Historia Lucasa Braathena jest jedną z najbardziej fascynujących w świecie sportów zimowych. Norweski narciarz alpejski w 2019 roku został wicemistrzem świata juniorów, a cztery lata później zgarnął Małą Kryształową Kulę w rywalizacji w Pucharze Świata. Po czym… postanowił zakończyć karierę. Jak się jednak okazało: na krótko. W przyszłym sezonie Braathen znowu będzie startował. Z tym, że pod brazylijską flagą.
Z jakiego zresztą powodu Brathen zrobił sobie przerwę od narciarstwa alpejskiego? Mówiło się o problemach mentalnych, a także konflikcie z krajową federacją. Ten był spowodowany występem Norwega w reklamie marki konkurencyjnej dla tej, z którą według umowy mają współpracować norwescy zawodnicy. – Skończyłem. Po raz pierwszy w mojej karierze czuję się wolny. Aby rywalizować w tym systemie, musiałem nie tylko odłożyć na bok moje marzenia, ale i szczęście. Nie jestem na to gotowy – mówił w październiku Lucas.
Po upływie niespełna pół roku 23-latek ogłosił, że wraca z krótkiej emerytury. Będzie jednak startował w barwach kraju, z którego pochodzi jego matka. Co ciekawe, Lucas posługuje się również jej nazwiskiem, czyli Pinheiro. Dzisiaj ogłosił swoją decyzję na specjalnie zorganizowanej konferencji prasowej w Salzburgu.
– Powrót do narciarstwa alpejskiego jako reprezentant Brazylii sprawia, że jestem bardziej niż dumny. Jako osoba urodzona i wychowana w wielokulturowej rodzinie, moim celem jest uprawianie sportu poprzez wyrażanie własnego siebie […] Brazylia miała olbrzymi wpływ na to, jakim człowiekiem oraz sportowcem jestem. To, że będę mógł reprezentować 200 milionów Brazylijczyków na mistrzostwach świata oraz igrzyskach olimpijskich, jest dla mnie spełnieniem marzeń – opowiadał Braathen.
Brazylia oczywiście nie jest krajem słynącym z sukcesów w sportach zimowych. Za sprawą takiego talentu jak Lucas Braathen wkrótce może jej jednak trochę ich przybyć.
Fot. Newspix.pl