Ostatnią kolejkę Ekstraklasy zapamiętamy na długo. Dużo było w niej kontrowersji i błędów arbitrów. Trzy z nich wypaczyły ostateczne rezultaty trzech spotkań. Nie brakowało też dyskusyjnych decyzji, które jednak finalnie można obronić.
Zaczynamy od spotkania Górnik Zabrze – Jagiellonia Białystok. Gospodarze wygrali na boisku 2:1. Niestety sędzia główny Tomasz Kwiatkowski popełnił dość znaczący błąd, bo w końcówce pierwszej połowy powinien usunąć z boiska Daniego Pacheco. Hiszpan w 43. minucie skrobnął piętą Tarasa Romanczuka po podbiciu. Nie był to klasyczny stempel całą stopą, ale mimo wszystko było to nierozważne wejście pomocnika zabrzan.
Arbiter mógł i powinien pokazać drugi żółty kartonik. Goście z Białegostoku przez 47 minut graliby z przewagą jednego zawodnika. Zgodnie z zasadami „Niewydrukowanej Tabeli” przyznajemy dodatkowego gola Jagiellonii i weryfikujemy wynik meczu na 2:2.
Przypominamy, że zgodnie z obowiązującym protokołem, VAR nie mógł w tej sytuacji interweniować. IFAB (organizacja odpowiadająca za przepisy gry w piłkę nożną) powinien jak najszybciej zezwolić na wideoweryfikację drugich żółtych kartek.
Niewydrukowana Tabela. Szybka reakcja PZPN
Przenosimy się teraz do Wrocławia. Starcie Śląska z Widzewem (2:1) przyniosło najwięcej dyskusji i kontrowersji. Zacznijmy od rozstrzygnięcia sprawy z drugim golem Nahuela Leivy. Dzień po meczu specjalny „Klip Tygodnia” (wrzucamy go poniżej) opublikował Polski Związek Piłki Nożnej. Kolegium Sędziów zwróciło uwagę, że w trakcie spotkania i w programie Liga+ na antenie Canal+ Sport pojawiły się źle wyrysowane linie spalonego. Wszystko było związane z tym, że trzeba było złapać odpowiednią klatkę z momentem podania Piotra Samca-Talara. Po dogłębnej analizie okazało się, że Nahuel nie był na spalonym. Hiszpan miał naprawdę minimalny zapas przed ofsajdem, bo chodziło tutaj o dokładnie 8,7 centymetra. Na dole publikujemy właściwe klatki i moment podania.
Finalnie zespół sędziowski uznał trafienie, co było trudną, ale słuszną decyzją.
W pierwszej połowie miał miejsce kontrowersyjny rzut karny. Rafał Gikiewicz nie trafił w piłkę, próbując piąstkować futbolówkę. Golkiper Widzewa swoim przedramieniem trafił w głowę Aleksa Petkowa. Kontakt był dość subtelny, ale doszło do niego w powietrzu. Poza tym bułgarski obrońca Śląska był szybciej przy piłce (i ją zagrał), a bramkarz łodzian później w niego wpadł swoją ręką. Sędzia główny Bartosz Frankowski miał podstawy do podyktowania jedenastki i taką też podjął decyzję. W naszej ocenie była ona prawidłowa.
Po całym zdarzeniu Petkow dość teatralnie upadł na murawę, zwijając się z bólu. Takiego zachowania nie pochwalamy, bo na pewno stoper Śląska aż tak bardzo w tym starciu nie ucierpiał.
Widzew powinien mieć rzut karny
Nie był to koniec kontrowersji. W 61. minucie znowu w jednej z głównych ról wystąpił Petkow. Bułgar walczył o piłkę i przepychał się z Jordim Sanchezem. W pewnym momencie zdecydował się jednak złapać Hiszpana za koszulkę. Stało się to w sytuacji, kiedy napastnik Widzewa miał realną szansę przyjąć piłkę w polu karnym i oddać strzał. Sanchez wygrał walkę o pozycję, a obrońca wrocławian pociągnął go za koszulkę. Sędzia Frankowski nakazał grać dalej. Faulu w tej akcji nie dopatrzyli się też sędziowie w wozie VAR: Daniel Stefański i Marek Arys. To wpadka całego zespołu arbitrów.
Trudno wyjaśnić takie niedopatrzenie. Przewinienie jest dość oczywiste i klarowne. Zgodnie z naszymi zasadami Widzew dostaje u nas dodatkową bramkę. Zmieniamy więc wynik meczu na 2:2. Śląskowi zabieramy dwa punkty, a jeden dostaje RTS.
Spalony widmo Dalmau
Ostatni mecz, który dziś omówimy to pojedynek Zagłębie Lubin – Korona Kielce (1:0). Do tej pory nie wiemy, czemu gol Jewgienija Szykawki z doliczonego czasu gry nie został uznany. Adrian Dalmau nie faulował Aleksa Ławniczaka, walcząc o pozycję. Nie był też na spalonym. Sędzia główny Daniel Stefański, a także VAR-owcy Paweł Raczkowski i Adam Kupsik musieli doszukać się spalonego Hiszpana, bo ten mimo że nie dotknął piłki, to wpływał na pewno swoim ruchem na defensywę Miedziowych. To sugerowała podniesiona ręka arbitra głównego przy wznowieniu gry. W Lidze+ Extra nałożono jednak linię i tym razem wyszło, że ofsajdu… nie było.
Na razie PZPN też nie zareagował i nie opublikował kolejnego „Klipu Tygodnia”. Dokonujemy więc trzeciej weryfikacji. U nas zaliczamy gola Szykawki, a co za tym idzie, zmieniamy rezultat na 1:1. Korona zyskuje oczko, a Zagłębie traci dwa.
Stefański przyciąga trudne sytuacje?
Ostatnie dni nie są najlepsze dla całego środowiska sędziowskiego. Po błędzie Damiana Kosa w meczu Wisła Kraków – Widzew (2:1 po dogrywce) w 1/4 finału Pucharu Polski mamy kolejne trzy wpadki. Co ciekawe, w pucharowym starciu w Krakowie na VAR siedział Daniel Stefański, który domagał się anulowania trafienia Rodado. Ten sam arbiter był w wozie podczas meczu Śląsk – Widzew (2:1), gdzie nie podyktowano karnego, a VAR nie zareagował. Stefański jako główny prowadził też spotkanie… Zagłębie -Korona, w którym mieliśmy spalonego widmo Dalmau i nieuznane trafienie Szykawki.
Coś często pan sędzia jest zamieszany w trudne i dyskusyjne sytuacje. Przypadek? Oby.
WIĘCEJ O SĘDZIACH:
- Tomasz Mikulski: Sędzia Kos popełnił błąd. Był spalony przy golu Wisły [ROZMOWA]
- Błąd Kosa przy golu Wisły, tylko 10 kamer na meczu! Szef sędziów: To był spalony
- Sędziowie w niższych ligach z podwyżkami. Wyniosą średnio 10%
- Kopnięcie w głowę? Tylko żółta. Niekonsekwencja Marciniaka | Niewydrukowana Tabela
Graf./screeny: Canal+ Sport, Canal+ Online