– Ostatnio widziałem w „Piłce Nożnej” wywiad Marka Papszuna, że on już był dogadany z reprezentacją i wszystko zostało sfingowane. Jeszcze raz mu powiem: on montował sztab, ale ja też montowałem sztab i tak samo chciałem Łukasza Piszczka, który zadeklarował się u niego. To normalna kolej rzeczy, że negocjacje z różnymi kandydatami prowadzi się w tym samym czasie – tłumaczył w Godzinie Zero selekcjoner kadry Michał Probierz.
– Ja też prowadziłem wiele różnych negocjacji, byłem blisko podpisania różnych kontraktów, ale później normalnie utrzymywałem z tymi ludźmi kontakt i żyliśmy normalnie. Każdy ma prawo wybrać kogoś innego. Jeszcze raz mówię: nic nie było ustawione, ja nie wiedziałem, że zostanę selekcjonerem. Gdyby wybrali Papszuna, dalej byłbym selekcjonerem młodzieżówki i pomagał mu za wszelką cenę – twierdzi selekcjoner reprezentacji.
– Dla mnie ten tekst, że wybór selekcjonera był sfingowany, jest absolutną nieprawdą. Nie byłem z nikim dogadany. Dowiedziałem się wieczorem dzień przed ogłoszeniem selekcjonera. Nie pozwolę sobie grać moim nazwiskiem, bo tak nie było. Szanuję karierę Marka Papszuna, ale nie podoba mi się granie w wypowiedziach moim kosztem, bo jeszcze raz powtórzę: niech idzie swoją drogą, kibicuję mu, ale niech nie ocenia, jakie wybory podjął prezes PZPN – komentował w emocjach selekcjoner reprezentacji narodowej.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Whisky i do spania. Jak futbol tequila wprowadził Mallorkę do finału Pucharu Króla
- Dawid Szwarga i Raków – czas rozliczeń, czy jednak kryzys wkalkulowany w ryzyko?
- Trela: „Ehh ta skuteczność”, czyli nadprzyrodzona siła futbolu
- Zakaz wjazdu. Dlaczego nikt nie wpuszcza kibiców Wisły? [REPORTAŻ]
fot. Newspix