Sprawdzamy, w których europejskich ligach czołówka tabeli w ten weekend nie poradziła sobie w walce o mistrzostwo kraju i europejskie puchary bardziej niż w Ekstraklasie. Odpowiedź nie jest optymistyczna dla naszej ligi.
W piątek czwarta w tabeli Pogoń z pewnymi kłopotami pokonała ostatni w tabeli ŁKS 4:2. Jak się okazało, było to jedyne zwycięstwo zespołu z czołowej ósemki tabeli w tej kolejce. Właściwie, to nawet czołowej dziewiątki, bo to miejsce zajmowało Zagłębie Lubin, które przez remis w Krakowie spadło o jedno oczko, wyprzedzone przez Widzew.
Zespoły z czołowej trójki – Lech i Śląsk zremisowały w meczu bezpośrednim, podobnie jak ósma Stal z szóstym Rakowem. I o ile w tych meczach ktoś z czołowej ósemki musiał zgubić punkty, to w pozostałych meczach raczej tego nie oczekiwaliśmy. Jagiellonia, lider tabeli, grał u siebie z przedostatnim Ruchem, a Legia na wyjeździe z piętnastą Koroną. Także im nie udało się wygrać spotkania. Na dokładkę jedenasty Widzew wygrał z siódmym Górnikiem.
Zatem czołowa ósemka Ekstraklasy wywalczyła w ten weekend oszałamiające dziewięć punktów, odnosząc jedno zwycięstwo. Czy są w Europie inne ligi, w których czołówka ma podobne problemy?
Spośród czterdziestu lig grających systemem jesień-wiosna, tylko w jednej w miniony weekend zespoły czołowej ósemki odniosły zaledwie jedno zwycięstwo. W lidze albańskiej wygrał jak dotąd jedynie szósty zespół tabeli: Skenderbeu Korcza. Jednak trzecia, czwarta, piąta i siódma drużyna ligi grają swoje mecze dopiero w poniedziałek, zatem wszystko jeszcze może się tam zmienić. Poza Albanią, we wszystkich ligach europejskich czołowa ósemka odniosła co najmniej dwa zwycięstwa.
W Austrii top-8 ligi odnotował… sześć wygranych. Przegrały jedynie LASK oraz Austria Wiedeń, ale grały z innymi zespołami czołowej ósemki. W czterech kolejnych ligach czołówka tabeli odniosła pięć zwycięstw. Wszystkie te kraje od lat słyną z tego, że jest w nich kilka klubów odstających od reszty stawki. W Eredivisie nie wygrały jedynie Sparta, Go Ahead i kolejny raz w tym sezonie Ajax – wszystkie mierzyły się z innymi klubami czołowej ósemki. W Belgii przegrała Brugia, ale z wiceliderem Anderlechtem, a Gent i Royal Antwerp podzieliły się punktami. Również w Szkocji nie wygrały jedynie Dundee, Aberdeen i Hearts, ale cała trójka mierzyła się na wyjeździe z klubami będącymi jeszcze wyżej od nich w ligowej tabeli. W lidze węgierskiej wygrało swoje mecze pięć z ośmiu czołowych drużyn, a pogromcami pozostałej trójki były także kluby z czołówki oraz dziewiąty Zalagerszeg.
Dokładnie dwa zwycięstwa odniosły czołowe kluby w ligach uznawanych za słabe: Armenii, Gibraltarze, Luksemburgu, Kosowie, Czarnogórze i Macedonii Północnej. Jedyne silniejsze ligi z dwoma zwycięstwami zespołów z czołówki to Chorwacja, ale w niej czołowa ósemka grała po prostu mecze między sobą, oraz Niemcy. W Bundeslidze wygrali wyłącznie dwaj liderzy: Bayer i Bayern, a zespoły z miejsc 3-8 solidarnie pogubiły punkty z ligowymi outsiderami (poza Lipskiem, którego pogromcą był Bayern). Dwa zwycięstwa odniosła także czołówka w ligach Danii, Słowenii i Ukrainy, ale tam zostały tym drużynom do rozegrania jeszcze dwa mecze (w Ukrainie nawet trzy).
Fakt, że nigdzie w Europie ligowej czołówce nie poszło tak źle, jak naszym asom, może być oczywiście powodem do szyderstw. Jednak z drugiej strony, to nasza liga wyróżnia się na kontynencie pod względem wyrównania stawki.
Dwa tygodnie temu pisaliśmy:
Właściwie niezależnie od tego, jakie mierniki przyjmiemy, Ekstraklasa zapowiada się na najbardziej wyrównaną spośród wszystkich lig europejskich grających w systemie jesień-wiosna.
Ta sytuacja wpływa niekorzystnie na możliwość wystawianie co roku tego samego zestawu klubów w europejskich pucharach, co ułatwiłoby nabijanie przez nie współczynnika UEFA oraz skupienie się na pucharach, zamiast walki o każdy punkt w krajowe lidze. Znacznie łatwiej o takie podejście czołowym klubom Szkocji, Czech czy Serbii. Z drugiej strony, mamy coś, czego im brakuje – emocje w każdym meczu i niepewność wyniku nawet w spotkaniu czołowego klubu z potencjalnym spadkowiczem. Coś za coś.
CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Kwekweskiri: Zawiodłem jako ojciec. Incydent alkoholowy zmienił moje życie [WYWIAD]
- Testowała go Legia, trafił do Puszczy. Lee Jin-hyun z Korei Południowej spełnia marzenie o Europie
- Niebieski Synek. Mike Huras – kibic Ruchu Chorzów, który został jego piłkarzem
Fot. Newspix