Bartosz Kapustka w rozmowie z “TVP Sport” podsumował czwartkowe spotkanie z Molde FK w 1/16 finału Ligi Konferencji. Legia Warszawa przegrała w Norwegii 2:3, chociaż po pierwszej połowie zapowiadało się, że “Legioniści” nie unikną blamażu.
Kosta Runjaić w przerwie zdecydował się przeprowadzić cztery zmiany i zespół z Warszawy w drugiej połowie wyglądał zdecydowanie lepiej. W 64. minucie bramkę zdobył Josue, a kilka minut później na listę strzelców wpisał się Rafał Augustyniak.
Kapustka na placu gry zastąpił w 46. minucie Tomasa Pekharta. Co czuł, oglądając poczynania warszawskiej drużyny w pierwszej połowie?
– Na pewno dużą bezradność i frustrację. Ciężko oglądało się pierwsze minuty z perspektywy ławki rezerwowych. Myślę, że zawodnicy na boisku też to czuli, ale na ławce rzeczywiście ta frustracja była w każdym – odpowiedział zawodnik z Tarnowa.
Przed przerwą gracze ze stolicy nie oddali ani jednego celnego strzału, za to po zmianie stron ani razu nie musiał interweniować Kacper Tobiasz.
– To były dwie totalnie różne połowy. Myślę, że zmiany w przerwie wprowadziły trochę jakości. W Warszawie musimy wygrać i to najlepiej więcej niż jedną bramką – tłumaczy Bartosz Kapustka.
Pomocnik Legii Warszawa wbił także szpilkę w… murawę na Stadionie Śląskim, na którym wicemistrzowie Polski mierzyli się ostatnio z Ruchem Chorzów (1:0).
– Możemy narzekać, że gramy na sztucznej nawierzchni, ale tutaj piłka nie skacze, można grać kombinacyjnie. My lubimy tak grać. Wolę grać tutaj niż tak, jak w zeszły weekend – stwierdził 27-latek.
Rewanż z Molde FK odbędzie się 22 lutego. Początek meczu o godz. 21:00.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- CO TRZEBA WIEDZIEĆ O MOLDE?
- CZY LEGIA MOŻE PÓJŚĆ DROGĄ LECHA W LKE?
- DLACZEGO MOLDE NIE JEST LUBIANE W NORWEGII?
Fot. FotoPyk