Bartosz Slisz przyznaje, że za oceanem wiele go zaskoczyło. Trudności w zakupie leków, niesamowicie zorganizowane rozgrywki MLS i kiepskiej jakości jedzenie. Twierdzi jednak, że jest już zbyt dojrzały, by bać się zmian.
Polak przeniósł się niedawno do ligi amerykańskiej i ma już za sobą pierwsze spotkania w koszulce Atlanty United: – Zostałem dobrze przyjęty, każdy jest życzliwy, stara się pomagać. Niestety, ale w USA zwyczaj jest taki sam jak w Polsce – nowi piłkarze muszą coś zaśpiewać i ja byłem z tego powodu naprawdę niezadowolony. Wybrałem “Mój jest ten kawałek podłogi” Mr. Zooba, ale, szczerze mówiąc, nie lubię występować przed szerszym gronem – powiedział piłkarz w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onetem.
– Pierwsze tygodnie były bardziej intensywne niż w Legii, ale przeskok nie był dla mnie zauważalny. Później na obozie trenowaliśmy już lżej niż w Legii, co mnie lekko zdziwiło, ale pewnie dlatego, że ja nigdy nie bałem się ciężkich zajęć i mogę być nieobiektywny – dodał Slisz.
Nasz reprezentant przyznał także, że nie ma problemów z odnalezieniem się w całkiem nowym środowisku: – W tym momencie jestem na tyle świadomym człowiekiem i ukształtowanym piłkarzem, że takie zmiany nie są dla mnie wyzwaniem, nie przerażają mnie. Największą zmianą w życiu było przejście z Rybnika do Zagłębia – zdradził Bartosz Slisz.
WIĘCEJ O BARTOSZU SLISZU:
- Zieliński: Odrzucałem oferty za Slisza na poziomie 2-2,5 miliona euro
- Slisz o kadrze: – Wcześniej komunikacja szwankowała. Teraz czuję się lepiej
- Jak zmieniał się Bartosz Slisz. „To wielopoziomowa metamorfoza, prywatnie też jest inny”
Fot. Newspix