziował go siedemnastolatek. Zawodnicy VfB Wuelfel pochodzili z Turcji czy z Syrii i bardzo mocno reagowali na słowo “kurwa”. Wiadomo, jak jest na meczu, ktoś się przewróci, coś się stanie, to takie słowo zwykle pada. Nie było kierowane osobiście do zawodników, ale oni ubzdurali sobie, że to obraza i próbowali naciskać na sędziego, żeby nam dawał kartki. Prowadziliśmy, gdy nasz bramkarz łapiąc piłkę zahaczył rywala barkiem. Sędzia puścił grę, ale po kilku minutach wrócił do tej sytuacji, bo przeciwnicy i ich trener wskoczyli na boisko. Po konsultacji z zawodnikiem Wuelfel, który twierdził, że też jest sędzią, podyktował rzut karny. W doliczonym czasie strzeliliśmy jednak gola na 2:1 i wtedy zawodnicy i trener Wuelfel wyskoczyli na naszą ławkę rezerwowych, zaczęli ich bić, okładać. Włączyli się nasi kibice, kazałem piłkarzom się usunąć. Sam wezwałem policję, bo też nie było żadnej ochrony. Policja akurat przygotowywała się do derbów Hannover 96 z Eintrachtem Brunszwik, przyjechało pięćdziesięciu policjantów, przetrząsnęli klub do góry nogami, znaleźli jakieś rzeczy, nie chcieli powiedzieć jakie. Wuelfel obrócił jednak sprawę tak, że to my obrażaliśmy ich zawodnika ciemnej karnacji, że mówiliśmy na niego “schwarzen”, “czarny”. Tyle że jako winnego wskazali Ukraińca, który nie znał żadnego języka poza ukraińskim. Nawet nam ciężko się z nim czasami dogadać, po niemiecku nie rozumie nic a nic! To absurd, ale wezwano nas do sądu i ukarano nas finansowo. Straciliśmy też dwa punkty. To, że nas pobito, nie spotkało się z żadną karą.
Gwizd chce reagować, żeby Polonii nie traktowano niesprawiedliwie. W jej kierunku wysunięto poważne oskarżenia, które mogą zaszkodzić wizeurnkowi klubu. Prezes zapewnia nas, że przytoczone wyżej sytuacje to jedyne problemy, jakie kiedykolwiek przytrafiły się zespołowi.
– Poza tym mieliśmy tylko kilka kar za race, ale to normalne. To tyle.
Jeden z zawodników Polonii podczas meczu ligowego
Polityczni chuligani. Kibicowska scena w Niemczech to arena starć skrajnej prawicy i lewicy
Niemiecka scena kibicowska od dawna jest upolityczniona, od lat zmaga się też z przemocą zarówno ze strony skrajnej lewicy, jak i prawicy. Naukowiec Robert Claus w znakomitej książce “1312” autorstwa Jamesa Montague, dowodzi, że w zasadzie nigdy nie było czegoś takiego jak niemiecki futbol bez kibicowskiej przemocy. Jego zdaniem pierwsze zorganizowane akcje chuligańskie za Odrą miały miejsce już w latach 20. XX wieku. Sam Montague w swojej książce pisze:
– Chyba nigdy nie spotkałem się z bardziej rozpolitykowaną sceną ultras niż w Niemczach. Powszechne były tam grupy fanatyków o nastawieniu mocno prawicowym albo apolitycznym, ale pojawiło się też równie dużo ultrasów lewicowych i antyfaszystowskich. Obecnie w Niemczech działa chyba najaktywniejszy i najbardziej wpływowy pod względem politycznym ruch ultras na świecie.
Po jednej stronie mamy kiboli Chemnitzer FC czy Dynama Drezno. Drugą flankę obsadza Werder Brema czy FC St. Pauli. Każda z grup ucieka się do przemocy, niezależnie od tego, czy na sztandarach ma hasła neonazistowskie, czy protolerancyjne. Wygląda na to, że podobnie jest z lewicowymi aktywistami z Fanszene 1907, którzy wspierają SV 07 Linden. Ich działania nie umywają się do akcji chuliganów z Hamburga, ale skoro już pozwalają sobie na atakowanie i zastraszanie piłkarzy ligowych rywali, nie wolno ich lekceważyć. Zwłaszcza że przemoc na niemieckich stadionach jest w ostatnich latach rosnącym problemem.
– Przy okazji wyjazdów na mecze pucharowe zaczęło dochodzić do problemów, których nie było od lat. Kibice Unionu Berlin starli się z fanami Feyenoordu w Rotterdamie. Fani Eintrachtu Frankfurt nie mogli pojechać do Neapolu czy Aberdeen ze względu na obawy miejscowych przed ich przemocą. Wyjazd zorganizowanej grupy FC Koeln do Nicei zakończył się rozróbami – pisaliśmy niedawno, wyliczając awantury z udziałem niemieckich kibiców.
Trela: Buzujące stadiony. Napięcie na niemieckich trybunach przed Euro 2024
Badacz Guenther A. Pilz dowodzi, że za Odrą mamy do czynienia z renesansem stadionowej przemocy. Fani jednoczą się w walce o utrzymanie zasady właścicielskiej 50+1, ale też w walce z policją. Żądają zakazu używania przez nią gazu pieprzowego, sprzeciwiają się coraz częstszym i brutalniejszym kontrolom ze strony służb mundurowych, które ich zdaniem eskalują konflikty.
To jedna strona medalu. Drugą są coraz częstsze powiązania kibiców z gangami.
– Coraz trudniej stwierdzić, czy rozpracowujemy środowisko chuliganów stadionowych, czy zorganizowane grupy przestępcze – mówił cytowany przez nas we wspomnianym wyżej artykule Michael Esser, dyrektor Biura Badań Kryminalnych w Kolonii.
Guenther Pilz twierdzi, że w Niemczech coraz więcej osób odwiedza stadiony tylko w poszukiwaniu przemocy. Zupełnie tak, jak chuligani z Fanszene 1907, którzy pojawili się na stadionie z pałkami, żeby – zasłaniając się słusznymi ideami – zaatakować piłkarzy polskiego klubu.
WIĘCEJ O KIBICACH:
- Kibole zdziczeli. Ich zasady okazały się oszustwem
- Człowiek z bananem. Tajemnica śmierci młodego piłkarza GKS-u Katowice
- Jak bydło. Policja przetrzepała kibiców Lecha
- Na Zachodzie sobie nie radzą. Kibole trzęsą Europą
SZYMON JANCZYK
fot. Polonia Hanower