W rozmowie na WeszłoTV Marek Szkolnikowski opowiadał o dziennikarzach, z którymi współpracował. Mówił między innymi o Dariuszu Szpakowskim czy Jacku Jońcy.
Ciekawie brzmiał na przykład plan na Euro 2024 w wykonaniu Szpakowskiego: – Byliśmy umówieni na to, że będzie komentował mistrzostwa Europy, ale niekoniecznie mecze reprezentacji Polski. Pożegnał się z mundialami, ale nie pożegnał się z Euro. Był taki pomysł, żeby ten jedyny raz Darek Szpakowski skomentował spotkanie z Mateuszem Borkiem. To podczas finału byłoby fajną ideą, ale czy teraz do tego dojdzie – nie wiem.
Przypomnijmy, że w czasie Euro 2020 Szpakowski finału nie dostał: – To był najtrudniejszy moment w naszej relacji. Uznałem, że to nie jest dobry czas Darka, że nie jest w najlepszej formie. Wiedziałem, że pewne rzeczy sportowe niezwiązane z samym dziennikarstwem nie wpływały na niego dobrze. W tym zawodzie potrzebna jest świeża głowa, refleks, zdolność szybkiego kojarzenia, wrzucenia jakiegoś nawiązania. Darek tej głowy nie miał. Ale później, na mundialu w Katarze, wypadł moim zdaniem bardzo dobrze. Był dużo lepiej przygotowany, świeższy, wypoczęty, miał mniej meczów, poprosił, żeby nie komentować spotkań reprezentacji Polski. To był bardzo dobry turniej, zakończony fantastycznym finałem.
Jeśli chodzi zaś o niższą półką komentatorów, dostało się Jackowi Jońcy: – Jońca jest miernym komentatorem. Słabo komentuje piłkę nożną, a mimo wszystko dałem mu szansę przy Copa America i był dramat. Dostał drugą szansę w czasie mundialu 2018 i też komentował fatalnie. Przeszedł więc do tenisa i tenisa stołowego. Z tym że team Świątek napisał mejla, że nie życzy sobie, by Jońca komentował te mecze. No to został ten tenis stołowy, ale pojechał na zawody akurat jak zaczynała się wojna na Ukrainie, była tam trenerka-Rosjanka, zaatakował ją werbalnie, prawie doszło do rękoczynów i organizatorzy poprosili, żeby nie jeździł na te turnieje. To jest człowiek, który siedzi w TVP od 30 lat, jest poobsadzany w związkach zawodowych i nieusuwalny. Mówię: znajdź coś, chcę, żebyśmy razem jednak pracowali. Pierwszy rok – nic. Drugi – nic. To przy trzecim powiedziałem: będziemy cię wpisywać na drugą ligę i ligę kobiet, ale przy niedużej obniżce zarobków. Zrobił awanturę na całą firmę, zwyzywał prawniczki… Skandaliczna sytuacja.
CAŁY WYWIAD ZOBACZYSZ TUTAJ:
Fot. FotoPyk