Reklama

Przedszkole Oblaka i Edersona. Co czeka Cezarego Misztę w Rio Ave?

Dominik Piechota

Autor:Dominik Piechota

30 stycznia 2024, 11:07 • 5 min czytania 2 komentarze

Cezary Miszta zamienia trybuny w Legii Warszawa na wypożyczenie do portugalskiego Rio Ave broniącego się przed spadkiem. Klub z Vila do Conde potrzebuje wstrząsu, aby uciec z dołu tabeli, a 22-letni bramkarz regularnej gry, bo zdążył już zardzewieć, oglądając występy Kacpra Tobiasza czy Dominika Hładuna. Chociaż Jan Oblak czy Ederson rozpoczynali tam kariery w zupełnie innym okresie, Rio Ave miało szczęście do golkiperów, którzy potem wychodzili na ludzi.

Przedszkole Oblaka i Edersona. Co czeka Cezarego Misztę w Rio Ave?

Klub z prowincji Porto zajmuje 16. miejsce w tabeli i znajduje się w strefie barażowej, czyli całą wiosnę będzie grał o utrzymanie, ale na szczęście w defensywie nie wygląda aż tak koszmarnie jak konkurenci. Rio Ave straciło 28 bramek, podczas gdy cały dół tabeli ligi portugalskiej przekroczył przynajmniej 30 wpuszczonych goli. Ich wynik można porównywać nawet z czwartą w rozgrywkach Bragą (26 straconych), czyli jest rozczarowanie, ale da się to naprawić. Koniec końców wszystko zależy od gry bramkarza, ale trudniej się wybić, kiedy przed tobą gra zbieranina gości, którzy razem sugerują wyłącznie kłopoty.

https://twitter.com/RioAve_FC/status/1752077909060468834

Cezary Miszta obiera podobną drogę do Kamila Piątkowskiego w Granadzie: wypożyczenie do jednego z najgorszych zespołów w lidze uwikłanego do końca w grę o utrzymanie, ale w znacznie silniejszej lidze i przyjemniejszych warunkach przyrody. Rio Ave również zawarło sobie opcję wykupu polskiego bramkarza, ale nawet jeśli nie jest to jego docelowe miejsce na przyszłość, może się wybić i pokazać przez to pół roku. Tylko w lutym czekają go mecze z Porto oraz Sportingiem.

https://twitter.com/RSzczypczyk/status/1752059596074610761

Reklama

Jak to się stało, że bramkarz grający w ostatnich miesiącach tylko z Mławianką Mława, Bronią Radom, Pelikanem Łowicz czy Olimpią Zambrów wylądował w lidze portugalskiej? Nie bez znaczenia są tutaj mecze zebrane w Legii w poprzednich latach i 4 występy w Lidze Europy. Dobre słówko w momencie konsultacji szepnął też Ricardo Pereira, dzisiejszy trener bramkarzy w ekwadorskim Independiente (swoją drogą, niezła ścieżka kariery!). Portugalczyk przyszedł na Łazienkowską za czasów Ricardo Sa Pinto, ale współpracował również ze sztabem Czesława Michniewicza. To on mógł poznać z bliska wszelkie wady i zalety Cezarego Miszty, a później wystawić mu odpowiednią laurkę, gdy koledzy z Portugalii pytali o młodego bramkarza. Ricardo Pereira utwierdził ich w przekonaniu, że to właściwy wybór.

Takie kontakty nigdy nie giną. Zwłaszcza, że Miszta zdążył pokazać swój potencjał podczas 36 meczów w pierwszej drużynie Legii Warszawa. Problem w tym, że przestał grać regularnie w sezonie 2021/22, czyli naprawdę kawał czasu temu. Młodemu bramkarzowi uciekło półtora sezonu bez grania na wysokim poziomie, ale teraz spróbuje odbić się w Portugalii. Rio Ave jest o tyle wdzięcznym kierunkiem, że akurat kilku topowych bramkarzy nabrało tam wiary w siebie.

https://twitter.com/RioAve_FC/status/1752059250065461588

Ponad dekadę temu Rio Ave było ostatnim wypożyczeniem Jana Oblaka, zanim wrócił do Benfiki i zaczął bić się tam o miejsce w składzie. Słoweniec trafił tam we wrześniu 2012 roku, rozegrał pełen sezon z 31 meczami i wrócił do Lizbony, aby walczyć o swoje. Ta sytuacja była o tyle absurdalna, że w tamtym czasie Vilacondenses mieli w kadrze zarówno 19-letniego Oblaka, jak i… 18-letniego Edersona.

Być może to absolutne szczęście, a być może akurat w Rio Ave mieli oko do golkiperów. To też wynika z dość dobrych relacji z Benfiką, bo akurat Brazylijczyk został wypatrzony przez nią w swoim kraju, a mimo wszystko później klub z Lizbony musiał go odkupić za 500 tys. euro z Rio Ave. Puścili go w świat, a on akurat po odejściu Oblaka rozegrał dwa świetne sezony.

Żeby jeszcze dodać smaku tej historii: nastoletnich Oblaka oraz Edersona prowadził wtedy początkujący trener Nuno Espirito Santo, dzisiejszy menedżer Nottingham Forrest.

Reklama

https://twitter.com/SpheraSports/status/1032217063866085378

Przez drużynę z Vila do Conde przewinęli się również Fabinho, Fabio Coentrao czy Helder Postiga, ale nie o tym ta historia. Miszta przychodzi walczyć o miejsce w składzie z dwoma Brazylijczykami: 32-letnim Jhonatanem i 23-letnim Magrão. W ogóle cały zestaw bramkarzy w Rio Ave to trzech golkiperów z Kraju Kawy, więc zawodnika Legii czeka wejście do dość zgranego środowiska. W ostateczności ani jednej, ani drugi nie zachwycali formą jesienią, trener szukał jakiejś bezpiecznej opcji, stąd też pojawił się pomysł transferu i nowej krwi między słupkami. Jhonatan (102 mecze w lidze portugalskiej) krótko mówiąc – nie dojechał.

A w ogóle skąd te wszystkie zmiany? Otóż w listopadzie znany grecki biznesmen Evangelos Marinakis postanowił przejąć Rio Ave. Pewnie kojarzycie nazwisko tego człowieka trzęsącego Pireusem, bo jest również właściciel Olympiakosu oraz właśnie Nottingham Forest. Krewka postać, bo w trakcie Świąt tak wściekł się po jednym ze spotkań swojej drużyny w Premier League, że wyrzucił identyfikator VIP na czyjś ogródek w okolicy stadionu w Londynie. Pan Marinakis chce też wielkiego Rio Ave, więc zarządził: zimą mieszamy, kupujemy, szukamy, po prostu trzeba zapewnić utrzymanie w portugalskiej elicie.

Akurat Evangelos Marinakis uwielbia Portugalczyków… przecież Olympiakos prowadzi Carlos Carvalhal i chętnie robią biznesy na Półwyspie Apenińskim, a za stery Nottingham wsiadł wspomniany już Nuno Espirito Santo. Sieć połączeń, tak samo jak bliska przyjaźń z Jorgem Mendesem, jest tutaj kluczowa. Grek zapłacił 20 mln euro za inwestycję w Rio Ave, ale dla zawodników tego klubu to z pewnością furtka na przyszłość, by potencjalnie szybciej zaistnieć w Premier League albo zamienić ciepłą Portugalię na wcale nie najgorszą Grecję.

Miszta dzisiaj po raz pierwszy trenował z drużyną z Vila do Conde i zaczyna nową portugalską przygodę. Paweł Kieszek chwali sobie na tyle, że pozostał tam na dłużej i kontynuuje karierę w drugiej lidze. Historia polskich golkiperów w Portugalii też wstydu nie przynosi i uśmiechamy się tutaj do Józefa Młynarczyka. O ile tylko Miszta przebije się do składu, to może być poważny krok, by ponownie nadać życia tej karierze.

DOMINIK PIECHOTA

WIĘCEJ O LEGII WARSZAWA:

Fot. Rio Ave

Kiedy tylko może, ucieka do Ameryki Południowej, żeby złapać trochę fantazji i przypomnieć sobie, w jak cywilizowanym, ułożonym świecie żyjemy. Zaczarowany futbolem z krajów Messiego i Neymara, ale ciągnie go wszędzie, gdzie mówią po hiszpańsku albo portugalsku. Mimo że w każdym tygodniu wysłuchuje na przemian o faworyzowaniu Barcelony albo Realu, od dziecka i niezmiennie jest sympatykiem wielkiej Valencii. Wierzy, że piłka to jedynie pretekst, aby porozmawiać o ważniejszych sprawach dla świata, wsiąknąć w nową kulturę i po prostu ruszyć na miejsce, aby namacalnie dotknąć tego klimatu. Przed ołtarzem liga hiszpańska, hobbystycznie romansuje z polskim futbolem.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

2 komentarze

Loading...