Choćby po tym jak Karol Świderski radzi sobie w reprezentacji – czyli dobrze, regularnie można na niego liczyć – polski kibic chciałby go widzieć w którejś z lig TOP5, by sprawdzić, czy jego jakość można przełożyć na większe granie. Teraz taka okazja najpewniej się pojawi, skoro Świderski ma zostać wypożyczony do Hellasu Verona.
To od dawna był pewien paradoks: Milik, który od lat nie jest specjalnie przydatny kadrze, przyjeżdżał na zgrupowania z dużych klubów. Napoli, Marsylia, teraz Juventus. Świderski zdecydowanie nie miał tak dobrze – PAOK czy Charlotte to oczywiście sympatyczne kierunki, nieosiągalne dla większości polskich zawodników, niemniej nikomu kopary nie opadały.
Wiadomo, że piłka klubowa to zupełnie inna historia niż piłka reprezentacyjna i nie zawsze ci – teoretycznie – lepsi pasują zgrabniej do drużyny narodowej, ale życzyło się Karolowi testu na poważniejszym poziome niż Grecja czy MLS.
No i do takiego testu zapewne dojdzie.
Świderski do końca sezonu – w ramach wypożyczenia – ma być zawodnikiem Hellasu Verona. Od razu więc wiadomo, że sprawdzian nie będzie łatwy, bo Polak nie trafia nawet do średniaka Serie A, tylko do drużyny, która najpewniej do końca będzie się bić o utrzymanie. Hellas ma osiemnaście punktów po dwudziestu spotkaniach, nie jest w strefie spadkowej, ale tylko poprzez lepszy bilans bramkowy, gdyż Cagliari jest w posiadaniu dokładnie tylu samo oczek.
Co zwraca uwagę to fakt, że Hellas nie jest rajem dla snajperów. Mniej bramek w lidze strzeliło tylko przedostatnie Empoli i ostatnia Salernitana. Nie wynika to jednak z paskudnej nieskuteczności strzelb, tylko zespół z Werony po prostu mało kreuje, w statystyce xG zajmując 19. miejsce. Świderski nie może liczyć, że regularnie będzie dostawać patelnie, nie może też wierzyć, że piłkę przy nodze poczuje szczególnie często – akcje Hellasu są oparte na kilku podaniach, szybkich akcjach. Prosty futbol.
A może być… gorzej. Hellas w zimowym okienku tracił podstawowych graczy – Ngonge poszedł do Napoli za 18 milionów euro, Hien do Atalanty za osiem i pół, Terraciano do Milanu za cztery i pół, Doig do Sassuolo za sześć. W drugą stronę wędrują zaś piłkarze, którzy – tak jak Świderski – chcą się pokazać w lepszej lidze, bo Hellas płaci za piłkarzy z Holandii i Portugalii. Ale oczywiście nie z PSV czy Feyenoordu, tylko jak w przypadku Noslina z Fortuny Sittard i nie z Porto czy Sportingu, tylko z Vitorii Guimaraes (Dani Silva).
Czy wygląda to różowo? Nie, zdecydowanie nie wygląda to różowo. Przecież już rok temu Hellas utrzymał się ostatnim tchnieniem – skończył ligę, mając tyle punktów co Spezia, więc rozegrano dodatkowe spotkanie (3:1 dla Hellasu). Ale kto pamięta ostatnią kolejkę Serie A tamtego sezonu ten wie, że Spezia do 91. minuty remisowała z Romą. Ostatecznie przegrała po karnym Dybali, ale gdyby udało się to dowieźć, nie byłoby żadnej „dogrywki” i Hellasu w elicie.
Zatem z jednej strony można kręcić nosem – chciałoby się widzieć Świderskiego ciut wyżej, w ciut lepszym zespole.
Z drugiej należy przede wszystkim wrócić na ziemię. Choć bardzo byśmy chcieli mydlić sobie oczy wyjątkowością kolejnych generacji polskich zawodników, to jednak Europa nie jest nami aż tak zachwycona. W rzeczonych rozgrywkach TOP5 patrzą na nas głównie Włosi i to w dużej mierze nie Włosi z topu, tylko właśnie Hellas czy inne Empoli.
Niemniej dla Świderskiego to wciąż jest szansa. Czasem wystarczy tylko runda, by się pokazać i przedefiniować swoją karierę. Nikt nie przewidywał, że Piątkowi w Genoi będzie aż tak żarło, że każdy, nawet najbardziej absurdalny strzał będzie lądował w siatce. To też miało być trudne środowisko, a jednak się udało i Piątek dziś nie czeka na start Ekstraklasy, tylko mimo długich perturbacji wciąż jest w lepszym futbolowym świecie i zaczął strzelać w Turcji.
Kto wie – może Świderski też upoluje parę sztuk, pomoże Hellasowi w utrzymaniu albo zwróci uwagę na siebie kogoś lepszego. Jest to misja trudna, ale nie straceńcza, zresztą Świderski potrafi sobie radzić w niezbyt komfortowych warunkach.
Za to go polubiliśmy w reprezentacji, a ta przecież od dawna nie kojarzy się z pięciogwiazdkowym hotelem. Podobnie jak Hellas.
- Kacper Urbański: To przełomowy czas, ale ja chcę znacznie więcej [WYWIAD]
- Sonny Kittel jak niespełniona obietnica. Jak Raków zaliczył wielką transferową wtopę
- Sensacyjny transfer Radomiaka! Wypożycza wielki talent z Tottenhamu
Fot. Newspix