Reklama

Kolejny sąd nad Kostą Runjaicem. Czy Jens Gustafsson pogrąży swojego poprzednika?

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

02 marca 2024, 12:10 • 9 min czytania 14 komentarzy

“Sąd nad Runjaicem” – tak zatytułowaliśmy grudniowy artykuł poświęcony szkoleniowcowi Legii Warszawa. Zastanawialiśmy się wówczas, czy Kosta Runjaic przetrwa na stanowisku, jeżeli jego podopieczni nie wyjdą z grupy w Lidze Konferencji Europy. Czas pokazał, że nasze rozważania miały charakter wyłącznie akademicki, ponieważ Legia koniec końców pokonała AZ Alkmaar i zapewniła sobie tym samym udział w fazie pucharowej LKE. Minęło jednak kilka miesięcy i… wracamy do punktu wyjścia. Albo i gorzej. “Wojskowi” już nie grają w Europie, nie walczą również o triumf w Pucharze Polski, a w Ekstraklasie nadal notują rozczarowujące rezultaty. A to oznacza, że pozycja Runjaica przy Łazienkowskiej jest chyba jeszcze słabsza, aniżeli w grudniu.

Kolejny sąd nad Kostą Runjaicem. Czy Jens Gustafsson pogrąży swojego poprzednika?

Dzisiejsze starcie z Pogonią Szczecin ma zatem dla szkoleniowca Legii szczególne znaczenie. Nie tylko dlatego, że to właśnie dzięki pracy w ekipie “Portowców” Runjaic wypracował sobie tak mocną pozycję na polskim rynku. Zostawmy sentymenty z boku. Rzecz w tym, że Pogoń znajduje się obecnie na fali wznoszącej i celuje w dublet, podczas gdy Legia coraz bardziej rozpaczliwie stara się w ogóle utrzymać w wyścigu o mistrzowski tytuł.

Jeżeli zatem Runjaic polegnie dziś w bezpośredniej konfrontacji z Jensem Gustafssonem, może to oznaczać początek jego końca na ławce trenerskiej Legii. O ile bowiem w poprzednim sezonie “Wojskowi” ewidentnie rośli, tak w bieżącym zauważalnie wyhamowali, a ostatnio zdają się wręcz kurczyć. Jeżeli Runjaic szybko tego procesu nie powstrzyma, trudno uwierzyć, by miał zachować zaufanie działaczy Legii. Nawet jeżeli nie sposób przypisać mu odpowiedzialności za wszystkie problemy warszawskiego klubu.

Ostatni cud

27 września minionego roku Legia Warszawa po niesamowicie emocjonującym starciu pokonała na wyjeździe Pogoń Szczecin 4:3. „Wojskowi” wydawali się w tamtym okresie nie do zdarcia – widać było, że mają swoje problemy, zwłaszcza w defensywie, ale niemalże z każdej opresji potrafili wyjść obronną ręką. Można było wówczas doceniać ich szkoleniowca – nawet jeśli nie za idealne poukładanie zespołu, to za właściwe reakcje na rozmaite potknięcia i wypadki przy pracy. Zresztą dla Legii triumf w Szczecinie był tylko elementem większej passy efektownych sukcesów. Nieco wcześniej stołeczna ekipa zwyciężyła też w ligowym klasyku z Górnikiem Zabrze, w wielkim stylu pokonała Aston Villę w fazie grupowej Ligi Konferencji i wygrała u siebie 3:1 z Widzewem Łódź.

A do wyliczanki należy też dołożyć pamiętne dreszczowce w pucharowych eliminacjach.

Reklama

„Wojskowi” uczciwie zapracowali na reputację zespołu, który wielkie błędy rekompensuje jeszcze większymi i jeszcze bardziej spektakularnymi comebackami. Problem w tym, że starcie z Pogonią zamknęło ten pomyślny dla legionistów okres. Cuda się skończyły.

Po nim nastąpiło bowiem całe pasmo zawstydzających niepowodzeń: porażki z Jagiellonią Białystok, AZ Alkmaar i Rakowem Częstochowa, a także totalna kompromitacja w przerżniętym 0:4 spotkaniu ze Śląskiem Wrocław. Później „Wojskowi” trochę się rzecz jasna ogarnęli, o czym świadczy przede wszystkim fakt, że udało im się przyklepać wyjście z grupy w Lidze Konferencji, ale na właściwe tory tak naprawdę już nie zdołali powrócić. Świadczą o tym kolejne wtopy w konfrontacjach z rywalami, których Legia powinna bez większych trudności wypunktować. Listopadowy remis przed własną publicznością z Wartą Poznań. Grudniowe 1:1 na wyjeździe z ŁKS-em Łódź. 0:2 z Cracovią przy Kałuży, 1:2 z Koroną Kielce w Pucharze Polski.

Lista jest naprawdę długa i, co gorsza, warszawska drużyna nie przestała jej uzupełniać także po przerwie zimowej. Do remisu 1:1 z Puszczą Niepołomice podopieczni Kosty Runjaica dołożyli bowiem także podział punktów (3:3) w meczu z Koroną, choć przecież prowadzili w pewnym momencie w Kielcach aż 3:1. Można powiedzieć, że kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie – Legia wielokrotnie w tym sezonie odwracała losy pozornie straconych spotkań, a w tym przypadku sama dała się zaskoczyć rywalom. Za wcześnie uznała, że Korona leży na deskach.

„Wojskowi” wylecieli też z hukiem z europejskich pucharów, a to był przecież argument, którym regularnie posługiwali się jesienią po nieudanych występach na krajowym podwórku. „Słuchajcie, może i w lidze trochę cieniujemy, może i w Pucharze Polski nam nie poszło, ale przecież w Europie piszemy przepiękną historię!”. Tylko że w dwumeczu z Molde warszawska ekipa zanotowała bardzo bolesny kontakt z rzeczywistością. Legia chciała tę rywalizację rozegrać „po swojemu”, czyli na wariackich papierach. Zaczęła od 0:3 w Norwegii, lecz złapała kontakt z oponentami, kończąc mecz z zaledwie jednobramkową stratą. I to wszystko po to, by u siebie również przyjąć od Molde trzy sztuki. Jednak w tym przypadku remontada już się nie wydarzyła. Legia nie złapała drugiego oddechu, nie wyciągnęła w ostatniej chwili asa z rękawa. Po prostu sromotnie przegrała.

Błędy się mnożą

Strategia pod tytułem: „nieważne, ile bramek stracimy, bo w końcowym rozrachunku zawsze zdobędziemy o jedną więcej od przeciwnika” okazała się zatem mieć ograniczony termin ważności. Zresztą nie powinno być to dla nikogo zaskoczeniem, a już zwłaszcza nie dla samych legionistów. Nie jest przecież przypadkiem, że ich ostatnie wielkie zwycięstwo w sezonie 2023/24 – wygrana 2:0 z AZ przy Łazienkowskiej – zostało osiągnięte nie za sprawą szalonej wymiany ciosów, ale dzięki bardzo skutecznemu zneutralizowaniu ofensywnych atutów rywala. Zawodnicy Runjaica zaprezentowali się wówczas jak wyrachowany pięściarz, który od początku pojedynku planuje odnieść zwycięstwo na punkty, a nie jak król nokautu, którego celem jest ringowa zadyma. Problem w tym, że dla Legii tego rodzaju podejście wydaje się być nienaturalne. Dlaczego? Cóż, tutaj docieramy do listy grzechów, które obciążają sumienie Runjaica.

Reklama

O fatalnej postawie „Wojskowych” w destrukcji nie będziemy się zbyt długo rozwodzić, bo napisaliśmy już na ten temat w przeszłości wszystko, lecz nie da się od tej kwestii nie zacząć, bo Runjaic ewidentnie pokpił na tym polu sprawę. Jego zespół w założeniu ma bowiem bronić ambitnie – w stylu, z jakiego zasłynął choćby Liverpool Juergena Kloppa, a więc na bardzo dużej intensywności, z dość wysoko ustawioną linią defensywy.

Tylko że do grania w taki sposób potrzeba właściwych ludzi. Zwinnych, dynamicznych, niegubiących koncentracji obrońców. Umówmy się, że gracze tacy goście jak Yuri Ribeiro czy Steve Kapuadi niespecjalnie się do realizowania tak wymagających zadań taktycznych nadają. Nie wspominając już o tym, że Legii brak mocnej postaci między słupkami, bo przecież Kacper Tobiasz to jeden z najsłabszych bramkarzy sezonu 2023/24 w Ekstraklasie, a zastępujący go ostatnio Dominik Hładun również nie błyszczy formą. A jakby tego wszystkiego było mało, to sprzedanego zimą Bartosza Slisza w środku pola zastąpił Rafał Augustyniak, który wcześniej regularnie występował w obronie. To tylko spotęgowało chaos panujący w formacji defensywnej Legii – Runjaic w obecnej kampanii zdążył już postawić na kilkanaście różnych wariantów personalnych w środku obrony.

Nie może zatem dziwić, że „Wojskowi” – według wyliczeń EkstraStats – tylko 11% goli w bieżącym sezonie ligowym stracili po stałych fragmentach gry. Dopóki akcja jest w miarę statyczna, Legia sobie jeszcze jako-tako radzi, ale gdy trzeba powstrzymać szybsze natarcie rywala, obrona się sypie. Do tego dochodzi także kompromitująca wręcz niekiedy nieporadność w wyprowadzaniu ataku pozycyjnego spod własnej szesnastki, która dała o sobie niedawno znać między innymi w niedawnych starciach z Molde czy Koroną. Krótko mówiąc, w najbardziej newralgicznych fragmentach meczu, czyli w momencie przejścia z ataku do obrony i odwrotnie, Legia jest ewidentnie pogubiona. A to przecież są właśnie te aspekty, nad którymi szkoleniowiec powinien najmocniej pracować.

To jednak rzecz jasna nie koniec pomyłek trenera “Wojskowych”.

Nie sposób bowiem nie wypomnieć również Runjaicowi kiepskiego zarządzania ostatnimi meczami – można było odnieść wrażenie, że przeprowadzane przezeń zmiany nie tylko nie pomagają drużynie, ale wręcz podcinają jej skrzydła. Zdumiewa również przywiązanie trenera do niektórych nazwisk. Na “żołnierza” Runjaica wyrósł w ostatnich miesiącach na przykład Maciej Rosołek, ale trudno stwierdzić, by 22-latek odwdzięczał się szkoleniowcowi za okazane zaufanie. Statystyki są porażające – w 36 występach w sezonie 2023/24 (1100 minut na boisku) Rosołek zdobył zaledwie dwie bramki, w tym tylko jedną w Ekstraklasie.

Generalnie lista zawodników, którzy na przestrzeni ostatnich miesięcy rozwinęli w Legii skrzydła, nie jest zbyt długa. Po odejściu Bartosza Slisza i Ernesta Muciego, trudno już wskazywać w składzie “Wojskowych” kolejnych oczywistych kandydatów do dużego zagranicznego transferu. Runjaic mimo wszystko przekonuje, że ma plan na przeprowadzenie zespołu przez trudniejszy okres.

Nie mogę się za nikim kryć – stwierdził podczas ostatniej konferencji prasowej, cytowany przez portal legia.net. – Muszę pokazać, że jestem w stanie poradzić sobie z taką kłopotliwą sytuacją. Mnie cechuje to, że w takich nerwowych momentach potrafię zachować spokój i wyprowadzić z tego wszystkiego drużynę, którą zarządzam. Muszę nie przestawać wierzyć w nasz plan, drużynę, zawodników. Podejmować decyzje skalkulowane, które będą tworzyć całość. […] Zdaję sobie sprawę, jakie mechanizmy działają w piłce nożnej, jak wyniki działają na tematy artykułów. Ja jednak nie czytam tego i przyjmuję wszystko na chłodno. Mimo że dziennikarze będą łamali pióra, krytykowali nas, to nie sprawi, że będę podejmował pochopne decyzje.

Widmo porażki

Kłopot szkoleniowca warszawskiej drużyny polega na tym, że temperatura wokół Legii będzie tylko wzrastać. Jeśli “Wojskowi” pogrążą się głębiej w kryzysie, mogą nie tylko wypaść z walki o mistrzostwo kraju, co byłoby oczywiście dużym rozczarowaniem, ale również oddalić się od miejsc premiowanych występem w kolejnej odsłonie europejskich pucharów, a to byłaby już z kolei całkowita klęska. Wariant awaryjny w postaci drugiego z rzędu triumfu w Pucharze Polski od dawna nie wchodzi w rachubę. – Jeżeli warszawiacy się nie obudzą, nie będą harowali na murawie, nie pojawi się ochota na wyszarpanie zwycięstwa, to będzie problem. Czy po niekorzystnym wyniku w meczu z Pogonią trener Runjaić powinien odejść? To nie do mnie pytanie, ale moim zdaniem to ostatni dzwonek na zmianę szkoleniowca. Legia do lidera traci pięć punktów, strata może wzrosnąć do ośmiu oczek, a to już dużo – zwrócił ostatnio uwagę Łukasz Broź w “Przeglądzie Sportowym”.

Naturalnie Runjaic może się bronić tym, iż nie otrzymał wystarczającego wsparcia ze strony swoich przełożonych. Zimowe okienko transferowe w wykonaniu Legii nie było wszak – delikatnie rzecz ujmując – zbyt imponujące. Trener zdaje się zresztą sygnalizować w wypowiedziach medialnych, że nie należy jego zespołu przeceniać w zestawieniu z ligową konkurencją. – Pogoń liczy się w walce o mistrzostwo – stwierdził Runjaic. – My z odpowiednim nastawieniem musimy pokazać, że jesteśmy w stanie mierzyć się z takimi firmami. To spotkanie nie będzie może decydujące, ale bardzo ważne. Nie mogę się doczekać tego wyzwania.

Poprzednie starcie z Pogonią zakończyło się dla Legii pięknym zwycięstwem, lecz jego następstwa ostatecznie nie okazały się dla wicemistrzów kraju zbyt pozytywne. Wtedy jednak nawet ewentualna porażka z “Portowcami” nie byłaby dla Runjaica żadnym zagrożeniem. Dziś stawka jest znacznie wyższa.

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

fot. NewsPix.pl

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
0
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?
Boks

Usykowi może brakować centymetrów, ale nie pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]

Szymon Szczepanik
2
Usykowi może brakować centymetrów, ale nie pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]
Hiszpania

Robert Lewandowski zdiagnozował problemy Barcelony. “Brakowało nam pewności siebie”

Aleksander Rachwał
3
Robert Lewandowski zdiagnozował problemy Barcelony. “Brakowało nam pewności siebie”

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
0
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?
Boks

Usykowi może brakować centymetrów, ale nie pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]

Szymon Szczepanik
2
Usykowi może brakować centymetrów, ale nie pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]
Hiszpania

Robert Lewandowski zdiagnozował problemy Barcelony. “Brakowało nam pewności siebie”

Aleksander Rachwał
3
Robert Lewandowski zdiagnozował problemy Barcelony. “Brakowało nam pewności siebie”

Komentarze

14 komentarzy

Loading...