Reklama

Co za kapitalna zmiana! Crnac wszedł z ławki i uratował Raków

Kamil Gapiński

Autor:Kamil Gapiński

17 lutego 2024, 23:02 • 4 min czytania 77 komentarzy

Jakub Wawrzyniak zwykł kiedyś mawiać, że w kadrze jest zastępcą dla nieistniejącego lewego obrońcy. W ostatnich tygodniach Łukasz Zwoliński i Ante Crnac mogli się poczuć podobnie do niego. Media rozpisywały się o tym, kto przyjdzie do Rakowa, żeby wzmocnić atak, uważając jednocześnie, że obecni napastnicy mogą nie spełniać oczekiwań mistrza Polski. Nie wiemy, czy Chorwat umie już czytać w naszym języku lub czy ktoś ze znajomych tłumaczył mu te teksty. Niezależnie od tego, wizja nadchodzącej konkurencji musiała wpłynąć na niego mobilizująco. 20-latek wygrał dziś częstochowianom mecz. Pojawił się na boisku w 66. minucie, przy stanie 0:1, i kolejno: strzelił gola, wywalczył karnego i asystował przy bramce Marcina Cebuli!

Co za kapitalna zmiana! Crnac wszedł z ławki i uratował Raków

– To przeciętny mecz – rzucił w przerwie komentujący spotkanie jako ekspert Tomasz Wieszczycki. Mimo wielkiej sympatii dla niego, nie możemy się z tą tezą zgodzić. W pierwszej połowie starcie w Częstochowie było po prostu koszmarne. Gdyby oceniali je użytkownicy Filmwebu, miałoby średnią w okolicach trzech, dużo niższą nawet od takiego szlagieru, jak “Mordercza Opona”. O tym, jak marne było to spotkanie, świadczy współczynnik oczekiwanych goli – w Rakowie xG wynosiło 0,01, w Piaście – 0,06. 

Raków Częstochowa – Piast Gliwice 3:1. Ofensywna katastrofa przez ponad godzinę

Katastrofa, a jedyną godną wspomnienia sytuacją z tej części był strzał Damiana Kądziora w doliczonym czasie gry, po którym Vladan Kovacević odbił piłkę, a ta następnie uderzyła w słupek jego bramki. Poza tym piłkarze wyróżniali się głównie… podaniami nie w tempo, za plecy swoich partnerów. Takowe zanotowali Stratos Svarnas, John Yeboah, Jean Carlos i Jorge Felix.  Dramat, dramat i jeszcze raz dramat. Nie bylibyśmy zdziwieni, gdyby normalni ludzie po takim “show” wyłączyli to spotkanie i zajęli się w sobotni wieczór czymś ciekawszym. Jeśli jednak ktoś to zrobił, a potem zerknął na wynik, mógł poczuć ukłucie smutku. 

Bo w drugiej połowie widowisko się rozkręciło, za sprawą Erica Otieno. Kenijczyk przyszedł do Rakowa, żeby dać zespołowi jeszcze więcej jakości na wahadle. Na razie jednak zamiast wyprowadzać ataki bokiem boiska wyprowadził co innego, mianowicie cios w stronę Tomasa Huka. Sędzia Jarosław Przybył uznał, że chłopa poniosło i podyktował jedenastkę. Tu niespodzianki być nie mogło – Patryk Dziczek wykonywał szóstego karnego w tym sezonie i szósty raz trafił do siatki.

Kolejny beznadziejny mecz Rakowa? Następna niespodziewana strata punktów? Niewykorzystanie potknięć Jagiellonii i Śląska? Wszystko na to wskazywało. Naprawdę, w tym momencie wydawało się, że częstochowianie mogą dziś co najwyżej trafić na czarną listę Michała Świerczewskiego, ale nie do bramki przeciwnika. I cóż, może tak by się właśnie stało, gdyby nie trenerski nos Dawida Szwargi. Szkoleniowiec Rakowa wprowadził dwóch zawodników, których spokojnie możemy nazwać gamechangerami: Sdrjana Plavsicia i – przede wszystkim – Crnaca. 

Reklama

Rezerwowi zrobili różnicę

Plavsić wszedł za Otieno i właściwie od pierwszych chwil na boisku uznał, że pokaże piłkarzom Piasta, kto jest na nim szefem. Zaczął nimi niemiłosiernie kręcić, a po trzynastu minutach wrzucił na głowę Crnaca prawdziwe ciasteczko. Jako że Chorwat ma 189 cm wzrostu, to ani Jakub Czerwiński, ani Dziczek nie zdołali go zatrzymać. Patryk nie zrobił też tego zresztą w doliczonym czasie gry. Albo sorry, zrobił, tyle że w średnio inteligentny sposób. Mianowicie zasadził Ante solidnego kopniaka, po którym sędzia Przybył ostatecznie podyktował kolejną jedenastkę.

Wykorzystał ją Łukasz Zwoliński, do tej pory zupełnie niewidoczny w meczu. Akcję spotkania przeprowadził jednak… po nim, kiedy to jeszcze na boisku zaczął kręcić Instastory. Gdy trzymał telefon, był w doskonałym humorze, bo chwilę wcześniej jego zespół strzelił trzeciego gola. Po stracie drugiej bramki Piast musiał się odsłonić, co wykorzystał bezlitosny Crnac. Dotychczas zdawało nam się, że Chorwaci przeprowadzają znakomite kontry głównie w piłce ręcznej, Ante pokazał jednak, że i w nożnej znają się na tym elemencie. Wystawił piłkę Marcinowi Cebuli (Polak zapoczątkował tę dwójkową akcję), a ten dobił gliwiczan.

Każdy, kto oglądał ten mecz, wie, że wynik Rakowa jest zdecydowanie lepszy niż jego dzisiejsza gra. W związku z tym nie sądzimy, żeby szalenie ambitny sztab szkoleniowy częstochowian był po tym spotkaniu w wielkiej euforii. Przed nimi dużo pracy, żeby wrócić na czoło tabeli. Ale w sobotni wieczór Medaliki się do niego zbliżyły – od liderów Ekstraklasy dzieli ich tylko sześć punktów, przy meczu rozegranym mniej…

Fot. Newspix.pl

Kibic Realu Madryt od 1996 roku. Najbardziej lubił drużynę z Raulem i Mijatoviciem w składzie. Niedoszły piłkarz Petrochemii, pamiętający Szymona Marciniaka z czasów, gdy jeszcze miał włosy i grał w płockim klubie dwa roczniki wyżej. Piłkę nożną kocha na równi z ręczną, choć sam preferuje sporty indywidualne, dlatego siedem razy ukończył maraton. Kiedy nie pracuje i nie trenuje, sporo czyta. Preferuje literaturę współczesną, choć jego ulubioną książką jest Hrabia Monte Christo. Jest dumny, że w całym tym opisie ani razu nie padło słowo triathlon.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

77 komentarzy

Loading...