Reklama

Duet marzenie. Haaland i De Bruyne znowu na fali

Patryk Fabisiak

Autor:Patryk Fabisiak

28 lutego 2024, 18:46 • 5 min czytania 1 komentarz

Manchester City ma niezwykłe szczęście, choć zdecydowanie nie jest to dzieło przypadku. W ich składzie gra bowiem niewątpliwie dwóch spośród zaledwie kilku najlepszych piłkarzy na świecie i w dodatku ta dwójka rozumie się bez słów. Mowa oczywiście o Erlingu Haalandzie i Kevinie De Bruyne, którzy we wtorkowy wieczór dali prawdziwy popis swoich umiejętności w pucharowym starciu z Luton (6:2). Ten pierwszy zdobył na Kenilworth Road aż pięć bramek i przy czterech z nich asystował właśnie Belg. W naszym stałym cyklu Niezły Numer, który tworzymy wraz z Lotto, przeanalizujemy ostatnie poczynania tego duetu. 

Duet marzenie. Haaland i De Bruyne znowu na fali

16 – przy tylu bramkach Erlinga Haalanda asystował Kevin De Bruyne

Ta statystyka mówi nam w zasadzie wszystko o tym duecie. Trudno przypomnieć sobie coś podobnego w innych przypadkach, a przecież w futbolu mieliśmy wiele fantastycznych duetów, które rozumiały się właściwie bez słów. Ale żeby udało się wypracować 16 bramek na przełomie półtora sezonu, to naprawdę jest sztuka.

Erling Haaland dołączył do Manchesteru City latem 2022 roku. W zasadzie od początku było wiadomo, że jest to transfer bez żadnych wad i Norweg błyskawicznie to udowodnił. W końcu w 49 spotkaniach rozegranych w swoim pierwszym sezonie gry dla The Citizens zdobył 52 bramki. A to jest wynik niezwykły. Jego współpraca z Kevinem De Bruyne od samego początku układała się znakomicie. Do pewnego czasu wydawało się nawet, że to głównie Belg odpowiada za tak fantastyczną dyspozycję Haalanda, bo kiedy go brakowało, choćby w przypadku kontuzji, Norweg wyglądał nieswojo.

Niewątpliwie obaj panowie są sobie bardzo potrzebni, choć potrafią też jakoś funkcjonować bez siebie. Obecny sezon doskonale to udowadnia, ponieważ pomimo tego, że Kevin De Bruyne pauzował przez pół roku z powodu urazu, nie przeszkodziło to Haalandowi w strzeleniu już 27 bramek w tym sezonie. Jest to nieco słabszy wynik, niż ten sprzed 12 miesięcy, co może poniekąd być spowodowane brakiem Belga, ale wcale nie musi. Inni koledzy z zespołu również kreują Norwegowi sporo sytuacji, ale ten zwyczajnie nie jest już tak skuteczny jak wcześniej. Trudno jednak oczekiwać, że ten będzie cały czas utrzymywał tak kosmiczny poziom. Poprzeczkę ustawił sobie bowiem bardzo wysoko.

Reklama

1 – Erling Haaland jest pierwszym zawodnikiem w historii Manchesteru City, który zdobył pięć bramek w dwóch meczach

Wróćmy jeszcze na chwilę do wtorkowego spotkania z Luton. Był to majstersztyk w wykonaniu Erlinga Haalanda, co jest oczywiście w sporej części zasługą Kevina De Bruyne, ale nie zabierajmy królowi tego, co królewskie. Norweg za każdym razem był tam, gdzie być powinien, obrońcy beniaminka Premier League nie stanowili dla niego żadnej przeszkody. Kiedy strzelał trzecią bramkę w 40. minucie, było już wiadomo, że tego wieczoru znów dokona jakieś historycznej rzeczy.

Zatrzymał się na pięciu trafieniach, co sprawiło, że faktycznie w historii się zapisał. Konkretnie w historii Manchesteru City, jako pierwszy zawodnik, który zdobył pięć bramek w dwóch meczach. Nie był to bowiem pierwszy raz, kiedy Norweg dokonał tej sztuki, a nie zapominajmy przecież, że jest to dopiero jego drugi sezon w barwach The Citizens.  Wcześniej udało mu się tego dokonać 14 marca 2023 roku w meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów z RB Lipsk, wygranym przez City aż 7:0. Wówczas również przyczynił się do tego Kevin De Bruyne, ale w tym przypadku asystował tylko przy jednym z trafień. Dwa razy dogrywał mu z kolei Manuel Akanji, raz Ruben Dias, a pierwsza bramka to był rzut karny.

Haaland nie jest natomiast pierwszym zawodnikiem, który zdołał tego dokonać w Pucharze Anglii, choć po raz ostatni coś takiego miało miejsce aż 54 lata temu. Wówczas – w 1970 roku – to George Best zdobył nawet sześć bramek w wygranym przez Manchester United 8:2 spotkaniu z Northampton.

12 – tyle asyst zanotował już w tym sezonie Kevin De Bruyne

Skoro było o Haalandzie, to trzeba też wspomnieć indywidualnie o Kevinie De Bruyne. Poczynania Belga w ostatnich kilku sezonach robią nie mniejsze wrażenie, niż te jego kolegi z ofensywy. Jego ponadprzeciętne umiejętności jako pomocnika sprawiają, że jest zdecydowanie najważniejszą postacią Manchesteru City Pepa Guardioli, a niewykluczone też, że w ogóle najważniejszą postacią w historii klubu. I wcale nie jest to przesada.

De Bruyne jest bowiem najlepszym asystentem w historii klubu z imponującym wynikiem 165 ostatnich podań we wszystkich rozgrywkach. W klasyfikacji najlepszych strzelców nie jest jeszcze w pierwszej dziesiątce – ma 98 trafień, więc brakuje mu do tego 35 goli. Jest za to najbardziej utytułowanym zawodnikiem klubu, bo sięgnął z nim już po 17 tytułów.

Nie trzeba jednak głęboko grzebać w przygodzie De Bruyne w Manchesterze City. Wystarczy spojrzeć na jego statystyki w tym sezonie, które są więcej niż imponujące. Belg ma już bowiem na swoim koncie aż 12 asyst, co może na pierwszy rzut oka nie powala na kolana, ale przecież nie zapominajmy, że stracił on aż pół roku z powodu kontuzji i do gry wrócił dopiero w połowie stycznia. W czterech pierwszy ligowych meczach zaliczył… cztery asysty i dołożył do tego jedną bramkę.

Reklama

Jak tak dalej pójdzie, to De Bruyne może zostać też najlepszym asystentem w historii Premier League, choć do tego jeszcze trochę mu brakuje. Obecnie ze 109 asystami zajmuje w tej klasyfikacji trzecie miejsce, do drugiego Cesca Fabregasa traci tylko dwa ostatnie podania, ale do prowadzącego w tej klasyfikacji Ryana Giggsa aż 63. Belg nie raz już jednak udowadniał, że nie ma dla niego rzeczy niemożliwych.

***

Sprawdź, ile możesz wygrać w Lotto! Aktualne kumulacje znajdziecie na www.lotto.pl!

Czytaj więcej na Weszło:

Fot. Newspix

Urodzony w 1998 roku. Warszawiak z wyboru i zamiłowania, kaliszanin z urodzenia. Wierny kibic potężnego KKS-u Kalisz, który w niedalekiej przyszłości zagra w Ekstraklasie. Brytyjska dusza i fanatyk wyspiarskiego futbolu na każdym poziomie. Nieśmiało spogląda w kierunku polskiej piłki, ale to jednak nie to samo, co chłodny, deszczowy wieczór w Stoke. Nie ogranicza się jednak tylko do futbolu. Charakteryzuje go nieograniczona miłość do boksu i żużla. Sporo podróżuje, a przynajmniej bardzo by chciał. Poza sportem interesuje się w zasadzie wszystkim. Polityka go irytuje, ale i tak wciąż się jej przygląda. Fascynuje go… Polska. Kocha polskie kino, polską literaturę i polską muzykę. Kiedyś napisze powieść – długą, ale nie nudną. I oczywiście z fabułą osadzoną w polskich realiach.

Rozwiń

Najnowsze

Kolarstwo

„Murzyn z tarantulą na głowie i blondynka”, czyli jak się zbłaźnić i obrazić wybitnych sportowców [KOMENTARZ]

Sebastian Warzecha
3
„Murzyn z tarantulą na głowie i blondynka”, czyli jak się zbłaźnić i obrazić wybitnych sportowców [KOMENTARZ]

Felietony i blogi

Kolarstwo

„Murzyn z tarantulą na głowie i blondynka”, czyli jak się zbłaźnić i obrazić wybitnych sportowców [KOMENTARZ]

Sebastian Warzecha
3
„Murzyn z tarantulą na głowie i blondynka”, czyli jak się zbłaźnić i obrazić wybitnych sportowców [KOMENTARZ]
Polecane

W Ameryce nikogo nie obchodzą Putin i wojna. Ważne, że Owieczkin pobije Gretzky’ego

Kacper Marciniak
26
W Ameryce nikogo nie obchodzą Putin i wojna. Ważne, że Owieczkin pobije Gretzky’ego

Komentarze

1 komentarz

Loading...