Reklama

Adam Marciniak: Granie jako ligowy dżemik jest na granicy opłacalności

Arek Dobruchowski

Opracowanie:Arek Dobruchowski

27 lutego 2024, 10:30 • 4 min czytania 20 komentarzy

Czy życie zawodowego piłkarza jest przereklamowane? Zdaje się tak uważać Adam Marciniak, który obecnie jest związany z ŁKS-em Łódź. – Przeprowadzałeś się po całej Polsce wzdłuż i wszerz. Kończysz karierę i w zasadzie, co dalej?  – pyta doświadczony obrońca w rozmowie z Damianem Czyżakiem na kanale „Futbolownia”.

Adam Marciniak: Granie jako ligowy dżemik jest na granicy opłacalności

Adam Marciniak jest wychowankiem ŁKS-u. Ma na swoim koncie blisko 290 meczów w Ekstraklasie. Grał w takich klubach Górnik Zabrze, Śląsk Wrocław czy Arka Gdynia. Z tym ostatnim zespołem sięgnął po Puchar Polski i dwa razy pod Superpuchar. Obrońca ma za sobą też epizod w cypryjskim AEK Larnaka. A na początku pracy Adama Nawałki w reprezentacji Polski miał okazję zagrać w dwóch spotkaniach z orzełkiem na piersi.

– Generalnie życie piłkarza jest przyjemne. Natomiast jest też trochę przereklamowane. Bo pewnie wielu ludzie widzi to przez pryzmat wielkich piłkarzy, którzy grają w Lechu, Legii czy za granicą, że jest to gruba kasa. I tylko jest ta przysłowiowa kawka i trening. Natomiast życie piłkarskie nie jest do końca takie – zaczął Adam Marciniak.

– Weźmy przykład zawodnika, który całe życie gra między drugą a pierwszą ligą, czyli niby jest piłkarzem zawodowym, ale nie idzie na studia, bo po maturze kupuje go np. drugoligowa Kotwica Kołobrzeg. Nie dostaje dużego kontraktu, bo jest młodym piłkarzem w drugiej lidze. I dajmy na to, że gra w tej Kotwicy. Robią awans. Traci miejsce w składzie. Zmienia klub na drugą ligę. Później z powrotem trafia do pierwszej z marzeniami o Ekstraklasie i tam chwilę pogra. Ale znowu go życie wypluwa – kontynuuje.

– I niby jesteś piłkarzem, a twoi rówieśnicy zapewne ci zazdroszczą, bo są na studiach i muszą dorywczo pracować, a ty masz jednak te parę tysięcy złotych. Ale życie idzie dalej, kumple kończą studia i zaczynają pracę pierwszą, drugą, trzecią. I stopniowo awansują w tej pracy. Mają 35 lat i w swoich firmach są już na wyższych stanowiskach i zarabiają kilkanaście tysięcy złotych, a ty w zasadzie, będąc piłkarzem na granicy pierwszej z drugą ligą, w zasadzie nie miałeś za specjalnie co odłożyć. Może przez całą karierę udało ci się jedno mieszkanie kupić. Przeprowadzałeś się po całej Polsce wzdłuż i wszerz. Kończysz karierę i w zasadzie, co dalej? Mówię to dlatego – może ja grałem na troszeczkę wyższym poziomie, bo większość w Ekstraklasie i trochę w I lidze – bo widzę, że granie jako ligowy dżemik jest na granicy opłacalności – uważa Marciniak.

Reklama

***

Marek Hanousek w rozmowie z naszym portalem opowiadał o tym, że gdy przydarzyła się mu poważna kontuzja, która wykluczyła go z gry na dłuższy czas, to udał się na studia ekonomiczne, żeby mieć alternatywę na wypadek, jeśli mu w piłce nie wyjdzie. Zawodnik Widzewa ma licencjat, przymierza się do magisterki, a do tego też zrobił kursy trenerskie. 32-latek podkreślał nam, że uszykował sobie kilka furtek na wypadek, jeśli z dnia na dzień nie będzie już mógł żyć z piłki.

– Kontuzje pomogły w myśleniu o tym, co będzie kiedyś. Rok temu zrobiłem sobie burzę mózgów, stworzyłem całą mapę kierunków, w jakich mógłbym podążyć po karierze. Znalazłem w ten sposób osiem możliwości. W tym jest choćby zawód trenera, własny biznes czy konkretna funkcja w firmie zajmującej się ekonomią. […] Na co dzień czytam artykuły naukowe o finansach, ekonomii czy makroekonomii. Analizuję, co dzieje się na świecie i jaki ma wpływ na różne rzeczy. Zastanawiam się również, czy nie zrobić jeszcze dwóch lat studiów i nie zostać magistrem. Taki jest plan.

WIĘCEJ O ŁKS-IE:

Reklama

Fot. Newspix

Entuzjasta młodzieżowego futbolu. Jest na tym punkcie tak walnięty, że woli oglądać Centralną Ligę Juniorów niż Ekstraklasę. Większą frajdę sprawia mu odkrywanie nowych talentów niż obserwowanie cały czas tych samych twarzy, o których mówi się, że są „solidnymi ligowcami”. Twierdzi, że szkolenie dzieci i młodzieży w Polsce z roku na rok się prężnie rozwija, ale niestety w Ekstraklasie dalej są trenerzy, którzy boją się stawiać na zdolnych młodych chłopaków. Aczkolwiek nie samą juniorską piłką człowiek żyje - masowo pochłania również mecze Premier League, a w jego żyłach płynie niebieska krew sympatyka londyńskiej Chelsea.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

20 komentarzy

Loading...