Reklama

Siatkarze z Zawiercia byli wielcy. Projekt nie zgarnie kolejnego pucharu

Jakub Radomski

Autor:Jakub Radomski

02 marca 2024, 20:55 • 6 min czytania 0 komentarzy

Projekt Warszawa nie zdobędzie drugiego trofeum w ciągu kilku dni. Siatkarze Piotra Grabana po triumfie w Pucharze Challenge przegrali z Aluronem CMC Wartą Zawiercie w półfinale Pucharu Polski. Ich rywali do zwycięstwa poprowadzili wspaniali kibice, którzy przez całe spotkanie w krakowskiej Tauron Arenie prowadzili niesamowity doping. Siedzącemu blisko nich znanemu dziennikarzowi z Włoch zaproponowali nawet… zatyczki do uszu. W finale rywalem Aluronu będzie Jastrzębski Węgiel, którego lider zapowiedział, co zrobi ze swoimi włosami w razie zwycięstwa. Szanse obu drużyn na trofeum wydają się wyrównane.

Siatkarze z Zawiercia byli wielcy. Projekt nie zgarnie kolejnego pucharu

Jedno miejsce – krakowska Tauron Arena. Największa tego typu hala w kraju. I dwa mecze półfinałowe Pucharu Polski, rozgrywane jeden po drugim. Trudno o większe święto siatkówki w kraju, który tą dyscypliną żyje jak żaden inny. Pierwsze spotkanie było trochę starciem dwóch światów. Z jednej strony Jastrzębski Węgiel, prowadzący w tabeli PlusLigi, który niedawno w świetnym stylu odprawił mocną włoską Piacenzę, awansując do półfinału Ligi Mistrzów. Z drugiej – Bogdanka LUK Lublin. To drużyna utworzona ledwie 11 lat temu, na początku będąca paczką kumpli. Dopiero w 2021 roku awansowała do PlusLigi, a dziś robi w niej furorę, stawiając się najlepszym drużynom w kraju. W ćwierćfinale Pucharu Polski LUK nieoczekiwanie pokonał 3:1 Asseco Resovię Rzeszów.

CZYTAJ TEŻ: OD PACZKI KOLEGÓW DO ŚWIETNEGO ZESPOŁU. REPORTAŻ O LUKU LUBLIN

Skoro awansowaliśmy do turnieju finałowego, to cel się zmienia. Nie jedziemy do Krakowa na wycieczkę. Chcemy wygrać puchar – zapowiadał kilkanaście dni temu w rozmowie z Weszło Krzysztof Skubiszewski, prezes drużyny z Lublina. W TAURON Arenie spotkaliśmy go w piątek, w przeddzień półfinałów. Przechadzał się po hali, podziwiając jej wielkość. Widać było radość z samego faktu, że jego zespół będzie mógł zaprezentować się w takim miejscu. – Łatwo nie będzie, ale spróbujemy się postawić potentatowi – mówił nam. A kapitan zespołu, Marcin Komenda, dodawał: – Jeżeli każdy z nas zagra na swoim najwyższym poziomie, to mamy w półfinale szansę.

Deklaracja Fornala

Do zabawnej sytuacji doszło na piątkowej konferencji prasowej, gdy głos zabrał Andrzej Wrona, kapitan Projektu Warszawa. Stwierdził, że wie, co trzeba zrobić, żeby na spotkanie finałowe przyszedł komplet 15 tysięcy kibiców. – Po pierwsze Tomek Fornal musi zagrać w tym meczu. Jest z Krakowa i wtedy podejrzewam, że hala się wypełni. Po drugie: Tomek, mógłbyś obiecać, że na finał przefarbujesz włosy na kolor Pucharu Polski, czyli magenta? Wtedy na bank te 15 tysięcy osób przyjdzie, żeby zobaczyć to na żywo. Jest szansa na deklarację? – spytał Wrona przyjmującego Jastrzębskiego Węgla.

Reklama

Wrona, mówiąc te słowa, przy okazji lekko sprowokował Komendę, który również pochodzi z Krakowa. Mało tego, on i Fornal przez pewien czas, jako nastolatkowie, grali w jednym klubie – mało znanym Hutniku Dobry Wynik Kraków. – Dobrze się znamy z Tomkiem. Świetnie wspominam ten czas, bo wygraliśmy wtedy wspólnie wiele meczów. Mieliśmy świetną paczkę, zdarzało nam się też robić głupoty, ale to normalne w tym wieku – mówił nam przed półfinałem Komenda.

Starcie ich drużyn, reklamowane jako walka Dawida z Goliatem, wcale nie było tak jednostronne. Pierwszy set rozpoczął się od prowadzenia LUK-u 3:0, ale później do gry wrócił faworyt z Jastrzębia-Zdroju, mimo że rywale dzielnie stawiali opór. Świetnie w elemencie zagrywki spisywał się 39-letni środkowy Jurij Gładyr. W drugiej partii LUK prowadził 18:16, później był remis 23:23, ale dwie ostatnie piłki wygrał Jastrzębski Węgiel, w którego szeregach skuteczny w najważniejszych momentach był francuski atakujący Jean Patry. W trzecim secie Jastrzębie osiągnęło przewagę i prowadziło 16:12, ale LUK doprowadził do remisu, dzięki świetnym zagrywkom Alexandre Ferreiry. Później faworyt znów wyszedł na prowadzenie, utrzymał je do końca partii i jego wygrana stała się formalnością.

Najlepszym zawodnikiem spotkania wybrano Norberta Hubera, który po raz kolejny udowodnił, że jest w znakomitej formie. – Nie zagraliśmy dzisiaj tak, jak potrafimy. Szkoda – narzekał z kolei libero LUK-u, świetny Brazylijczyk Thales Hoss.

Tomasz Fornal (pierwszy z lewej)

Chcieli wygranej faworyta

Fornal faktycznie zadeklarował, że zafarbuje włosy, jeżeli jego drużynie uda się zdobyć trofeum. W tej chwili Jastrzębski Węgiel musi już tylko postawić jeden krok. Tylko jeden i aż jeden. Co ciekawe, z wygranej faworyta ucieszyli się przedstawiciele Projektu Warszawa.

Reklama

Z zespołem z Lublina gra się nam bardzo ciężko, przegraliśmy w tym sezonie mecz u nich. Wielu osobom u nas wydaje się, że jeżeli uda się przejść Zawiercie, co będzie trudne, w finale powinniśmy poradzić sobie z Jastrzębskim Węglem – usłyszeliśmy po pierwszym półfinale z obozu klubu ze stolicy. Trzeba było tylko przejść Zawiercie. No właśnie…

Drugi półfinał na papierze wydawał się dużo bardziej wyrównany. Z jednej strony Projekt, niedawny triumfator Pucharu Challenge, który przyjechał do Krakowa pozytywnie naładowany, z zamiarem wygrania w kilka dni dwóch trofeów. Z drugiej Aluron CMC Warta Zawiercie – drużyna stale się rozwijająca, która w tym sezonie, tak się wydaje, ma najsilniejszy skład w historii i może mierzyć nawet w wielki finał PlusLigi. – Przegraliśmy z Projektem 0:3 w spotkaniu ligowym. Teraz liczymy na rewanż – nie ukrywał przed półfinałem trener Aluronu, Michał Winiarski.

Jego zespół rozpoczął mecz z Projektem w wielkim stylu. Kapitalnie prezentował się rozgrywający Zawiercia, Portugalczyk Miguel Tavares, który nie tylko świetnie serwował, ale i doskonale wystawiał piłki. W Projekcie w obronie dwoił się i troił Damian Wojtaszek, wyciągając trudne piłki, ale w pierwszym secie to zdało się na nic. W drugiej partii Projekt prowadził już 22:20, ale, głównie przez cztery błędy własne, przegrał końcówkę i znalazł się pod ścianą. W trzeciej partii Aluron w dobrym stylu dokończył dzieła, po dramatycznej końcówce. – Jutro chcemy wyjść i zwyciężyć w finale – deklarował po meczu atakujący Karol Butryn, wybrany najlepszym zawodnikiem meczu.

CZYTAJ TEŻ: OD WĘDKARZA DO ŚWIETNEGO TRENERA. NIEZWYKŁA HISTORIA PROJEKTU I JEGO SZKOLENIOWCA

Włoch nie chciał zatyczek

Turniej w Krakowie jest rozgrywany z dużą pompą, co było widać już podczas prezentacji graczy. Na boisku pojawiali się, wybiegając obok siebie, poszczególni zawodnicy obu rywalizujących zespołów. Już pierwszy sobotni mecz wypełnił większość hali. Pojawili się na nim znani z żywiołowości kibice z Zawiercia, którzy dopingowali… zespół z Lublina, co wynika trochę z tego, że niezbyt przepadają za klubem z Jastrzębia. Poza tym w LUK-u występuje obecnie trzech zawodników, którzy w przeszłości z powodzeniem grali w Zawierciu.

W drugim meczu fani Aluronu skupili się już na kibicowaniu swojej drużynie i byli najgłośniejsi w całej hali. W pewnym momencie Tomasz Świderski, czołowa postać klubu kibica z Zawiercia, chciał dać zatyczki do uszu siedzącemu kilka metrów od niego, w strefie dla mediów, Gian Luce Pasiniemu. – Nie potrzebuję ich. Wolę słuchać kibiców – odpowiedział znany włoski dziennikarz, publikujący m.in. w „La Gazzetta Dello Sport”. Widać było, że gra drużyny z Zawiercia robiła na nim duże wrażenie, bo przez większość pierwszego seta analizował w internecie skład zespołu w zielonych strojach.

Podczas turnieju finałowego o Puchar Polski dbano też o inne wartości. W ramach akcji „Czytaj i wejdź do gry” promowano czytelnictwo w naszym kraju, a nagrody MVP po każdym meczu, realizując kampanię „Szacunek i wsparcie”, wręczali zawodnikom poszkodowani żołnierze ze Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych w Misjach Poza Granicami Kraju. – Siatkówka to piękny sport, bo liczy się w nim zespół i wzajemnie wsparcie – usłyszeliśmy od tych ludzi, którzy w swoim życiu bardzo wiele przeszli, a teraz mogli cieszyć się sportem na naprawdę wysokim poziomie.

Wyniki półfinałów:

Jastrzębski Węgiel – Bogdanka LUK Lublin 3:0 (25:21, 25:23, 25:18)
Aluron CMC Warta Zawiercie – Projekt Warszawa 3:0 (25:19, 26:24, 29:27)

Fot. Anna Klepaczko / Krzysztof Porębski 

WIĘCEJ O SIATKÓWCE:

Bardziej niż to, kto wygrał jakiś mecz, interesują go w sporcie ludzkie historie. Najlepiej czuje się w dużych formach: wywiadach i reportażach. Interesuje się różnymi dyscyplinami, ale najbardziej piłką nożną, siatkówką, lekkoatletyką i skokami narciarskimi. W wolnym czasie chodzi po górach, lubi czytać o historiach himalaistów oraz je opisywać. Wcześniej przez ponad 10 lat pracował w „Przeglądzie Sportowym” i Onecie, a zaczynał w serwisie naTemat.pl.

Rozwiń

Najnowsze

Kolarstwo

„Murzyn z tarantulą na głowie i blondynka”, czyli jak się zbłaźnić i obrazić wybitnych sportowców [KOMENTARZ]

Sebastian Warzecha
3
„Murzyn z tarantulą na głowie i blondynka”, czyli jak się zbłaźnić i obrazić wybitnych sportowców [KOMENTARZ]

Polecane

Kolarstwo

„Murzyn z tarantulą na głowie i blondynka”, czyli jak się zbłaźnić i obrazić wybitnych sportowców [KOMENTARZ]

Sebastian Warzecha
3
„Murzyn z tarantulą na głowie i blondynka”, czyli jak się zbłaźnić i obrazić wybitnych sportowców [KOMENTARZ]
Polecane

W Ameryce nikogo nie obchodzą Putin i wojna. Ważne, że Owieczkin pobije Gretzky’ego

Kacper Marciniak
26
W Ameryce nikogo nie obchodzą Putin i wojna. Ważne, że Owieczkin pobije Gretzky’ego

Komentarze

0 komentarzy

Loading...